zgadzam A serce ochładzam; Wysuszam wilgości, Zaduszam lubości. Na dwoję smak dawam, Kosztu nie zadawam, Chyba na pipeczki, I proste puszeczki. Sprawuje też stolce, Choć chudopacholce. Zadawam womity, Tak też, jako i ty. Już w lekarstwach dają Drudzy, co mię znają. Przez mię. pite dymy Pozbawiają rymy. Trzeźwych pijanymi, Pijanych trzeźwymi Czynię, a nikt w błędzie Ode mnie nie będzie. I lepszam jest dymna, Niźli z proszkiem zimna. Wszakoż jako komu, Wolno w swoim domu. Nie wspomnię kichania, W wieczór do świtania, Więc owe petlice, Larysz, ciemierzyce, Plaguję też zimie Więcej, kto
zgadzam A serce ochładzam; Wysuszam wilgości, Zaduszam lubości. Na dwoję smak dawam, Kosztu nie zadawam, Chyba na pipeczki, I proste puszeczki. Sprawuje też stolce, Choć chudopacholce. Zadawam womity, Tak też, jako i ty. Juz w lekarstwach dają Drudzy, co mię znają. Przez mię. pite dymy Pozbawiają rymy. Trzeźwych pijanymi, Pijanych trzeźwymi Czynię, a nikt w błędzie Ode mnie nie będzie. I lepszam jest dymna, Niźli z proszkiem zimna. Wszakoż jako komu, Wolno w swoim domu. Nie wspomnię kichania, W wieczór do świtania, Więc owe petlice, Larysz, ciemierzyce, Plaguję też zimie Więcej, kto
Skrót tekstu: PosTabBad
Strona: 36
Tytuł:
Poswarek tabaki z gorzałką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
sobie obroku. Jako i Terentius mówi: Sine Cerere et Baccho friget Venus. Czas też wszytko zmiękcza i w zapamiętanie przywodzi. A gdzieby to nie pomogło: tedy ostatnie lekarstwo/ ale złe/ jest śmierć. Jakoż siła takich było/ i dziś się jeszcze najdują/ którzy prze zbytnią miłość/ sami siebie żywota pozbawiają. Tak Piramus i Tyzbe: tak Dydo Królowa: tak żona Tezeowa: tak Lukretius i inszy zdrowiem miłości przypłacili. Przeto każdy (cudzą się przygodą karząc) jako napilniej się tego wiarować ma/ aby się nie wdawał w rzeczy szkodliwe. Bo dobrze mówią: Felix quem faciunt aliena pericula cautum.
Twierdził to/ iż
sobie obroku. Iáko y Terentius mowi: Sine Cerere et Baccho friget Venus. Cżás też wszytko zmiękcża y w zápámiętánie przywodźi. A gdźieby to nie pomogło: tedy ostátnie lekárstwo/ ále złe/ iest śmierć. Iákoż śiłá tákich było/ y dźiś się ieszcże nayduią/ ktorzy prze zbytnią miłość/ sámi śiebie żywotá pozbawiáią. Ták Pyrámus y Tyzbe: ták Dido Krolowa: ták żoná Thezeowá: ták Lukretius y inszy zdrowiem miłośći przypłáćili. Przeto káżdy (cudzą się przygodą kárząc) iáko napilniey się tego wiárowáć ma/ áby się nie wdawał w rzecży szkodliwe. Bo dobrze mowią: Felix quem faciunt aliena pericula cautum.
Twierdźił to/ iż
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 57
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
dobrodzieja swego odstąpiwszy, szatanowi nieprzyjacielowi swemu oddaje się, i jemu cześć Bogu należącą czyni. Druga przypadki, które za sprawą szatańską, a dopuszczeniem Bożym przez czarownice, tak w zdrowiu ludzkim, jako i majętności przypadają. Co abowiem może być sroższego, i obciążliwszego, jako gdy te niezbożne białegłowy zdrowia ludzi i bydła rozmaicie pozbawiają? tym których bez przyczyny nie nawidzą, szkodzą? z przyjaciół nieprzyjacioły czynią? nienawiści w małżeństwie sieją i mnożą? niemowiątka przy połogu szatanom oddają abo zabijają? grady i pioruny szkodliwe pobudzają? choroby w ludziach i w bydle rozmnażają? i wszelkie szkody ku utrapieniu ludzkiemu czynią? a nakoniec jawnie z szatany przymierze wziąwszy
dobrodzieiá swego odstąpiwszy, szátánowi nieprzyiaćielowi swemu oddáie sie, y iemu cześć Bogu należącą czyni. Druga przypadki, ktore zá spráwą szátáńską, á dopusczeniem Bożym przez czárownice, ták w zdrowiu ludzkim, iáko y máiętnośći przypadáią. Co abowiem może bydź sroższego, y obćiążliwszego, iáko gdy te niezbożne białegłowy zdrowia ludzi y bydłá rozmáićie pozbawiáią? tym ktorych bez przyczyny nie nawidzą, szkodzą? z przyiaćioł nieprzyiacioły czynią? nienawiśći w małżeństwie śieią y mnożą? niemowiątká przy połogu szátánom oddáią ábo zábiiáią? grády y pioruny szkodliwe pobudzáią? choroby w ludźiach y w bydle rozmnażáią? y wszelkie szkody ku vtrapieniu ludzkiemu czynią? á nákoniec iáwnie z szátány przymierze wziąwszy
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 4
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
duchy zgadzam, A serce ochładzam; Wysuszam wilgości, Zaduszam lubości. Na dwoję smak dawam, Kosztu nie zadawam, Chyba na pipeczki I proste puszeczki.
Sprawuję też stolce, Choć chudopacholce. Zadawam womity, Tak też, jako i ty. Już w lekarstwach dają Drudzy, co mię znają. Przez mię pite dymy Pozbawiają rymy. Trzeźwych pijanymi, Pijanych trzeźwymi Czynię, a nikt w błędzie Ode mnie nie będzie. I lepszam jest dymna, Niżli z proszkiem zimna. Wszakoż jako komu, Wolno w swoim domu. Nie wspomnię kichania, W wieczór do świtania. Więc owe pętlice, Larysz, ciemierzyce, Plaguję też zimie Więcej, kto
duchy zgadzam, A serce ochładzam; Wysuszam wilgości, Zaduszam lubości. Na dwoję smak dawam, Kosztu nie zadawam, Chyba na pipeczki I proste puszeczki.
Sprawuję też stolce, Choć chudopacholce. Zadawam womity, Tak też, jako i ty. Już w lekarstwach dają Drudzy, co mię znają. Przez mię pite dymy Pozbawiają rymy. Trzeźwych pijanymi, Pijanych trzeźwymi Czynię, a nikt w błędzie Ode mnie nie będzie. I lepszam jest dymna, Niżli z proszkiem zimna. Wszakoż jako komu, Wolno w swoim domu. Nie wspomnię kichania, W wieczór do świtania. Więc owe pętlice, Larysz, ciemierzyce, Plaguję też zimie Więcej, kto
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 633
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
uchybię zamierzonego Celu, mianowicie abym się bliźnim moim przysłużył, i onych przy zdrowiu i życiu zachował. Rozdział I. O Powietrzu morowym.
§I. Ze wszystkich chorób zaraźliwych najbardziej się Powietrze morowe srogością swoją ostawiło. Panują pod czas moru nagłe i nader niebezpieczne Febry, które człowieka prędzej niż inne wszystkie pospolite Febry życia pozbawiają, jeżeli wcześnie bolączki lub dyminice albo Karbunkuły nie wychodzą, przez które jad zaraźliwy poniekąd sciała wychodzi.
§. II. Mor wszystkim Febrom nagłym wtym jest podobny i równy, że ludzi nim zarażonych zimno przenika, po którym gorączka następuje, która u niektórych nie zbyt wielka, u niektórych zaś bardzo jest paląca i bolesna
uchybię zamierzonego Celu, mianowićie abym śię bliźnim moim przysłużył, y onych przy zdrowiu y żyćiu zachował. Rozdział I. O Powietrzu morowym.
§I. Ze wszystkich chorob zaraźliwych naybardziey śię Powietrze morowe srogośćią swoją ostawiło. Panują pod czas moru nagłe y nader niebezpieczne Febry, ktore człowieka prędzey niż inne wszystkie pospolite Febry żyćia pozbawiają, jeżeli wcześnie bolączki lub dyminice albo Karbunkuły nie wychodzą, przez ktore jad zaraźliwy poniekąd zćiała wychodzi.
§. II. Mor wszystkim Febrom nagłym wtym jest podobny y rowny, że ludzi nim zarażonych źimno przenika, po ktorym gorączka następuje, ktora u niektorych nie zbyt wielka, u niektorych zaś bardzo jest paląca y bolesna
Skrót tekstu: WolfTrakt
Strona: 4
Tytuł:
Traktacik o powietrzu morowym
Autor:
Abraham Emanuel Wolff
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1771
Data wydania (nie wcześniej niż):
1771
Data wydania (nie później niż):
1771