daleko gorsi: zabili nam z działa p. Modrzewskiego, Wojskiego halickiego, starego i dobrego żołnierza. Nie tylko traktować, ale i mówić z sobą nie dadzą. Fortecę mają bardzo dobrze opatrzoną, bo się wszystkie tu zbiegły Górnych Węgier powiaty i część większa wojska; mają i Niemców niemało, osobliwie w Koszycach, którzy pozbiegali z wojsk cesarskich. Stoimy bardzo blisko tu od nich; nie strzelamy do nich z dział, bo strzeliwszy, trzeba by ich już dobywać, a wojsko nasze pragnie odpoczynku. Choroby nie ustają; głód wielki, bo wszystkie wsie do miast wielkich albo do lasów pozbiegały. Pod p. strażnikiem wojskowym konia w samym obozie
daleko gorsi: zabili nam z działa p. Modrzewskiego, Wojskiego halickiego, starego i dobrego żołnierza. Nie tylko traktować, ale i mówić z sobą nie dadzą. Fortecę mają bardzo dobrze opatrzoną, bo się wszystkie tu zbiegły Górnych Węgier powiaty i część większa wojska; mają i Niemców niemało, osobliwie w Koszycach, którzy pozbiegali z wojsk cesarskich. Stoimy bardzo blisko tu od nich; nie strzelamy do nich z dział, bo strzeliwszy, trzeba by ich już dobywać, a wojsko nasze pragnie odpoczynku. Choroby nie ustają; głód wielki, bo wszystkie wsie do miast wielkich albo do lasów pozbiegały. Pod p. strażnikiem wojskowym konia w samym obozie
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 594
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
mają i Niemców niemało, osobliwie w Koszycach, którzy pozbiegali z wojsk cesarskich. Stoimy bardzo blisko tu od nich; nie strzelamy do nich z dział, bo strzeliwszy, trzeba by ich już dobywać, a wojsko nasze pragnie odpoczynku. Choroby nie ustają; głód wielki, bo wszystkie wsie do miast wielkich albo do lasów pozbiegały. Pod p. strażnikiem wojskowym konia w samym obozie zabito, i innym oficerom, strzelając ustawicznie do nas, lubo cale my im dajemy pokój, bo nam i o to idzie, że tam jest ludzi i dusz siła bardzo katolickich i niewinnych, a w szturmie musiałoby to wszystko zginąć miasto, wielkie i piękne
mają i Niemców niemało, osobliwie w Koszycach, którzy pozbiegali z wojsk cesarskich. Stoimy bardzo blisko tu od nich; nie strzelamy do nich z dział, bo strzeliwszy, trzeba by ich już dobywać, a wojsko nasze pragnie odpoczynku. Choroby nie ustają; głód wielki, bo wszystkie wsie do miast wielkich albo do lasów pozbiegały. Pod p. strażnikiem wojskowym konia w samym obozie zabito, i innym oficerom, strzelając ustawicznie do nas, lubo cale my im dajemy pokój, bo nam i o to idzie, że tam jest ludzi i dusz siła bardzo katolickich i niewinnych, a w szturmie musiałoby to wszystko zginąć miasto, wielkie i piękne
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 594
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Ta to nad rzeką z swym Pańskim humorem Chodziła, sobie śpiewając tenorem; Mówiła sobie: przeciemem nadobna, Najpiękniejszemu ptakowi podobna, Do tego żadna przede mną się ryba Mi nie wybiega, aż najgłębiej chyba. W tych pysznych myślach na ryby te patrzy, I dybie, którą najlepiej upatrzy. Głupie zaś rybki tam się pozbiegały, Wzajem na Czaplę dość zblizka patrzały. Były Okuńki, Karaski, Szczupaczki, Linki, Szaranki, i żabki i raczki. Lecz Pani Czapla wszystkie rybki mija, Mówiąc: że chylić po ten drobiazg, szyja Boli ją; właśnie po biedne szczupiele, Mam ja ponosić fatygi tak wiele; I Lin błotnisty niewart mojej
Ta to nad rzeką z swym Pańskim humorem Chodźiła, sobie śpiewaiąc tenorem; Mowiła sobie: przećięmem nadobna, Naypięknieyszemu ptakowi podobna, Do tego żadna przede mną śię ryba Mi nie wybiega, aż naygłębiey chyba. W tych pysznych myślach na ryby te patrzy, I dybie, ktorą naylepiey upatrzy. Głupie zaś rybki tam śię pozbiegały, Wzaiem na Czaplę dość zblizka patrzały. Były Okuńki, Karaski, Szczupaczki, Linki, Szaranki, i żabki i raczki. Lecz Pani Czapla wszystkie rybki miia, Mowiąc: że chylić po ten drobiazg, szyia Boli ią; właśnie po biedne szczupiele, Mam ia ponośić fatygi tak wiele; I Lin błotnisty niewart moiey
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 5
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731