. Proverb. 23. v. 29. seqq.
O jak wiele mordów dzieje się przy trunku! Drugi opiwszy się zabije bliźniego swego lekkomyślnie; czego potym/ gdy wytrzeźwieje/ barzo żałuje: dałby wszystko/ cokolwiek ma/ za to/ gdyby się to nie było stało. Zabity/ który przy pijatyce dusze pozbywa/ Diabłu się do pazurów/ z których mu się na wieki nie wypląta/ dostawa; A Morderz po wszystkie dni żywota swego ma złe sumnienie/ co przykłady pokazują. Curt. de reb. gest. Alex. lib. 8. p. 300.
Król Aleksander/ gdy Clitusa Przyjaciela swego wiernego i szczerego po
. Proverb. 23. v. 29. seqq.
O ják wiele mordow dźieje śię przy trunku! Drugi opiwszy śię zábije bliźniego swego lekkomyślnie; czego potym/ gdy wytrzeźwieje/ bárzo żáłuje: dałby wszystko/ cokolwiek ma/ zá to/ gdyby śię to nie było stáło. Zábity/ ktory przy pijátyce dusze pozbywa/ Dyjabłu śię do pázurow/ z ktorych mu śię ná wieki nie wypląta/ dostawa; A Morderz po wszystkie dni żywotá swego ma złe sumnienie/ co przykłády pokázują. Curt. de reb. gest. Alex. lib. 8. p. 300.
Krol Aleksánder/ gdy Clitusá Przyjaćielá swego wiernego y sczerego po
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 18.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Były też tam i świnie, jako zwyczaj, w trzodzie: Chociaż umiały pływać, wszytkie toną w wodzie. Poruszeni tak wielką owi ludzie szkodą, Co rychlej z ziemie swojej Jezusa wywiodą: Nie chcą ewangeliej dla zguby swych świni. O, jakoż wiele dzisia chrześcijan tak czyni, Że dla cielesnej żądze i sprośnego zbytku Pozbywają Jezusa z serc swoich przybytku; Wolą ścierwy tych wieprzów ciał śmiertelnych tuczyć, Gnić w obżarstwie, w pijaństwie moknąć niż się uczyć Zbawiennej do królestwa niebieskiego drogi. Zawsze pies śmieci lubi, a Świnia barłogi. 416 (N). NIEDYSKRETNY GOŚĆ
Ledwie co mi postawią do obiadu stołek, Aż w burce słuszny się zdał
Były też tam i świnie, jako zwyczaj, w trzodzie: Chociaż umiały pływać, wszytkie toną w wodzie. Poruszeni tak wielką owi ludzie szkodą, Co rychlej z ziemie swojej Jezusa wywiodą: Nie chcą ewangelijej dla zguby swych świni. O, jakoż wiele dzisia chrześcijan tak czyni, Że dla cielesnej żądze i sprośnego zbytku Pozbywają Jezusa z serc swoich przybytku; Wolą ścierwy tych wieprzów ciał śmiertelnych tuczyć, Gnić w obżarstwie, w pijaństwie moknąć niż się uczyć Zbawiennej do królestwa niebieskiego drogi. Zawsze pies śmieci lubi, a Świnia barłogi. 416 (N). NIEDYSKRETNY GOŚĆ
Ledwie co mi postawią do obiadu stołek, Aż w burce słuszny się zdał
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 180
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
domu z prośbą do dłużnika, Który gdy z tobą widzieć się unika, Jeszcze to dobry, ale gdy twe prośby Za najście bierze, za afront i groźby, Uchodź, pokoś zdrów, byś nie miał przenosin! Tak honor każe, że miasto przeprosin Kredytor zbity i wypchnięty bywa, Guzów nabywa, a długów pozbywa. Choć dług zapiszą na czci, na Honorze, Na większym jednak Punkt zawisł uporze.
Zaproszeni raz na stypę mnichowie. Pleban wychodzi: „Witajcież, ojcowie! Po nabożeństwie będziem sobie radzi, Teraz się ogrzać, życzę, nie zawadzi.” Skończywszy modły uczta nastąpiła, Goście siadają, gdzie kolej trafiła;
domu z prośbą do dłużnika, Który gdy z tobą widzieć się unika, Jeszcze to dobry, ale gdy twe prośby Za najście bierze, za afront i groźby, Uchodź, pokoś zdrów, byś nie miał przenosin! Tak honor każe, że miasto przeprosin Kredytor zbity i wypchnięty bywa, Guzów nabywa, a długów pozbywa. Choć dług zapiszą na czci, na Honorze, Na większym jednak Punkt zawisł uporze.
Zaproszeni raz na stypę mnichowie. Pleban wychodzi: „Witajcież, ojcowie! Po nabożeństwie będziem sobie radzi, Teraz się ogrzać, życzę, nie zawadzi.” Skończywszy modły uczta nastąpiła, Goście siadają, gdzie kolej trafiła;
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 477
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
. Olej z ziębieniem głowy/ węgorz i orzechy/ Jabłka/ picie nie mnożą głosowi pociechy.
O Lekarstwach na Rymę. Pościć/ czuć/ ciepło jadać na Rymę pracować Potrzeba/ i w cieple ją (acz nie każdą) chować.
Mniej napoju zażywać/ wiatry zatrzymywać/ Tej rzeczy niech pilnuje/ kto jej chce pozbywać. Katarhem jest w piersiach strapionych panie/ Nazwali ją Grekowie: Branchos/ obejmuje Kiedy gardło; a gdy zaś nos te sluksy gryzą/ Cisz okrzcili ten rodzaj Reumy koryzą. O Sposobie uleczenia Fistuły. Z Aurypigmentem siarkę i wapno zmieszawszy/ Przytym mydło/ cztery kroć to w Fistułę kladszy Uzdrowisz ją/ i zbędziesz
. Oley z źiębieniem głowy/ węgorz y orzechy/ Iábłká/ pićie nie mnożą głosowi pociechy.
O Lekárstwách ná Rymę. Pośćić/ czuć/ ćiepło iadáć ná Rymę prácowáć Potrzebá/ y w ćieple ią (ácz nie káżdą) chowáć.
Mniey napoiu záżywáć/ wiátry zátrzymywáć/ Tey rzeczy niech pilnuie/ kto iey chce pozbywáć. Kátarhem iest w pierśiách strapionych pánie/ Názwáli ią Grekowie: Bránchos/ obeymuie Kiedy gárdło; á gdy záś nos te sluxy gryzą/ Cisz okrzćili ten rodzáy Rheumy koryzą. O Sposobie vleczenia Fistuły. Z Aurypigmentem śiárkę y wapno zmieszawszy/ Przytym mydło/ cztery kroć to w Fistułę kladszy Vzdrowisz ią/ y zbędźiesz
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: D3
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
częstokroć drogi do wydoskonalenia się we wszystkim: tamte dodają ulgi, łatwością wabią, i torują gościeniec dodostąpienia zaszczytu w każdym Kunszcie. PRZEDMOWA.
Młode lata najsposobniejsze do wszystkiego przy swojej czstęstokroć porywczości, kręte do nabycia różnych umiejętności przebywają drogi: Kontentując się jedynie prac swoich pożytkiem zapominają mozołów, a częstokroć przy zbywających łatwiejszych sposobach, pozbywają z pamięci niepotrzebne przyczynione trudności wraz z istotą nauki: słuszna więc ochraniać siły ludzkiego dowcipu, oszczędzać czas, zachowując go z młodą pojętnością do pożyteczniejszych i przyzwoitszych życiu ludzkiemu zabaw. Poprzedzające uwagi dosyć wielką zaletę tej Książecce sprawićby powinny: spodziewam się jednak, że nierównie większą sprawi doświadczenie podanego w niej nauczenia się Geografii sposobu
częstokroć drogi do wydoskonalenia się we wszystkim: tamte dodaią ulgi, łatwością wabią, y toruią gościeniec dodostąpienia zaszczytu w każdym Kunszcie. PRZEDMOWA.
Młode lata naysposobnieysze do wszystkiego przy swoiey czstęstokroć porywczości, kręte do nabycia rożnych umieiętności przebywaią drogi: Kontentuiąc się iedynie prac swoich pożytkiem zapominaią mozołow, a częstokroć przy zbywaiących łatwieyszych sposobach, pozbywaią z pamięci niepotrzebne przyczynione trudności wraz z istotą nauki: słuszna więc ochraniać siły ludzkiego dowcipu, oszczędzać czas, zachowuiąc go z młodą poiętnością do pożytecznieyszych y przyzwoitszych życiu ludzkiemu zabaw. Poprzedzaiące uwagi dosyć wielką zaletę tey Xiążecce sprawićby powinny: spodziewam się iednak, że nierownie większą sprawi doświadczenie podanego w niey nauczenia się Geografii sposobu
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 3
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Któreć będą bezpieczne przeplatać kochanie. Mądry co mężnie znosi przeciwne obroty Ani trosk swych nowymi przyczynia kłopoty. Lecz ty, mówię, z drugimi w rzędzie położony, Być między szczęśliwymi możesz policzony. Jak wiele ich pod kosę śmierć sroga puściła, Których przęd czasem miłość żywota zbawiła. Jako wielom w nadzieję niepewnej miłości Przyszło marnie pozbywać wielkich majętności I w cudze ręce oddać zacnych dziadów zbiory, Wyprożniwszy nikczemnie złotem ciężkie wory. Takowym ci należą kłopoty zgryźliwe, Którym to w ten kształt miłość zabiła za żywe. Lecz twoja Anna jako urodą celuje, Tak pokorą i statkiem pięknym się sprawuje
I więcej niż twa godność znosi, kocha w tobie. Co wiedząc
Ktoreć będą bezpieczne przeplatać kochanie. Mądry co mężnie znosi przeciwne obroty Ani trosk swych nowymi przyczynia kłopoty. Lecz ty, mowię, z drugimi w rzędzie położony, Być między szczęśliwymi możesz policzony. Jak wiele ich pod kosę śmierć sroga puściła, Ktorych przęd czasem miłość żywota zbawiła. Jako wielom w nadzieję niepewnej miłości Przyszło marnie pozbywać wielkich majętności I w cudze ręce oddać zacnych dziadow zbiory, Wyprożniwszy nikczemnie złotem ciężkie wory. Takowym ci należą kłopoty zgryźliwe, Ktorym to w ten kształt miłość zabiła za żywe. Lecz twoja Anna jako urodą celuje, Tak pokorą i statkiem pięknym się sprawuje
I więcej niż twa godność znosi, kocha w tobie. Co wiedząc
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 253
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
esse caput.
Wersia na polskie tegoż J. T. T.
Darmo się kusisz łódkę zatopić Piotrową. W burzach pływa, a zawsze będzie świata głową. 851. Na tych, którzy zwykli za zdrowie zbytnie wypijać. Eks Oveno.
Pełniąc za zdrowie zbyt się trunkami zalewasz, Przez co niechybnie zdrowia własnego pozbywasz, Które gdy chcesz zachować w żołądku i w głowie, Nie pij siła, a zwłaszcza, gdy za cudze zdrowie. 852. Skarga na pierworodztwo, które w cudzych krajach ma prerogatywę cum iniuria młodszych. Eks Oveno także.
Ubogim! Lecz nie moja, rodziców w tym wina, Że mię nie Wprzód zrodzili,
esse caput.
Wersia na polskie tegoż J. T. T.
Darmo się kusisz łodkę zatopić Piotrową. W burzach pływa, a zawsze będzie świata głową. 851. Na tych, ktorzy zwykli za zdrowie zbytnie wypijać. Ex Oveno.
Pełniąc za zdrowie zbyt się trunkami zalewasz, Przez co niechybnie zdrowia własnego pozbywasz, Ktore gdy chcesz zachować w żołądku i w głowie, Nie pij siła, a zwłaszcza, gdy za cudze zdrowie. 852. Skarga na pierworodztwo, ktore w cudzych krajach ma prerogatywę cum iniuria młodszych. Ex Oveno także.
Ubogim! Lecz nie moja, rodzicow w tym wina, Że mię nie wprzod zrodzili,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 307
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Lotny koń poszedł w górę, skrzydłami machając, Zdumiały lud na on dziw w miejscu zostawiając. Skoro tak wszytkie strony obejźrzał Anglii, Obrócił hypogryfa wciąż ku Irlandiej.
XCII.
I widział Hibernią i onę wsławioną Jaskinią, od świętego starca urobioną, W której, jeśli to prawda, jako powiadają, Ludzie grzechów śmiertelnych swoich pozbywają. Skąd hipogryfa w drogę obrócił prościejszą Tam, gdzie morze podlewa Brytanią mniejszą; Gdzie mijając, obaczył z góry rozebraną Angelikę, u ostrej skały uwiązaną.
XCIII.
Uwiązaną u skały królewnę ubogą, Na wyspie Płaczu - bo tak wyspę owę srogą Dla jej skutków płaczliwych z dawna nazywali - Gdzie ludzie tak źli i tak
Lotny koń poszedł w górę, skrzydłami machając, Zdumiały lud na on dziw w miejscu zostawiając. Skoro tak wszytkie strony obejźrzał Angliej, Obrócił hypogryfa wciąż ku Irlandyej.
XCII.
I widział Hibernią i onę wsławioną Jaskinią, od świętego starca urobioną, W której, jeśli to prawda, jako powiadają, Ludzie grzechów śmiertelnych swoich pozbywają. Skąd hipogryfa w drogę obrócił prościejszą Tam, gdzie morze podlewa Brytanią mniejszą; Gdzie mijając, obaczył z góry rozebraną Angelikę, u ostrej skały uwiązaną.
XCIII.
Uwiązaną u skały królewnę ubogą, Na wyspie Płaczu - bo tak wyspę owę srogą Dla jej skutków płaczliwych z dawna nazywali - Gdzie ludzie tak źli i tak
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 219
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ją mianuje rusznicą, Ten muszkietem, a ten ją zowie hakownicą.
XXV.
Słyszę, że jako wielkiem albo będzie małem, Drudzy je krzczą to polnem, to burzącem działem, Któremu, gdzie przechodzi, wszytko ustępuje, Które stal tłucze, mury rozwala i psuje. Wszytkich broni, co ich masz, do szable pozbywaj, A na muszkiet się, drabie ubogi, zdobywaj; Bo wiem, jeśli bez niego do rotmistrza staniesz, Że pieniędzy i służby pewnie nie dostaniesz.
XXVI.
Jakoś, o niecnotliwy, przeklęty wymyśle, Nalazł miejsce w człowieczem sercu i umyśle? Przez cię rycerska sława i chwała spodlała, Przez cię każda przewaga beze
ją mianuje rusznicą, Ten muszkietem, a ten ją zowie hakownicą.
XXV.
Słyszę, że jako wielkiem albo będzie małem, Drudzy je krzczą to polnem, to burzącem działem, Któremu, gdzie przechodzi, wszytko ustępuje, Które stal tłucze, mury rozwala i psuje. Wszytkich broni, co ich masz, do szable pozbywaj, A na muszkiet się, drabie ubogi, zdobywaj; Bo wiem, jeśli bez niego do rotmistrza staniesz, Że pieniędzy i służby pewnie nie dostaniesz.
XXVI.
Jakoś, o niecnotliwy, przeklęty wymyśle, Nalazł miejsce w człowieczem sercu i umyśle? Przez cię rycerska sława i chwała spodlała, Przez cię każda przewaga beze
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 232
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Rempublicam oprimować; jako Dwór przez obie Wojska chce to czynić, i Elekcji dopiąć.
Trzecia, i nad tę jużby gorsza rzecz niemogła być, jakoby Księstwa Litewskiego, ale i Koronne Wojsko miano do promowowania swoich zamysłów obligować, i przez moc dopinać, i dla tego Chorągwie Panięce pozwijano, znacznych ludzi z Wojska pozbywano, jako się i mnie samemu stało, Regimenty mi pozwijano, i tak dysarmowany w Domu zostawać muszę. Do tego celu i owe udają Chymaery, że Rokosz knujemy jakiś, że są tacy w Koronie, którzy Królestwa afektują, aby Pan ulękniony temi suspicjami, dla bezpieczeństwa swego, Wojska trzymając, miał Rzeczpospolitą wolej swej
Rempublicam opprimowáć; iáko Dwor przez obie Woyská chce to czynić, y Elekcyey dopiąć.
Trzećia, y nád tę iużby gorsza rzecz niemogłá bydź, iákoby Kśięstwá Litewskiego, ále y Koronne Woysko miano do promowowánia swoich zamysłow obligowáć, y przez moc dopináć, y dla tego Chorągwie Panięce pozwijano, znácznych ludźi z Woyská pozbywano, iáko się y mnie sámemu stáło, Regimenty mi pozwijano, y ták disármowány w Domu zostàwáć muszę. Do tego celu y owe vdáią Chymaery, że Rokosz knuiemy iákiś, że są tácy w Koronie, ktorzy Krolestwá áffektuią, áby Pan vlękniony temi suspicyámi, dla bespieczeństwá swego, Woyská trzymáiąc, miał Rzeczpospolitą woley swey
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 113
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666