do siebie zawoła, pewien jest zawołany, iż co wdzięcznego z ust Pańskich usłyszy. Niedawno posłał z listem masztalerza, ten gdy powrócił zaraz był pytany, jakim sposobem mógł tak prędko drogę odbyć; widziałem jak mu to było do gustu iż jego pilność była uważana. Gdy się zaś dalej spytał, jeźli imieniem jego pozdrowił mieszkającego na drodze Ojca swego staruszka, niegdyś szafarza u dworu; stanęły mu łzy w oczach i nie mógł Panu odpowiedzieć.
Ktokolwiek tym sposobem umie sobie ująć serca poddanych i służących, najszczęśliwszy jest z Monarchów świata. Rozkazy jego są wyrokami, te pełnić największa zawzdy będzie czeladzi szczęśliwość.
Nie mogłem na sobie tego przewieść
do siebie zawoła, pewien iest zawołany, iż co wdzięcznego z ust Pańskich usłyszy. Niedawno posłał z listem masztalerza, ten gdy powrocił zaraz był pytany, iakim sposobem mogł tak prętko drogę odbyć; widziałem iak mu to było do gustu iż iego pilność była uważana. Gdy się zaś daley spytał, ieźli imieniem iego pozdrowił mieszkaiącego na drodze Oyca swego staruszka, niegdyś szafarza u dworu; stanęły mu łzy w oczach y nie mogł Panu odpowiedzieć.
Ktokolwiek tym sposobem umie sobie uiąć serca poddanych y służących, nayszczęśliwszy iest z Monarchow świata. Roskazy iego są wyrokami, te pełnić naywiększa zawzdy będzie czeladzi szczęsliwość.
Nie mogłem na sobie tego przewieść
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 86
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
m młodszy od starszego laty i Zakonem Ojca na jaki się mógł pożytek duchowny przysposobić: Wedle zwyczaju tedy zakołatałem we drzwiczki Celle staruszka pobożnego/ i modlitwę Zakonniczą: Panie Jezu Chryste/ Synu Boży/ zmiłuj się nad nami/ odprawiłem: Rzecze potym Labędziową odziany szedziwością Ociec: Amen. Jam wszedł/ i pozdrowiwszy go/ o czym miałem o tym z nim dysceptowało się. Po wielu innych Duchownych sumnienia mego scrutiniach/ powiedział mi te dobrze sekwestrowane słowa: Roku prawi i dnia mianowanego byłem Paraecclesiarchem/ i przyszedłem właśnie na to miejsce w Świętej Cerkwi Pieczarskiej/ gdzie Presbyterowie po Komunii usta/ wyplukiwają swoje/ to porządnie wystawione
m młodszy od stárszego láty y Zákonem Oycá ná iáki się mogł pożytek duchowny przysposobić: Wedle zwyczáiu tedy zákołátałem we drzwiczki Celle stáruszká pobożnego/ y modlitwę Zakonniczą: Pánie Iezu Chryste/ Synu Boży/ zmiłuy się nád námi/ odpráwiłem: Rzecze potym Lábędźiową odźiany szedźiwośćią Oćiec: Amen. Iam wszedł/ y pozdrowiwszy go/ o czym miałem o tym z nim disceptowáło się. Po wielu innych Duchownych sumnienia mego scrutiniách/ powiedział mi te dobrze sequestrowáne słowá: Roku práwi y dniá miánowánego byłem Páráecclesiárchem/ y przyszedłẽ własnie ná to mieysce w Swiętey Cerkwi Pieczárskiey/ gdźie Presbyterowie po Communiey vstá/ wyplukiwáią swoie/ to porządnie wystáwione
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 108.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Że z onego dzikiego miejsca raj czyniła, Chocia łez pełne oczy miała ociężałe, Na sercu skrytej znaki żałości niemałe.
XCII.
Była też tam i baba, która się swarzyła Z tą młodszą, co w jaskiniej z nią pospołu była. Ale skoro Orlanda obiedwie ujźrzały, Zaraz spory ucichły i swary ustały. Orland obie pozdrowił ludzkiemi słowami, Jako się zawsze godzi z białemigłowami; One też wstały z ławy przeciw Orlandowi, Czyniąc wielką uczciwość nowemu gościowi.
XCIII.
Prawda, że się obiedwie zrazu polękały, Skoro niespodziewany on głos usłyszały I ujźrzały, że do nich wszedł rycerz surowy Nagle, a wszytek zbrojny od stopy do głowy. Orland ich
Że z onego dzikiego miejsca raj czyniła, Chocia łez pełne oczy miała ociężałe, Na sercu skrytej znaki żałości niemałe.
XCII.
Była też tam i baba, która się swarzyła Z tą młodszą, co w jaskiniej z nią pospołu była. Ale skoro Orlanda obiedwie ujźrzały, Zaraz spory ucichły i swary ustały. Orland obie pozdrowił ludzkiemi słowami, Jako się zawsze godzi z białemigłowami; One też wstały z ławy przeciw Orlandowi, Czyniąc wielką uczciwość nowemu gościowi.
XCIII.
Prawda, że się obiedwie zrazu polękały, Skoro niespodziewany on głos usłyszały I ujźrzały, że do nich wszedł rycerz surowy Nagle, a wszytek zbrojny od stopy do głowy. Orland ich
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 271
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
I Króla tu na ziemi, który im w-potrzebie Doda reki, z-kąd jako nie boją się Wojny, Tak nie są od pokoju, byle był przystojny Narodowi wolnemu. Ze jednak w tej mierze Przez się nic nie uczyni, do Starszych to bierze. Czego termin zamierzy, jutrzejszemu dniowi Teraz Hana, imieniem onego pozdrowi. Interea co Poganie i Chmielnicki robią.
Pięć dni te wyjezdzania daremnie bawiły, A nic w-oczu, prócz jakieś Larwy nam stroiły: lako małe dzieciny łudząc jabłkiem ziotym. Czego skutek nie długo dokumentem potym, Gdy Poganin ciekawe puściwszy zagony, Z-ziemie tedy wyganiał niezmierzone plony; A dostane lassery, surowcy
I Krola tu na źiemi, ktory im w-potrzebie Doda reki, z-kąd iáko nie boią sie Woyny, Tak nie są od pokoiu, byle był przystoyny Narodowi wolnemu. Ze iednak w tey mierze Przez sie nic nie uczyni, do Starszych to bierze. Czego termin zamierzy, iutrzeyszemu dniowi Teraz Háná, imieniem onego pozdrowi. Interea co Poganie i Chmielnicki robią.
Pieć dni te wyiezdzania daremnie bawiły, A nic w-oczu, procz iakieś Larwy nam stroiły: láko małe dźiećiny łudząc iabłkiem ziotym. Czego skutek nie długo dokumentem potym, Gdy Poganin ćiekáwe puśćiwszy zagony, Z-źiemie tedy wyganiał niezmierzone plony; A dostáne lássery, surowcy
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 61
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
jego przedajesz.
Dobra wola za uczynek stoi.
W nocy dobrze Kordy chwytać. Węgorze w zamęcie łowią.
Dobry o każdym dobrze rozumie.
Tonący lada czego i brzytwy się chwyta.
Jeśli żyto drogie, to na bakier, jeśli tanie, to woczy czapki chłopi wsadzają. Ze szczęściem animuszu przybywa abo ubywa.
Jak pozdrowisz, tak ci podziękują.
Jak sobie pościelesz, tak się wyspisz. Jak zasiejesz, tak będziesz, źniwował.
Wieczerza hojna, noc niespokojna. Wieczerza skromna daje spokojne w nocy spanie.
Wiedzą sąsiedzi jako kto siedzi. Są takie oczy, co nie śpią w nocy.
Nie wiele tam stali, co pospólstwo chwali.
jego przedajesz.
Dobra wola za uczynek stoji.
W nocy dobrze Kordy chwytać. Węgorze w zamęcie łowią.
Dobry o każdym dobrze rozumie.
Tonący leda czego y brzytwy śię chwyta.
Jeśli żyto drogie, to na bakier, jeśli tanie, to woczy czapki chłopi wsadzają. Ze szczęśćiem animuszu przybywa abo ubywa.
Jak pozdrowisz, tak ci podziękują.
Jak sobie pośćielesz, tak śię wyspisz. Jak zaśiejesz, tak będziesz, źniwował.
Wieczerza hoyna, noc niespokoyna. Wieczerza skromna daje spokoyne w nocy spanie.
Wiedzą sąśiedźi jako kto śiedźi. Są takie oczy, co nie spią w nocy.
Nie wiele tam stali, co pospolstwo chwali.
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 191
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
/ na który napisano stoi. Et Petrae scissae sunt. Albowiem/ te słupy/ gdy Chrystus Pan umierał wpół się porozsiadały/ i porospadały takdalece/ żegdy je był chciał na dwoje rozdzielić umyślnie/ piękni by ich rozdzielić/ i rościąć nie mógł. Zaraz na przeciwko jest jedno Okienko/ przez które Anioł Gabriel Pannę Przenaświętszą pozdrowił. Stamtąd niedaleko obczysz pewny schód/ po którym wgórę i nadół wniść i zniść możesz/ przy nim insze schody/ po których ani wgórę ani nadół zniść się niegodzi/ ale trzeba na kolanach po nich wchodzić/ na każdym stopniu/ których jest Dwadzieścia i Ośm po trzy Pacierze/ i po
/ ná ktory nápisano stoi. Et Petrae scissae sunt. Albowiem/ te słupy/ gdy Chrystus Pan vmierał wpoł się porozśiadáły/ y porospadáły tákdálece/ żegdy ie był chćiał ná dwoie rozdźielić vmyślnie/ piękni by ich rozdźielić/ y rośćiąć nie mogł. Záraz ná przećiwko iest iedno Okienko/ przez ktore Anyoł Gábriel Pánnę Przenaświętszą pozdrowił. Ztamtąd niedáleko obczysz pewny schod/ po ktorym wgorę y nádoł wniść y zniść możesz/ przy nim insze schody/ po ktorych áni wgorę áni nádoł zniść się niegodźi/ ále trzeba ná kolánách po nich wchodźić/ ná káżdym stopniu/ ktorych iest Dwádźieśćiá y Ośm po trzy Páćierze/ y po
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 140
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
on/ który niewiedział co to grzech jest/ za nas stał się grzechem/ jako Paweł ś. mówi. Ale czemuż to o Bogarodzicy nic nie słyszymy? Puściłeś się Wojciesze ś. na głębią/ do brzegu ma rada/ ono cię na brzegu gwiazda morska czeka/ port szczęśliwy/ port błogosławiony; pozdrów port pieśnią jaką wdzięczną: Już pozdrawia: Maria Dziewico ProsiSyna twego/ Króla niebieskiego/ Aby nas oderwał ode wszego złego. Pozdrawia i wdzięczną kompanią Bogarodzice: Wszyscy Święci proście/ Nas grzesznych wspomożcie: Byśmy zwami mieszkali/ Jezu Chrysta chwalili. Przy męce Pańskiej naświętszą Pannę/ i wszytkie święte wspomina: tak było/
on/ który niewiedźiał co to grzech iest/ zá nas sstał się grzechem/ iáko Páweł ś. mowi. Ale czemuż to o Bogárodźicy nic nie słyszymy? Puśćiłeś się Woyćiesze ś. ná głębią/ do brzegu ma rádá/ ono ćię ná brzegu gwiazdá morska czeka/ port szczęśliwy/ port błogosłáwiony; pozdrow port pieśnią iáką wdźięczną: Iuż pozdrawia: Márya Dźiewico ProśiSyná twego/ Krolá niebieskiego/ Aby nas oderwał ode wszego złego. Pozdrawia y wdźięczną kompánią Bogárodźice: Wszyscy Swięći prośćie/ Nas grzesznych wspomożćie: Bysmy zwámi mieszkáli/ Iesu Chrystá chwalili. Przy męce Páńskiey naświętszą Pánnę/ y wszytkie święte wspomina: ták było/
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 24
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
języku 7 kroć sto tysięcy głosów, we dnie i w nocy BOGA chwalących. W tym Niebie opuścił Mahometa Gabriel, mówiąc, aby sam już szedł wyżej, bo się jemu nie godziło, poszedł tedy już sam w górę przez wody, śniegi Tam głos usłyszał do siebie mówiący: O Mahomecie prżystąp, i Stwórcę twego pozdrów. Światłości nie mógł znieść, BÓG miał na twarzy swojej siedmdziesiąt tysięcy zasłon. Przy- Mahomitanismus, albo Religia Turecka
stąpił tedy na dwie strzelenia z łuku, wtedy go BÓG dotknął ręką, swoją a on stąd uczuł zimno wielkie. W ten czas między wielu przywilejami, dał mu (bają) Pan BÓG to, że
ięzyku 7 kroć sto tysięcy głosow, we dnie y w nocy BOGA chwalących. W tym Niebie opuścił Machometa Gabriel, mowiąc, aby sam iuż szedł wyżey, bo się iemu nie godziło, poszedł tedy iuż sam w gorę przez wody, śniegi Tam głos usłyszał do siebie mowiący: O Machomecie prżystąp, y Stworcę twego pozdrow. Swiatłości nie mogł znieść, BOG miał na twarzy swoiey siedmdziesiąt tysięcy zasłon. Przy- Machomitanismus, albo Religia Turecka
stąpił tedy na dwie strzelenia z łuku, wtedy go BOG dotknął ręką, swoią a on ztąd uczuł zimno wielkie. W ten czás między wielu przywileiami, dał mu (baią) Pan BOG to, że
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1101
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
więcej po odebranym błogosławieństwie, do skarbu drogiej przodkom waszym cnoty osobistych przyrzucali przymiotów, „stet domus aetemum, quae parit una deos” wiecznie będzie trwał dom, który jedyny rodzi bogów.
W szczególności niosę od ojca pozdrowienie, „salutate dilectum mihi, qui est primitivus in Chrysto” (ad Rom., 16) pozdrówcie mojego umiłowanego... który należy do pierwocin, złożonych Chrystusowi... (List św. Pawła do Rzymian, 16, 5), tobie, Wielmożny Mci Panie stolniku brzeski, a mój osobliwszy Dobrodzieju, w którym każdy oprócz innych przymiotów widzi dowcip w każdej materii mądrością wsparty, racją triumfujący bez nadętości,
więcej po odebranym błogosławieństwie, do skarbu drogiej przodkom waszym cnoty osobistych przyrzucali przymiotów, „stet domus aetemum, quae parit una deos” wiecznie będzie trwał dom, który jedyny rodzi bogów.
W szczególności niosę od ojca pozdrowienie, „salutate dilectum mihi, qui est primitivus in Christo” (ad Rom., 16) pozdrówcie mojego umiłowanego... który należy do pierwocin, złożonych Chrystusowi... (List św. Pawła do Rzymian, 16, 5), tobie, Wielmożny Mci Panie stolniku brzeski, a mój osobliwszy Dobrodzieju, w którym każdy oprócz innych przymiotów widzi dowcip w każdej materii mądrością wsparty, racją triumfujący bez nadętości,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 499
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
go dla tego karał: że jest leniwy i ospały. Sokrates rzekł: A czy upatrowałeś to kiedy? który z was więcej potrzebuje karania: czy ty sam/ czy twój czeladnik? Panowie więc czeladź karzą/ a sobie pobłazają: chociaż w takichże występkach/ albo jeszcze w więtszych wytknieni bywają.
Gdy jednego pozdrowił/ a on mu nic nie odpowiedział dla swej buty: Sokrates nie brał się za to. Lecz przyjaciółom jego gniewno barzo na onego było. Którym rzekł Sokrates: Jeśliby kto mimo nas szedł gorzej się majęcy na ciele niżli my: wszakbyśmy się o to nań nie gniewali? Przeczże się na tego gniewać
go dla tego karał: że iest leniwy y ospáły. Sokrátes rzekł: A cży vpátrowałeś to kiedy? ktory z was więcey potrzebuie karánia: cży ty sam/ cży twoy cżeládnik? Pánowie więc cżeladź karzą/ á sobie pobłazáią: choćiaż w tákichże występkách/ álbo ieszcże w więtszych wytknieni bywáią.
Gdy iednego pozdrowił/ á on mu nic nie odpowiedźiał dla swey buty: Sokrátes nie brał się zá to. Lecż przyiaćiołom iego gniewno bárzo ná onego było. Ktorym rzekł Sokrátes: Ieśliby kto mimo nas szedł gorzey się máięcy ná ćiele niżli my: wszákbysmy się o to nań nie gniewáli? Przecżże się ná tego gniewáć
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 3
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614