zaraz mu pod łokciem chłopiec trzyma. Odpowiem nieuzurpuję sobie tej godności Żebym miał być Protektorem IMŚCi ale poddanych WMM Pana na ten czas wmoim zostawającym przystastwie, A potym mówi tak trzeba tak Bóg kazał z Nieba. Rzecze kościuszkiewicz MŚCi Panie kasztelanie W MM Pan jako Gospodarz racz usieść i nam tez rozkaz bo pułmiski poziębną. Zgoda MŚCi Panie Wojewoda i jatez jeszcze niejadł podawszy owej kompanijej rękę których jeszcze niewitał Co wedle kościuszkiewicza siedzieli poszedł do samych drzwi. My się tu ruszamy prosiemy wyżej. Zona mówi daremna turbacja bo tego żadną miarą nie uczyni i pojedzie. taki u niego zwyczaj Siedział tedy zawszystkiemi sługami zoninami i za naszą Czeladzią
zaraz mu pod łokcięm chłopiec trzyma. Odpowięm nieuzurpuię sobie tey godności Zebym miał bydz Protektorem IMSCi ale poddanych WMM Pana na ten czas wmoim zostawaiącym przystastwie, A potym mowi tak trzeba tak Bog kazał z Nieba. Rzecze kosciuszkiewicz MSCi Panie kasztellanie W MM Pan iako Gospodarz racz usieść y nam tez roskaz bo pułmiski poziębną. Zgoda MSCi Panie Woiewoda y iatez ieszcze nieiadł podawszy owey kompaniey rękę ktorych ieszcze niewitał Co wedle kosciuszkiewicza siedzieli poszedł do samych drzwi. My się tu ruszamy prosięmy wyzey. Zona mowi daręmna turbacyia bo tego zadną miarą nie uczyni y poiedzie. taki u niego zwyczay Siedział tedy zawszystkiemi sługami zoninami y za naszą Czeladzią
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 83v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
wygody zbytku, Cierpliwie znosić ubóstwo ból, troski, Stanie za światło przed BOGIEM za woski. Na górach winnych, gdzie niedojrzeć wierzchu, Tam ludzie na kształt kóz dzikich po Tatrach, Skaczą, biegają, do samego zmierzchu, Na przykrym zimnie i na ostrych wiatrach, Grona zrzynając cieszą się nadzieją, Ze choć poziębną, wina ich rozgrzeją. Noszą na grzbiecie napełnione kosze, Wrzucają w kadzie doródne jagody, Zwiędłe zaś w prasy wsypują potrosze, Niewie chłop w ten czas czy się napić wody, Miawszy wbród wina, gdy go nogą tłoczy, Kiedy chce gębę, wąsy, brodę moczy. Szczęśliwe góry szczęśliwe winnice, Z
wygody zbytku, Cierpliwie znosić ubostwo bol, troski, Stánie zá światło przed BOGIEM zá woski. Ná gorach winnych, gdzie niedoyrzeć wierzchu, Tam ludzie ná kształt koz dzikich po Tátrach, Skáczą, biegaią, do samego zmierzchu, Ná przykrym zimnie y ná ostrych wiatrach, Grona zrzynaiąc cieszą się nádzieią, Ze choć poziębną, wina ich rozgrzeią. Noszą ná grzbiecie nápełnione kosze, Wrzucaią w kádzie dorodne jágody, Zwiędłe zaś w prásy wsypuią potrosze, Niewie chłop w ten czas czy się nápić wody, Miawszy wbrod wina, gdy go nogą tłoczy, Kiedy chce gębę, wąsy, brodę moczy. Szczęśliwe gory szczęśliwe winnice, Z
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 116
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752