ten ma Wiarę zdrową, Grekowie tedy, którzy sobie gębą pełną Przypisowali chwałę z mądrości zupełną, Nad głupich Chaldejczyków głupszemi się stali, Gdy kupę Bogów z mężczyzn, i z niewiast zebrali, Którzy Architektami wszelkiej nieprawości, I Mistrzami pierwszemi wszytkich byli złości. Śmieszne bowiem, i głupie, Królu miłościwy, I niezbożne Grekowie pozmyślali dziwy, Głosząc tych, którzy nie są, Bogami prawemi, Aby mogli być w żądzach swych bezpieczniejszemi: To jest: takiej Patronów mają niezbożności, Aby mogli bezpieczniej wszelkie pełnić złości: Cudzołóstwa, zabójstwa, i inne występki, Biorąc na przykład sobie Bogów swych postępki. W jakich bowiem występkach słyną ich Bogowie, W
ten ma Wiárę zdrową, Graekowie tedy, ktorzy sobie gębą pełną Przypisowáli chwałę z mądrośći zupełną, Nád głupich Cháldeyczykow głupszemi się stáli, Gdy kupę Bogow z mężczyzn, y z niewiast zebráli, Ktorzy Architektámi wszelkiey niepráwośći, Y Mistrzámi pierwszemi wszytkich byli złośći. Smieszne bowiem, y głupie, Krolu miłośćiwy, Y niezbożne Graekowie pozmyśláli dźiwy, Głosząc tych, ktorzy nie są, Bogámi práwemi, Aby mogli bydź w żądzách swych bespiecznieyszemi: To iest: tákiey Pátronow máią niezbożnośći, Aby mogli bespieczniey wszelkie pełnić złośći: Cudzołostwá, zaboystwá, y inne występki, Biorąc ná przykład sobie Bogow swych postępki. W iákich bowiem występkách słyną ich Bogowie, W
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 201
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Wzajem sobie dotrzymać oraz wspolną radę Wziąwszy przedsię — pod Włochem drugą czynią zdradę. A to właśnie pod ten czas, gdy przed kamienice Świeżo magister postae wystawił tablice Znać dając, żeby każdy swych konszaftów czuły Według konotacjej — listów fascykuły I z wekselami pliki odbierał z zamorza A responsy gotował, nim rożane zorza Zgasną. —
Pozmyślał Polak listy i de data Z rożnych popisał krajów: Publica, privata W nich były rozmaite: który wczyna wojnę I kto w armisticja i ligi spokojne Z kijem wchodzi z potentatów i gdzie koligaci Stroją się z swą imprezą i kto szturmy traci Pod którym zamkiem leżąc i które podbite Od kogo są fortece przez fortele skryte
Wzajem sobie dotrzymać oraz wspolną radę Wziąwszy przedsię — pod Włochem drugą czynią zdradę. A to właśnie pod ten czas, gdy przed kamienice Świeżo magister postae wystawił tablice Znać dając, żeby kożdy swych konszaftow czuły Według konnotacyej — listow fascykuły I z wekselami pliki odbierał z zamorza A responsy gotował, nim rożane zorza Zgasną. —
Pozmyślał Polak listy i de data Z rożnych popisał krajow: Publica, privata W nich były rozmaite: ktory wczyna wojnę I kto w armisticya i ligi spokojne Z kiem wchodzi z potentatow i gdzie kolligaci Stroją sie z swą imprezą i kto szturmy traci Pod ktorym zamkiem leżąc i ktore podbite Od kogo są fortece przez fortele skryte
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 69
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
niewdzięczny gaszek, Do żony jego przymknął się jak Saszek, Ze skaził łoże swego Dobrodzieja, W którym Fortuny była mu nadzieja. Co kiedy postrzegł Ezop mój zelżony, Wygnał hultaja z domu i od żony. Lecz cudzołozca dość nie mając na tym, Grzecz grzechem goni, i zgubić go za tym Tym chciał sposobem: Pozmyślał wprzód listy, I żeby dowód był tam oczywisty, Rękę potrafił Ezopa z Pieczęcią, W których to niby, Ezop zdrawy z chęcią Królów przestrzegał Licera przeciwnych, Tam pokładł fałszów i kalumnij dziwnych. To zaś Królowi w sekrecie pokazał, A Król gdy rękę i pieczęć uważał, Musiał osądzić oczywistą zdradę, I nie zwołując
niewdźięczny gaszek, Do żony iego przymknął śię iak Saszek, Ze zkaźił łoże swego Dobrodźieia, W ktorym Fortuny była mu nadźieia. Co kiedy postrzegł Ezop moy zelżony, Wygnał hultaia z domu i od żony. Lecz cudzołozca dość nie maiąc na tym, Grzecz grzechem goni, i zgubić go za tym Tym chćiał sposobem: Pozmyślał wprzod listy, I żeby dowod był tam oczywisty, Rękę potrafił Ezopa z Pieczęćią, W ktorych to niby, Ezop zdrawy z chęćią Krolow przestrzegał Licera przećiwnych, Tam pokładł fałszow i kalumniy dźiwnych. To zaś Krolowi w sekrećie pokazał, A Krol gdy rękę i pieczęć uważał, Muśiał osądźić oczywistą zdradę, I nie zwołuiąc
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: C5v
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731