do Litwy i Korony pokazywać poczęły. Rok 1700.
Sejmową konstytucją naznaczony trybunał skarbowy w Wilnie 4^go^ Januarii zaczął się. Więc że nie każdemu kalkulować się podobało, zwłaszcza tym, którzy in turbido reipublicae studebant suo commodo i pieniądze rzeczypospolitej in sui usum obracali, sam nawet ip. Kociełł kasztelan witebski contrariabatur temu trybunałowi, rationes pozornie dając, bojaźni, aby wojska zwinionego nie podnieśli dla nieodebrania zupełnego zasług: aby sądów fiskalnych po województwach nie znieśli i nie przesądzili: aby Coaequatii nie naruszyli i t. d. Zaczem spraktykowanych kilka powiatów stawać miało cum protestatione, lecz się nieodważyły, ob timorem potęgi, która in promptu erat przy ipp. Sapiehach
do Litwy i Korony pokazywać poczęły. Rok 1700.
Sejmową konstytucyą naznaczony trybunał skarbowy w Wilnie 4^go^ Januarii zaczął się. Więc że nie każdemu kalkulować się podobało, zwłaszcza tym, którzy in turbido reipublicae studebant suo commodo i pieniądze rzeczypospolitéj in sui usum obracali, sam nawet jp. Kociełł kasztelan witebski contrariabatur temu trybunałowi, rationes pozornie dając, bojaźni, aby wojska zwinionego nie podnieśli dla nieodebrania zupełnego zasług: aby sądów fiskalnych po województwach nie znieśli i nie przesądzili: aby Coaequatii nie naruszyli i t. d. Zaczem spraktykowanych kilka powiatów stawać miało cum protestatione, lecz się nieodważyły, ob timorem potęgi, która in promptu erat przy jpp. Sapiehach
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 205
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
barziej o stratę Praw i Wolności, niż zgubę fortun i honorów. Nakoniec już ostatnie honoru, zdrowia, i życia niebezpieczeństwa nieprzełomały stateczności mojej. Pocebowano po mnie pod Sejm ten, zgubą Wolności i sprawiedliwości pa- miętny, żebym znowu przez tychże Negotiantów, co i pierwej wszedł w tajemne traktaty; żebym pozornie przez Senat, a prywatnie przez Konfidentów traktował. Tę jedyną drogę wyjścia z persecucij podawano mi, żebym kartkę na się przedtym odmówioną dał, i że nic następującą na mię niebezpieczeństw chmurę (są własne autenticzne słowa) uspokoić nie może. Niedałem się jednak wszytkim tym wzruszyć wichrom, i przy Cnocie i prawdzie
bárźiey o strátę Praw y Wolnośći, niż zgubę fortun y honorow. Nákoniec iuż ostátnie honoru, zdrowia, y żyćia niebespieczeństwá nieprzełomáły státecznośći moiey. Potzebowano po mnie pod Seym ten, zgubą Wolnośći y spráwiedliwośći pá- miętny, żebym znowu przez tychże Negotiantow, co y pierwey wszedł w táiemne tractaty; żebym pozornie przez Senat, á priwatnie przez Confidentow tráctował. Tę iedyną drogę wyjśćia z persecuciy podawano mi, żebym kártkę ná się przedtym odmowioną dał, y że nic nástępuiącą ná mię niebespieczeństw chmurę (są własne autenticzne słowá) vspokoić nie może. Niedałem się iednák wszytkim tym wzruszyć wichrom, y przy Cnoćie y prawdźie
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 42
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
: Na co młodzieniec ledwie od ojca pozwolenie otrzymał, i to z przydaniem jemu wiela potrzebnych nauk, i przestróg. Powieść Pierwsza.
A PAłac Słońca wysoki był/ i ozdobnymi Do góry wywiedziony słupy wyniosłymi: I jasny łskniącym złotem/ i jakby płomieniem Karbunkułem ognistym świecił się kamieniem: Miasto dachówki/ wszystek zwierzchu słoniowymi Pozornie stał przykryty kościami białemi. Drzwi które się na dwoje śrzodkiem otwierały Od podwojów/ srebrem się kosztownych błyszczały. Materią robota jednak przechodzieła/ B Bo tam Malcyberowa praca znaczna beła: Który i morza na nich/ swoimi rękami/ Opasujące ziemię przez śrzodek wodami/ I okrąg ziemię wyrył: wyrył rozszerzone I Niebo/ nad
: Ná co młodzieniec ledwie od oycá pozwolenie otrzymał, y to z przydániem iemu wiela potrzebnych náuk, y przestrog. Powieść Pierwsza.
A PAłac Słońcá wysoki był/ y ozdobnymi Do gory wywiedziony słupy wyniosłymi: Y iásny łskniącym złotem/ y iákby płomieniem Kárbunkułem ognistym świećił się kámieniem: Miásto dáchowki/ wszystek zwierzchu słoniowymi Pozornie stał przykryty kośćiami białemi. Drzwi ktore się ná dwoie śrzodkiem otwieráły Od podwoiow/ srebrem się kosztownych błyszczáły. Máteryą robotá iednák przechodźiełá/ B Bo tam Malcyberowa praca znáczna bełá: Ktory y morzá ná nich/ swoimi rękámi/ Opásuiące źiemię przez śrzodek wodámi/ Y okrąg źiemię wyrył: wyrył rozszerzone Y Niebo/ nád
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 48
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
i zmierziony, bez wszelkiego respektu i względu jako parszywy kondel albo nosaty szkapa zwalał się i zagubił. Trzeba koniecznie tego przez wzgardę z honoru złupić, tamtego przez zazdrość z fortuny obnażyć, owemu przez zawziętość żyły popodcinać, inszemu przez łakomstwo i okrucieństwo ostatni chleba kawałek od gęby i życia sposób odebrać, z wszytkimi pięknie, pozornie i udatnie, z nikim zaś szczyrze i otworzysto postępować, zgoła żyć sobie usilnie i pożytecznie, wszytkim szkodliwie i zdradziecko.
O nieszczęśliwe czasów alternaty, Z przeszłymi w komput iść niegodne laty! A z której że was z ludźmi lunatyki Mamy praktyki? Któreż w przeklętym od Erebu darze Podały nam was sztychem kalendarze,
i zmierziony, bez wszelkiego respektu i względu jako parszywy kondel albo nosaty szkapa zwalał się i zagubił. Trzeba koniecznie tego przez wzgardę z honoru złupić, tamtego przez zazdrość z fortuny obnażyć, owemu przez zawziętość żyły popodcinać, inszemu przez łakomstwo i okrucieństwo ostatni chleba kawałek od gęby i życia sposób odebrać, z wszytkimi pięknie, pozornie i udatnie, z nikim zaś szczyrze i otworzysto postępować, zgoła żyć sobie usilnie i pożytecznie, wszytkim szkodliwie i zdradziecko.
O nieszczęśliwe czasów alternaty, Z przeszłymi w komput iść niegodne laty! A z której że was z ludźmi lunatyki Mamy praktyki? Któreż w przeklętym od Erebu darze Podały nam was sztychem kalendarze,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 251
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Gdzież teraz majętności, któreś skupowało, gdzie pałace i wieże, któreś budowało, perły, pierścienie, któreś tak często nosiło, pieniądze, w których serce ponurzone było? Gdzie są łoża kosztowne splendoru świetnego, zioła drogie, korzenia smaku wybornego,
statki srebrne lśniące się, w skarbcu ułożone, szaty różne kosztowne, pozornie zrobione? Niemasz potraw rozkosznych, nie czeka zwierzyna, paszty, napoje smaczne i wyborne wina, już dla ciebie żurawiów w kuchni nie gotują. Samego cię w grobowcu robacy kosztują. Moc Boska takie takim znalazła karanie, i słusznie, bo też oni zarabiali na nie! Toć się ten dom podoba, co
Gdzież teraz majętności, któreś skupowało, gdzie pałace i wieże, któreś budowało, perły, pierścienie, któreś tak często nosiło, pieniądze, w których serce ponurzone było? Gdzie są łoża kosztowne splendoru świetnego, zioła drogie, korzenia smaku wybornego,
statki srebrne lśniące się, w skarbcu ułożone, szaty różne kosztowne, pozornie zrobione? Niemasz potraw rozkosznych, nie czeka zwierzyna, paszty, napoje smaczne i wyborne wina, już dla ciebie żurawiów w kuchni nie gotują. Samego cię w grobowcu robacy kosztują. Moc Boska takie takim znalazła karanie, i słusznie, bo też oni zarabiali na nie! Toć się ten dom podoba, co
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 37
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
i kilka grzbietów Lisich. Paprocki. Pod Bolesławem Pudykiem, wspomina Kromer, iż Arcybiskupowi Gnieznińskiemu, i Biskupowi Poznańskiemu nadane ius cudendae monetae, toć musiał być jakiś usus Monety. Ale pewniej iż Władysław Łokietek za swego Panowania otworzył Polskie szkatuły na Cudzoziemskie grosze, osobliwie Czeskie, jako mówi Kromer, a to jeszcze pewniej i pozorniej, że Wacław Czech, w Czechach i Lechach panujący, z Czech monetę wprowadził skórzaną, skasowawsy według Wiersza Sebastiana Klonowicza: Vencesle venis pecorina pecunia cessat Aż tandem Każymierz Wielki exemplo Czechów, srebrną i miedzianą monetę kuć kazał, mówi Kromer. Pozwoliła Rzeczpospolita potym Władysławowi Jagiełłowi Prawo cudendi monetam. Czego i Geografia Generalna i partykularna
y kilka grzbietow Lisich. Paprocki. Pod Bolesławem Pudykiem, wspomina Kromer, iż Arcybiskupowi Gnieznińskiemu, y Biskupowi Poznańskiemu nadane ius cudendae monetae, toć musiał być iakiś usus Monety. Ale pewniey iż Władysław Łokietek za swego Panowania otworzył Polskie szkatuły na Cudzoziemskie grosze, osobliwie Czeskie, iako mowi Kromer, a to ieszcze pewniey y pozorniey, że Wacław Czech, w Czechach y Lechach panuiący, z Czech monetę wprowadził skorzaną, skassowawsy według Wiersza Sebastyana Klonowicza: Venceslàé venis pecorina pecunia cessat Aż tandem Każimierz Wielki exemplo Czechow, srebrną y miedzianą monetę kuć kazał, mowi Kromer. Pozwoliła Rzeczpospolita potym Władysławowi Iagiełłowi Prawo cudendi monetam. Czego y Geografia Generalna y partykularna
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 396
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
uwierzchu roszerzy się gdy nakoniec prosto idzie do góry. Co do ozdoby ich i ornamentu, o tym będzieszmiał niżej przydawam aby wyzbach obierać do kominów piękne miejsce/ u nas pospolicie przy piecu go stawiają/ to jest aby spiecowem kominem był złączony i tak przy drzwiach najczęści jego miejsce bywa ale barzo niewcześnie i nie pozornie w cudzych krajach wpuł ściany bywa gdzie izbę oświci i przystęp do niego
wczesny. De cetero rzecz to i piękna i wygodna i zdrowa bo czyści powietrze wyzbie i faetor każdy ciągnie do siebie. Te tedy dane w nich przestrogi naprzód aby dziura którą sordes spadają mała w zwysz komin nad dach którym exhalabit faetor. Potym
vwierzchu roszerzy się gdy nákoniec prosto idźie do gory. Co do ozdoby ich y ornamentu, o tym będźieszmiał niżey przydawam áby wyzbách obieráć do kominow piękne mieysce/ v nas pospolićie przy piecu go stáwiáią/ to iest áby spiecowem kominem był złączony y ták przy drzwiách nayczęśći iego mieysce bywa ále bárzo niewcześnie y nie pozornie w cudzych kráiách wpuł śćiány bywa gdźie izbę oświći y przystęp do niego
wczesny. De cetero rzecz to y piękna y wygodna y zdrowa bo czyśći powietrze wyzbie y faetor káżdy ciągnie do siebie. Te tedy dáne w nich przestrogi náprzod áby dźiurá ktorą sordes spadáią máła w zwysz komin nád dách ktorym exhalabit faetor. Potym
Skrót tekstu: NaukaBud
Strona: D2v
Tytuł:
Krótka nauka budownicza
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Wdowa i Dziedzice Andrzeja Piotrowczyka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
. Stanisława/ i ś. Wacława/ dokoła barzo kosztownie przyozdobiony/ od Królów/ Książąt/ i Panów obojga stanów dostatnie ubogacony/ z przyczynieniem Kapłanów/ i z przymnożenim chwały Bożej. Jest przy tym Kościele Biskup/ Sufragan/ Prałatów sześć/ Kanoników trzydzieści/ Togami farby fiołkowej zwierzchu/ a ze spód karmazynowej barzo pozornie przyozdobieni/ z konsensu i nadania Najwyższego Pasterza URBANA VIII. Wikariów trzydzieści/ Mansionarzów piętnaście/ Psalterystów szesnaście/ i innych; tak/ iż w każdy dzień niemal sto Mszy odprawuje się. Jest też i Szkoła/ która ma swego Mistrza/ Bakałarza/ Kantora/ Młodzieńce/ i żaki do śpiewania kościelnego. W tej Szkole
. Stánisłáwá/ y ś. Wácłáwá/ dokołá bárzo kosztownie przyozdobiony/ od Krolow/ Kśiążąt/ y Pánow oboygá stanow dostátnie vbogácony/ z przyczynieniem Kápłanow/ y z przymnożenim chwały Bożey. Jest przy tym Kośćiele Biskup/ Suffrágan/ Práłatow sześć/ Kánonikow trzydźieśći/ Togámi fárby fiiołkowey zwierzchu/ á ze spod kármázynowey bárzo pozornie przyozdobieni/ z konsensu y nádánia Naywyższego Pásterzá VRBANA VIII. Wikáryow trzydźieśći/ Mánsionarzow piętnaśćie/ Psálterystow szesnaśćie/ y innych; ták/ iż w káżdy dźień niemal sto Mszy odpráwuie się. Iest też y Szkołá/ ktora ma swego Mistrzá/ Bákáłarzá/ Kántorá/ Młodźieńce/ y żaki do śpiewánia kośćielnego. W tey Szkole
Skrót tekstu: PruszczKlejn
Strona: 2
Tytuł:
Klejnoty stołecznego miasta Krakowa
Autor:
Piotr Hiacynt Pruszcz
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
przewodniki
Tematyka:
architektura, geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
20. Sierpnia. Ołtarz Wielki marmurowy/ struktury pięknej i kosztownej: Formy barzo wspaniałe/ kosztu wielkiego/ Perłową macicą męka Pana Jezusa w flores w czarnym Chebanie sadzona jest/ gdzie widać i Historią żywota ś. Franciszka w pojśrzodku malowaną. Ołtarz Wielki wszytek z kamienia marmuru różnego/ Cymborium przy tym z Hebanu czarnego barzo pozornie Perłową macicą w flores sadzone. W krucganku/ tam Obrazy stawiają Biskupów Krakowskich zmarłych/ z doskonałym konterfetem: są też Brackie Stacje w tym Kościele/ są i Kaplice Muzyków Złotników. Ma ten Kościół Wieżą na Kościele barzo kształtną blachą obitą/ i Dzwonnicę dość wysoką/ przyozdobioną Obrazami Zakonu tego/ i Polskich Patronów. Kościoły
20. Sierpniá. Ołtarz Wielki mármurowy/ struktury piękney y kosztowney: Formy bárzo wspániáłe/ kosztu wielkiego/ Perłową máćicą męká Páná Iezusá w flores w czarnym Chebanie sádzona iest/ gdźie widáć y Historyą żywotá ś. Fránćiszká w poyśrzodku málowáną. Ołtarz Wielki wszytek z kámieniá mármuru rożnego/ Cymborium przy tym z Hebánu czarnego bárzo pozornie Perłową máćicą w flores sádzone. W krucganku/ tám Obrázy stáwiáią Biskupow Krákowskich zmárłych/ z doskonáłym konterfetem: są też Bráckie Stácye w tym Kośćiele/ są y Káplice Muzykow Złotnikow. Ma ten Kośćioł Wieżą ná Kośćiele bárzo kształtną bláchą obitą/ y Dzwonnicę dość wysoką/ przyozdobioną Obrázámi Zakonu tego/ y Polskich Pátronow. Kośćioły
Skrót tekstu: PruszczKlejn
Strona: 20
Tytuł:
Klejnoty stołecznego miasta Krakowa
Autor:
Piotr Hiacynt Pruszcz
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
przewodniki
Tematyka:
architektura, geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
/ rozlegał się pieniem Silnym/ i pustujących srogim stowyczeniem. Jak więc kon bystry chrapa/ gdy Trębacz wojskowy W larmę uderzy/ i smak pojmuje bojowy: Tak Pentea/ wiatr wyciem długim poruszony/ Rozbódł: i w srogim wrzasku gniew ożył szalony. W góry niemal pojśrzodku/ lasem opędzone Jest piękne pole/ drzewy pozornie natknione. Tam patrzącego okiem złym/ na tę dojźrzała Sprawę/ i napierwej się do niego porwała/ Najpierwej Penteusza mać Tyrsem chlusnęła: I hoj/ siostrzycki/ zamną/ sam zamną/ krzyknęła: On dziki/ on co w polu wieprz toczy skarady/ On odemnie stos ma wziąć. Skoczą do gromady
/ rozlegał się pieniem Silnym/ y pustuiących srogim stowyczeniem. Iák więc kon bystry chrapa/ gdy Trębácz woyskowy W lármę vderzy/ y smak poymuie boiowy: Ták Penteá/ wiátr wyćiem długim poruszony/ Rozbodł: y w srogim wrzasku gniew ożył szalony. W gory niemal poyśrzodku/ lásem opędzone Iest piękne pole/ drzewy pozornie natknione. Tám pátrzącego okiem złym/ na tę doyźrzáłá Spráwę/ y napierwey się do niego porwáłá/ Naypierwey Penteusza mać Tyrsem chlusnęłá: Y hoy/ śiostrzycki/ zámną/ sam zámną/ krzyknęłá: On dźiki/ on co w polu wieprz toczy skárády/ On odemnie stos ma wźiąć. Skoczą do gromády
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 77
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636