Terebunia, iż go na placu czekamy, i sami wprędce za nim na konie powsiadawszy, na plac jechaliśmy. Zastał Starowolski towarzysz jeszcze niektórych śpiących w Terebuniu. Opowiedział Bystremu o naszym czekaniu. Za czym poczęli się wszyscy prędko wybierać do wyjazdu na plac. Powrócił Starowolski z wiadomością, że zaraz wyjeżdżają, za czym pozsiadawszy z koni, więcej godziny czekaliśmy. Na resztę w wielkiej gromadzie, konno i karetami jadąc, poczęli się pokazywać. Ledwo nas czwarta albo mniej część była, jednak na konie nie wsiadając czekaliśmy, a w tym czasie od Terebunia wielkim pędem przybiegł ksiądz cysters wistycki, do którego plebanii Motykały i Terebuń należy,
Terebunia, iż go na placu czekamy, i sami wprędce za nim na konie powsiadawszy, na plac jechaliśmy. Zastał Starowolski towarzysz jeszcze niektórych śpiących w Terebuniu. Opowiedział Bystremu o naszym czekaniu. Za czym poczęli się wszyscy prędko wybierać do wyjazdu na plac. Powrócił Starowolski z wiadomością, że zaraz wyjeżdżają, za czym pozsiadawszy z koni, więcej godziny czekaliśmy. Na resztę w wielkiej gromadzie, konno i karetami jadąc, poczęli się pokazywać. Ledwo nas czwarta albo mniej część była, jednak na konie nie wsiadając czekaliśmy, a w tym czasie od Terebunia wielkim pędem przybiegł ksiądz cysters wistycki, do którego plebanii Motykały i Terebuń należy,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 848
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
jadące widziała? Sroczka krzekce na płocie; pannie się raduje Serduszko, bo miłego przyjaciela czuje. Jedzie z swoją drużyną panic urodziwy, Panic z dalekiej strony; pod nim koń chodziwy, Koń łysy, białonogi, rząd na nim ze złota. Panno, gotuj się witać! Już wjeżdża we wrota, Już z koni pozsiadali; wszystko się podwórze Rośmiało jako niebo od wesołej zorze. Witamy cię, panicze, dawno pożądany! Czeka cię upominek tobie obiecany, Obiecany od Boga i od domu tego. Po obietnicę trzeba wsiadać na rączego, A ty się gdzieś zabawiasz! Już nam nie zstawało Oczu wyglądając cię. Winieneś niemało Sam sobie,
jadące widziała? Sroczka krzekce na płocie; pannie się raduje Serduszko, bo miłego przyjaciela czuje. Jedzie z swoją drużyną panic urodziwy, Panic z dalekiej strony; pod nim koń chodziwy, Koń łysy, białonogi, rząd na nim ze złota. Panno, gotuj się witać! Już wjeżdża we wrota, Już z koni pozsiadali; wszystko się podworze Rośmiało jako niebo od wesołej zorze. Witamy cię, panicze, dawno pożądany! Czeka cię upominek tobie obiecany, Obiecany od Boga i od domu tego. Po obietnicę trzeba wsiadać na rączego, A ty się gdzieś zabawiasz! Już nam nie zstawało Oczu wyglądając cię. Winieneś niemało Sam sobie,
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 101
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
według opiewania Ligi, nad wszystkim Chrześcijańskim wojskiem Komendę wziąwszy, z nieuchroną zdrowia i Osoby swej Królewskiej, nuż ludu Polskiego przez drogi skaliste i Alpes, choćby i od samego prawie Annibala Noryckie nieprzebyte, co pojąć trudno niewymowić, (bo się prze tak złe przeprawiali miejsca, że się na czwornóg gramolić i piąć z koni pozsiadawszy, i konie za sobą prawie ciągnąćmusieli na góry, armaty już nie bydłem, ale sobą ciągnąc i fać musieli) przebyli. A tak osiodławszy, kopytem Polskim Austriackie Kaukazy, ledwie co wytnąć przez małą chwilkę spracowanemu w biegu i przez góry sfatygowanemu dopuścił Rycerstwu Polskiemu, i to jeszcze dla tego że ciemna noc niedopuściła
według opiewania Ligi, nad wszystkim Chrześćianskim woyskiem Kommendę wziąwszy, z nieuchroną zdrowia y Osoby swey Krolewskiey, nuż ludu Polskiego przez drogi skaliste y Alpes, choćby y od samego prawie Annibala Noryckie nieprzebyte, co poiąć trudno niewymowić, (bo się prze tak złe przeprawiali mieysca, że się na czwornog gramolić y piąć z koni pozśiadawszy, y konie zá sobą prawie ćiągnąćmusieli na gory, armaty iuż nie bydłem, ale sobą ćiągnąc y phać musieli) przebyli. A tak osiodławszy, kopytem Polskim Austryackie Kaukazy, ledwie co wythnąć przez małą chwilkę spracowanemu w biegu y przez gory zfatygowanemu dopusćił Rycerstwu Polskiemu, y to ieszcze dla tego że cięmna noc niedopuściła
Skrót tekstu: KołTron
Strona: 303
Tytuł:
Tron ojczysty
Autor:
Augustyn Kołudzki
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1707
Data wydania (nie wcześniej niż):
1707
Data wydania (nie później niż):
1707
w krótce na umówione miejsce, zmyśliła się być zmordowaną stej przechadzki, prosiła tedy swoją Siostrę, aby usiadła; co gdy ledwie uczyniła, obaczyli karoce w sześć koni, i jezdnych dwóch, którzy przy onym ganku jechali. Obiedwie Siostry chciały się utaić, aby ich nie potkali, lecz wielce się zlękły, widząc że pozsiadali z koni, za którymi szedł jeden, który z karety był wysiadł, a chyżo ku nim pędził. Beralda, który już serce o jej nieszczęściu sekretnie coś powiedało, chciała uciekać, niżeliby nadeszli; Salmina jednak ją zatrzymała, tym ją karcząc, żeby to przeciw polityce było, a że to jaki Kawaler z pobliższych
w krotce ná umowione mieysce, zmyśliłá się bydź zmordowáną ztey przechadzki, prośiłá tedy swoią Siostrę, áby uśiádłá; co gdy ledwie uczyniłá, obaczyli károce w sześć koni, y iezdnych dwuch, ktorzy przy onym ganku iecháli. Obiedwie Siostry chćiáły się utáić, áby ich nie potkáli, lecż wielce się zlękły, widząc że pozśiadáli z koni, zá ktorymi szedł ieden, ktory z kárety był wyśiadł, á chyżo ku nim pędźił. Beráldá, ktory iusz serce o iey nieszczęśćiu sekretnie coś powiedáło, chćiáłá ućiekáć, niżeliby nádeszli; Sálminá iednák ią zátrzymáłá, tym ią kárcząc, żeby to przećiw polityce było, á że to iáki Káwáler z pobliższych
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 56
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722
płaczem z wielkiej radości skończyć niemógł, kiedy to skoczą do nas wszyscy obłapiając ściskając Bogu dziękując. za takie Dobrodziejstwa. Pytają o procederze Wojny Borzęcki im prawi. Az Towarzysz zawoła Nie powiedaj im W Pan az nam dadzą jesc. kiedy to skoczą słudzy kuchmistrzowie wszystkich Komisarzów kuchnie zakładać piec warzyć tym czasem wodek miodów Win pozsiadali wszyscy z koni. Tak tedy wowym nieogarnionym węselu my im powiedali o okazji i zwycięstwie, oni tez nam jako się dorozumiewali tego kiedy Komisarze Moskiewscy uciekali jako się bali że by ich nie zabrali z sobą jako się nas polękali rozumiejąc ze po nas Chowański przysłał. Jako już mieli nazajutrz traktaty podpisać jako na nich Moskwa
płaczęm z wielkiey radosci skonczyć niemogł, kiedy to skoczą do nas wszyscy obłapiaiąc sciskaiąc Bogu dziękuiąc. za takie Dobrodzieystwa. Pytaią o procederze Woyny Borzęcki im prawi. Az Towarzysz zawoła Nie powieday im W Pan az nąm dadzą jesc. kiedy to skoczą słudzy kuchmistrzowie wszystkich kommissarzow kuchnie zakładać piec warzyć tym czasem wodek miodow Win pozsiadali wszyscy z koni. Tak tedy wowym nieogarnionym węselu my im powiedali o okazyiey y zwycięstwie, oni tez nam iako się dorozumiewali tego kiedy kommissarze Moskiewscy uciekali iako się bali że by ich nie zabrali z sobą iako się nas polękali rozumieiąc ze po nas Chowanski przysłał. Iako iuz mieli nazaiutrz traktaty podpisać iako na nich Moskwa
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 99
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
. Po porzuceniu tych chorągwi, które pod nogi J. K. Mci wszyscy oficjerowie tak moskiewskiego narodu, jako i cudzoziemców, większy i mniejszy jakimkolwiek porządkiem pójdą, mimo Króla Imci idąc, czołem Królowi J. Mci bić będą, toż i oficierowie, którzy na koniach pojadą, uczynić mają, z koni na ziemię pozsiadawszy, także i sam bojarzyn i z swymi towarzyszmi, wojewodami, pułkownikami, wtenczas, kiedy im Król J. Mść osobę ukaże, z koni swych na ziemię skoczywszy, czołem bić mają.
7. Armaty z prochem i z ołowiem, z knotami i spiżą, i do tego wszystkim przynależącym, jakimkolwiek nazwanym obrzędem oddać
. Po porzuceniu tych chorągwi, które pod nogi J. K. Mći wszyscy officyerowie tak moskiewskiego narodu, jako i cudzoziemców, większy i mniejszy jakimkolwiek porządkiem pójdą, mimo Króla Jmći idąc, czołem Królowi J. Mći bić będą, toż i officierowie, którzy na koniach pojadą, uczynić mają, z koni na ziemię pozsiadawszy, także i sam bojarzyn i z swymi towarzyszmi, wojewodami, pułkownikami, wtenczas, kiedy im Król J. Mść osobę ukaże, z koni swych na ziemię skoczywszy, czołem bić mają.
7. Armaty z prochem i z ołowiem, z knotami i spiżą, i do tego wszystkim przynależącym, jakimkolwiek nazwanym obrzędem oddać
Skrót tekstu: DiarSmolKoniec
Strona: 442
Tytuł:
Sprawy dzieł rycerskich wojska i diariusz z obozu spod Smoleńska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1633
Data wydania (nie wcześniej niż):
1633
Data wydania (nie później niż):
1633
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Miasta, zamki omijają. Przewodnika im nie trzeba, Mają gońca wpośrzód nieba.
Puścili się potem torem Do Solimy przed wieczorem, Tam Heroda nawiedzili, U niego nic nie sprawili.
Za powabem jasnej gwiazdy Idą znowu na podjazdy, Ale już ich serce wieszcze Przeczuwało bliskie miejsce.
A gdy szopę oglądali, Z koni swoich pozsiadali; Słudzy skarbów dobywają, Sami szat swych przywdziewają.
Gaspar bisior kładzie na się, Malcher w drogim altembasie, A Baltazar przypalały W srebrogłów się stroi biały.
Potym w szopę zaraz proście Z nieznajomych krajów goście, Palcem Bożym prowadzeni, Do ubogiej weszli sieni.
Nie było tam złotem tkanych Drogich szpaler haftowanych Żłób z drabiną
Miasta, zamki omijają. Przewodnika im nie trzeba, Mają gońca wpośrzód nieba.
Puścili się potem torem Do Solimy przed wieczorem, Tam Heroda nawiedzili, U niego nic nie sprawili.
Za powabem jasnej gwiazdy Idą znowu na podjazdy, Ale już ich serce wieszcze Przeczuwało bliskie miejsce.
A gdy szopę oglądali, Z koni swoich pozsiadali; Słudzy skarbów dobywają, Sami szat swych przywdziewają.
Gaspar bisior kładzie na się, Malcher w drogim altembasie, A Baltazar przypalały W srebrogłow się stroi biały.
Potym w szopę zaraz proście Z nieznajomych krajów goście, Palcem Bożym prowadzeni, Do ubogiej weszli sieni.
Nie było tam złotem tkanych Drogich szpaler haftowanych Żłób z drabiną
Skrót tekstu: TwarKKolOkoń
Strona: 329
Tytuł:
Kolebka Jezusowa. Pasterze. Trzej królowie
Autor:
Kasper Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1632 a 1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1635
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
do jamy dać pokarm szczennikom zmorzonem, A widząc, iż o zdrowie idzie ulubione, Puszcza zdobycz, sam w gaje uchodzi zgęścione I niedościgłą stopę takiem pędem niesie, Że go chciwość myśliwcza darmo szuka w lesie.
XCI
Potem nie tylko swych zbrój i baby ubogiej Odbiegli, rozum z trwogi utraciwszy srogiej, Lecz z własnych pozsiadali jak najprędzej koni, Widząc, iż najuszony zwyciężca ich goni, I w jaskinie co bliższe gwałtem się wcisnęli, Które w chrustach najgęstszych przed sobą widzieli, Zacna zaś kompania dziewki utroskane Z chęcią wielką na konie wsadza odbieżane.
XC
I w najbystrzejszem skoku bieżą ku srogiemu Zamkowi prostszą drogą Marganorowemu. Chcą z sobą wziąć staruszkę
do jamy dać pokarm szczennikom zmorzonem, A widząc, iż o zdrowie idzie ulubione, Puszcza zdobycz, sam w gaje uchodzi zgęścione I niedościgłą stopę takiem pędem niesie, Że go chciwość myśliwcza darmo szuka w lesie.
XCI
Potem nie tylko swych zbrój i baby ubogiej Odbiegli, rozum z trwogi utraciwszy srogiej, Lecz z własnych pozsiadali jak najprędzej koni, Widząc, iż najuszony zwyciężca ich goni, I w jaskinie co bliższe gwałtem się wcisnęli, Które w chróstach najgęstszych przed sobą widzieli, Zacna zaś kompania dziewki utroskane Z chęcią wielką na konie wsadza odbieżane.
XC
I w najbystrzejszem skoku bieżą ku srogiemu Zamkowi prostszą drogą Marganorowemu. Chcą z sobą wziąć staruszkę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 152
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905