na to zgody — rzecze — Sucha trzeba, deszcz by mi przeszkodził stawarce.” Tak jadą precz, wypiwszy gorzałki po czarce. W drugą znowu niedzielę ten dżdża, ów chce sucha, Ten prosa siła nasiał, tamtemu młyn spucha. Jedni w równi, a drudzy mieszkając na górze, W przeciwnej sobie pola mieli pozyturze: Ten małą trawę, ów już siano ma na blechu. Za czym, jako mi sam ksiądz prawił nie bez śmiechu, Jeszcze jednego razu nie mogli się zgodzić, Czy pogodą, czy deszczem miał wszytkim wygodzie. Potem i sami widzą, że drwią. Tak po kąsku Z niepotrzebnego pleban wyszedł obowiązku. 14 (
na to zgody — rzecze — Sucha trzeba, deszcz by mi przeszkodził stawarce.” Tak jadą precz, wypiwszy gorzałki po czarce. W drugą znowu niedzielę ten dżdża, ów chce sucha, Ten prosa siła nasiał, tamtemu młyn spucha. Jedni w równi, a drudzy mieszkając na górze, W przeciwnej sobie pola mieli pozyturze: Ten małą trawę, ów już siano ma na blechu. Za czym, jako mi sam ksiądz prawił nie bez śmiechu, Jeszcze jednego razu nie mogli się zgodzić, Czy pogodą, czy deszczem miał wszytkim wygodzie. Potem i sami widzą, że drwią. Tak po kąsku Z niepotrzebnego pleban wyszedł obowiązku. 14 (
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 211
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zakłada, tak starych miast strzeże. Jeśliż Troja, co ledwie imię się rozumu,
Neptunowych rąk dzieło, nie mogła ujść rumu, Dziwujesz się Sączowi? Jeśli boskie czyny, Cóż nie mają przychodzić ludzkie do ruiny? KLIO
Monarchije, nie miasta, i całe narody Od wieku zamierzone mają peryjody, Wyjąwszy podniebnego świata pozytury. Cóż słońce widzi, oprócz wody, równie, góry, Żeby się nie kaziło? Miasta, zamki, domy Czas wynosi w machinę, czas trawi łakomy; Nic zgoła na swym miejscu, w swym kształcie świat nie ma. Co ludzie przed tysięcy lat robili dwiema. Gdzież one jego cuda, gdzie one
zakłada, tak starych miast strzeże. Jeśliż Troja, co ledwie imie się rozumu,
Neptunowych rąk dzieło, nie mogła ujść rumu, Dziwujesz się Sączowi? Jeśli boskie czyny, Cóż nie mają przychodzić ludzkie do ruiny? KLIO
Monarchije, nie miasta, i całe narody Od wieku zamierzone mają peryjody, Wyjąwszy podniebnego świata pozytury. Cóż słońce widzi, oprócz wody, równie, góry, Żeby się nie kaziło? Miasta, zamki, domy Czas wynosi w machinę, czas trawi łakomy; Nic zgoła na swym miejscu, w swym kształcie świat nie ma. Co ludzie przed tysięcy lat robili dwiema. Gdzież one jego cuda, gdzie one
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 109
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Faworyty, gdzie przez lato rezydować będzie. Nowiny z Wlęgier nic nie mają w sobie osobliwego. Wybrał się był pod Senc generał Heyster, ale dla rozlanych wód nie mógł z armatą i infanteryją pospieszyć, musząc w okrąg obchodzić, we trzech tysięcy jednak jazdy podpadł aż pod bramę cum intentione ubieżenia miasta, które zastawszy w pozyturze
obrony, zatrzymał się, czekając aż nadciągnie piechota. Jedna ma dwa bastiony mocne, dwie także bramy obronne, ludzi w niej do obrony niemało i żywność niedawno im wprowadzono. Czekamy tedy z wielkim pragnieniem, jak mu szczęście służyć będzie. Urywają się po trosze partjami nasi z nieprzyjacielem, zawsze przecie z lepszą na naszę
Faworyty, gdzie przez lato rezydować będzie. Nowiny z Wlęgier nic nie mają w sobie osobliwego. Wybrał się był pod Senc generał Heyster, ale dla rozlanych wód nie mógł z armatą i infanteryją pospieszyć, musząc w okrąg obchodzić, we trzech tysięcy jednak jazdy podpadł aż pod bramę cum intentione ubieżenia miasta, które zastawszy w pozyturze
obrony, zatrzymał się, czekając aż nadciągnie piechota. Jedna ma dwa bastiony mocne, dwie także bramy obronne, ludzi w niej do obrony niemało i żywność niedawno im wprowadzono. Czekamy tedy z wielkim pragnieniem, jak mu szczęście służyć będzie. Urywają się po trosze partyjami nasi z nieprzyjacielem, zawsze przecie z lepszą na naszę
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 351
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
skóry, Zwłaszcza jeśli zdrowe ma zęby i pazury. Dopieroż kiedy wspomni na wielką osławę: Bo wszytkim zatrząsł światem na onę wyprawę I wojnę tak niesłuszną; tu wszytek świat wieszczy Łakome poda uszy, tu oczy wytrzeszczy; Tu Pers, tu wielki Mogoł i w obszernym murze China, i co jest ziemie w wschodniej pozyturze, Cham nieograniczony, wespół z Popy Jany, Których słońce gorące naprzód grzeje ściany. Tu Rzym, tu patrzy Wiedeń, tu sąsiad oboczny, Który za prowincyją tunetańską roczny Odbiera upominek (sześć klacz białych cugiem, Sześć bujawych sokołów, acz nierównym długiem Od Turka, Hiszpan mówię: bo za takie czacza Dał wyspę;
skóry, Zwłaszcza jeśli zdrowe ma zęby i pazury. Dopieroż kiedy wspomni na wielką osławę: Bo wszytkim zatrząsł światem na onę wyprawę I wojnę tak niesłuszną; tu wszytek świat wieszczy Łakome poda uszy, tu oczy wytrzeszczy; Tu Pers, tu wielki Mogoł i w obszernym murze China, i co jest ziemie w wschodniej pozyturze, Cham nieograniczony, wespół z Popy Jany, Których słońce gorące naprzód grzeje ściany. Tu Rzym, tu patrzy Wiedeń, tu sąsiad oboczny, Który za prowincyją tunetańską roczny Odbiera upominek (sześć klacz białych cugiem, Sześć bujawych sokołów, acz nierównym długiem Od Turka, Hiszpan mówię: bo za takie czacza Dał wyspę;
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 231
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
już między sąsiady. A potem Sajdacznego Sobieski napomni Imieniem króla pana, żeby jak najskromniej W ciągnieniu się zachował i szkody nikomu Nie czynił, do swojego wracając się domu. Toż każe od hetmana, aby nasze przodem Wojska się przeprawiły, on został odwodem. Nazajutrz skoro się wzbił Febus złotopióry Na niebo i objaśnił świata pozytury, Nim podczaszy piechoty, nim przeprawi działa, Drugi raz słońce zaszło i noc zaczerniała. Toż we wtorek rum w drogę, kędy się kto zmieści. Ale nam tu Sajdaczny uszedł w rękojeści, CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Abowiem hetmańskiego nie słuchając zdania, Swą haramzę kozacką najpierwej przegania Przez Dniestr mostem tureckim, czym uraził siłu,
już między sąsiady. A potem Sajdacznego Sobieski napomni Imieniem króla pana, żeby jak najskromniéj W ciągnieniu się zachował i szkody nikomu Nie czynił, do swojego wracając się domu. Toż każe od hetmana, aby nasze przodem Wojska się przeprawiły, on został odwodem. Nazajutrz skoro się wzbił Febus złotopióry Na niebo i objaśnił świata pozytury, Nim podczaszy piechoty, nim przeprawi działa, Drugi raz słońce zaszło i noc zaczerniała. Toż we wtorek rum w drogę, kędy się kto zmieści. Ale nam tu Sajdaczny uszedł w rękojeści, CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Abowiem hetmańskiego nie słuchając zdania, Swą haramzę kozacką najpierwej przegania Przez Dniestr mostem tureckim, czym uraził siłu,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 340
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924