który ja dam, ciało moje jest, które ja dam za żywot świata. Potym toż wiedzieć daje się i z słów Zbawicielowych następujących/ owych/ A kto mnie pożywa, i on będzie żyć dla mnie. Ten jest chleb, który z nieba zstąpił, nie jako jedli ojcowie wasi mannę, i pomarli. Kto pozywa tego chleba, będzie żył na wieki Sam Zbawiciel i przez uprzedzające/ i przez następujące słowa dawać wiedzieć zda się/ jak się to rozumieć ma/ co miedzy temi słowy mówi/ Kto pożywa ciało moje, i pije krew moję, i Ciało moje prawdziwie jest pokarm i krew moja prawdziwie jest napój. Jakoby rzekł/
ktory ia dam, ćiáło moie iest, ktore ia dam zá żywot swiátá. Potym toż wiedźieć dáie sie y z słow Zbáwicielowych nástępuiących/ owych/ A kto mnie pożywa, y on będźie żyć dla mnie. Ten iest chleb, ktory z niebá zstąpił, nie iáko iedli oycowie wáśi mánnę, y pomárli. Kto pozywa tego chlebá, będźie żył ná wieki Sam Zbáwićiel y przez vprzedzáiące/ y przez nástępuiące słowá dáwáć wiedźieć zda sie/ iák sie to rozumieć ma/ co miedzy temi słowy mowi/ Kto pożywa ćiáło moie, y piie krew moię, y Ciáło moie prawdźiwie iest pokarm y krew moiá prawdźiwie iest napoy. Iákoby rzekł/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 169
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
dozór, Ziemie bujność, rzek gęstwę, ludzi liczbę wielką, Lasów szerokość, także i żywności wszelką Hojność; tylko pilności a rządu potrzeba, Prace na koniec, a zaś życzliwości z nieba. ... O POPRAWIE SĄDÓW
Nie mogę zrozumieć, co to za sądy mamy, Że się o lada sprawkę sto lat pozywamy I nie możem jej skończyć to w ziemstwie, to w grodzie, To na trybunale, to na żadnym już sądzie. Lepiej jej odstąpić, a z mniejszą, wierę, szkodą, Niż nakładać, kiedy cię w tak długą powiodą. Abo tedy przywróćmy stare obyczaje, A iż tenże postępek prawny niech zostaje,
dozór, Ziemie bujność, rzek gęstwę, ludzi liczbę wielką, Lasów szerokość, także i żywności wszelką Hojność; tylko pilności a rządu potrzeba, Prace na koniec, a zaś życzliwości z nieba. ... O POPRAWIE SĄDÓW
Nie mogę zrozumieć, co to za sądy mamy, Że się o leda sprawkę sto lat pozywamy I nie możem jej skończyć to w ziemstwie, to w grodzie, To na trybunale, to na żadnym już sądzie. Lepiej jej odstąpić, a z mniejszą, wierę, szkodą, Niż nakładać, kiedy cię w tak długą powiodą. Abo tedy przywróćmy stare obyczaje, A iż tenże postępek prawny niech zostaje,
Skrót tekstu: StarVotBar_I
Strona: 310
Tytuł:
Votum o naprawie Rzeczypospolitej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
górę złe luterskie głowy, Już było kilkanaście duchownych na zmowie, Byli tam i opaci, byli biskupowie, Którzy ci posłuszeństwo wypowiedzieć chcieli Papieżowi, a wszyscy zożeniać się mieli. Ale krakowski tylko był tak na to śmiały, Na heretyki w on czas straszno jeździł z działy, Ministry na Lipowiec ciskał pojmane, O kościoły pozywał na sejm zepsowane. I prawie go był na czas Bóg dał do kościoła, Żeby przed heretyki nie umykał czoła. Który i domem wielkim słynął i zacnością. I do takiej potęgi możną majętnością. Więc go i herb: chorągiew kościelna, wzbudzała, Że mu nie darmo cnota takie piątno dała, Aby z bluźnierców Bożych
górę złe luterskie głowy, Już było kilkanaście duchownych na zmowie, Byli tam i opaci, byli biskupowie, Którzy ci posłuszeństwo wypowiedzieć chcieli Papieżowi, a wszyscy zożeniać się mieli. Ale krakowski tylko był tak na to śmiały, Na heretyki w on czas straszno jeździł z działy, Ministry na Lipowiec ciskał poimane, O kościoły pozywał na sejm zepsowane. I prawie go był na czas Bóg dał do kościoła, Żeby przed heretyki nie umykał czoła. Który i domem wielkim słynął i zacnością. I do takiej potęgi możną majętnością. Więc go i herb: chorągiew kościelna, wzbudzała, Że mu nie darmo cnota takie piątno dała, Aby z bluźnierców Bożych
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 369
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
mu z-szczęścia. Poczną się na niego skarżyć, Pan niesłowny, pożycza nie oddawa, także poczną się na niego skarżyć sąsiedzi: najeżdża, krzywdzi, w-granicach przeorywa, i te wszystkie skargi, są mu na spadek szczęścia, spadek mu Accusativus. Aż potym przyjdzie do pozwu, Tibi nobili poczną go pozywać, spadek mu Vocativus, wytoczy na Trybunał sprawę, jużyą przywołają, oto tam bliski dopiero spadek Casus Vocativus. Aż przysądzą temu majętność, temu sumę, temu włość, i następuje spadek odbierający, Casus Ablativus. aż on z-Pana, chudy pachołek. Et jam non videbitis me i deklinacyją albo spadanie cale
mu z-szczęśćia. Poczną się ná niego skárżyć, Pąn niesłowny, pożycza nie oddawa, tákże poczną się ná niego skárżyć sąśiedźi: náieżdża, krzywdźi, w-gránicach przeorywa, i te wszystkie skárgi, są mu ná zpadek szczęśćia, zpadek mu Accusativus. Aż potym przyidźie do pozwu, Tibi nobili poczną go pozywáć, zpadek mu Vocativus, wytoczy ná Trybunał sprawę, iużią przywołáią, oto tám bliski dopiero zpadek Casus Vocativus. Aż przysądzą tęmu máiętność, tęmu sumę, tęmu włość, i nástępuie zpadek odbieráiący, Casus Ablativus. áż on z-Páná, chudy páchołek. Et jam non videbitis me i deklinácyią álbo zpadánie cále
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 75
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
sobą gotowe, Częścią, że wszędzie głośna nowina latała, Że się już z Zelandii armata ruszała, Którą władnął i którą w rządzie tęgo trzymał Brat książęcia, którego król fryski pojmał.
LXII.
Orland tam przyjechawszy, mówi z nich jednemu, Aby od niego odniósł królowi swojemu, Że go jeden na szablę i drzewo pozywa Rycerz błędny z umową pewną, jako bywa: Jeśli go król zwycięży, da w ręce królowi Pannę, która odjęła żywot Arbantowi, Którą w tak bliskiem miejscu niedaleko chowa, Że, kiedy jej każe przyść, zawżdy jest gotowa;
LXIII.
Ale zaś potrzebuje tego z drugiej strony, Że jeśli król od niego będzie
sobą gotowe, Częścią, że wszędzie głośna nowina latała, Że się już z Zelandyej armata ruszała, Którą władnął i którą w rządzie tęgo trzymał Brat książęcia, którego król fryski poimał.
LXII.
Orland tam przyjechawszy, mówi z nich jednemu, Aby od niego odniósł królowi swojemu, Że go jeden na szablę i drzewo pozywa Rycerz błędny z umową pewną, jako bywa: Jeśli go król zwycięży, da w ręce królowi Pannę, która odjęła żywot Arbantowi, Którą w tak blizkiem miejscu niedaleko chowa, Że, kiedy jej każe przyść, zawżdy jest gotowa;
LXIII.
Ale zaś potrzebuje tego z drugiej strony, Że jeśli król od niego będzie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 187
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
.
Kto konia niema, wolno mu pieszo chodzić. (królewskie prawo)
Spać po obiedzie, rzadko się powiedzie.
Kto niema pieniędzy, nacierpi się nędzy.
Przyjaciele bądź wmiarę, kto tego pilnuje, Mniej się w prawdzie weseli, lecz i mniej frasuje.
Pracującym Bóg pomaga.
Lekarza o zabój nie pozywają.
Złota w ogniu nie probują.
Kto ręczy, tego Kłopot męczy.
Pstrzy panowie, nie długo panują.
Im kota barziej głaszczesz, tym barziej ogon wznosi.
Kto muruje buduje; Kto z drzewa Kleci, ogień nieci.
Czego się wstydziemy, to radzi kryjemy.
Sen obraz śmierci.
Jednego błędu uchodząc głupi,
.
Kto konia niema, wolno mu pieszo chodzić. (krolewskie prawo)
Spać po obiedzie, rzadko śię powiedzie.
Kto niema pieniędzy, nacierpi śię nędzy.
Przyjaciele bądź wmiarę, kto tego pilnuje, Mniey śię w prawdzie weseli, lecz y mniey frasuie.
Pracującym Bog pomaga.
Lekarza o zaboy nie pozywają.
Złota w ogniu nie probują.
Kto ręczy, tego Kłopot męczy.
Pstrzy panowie, nie długo panują.
Im kota barziey głaszczesz, tym barziey ogon wznośi.
Kto muruje buduje; Kto z drzewa Kleći, ogień nieci.
Czego śię wstydziemy, to radźi kryjemy.
Sen obraz smierći.
Jednego błędu uchodząc głupi,
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 168
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
pewny, że go skorrumpuje, i żeby nie mógł wiedzieć czili przez podarunki, czini przez insze jakieźkolwiek sposoby, że tak go sobie devincet, żeby się mógł bezpiecznie, i bez żadnego zawodu spodziewać, że sędzia będzie favorabilis jego sprawie, coby także wielki wstręt uczyniło pieniacżom, którzy dufając, że sędziów skorrumpują, pozywają się choć convicti w sobie, że nie mają słusznej pretensyj.
Źeby ta perplexitas mogła być skutecźna, nie trzeba tylko domienić modum opinandi; miasto tego co Deputat daje sentencją vivâ voce, żeby ją dał na piśmie nie znacznym nawet charakterem, żeby jeden drugiego nie widział opinij; te kartki Marszałek Trybunalski zebrawszy, egzaminowałby
pewny, źe go skorrumpuie, y źeby nie mogł wiedźieć cźyli przez podarunki, cźyni przez insze iakieźkolwiek sposoby, źe tak go sobie devincet, źeby się mogł beśpiecznie, y bez źadnego zawodu spodziewáć, źe sędźia bedźie favorabilis iego spráwie, coby takźe wielki wstręt uczyniło pieniácźom, ktorzy dufaiąc, źe sędźiow skorrumpuią, pozywáią się choć convicti w sobie, źe nie maią słuszney pretensyi.
Źeby ta perplexitas mogła bydź skutecźna, nie trzeba tylko domienić modum opinandi; miásto tego co Deputat daie sentencyą vivâ voce, źeby ią dał na pismie nie znacznym nawet charákterem, źeby ieden drugiego nie widźiał opinij; te kártki Marszałek Trybunálski zebrawszy, exáminowałby
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 141
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
et praemittit in praecipitium inferni . Ciało tedy nasze upadkowi podległe/ i skłonności do grzechu/ chcący umocnić do cnot świętych/ i utwierdzić w świątobliwości Chrystus Jezus/ dał nam Ciało swoje święte za pokarm/ które żadnej skłonności w sobie do złego nie miało/ żadnemu grzechowi nie podlegało. Tego tedy/ gdy człowiek z nabożeństwem pozywa/ mówi święty Cyrylus Aleksandryjski/ czyni w nim wszelaką świątobliwość. Pietatem corroborat, perturbationes animi extinguit, aegrotos curat, collisos redintegrat. Ciało zaś nasze niedostatkowi podległe/ i obnażone przez grzech ze wszelkiej niewinności pierworódnej/ okrywa ciało Chrystusowo świątobliwością swoją/ jako szatą jaką naśliczniejszą/ przedłuża w nim żywot na wieki nieśmiertelnością swoją;
et praemittit in praecipitium inferni . Ciáło tedy násze vpadkowi podległe/ y skłonnośći do grzechu/ chcący vmocnić do cnot świętych/ y vtwierdzić w świątobliwośći Chrystus Iezus/ dał nam Ciáło swoie święte zá pokarm/ ktore żadney skłonnośći w sobie do złe^o^ nie miáło/ żadnemu grzechowi nie podlegáło. Tego tedy/ gdy człowiek z nabożenstwem pozywa/ mowi świety Cyrillus Alexándryiski/ czyni w nim wszeláką świątobliwość. Pietatem corroborat, perturbationes animi extinguit, aegrotos curat, collisos redintegrat. Ciáło záś násze niedostátkowi podległe/ y obnáżone przez grzech ze wszelkiey niewinnośći pierworodney/ okrywa ćiáło Chrystusowo świątobliwośćią swoią/ iáko szátą iáką naślicznieyszą/ przedłuża w nim żywot ná wieki nieśmiertelnośćią swoią;
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 80
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
to za fantazja w babiastej twarzy? Każda rzecz u niej wzgórę nogami.
Wino stare, szczuka stara, tym nie szkodzą lata, Ale kto starą żonę pojmie, temu szkoda świata.
Dali Bóg prawda. Co abowiem z nią użyje? Prócz kłopotów, nie wiem co więcej; bo abo mię o długi jej nieboszczyka pozywają, abo, jeśli ma pokrewnych, to na mię dobrze żywi. Sąsiad do mnie ledwie najźrzy, mnich abo ksiądz minie, gość nie stanie, dzieci przed nią ucie- kają. Kto potka, ma sobie za nieszczęście — a cóż ja nieborak, który z nią ustawicznie mieszkam, jako wskóram? O, Boże,
to za fantazya w babiastej twarzy? Każda rzecz u niej wzgórę nogami.
Wino stare, szczuka stara, tym nie szkodzą lata, Ale kto starą żonę pojmie, temu szkoda świata.
Dali Bóg prawda. Co abowiem z nią użyje? Prócz kłopotów, nie wiem co więcej; bo abo mię o długi jej nieboszczyka pozywają, abo, jeśli ma pokrewnych, to na mię dobrze żywi. Sąsiad do mnie ledwie najźrzy, mnich abo ksiądz minie, gość nie stanie, dzieci przed nią ucie- kają. Kto potka, ma sobie za nieszczęście — a cóż ja nieborak, który z nią ustawicznie mieszkam, jako wskóram? O, Boże,
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 187
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Z. Angeli obległ Grzegorza, ledwo się salwującego aż do Normannów, gdzie życie i swoje skończył opresyę. Na miejsce Rudolfa zmarłego, a Henryka wyklętego, w Niemczech Hermanna Książęcia Lucemburskiego Cesarzem kreuują; tego złożywszy, znowu Elberta obrali, zktórym Henryk, wojując, to Victor, to Victus. Osiadszy Apostołską Stolicę Paschalis II pozywa do Rzymu Cesarza, nieposłusznego wyklina, w krótce potym na Sejmie Moguntckim, Dekre tem detronizuje publicznym, ze wszystkich Strojów i insygniów obnaża. I tak o Imperium Rzymsko-Niemieckim: Series Cesarzów
z aprehensyj umarł w Leodium, w takim ubóstwie, ze Biskupa Wormackiego prosił o Prebendę. Inni twierdżą, że od Syna w
S. Angeli obległ Grzegorza, ledwo się salwuiącego aż do Normannow, gdzie życie y swoie skończył oppresyę. Na mieysce Rudolfa zmarłego, a Henryka wyklętego, w Niemczech Hermanna Xiążęcia Lucemburskiego Cesarzem kreuuią; tego złozywszy, znowu Elberta obrali, zktorym Henryk, woiuiąc, to Victor, to Victus. Osiadszy Apostolską Stolicę Paschalis II pozywa do Rzymu Cesarza, nieposłusznego wyklina, w krotce potym na Seymie Moguntckim, Dekre tem detronizuie publicznym, ze wszystkich Stroiow y insigniow obnaża. Y tak o Imperium Rzymsko-Niemieckim: Series Cesarzow
z apprehensyi umarł w Leodium, w takim ubostwie, ze Biskupa Wormackiego prosił o Prebendę. Inni twierdżą, że od Syna w
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 515
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755