jego jest skutkiem. Gust najniewinniejszy, słowo obojętne, wszystko u niego hieroglifikiem znaczącym wiele złego. Ledwoby z tego wszystkiego nie można wnieść sprawiedliwej konsekwencyj, iż zelotypia bardziej jest skutkiem gniewu niżeli kochania.
Co najnieszczęśliwsza, podejzrzliwy, chcąc nadzwyczajnym sposobem wszystkie serca i umysłu wzruszenia kochanej przeniknąć osoby, na to po większej części pracuje, aby powzięty ku sobie afekt osłabił, co nie jedno doświadczenie potwierdziło.
Nie na tym się jeszcze kończą skutki nieprawego podejzrzenia, wmawia częstokroć niewierność w małżonkę, uczy ją złego, i obrzydziwszy jej obmierzłe ustawicznej suspicyj jarzmo, sam bywa przywodźcą i pomocnikiem nieszczęścia swego. Znajdzie się przyjaciel niewcześny, któremu zwierzenie się domowych zgrzyzot
iego iest skutkiem. Gust nayniewinnieyszy, słowo oboiętne, wszystko u niego hieroglifikiem znaczącym wiele złego. Ledwoby z tego wszystkiego nie można wnieść sprawiedliwey konsekwencyi, iż zelotypia bardziey iest skutkiem gniewu niżeli kochania.
Co naynieszczęśliwsza, podeyzrzliwy, chcąc nadzwyczaynym sposobem wszystkie serca y umysłu wzruszenia kochaney przeniknąć osoby, na to po większey części pracuie, aby powzięty ku sobie affekt osłabił, co nie iedno doświadczenie potwierdziło.
Nie na tym się ieszcze kończą skutki nieprawego podeyzrzenia, wmawia częstokroć niewierność w małżonkę, uczy ią złego, y obrzydziwszy iey obmierzłe ustawiczney suspicyi iarzmo, sam bywa przywodźcą y pomocnikiem nieszczęścia swego. Znaydzie się przyiaciel niewcześny, ktoremu zwierzenie się domowych zgrzyzot
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 168
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
, wina spadła na króla polskiego, że nie chce traktatu, przez co więcej exacerbabitur na niego nobilitas.
Igitur z tym traktatu odgłosem na sejmiki posyłano od króla szwedzkiego i od księcia kardynała; i do senatorów rozpisano pro ineundo traktatu na 27^go^ marca zapraszając, i do króla polskiego, aby na ten termin zesłał plenipotentiarios. Pracuje koło pokoju mocno Zinzindorf ablegat cesarski, nie mający estymy u tej strony, alias człowiek grzeczny, lecz bez szczęścia, aby go akceptowano z jego maksymami i propozycjami.
Hetmani koronni przyprowadzili wojsko do konfederacji przy królu polskim stawać contra Svecos, a najbardziej z okazji emulacji z ipp. Potockiemi, którzy mając zaciąg ludzi znaczny,
, wina spadła na króla polskiego, że nie chce traktatu, przez co więcéj exacerbabitur na niego nobilitas.
Igitur z tym traktatu odgłosem na sejmiki posyłano od króla szwedzkiego i od księcia kardynała; i do senatorów rozpisano pro ineundo traktatu na 27^go^ marca zapraszając, i do króla polskiego, aby na ten termin zesłał plenipotentiarios. Pracuje koło pokoju mocno Zinzindorf ablegat cesarski, nie mający estymy u téj strony, alias człowiek grzeczny, lecz bez szczęścia, aby go akceptowano z jego maxymami i propozycyami.
Hetmani koronni przyprowadzili wojsko do konfederacyi przy królu polskim stawać contra Svecos, a najbardziéj z okazyi emulacyi z jpp. Potockiemi, którzy mając zaciąg ludzi znaczny,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 219
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
em okulary i puzderko na nie. Widząc karty, w Bobowej i tych nie dostanie, Wziąłem kilka tuzinów, przy zabawie może Fortuna szczęścia życzyć. Kupię potem noże Sobie w kości słoniowej, dla żony w koralu Nożenki wybijaną robotą z blachmalu (Wstydzi-ć się na bankiecie bawolego rogu) — Na cóż człowiek pracuje, porwon swój koszt Bogu. Sobie potem obuszek, żenie kupię trzcinę. Obaczywszy grzebieniarz, i tego nie minę, Potrzebny jest i ścianę w pokoju ozdobi. Sługa płaci, a mieszek już bokami robi. Więc rzymskie rękawiczki i pończoszki żenie, Nuż dzieciom to i owo, co tylko na ścienie, Wszytkiego mi potrzeba
em okulary i puzderko na nie. Widząc karty, w Bobowej i tych nie dostanie, Wziąłem kilka tuzinów, przy zabawie może Fortuna szczęścia życzyć. Kupię potem noże Sobie w kości słoniowej, dla żony w koralu Nożenki wybijaną robotą z blachmalu (Wstydzi-ć się na bankiecie bawolego rogu) — Na cóż człowiek pracuje, porwon swój koszt Bogu. Sobie potem obuszek, żenie kupię trzcinę. Obaczywszy grzebieniarz, i tego nie minę, Potrzebny jest i ścianę w pokoju ozdobi. Sługa płaci, a mieszek już bokami robi. Więc rzymskie rękawiczki i pończoszki żenie, Nuż dzieciom to i owo, co tylko na ścienie, Wszytkiego mi potrzeba
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 95
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jako nie zrozumie Holender Francuza, Ledwie bez zwady, ledwie być może bez guza. 463. DO BEZDZIECKIEGO
Że dzieci nie masz, wszytkoć stąd do żony krzywo; A niesłusznie, bo choćby najlepsze krzesiwo, Jeśli krzemień przytłuczesz, ni nacz się nie przyda.
Wyikrzywszy się pierwej w Krakowie u Śmida, Darmo doma pracuje i żelazkiem dzwoni, Kiedy, co było ognia, pod wiechą roztrwoni. Tylkoć to klacz koń, krów byk kilkadziesiąt chowa; Dość na chrześcijanina jedna białagłowa, Inaczej mało była do małżeństwa sama, A Bóg ich więcej nie dał, Ewa dla Adama. Gwałcicie boskie rządy, jako bydło w lesie: Toć
jako nie zrozumie Holender Francuza, Ledwie bez zwady, ledwie być może bez guza. 463. DO BEZDZIECKIEGO
Że dzieci nie masz, wszytkoć stąd do żony krzywo; A niesłusznie, bo choćby najlepsze krzesiwo, Jeśli krzemień przytłuczesz, ni nacz się nie przyda.
Wyikrzywszy się pierwej w Krakowie u Śmida, Darmo doma pracuje i żelazkiem dzwoni, Kiedy, co było ognia, pod wiechą roztrwoni. Tylkoć to klacz koń, krów byk kilkadziesiąt chowa; Dość na chrześcijanina jedna białagłowa, Inaczej mało była do małżeństwa sama, A Bóg ich więcej nie dał, Ewa dla Adama. Gwałcicie boskie rządy, jako bydło w lesie: Toć
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 206
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. A wschismatyckim tym znaczniej/ niż w Heretyckim/ im oni do zamknienia Cerkiewnej jedności są bliższymi. wszytkie insze zborzyska od Wschodniej i Zachodnej Cerkwie są dalekie. Te dwie tak sobie bliskie są i podobne że nikt zdrowym okiem przypatrujący się nie rzecze/ tylko że są jedna. wyjąwszy że się owa z miłości rusza i pracuje: a owa z nienawiści wzałóg leży/ i próżnuje: owa jest świetna i okazała/ a owa ze wszytkiej ozdoby wyzuta. i nie bez Bożego/ jako się widzi/ w gniewie dopuszczenia. Cokolwiek w niej było SS. Relliqui, wszytkie od niej odebrał Pan Bóg/ a przesłał je do Cerkwie Zachodnej.
. A wschismátyckim tym znácżniey/ niż w Haeretyckim/ im oni do zámknienia Cerkiewney iednośći są bliższymi. wszytkie insze zborzyská od Wschodney y Zachodney Cerkwie są dálekie. Te dwie ták sobie bliskie są y podobne że nikt zdrowym okiem przypátruiący sie nie rzecże/ tylko że są iedná. wyiąwszy że sie owá z miłośći rusza y prácuie: á owá z nienawiśći wzałog leży/ y prożnuie: owá iest świetna y okazáła/ á owá ze wszytkiey ozdoby wyzuta. y nie bez Bożego/ iáko sie widźi/ w gniewie dopuszczenia. Cokolwiek w niey było SS. Relliqui, wszytkie od niey odebrał Pan Bog/ á przesłał ie do Cerkwie Zachodney.
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 181
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
, I ten, gdzie się obróci, choć siedzi, nie goni, Ledwie że się podrapie, zaraz nóżką dzwoni, I tak, nim mu w ostatnich łowach złoży klucze, Jednę kaczkę piersiami aż do śmierci tłucze. Z drugą stronę, kto wszytkie policzy wygody, Nie trzeba szukać nad tę niewolą swobody: Nie pracuje skrzydłami, na ręku go noszą; Z siadła go lada wiatrów impety nie spłoszą; Mając przed sobą, żeru nie chwyta łakomie; Nie wyśnieci też pióra, nożyka nie złomie. Większa: nie pstrzą go cynki różnego koloru, Co się więc często trafia rączemu z przemoru, Ani ciężą, ani go dzwonki upośledzą
, I ten, gdzie się obróci, choć siedzi, nie goni, Ledwie że się podrapie, zaraz nóżką dzwoni, I tak, nim mu w ostatnich łowach złoży klucze, Jednę kaczkę piersiami aż do śmierci tłucze. Z drugą stronę, kto wszytkie policzy wygody, Nie trzeba szukać nad tę niewolą swobody: Nie pracuje skrzydłami, na ręku go noszą; Z siadła go leda wiatrów impety nie spłoszą; Mając przed sobą, żeru nie chwyta łakomie; Nie wyśnieci też pióra, nożyka nie złomie. Większa: nie pstrzą go cynki różnego koloru, Co się więc często trafia rączemu z przemoru, Ani ciężą, ani go dzwonki upośledzą
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 331
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w którego mocy Króle i państwa, i cokolwiek może Ludzkiem się liczyć, wiesz sam mocny Boże, Wiesz: bo to twoja igraszka jest w niebie, Narody mięszać, i tak je u siebie Jako na szali ważyć twoją siłą. Rzucąjąc niemi by dziecinną piłą. Ach! i my tego nie zgadniemy jeszcze, Próżno pracuje pióro o tem wieszcze, Dokąd idziemy? i po którym lesie, Głogach, agrestach, fortuna nas niesie? Ciężka, i rzadko bezpieczna odmiana, Ile poddanym w nieznanego pana. O! jakie kto z nas himery dziś przędzie W głowie nie swojej! złym, dobrym li będzie; To jednak ciężej, że nie
w którego mocy Króle i państwa, i cokolwiek może Ludzkiem się liczyć, wiesz sam mocny Boże, Wiesz: bo to twoja igraszka jest w niebie, Narody mięszać, i tak je u siebie Jako na szali ważyć twoją siłą. Rzucąjąc niemi by dziecinną piłą. Ach! i my tego nie zgadniemy jeszcze, Próżno pracuje pióro o tem wieszcze, Dokąd idziemy? i po którym lesie, Głogach, agrestach, fortuna nas niesie? Ciężka, i rzadko bezpieczna odmiana, Ile poddanym w nieznanego pana. O! jakie kto z nas himery dziś przędzie W głowie nie swojej! złym, dobrym li będzie; To jednak ciężej, że nie
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 146
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
? Iż coraz to się dalej od nieba odwodzi. Niech cię bratnia/ i moja krzywda nie obchodzi/ Lecz się wżdy nad swym niebem zmiłuj: z każdej strony E Pojźrzy/ że już przyosiek obój zapalony. A jeśli i przyośków ognie więc naruszą/ F Jakoż upaść i wasze pałace nie muszą? G Oto pracuje i sam Atlas/ i zmożony Ledwie/ rozgorzały świat wstrzymywa ramiony. Jeśli morza/ jeśli i ziemie zginąć mają/ Jeśli tegoż i dwory niebieskie czekają? H Wszyscy się bez porządku walimy wszelkiego W mieszaninę/ co była za świata dawnego. Wyrwi z ognia: A jeśli zbędzie co/ na pieczy Swojej chciej mieć
? Iż coraz to się dáley od niebá odwodźi. Niech ćię brátnia/ y moiá krzywdá nie obchodźi/ Lecz się wżdy nad swym niebem zmiłuy: z káżdey strony E Poyźrzy/ że iuż przyośiek oboy zápalony. A iesli y przyośkow ognie więc náruszą/ F Iákoż vpaść y wásze pałace nie muszą? G Oto prácuie y sam Atlás/ y zmożony Ledwie/ rozgorzáły świát wstrzymywa rámiony. Iesli morzá/ iesli y źiemie zginąć máią/ Iesli tegoż y dwory niebieskie czekáią? H Wszyscy się bez porządku walimy wszelkiego W mieszáninę/ co byłá zá świátá dawnego. Wyrwi z ogniá: A iesli zbędźie co/ ná pieczy Swoiey chćiey mieć
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 70
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
bowiem są przyośki, i dwa końca osi niebieskiej: Jeden górny, polus arcticus rzeczony; drugi podziemny, którego my nie widzimy, antarcticus rzeczony. Te obadwa już się w on czas zapalały. F Jakoż upaść i wasze pałace nie muszą? To jest, jakoż się i niebo będzie mogło otrzymać? G Oto pracuje i sam Atlas. Atlas był Król Maurytański, Japetów syn, był przemieniony w górę, przez wystawienie jemu od Perseusza głowy Gorgońskiej: i imię jego dane onej gorze, która tak się wysoka zdała być, że Poetowie udali to między ludzie, jakoby ona na swych ramionach miała niebo trzymać. H Wszyscy się walimy w
bowiem są przyośki, y dwá końca ośi niebieskiey: Ieden gorny, polus arcticus rzeczony; drugi podźiemny, ktorego my nie widźimy, antarcticus rzeczony. Te obádwá iuż się w on czás zápaláły. F Iákoż vpáść y wásze páłáce nie muszą? To iest, iakoż się y niebo będźie mogło otrzymáć? G Oto prácuie y sam Atlás. Atlás był Krol Maurytański, Iápetow syn, był przemieniony w gorę, przez wystawienie iemu od Perseusá głowy Gorgońskiey: y imię iego dáne oney gorze, ktora ták się wysoka zdáłá bydź, że Poetowie vdáli to między ludźie, iákoby oná ná swych rámionách miáłá niebo trzymáć. H Wszyscy się wálimy w
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 70
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
aż się i bezpiecznie Drudzy z-tym odżywali, że nie chcą koniecznie Hetmana mieć inszego za jego się sprawą, I Sławą, i Fortuną zawsze mu łaskawą, Gotowi ofiarując, choćby pość najdalej, Niech gdzie ich prowadzi. Ale coby dalej Z tego było. Gdy Książę uważy to sobie; Ze on próżno pracuje, i we swej ozdobie Zaglem pedzi. Lubo mu pomyśli co padnie, Na inszą to niechetni maniere snadnie I kopyto przerobią. leżli też, (strzeż Boże!) Nogi się powinienia i cóż precej może, Jako go to potepić? Czemu się porywał? Ani Wodzów przynamniej z-tym nie oczekwał , W-
áż sie i bespiecznie Drudzy z-tym odżywali, że nie chcą koniecznie Hetmaná mieć inszego zá iego sie spráwą, I Sławą, i Fortuną záwsze mu łáskáwą, Gotowi ofiaruiąc, choćby pość naydaley, Niech gdźie ich prowadźi. Ale coby daley Z tego było. Gdy Xiąże uważy to sobie; Ze on prożno pracuie, i we swey ozdobie Zaglem pedźi. Lubo mu pomyśli co pádnie, Ná inszą to niechetni maniere snádnie I kopyto przerobią. leżli też, (strzeż Boże!) Nogi sie powinienia i coż precey może, Iáko go to potepić? Czemu sie porywał? Ani Wodzow przynamniey z-tym nie oczekwał , W-
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 25
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681