Bojąc się, bym nie skakał jako za żywota. Wilkowi w jamie.
Zdradliwym niecnotliwego gąsiora zwiedziony Krzykiem wpadłem nieborak w dół niepostrzeżony. Karz się moją przygodą każdy; chceszli schaby Mieć całe, nie na każde zapatruj się waby. Żabom.
Zły nam był król pniak niemy, danoć nam żywego, Jakiegośmy pragnęły, bociana strasznego. Lecz nas pono nie stanie za takiego pana, Kiedy nas wyje; taka więc bywa odmiana. Kukawce.
Dziś niewinną kukawkę zabito mię w gaju, Mówiąc, żem ja lekarstwo najprzedniejsze w maju. Ale chociażby z strzelca wodka była złota, Nie pragnęłabym jego dla swego żywota. Gołąbkom
Bojąc się, bym nie skakał jako za żywota. Wilkowi w jamie.
Zdradliwym niecnotliwego gąsiora zwiedziony Krzykiem wpadłem nieboras w doł niepostrzeżony. Karz się moją przygodą każdy; chceszli schaby Mieć całe, nie na każde zapatruj się waby. Żabom.
Zły nam był krol pniak niemy, danoć nam żywego, Jakiegośmy pragnęły, bociana strasznego. Lecz nas pono nie stanie za takiego pana, Kiedy nas wyje; taka więc bywa odmiana. Kukawce.
Dziś niewinną kukawkę zabito mię w gaju, Mowiąc, żem ja lekarstwo najprzedniejsze w maju. Ale chociażby z strzelca wodka była złota, Nie pragnęłabym jego dla swego żywota. Gołąbkom
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 480
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
postępku gwałt niejaki przyrodzenia, w tym zgorszenie, w zgorszeniu mnóstwo lada jakiego i nieposłusznego zwierzchności naturalnej potomstwa, w potomstwie grzych i wina rodzicielska, za nimi partykularne i powszechne ukaranie. Przedtem syn w usilnej ochocie i miłości zebrał, pracował i robił na ojca, zakładając niezdolne w starości lata i powodzenie. Grób rodzicielskie zaleć pragnęły dzieci, życiu ich własnego ustępując życia. Taż się im znowu w własnym potomstwie nadgradzała uprzejmość. Tymi czasy bezbożny i niepodciwy płód starości i sędziwości rodzicielskiej nie lubi, zwierzchności i władzy nie znosi, śmierci prędkiej żąda, fortuny ich i jednowładztwa swojego pragnie. W takowychże narowach i niemiłości albo nierównie w gorszych dla
postępku gwałt niejaki przyrodzenia, w tym zgorszenie, w zgorszeniu mnóstwo lada jakiego i nieposłusznego zwierzchności naturalnej potomstwa, w potomstwie grzych i wina rodzicielska, za nimi partykularne i powszechne ukaranie. Przedtem syn w usilnej ochocie i miłości zebrał, pracował i robił na ojca, zakładając niezdolne w starości lata i powodzenie. Grób rodzicielskie zaleć pragnęły dzieci, życiu ich własnego ustępując życia. Taż się im znowu w własnym potomstwie nadgradzała uprzejmość. Tymi czasy bezbożny i niepodciwy płód starości i sędziwości rodzicielskiej nie lubi, zwierzchności i władzy nie znosi, śmierci prędkiej żąda, fortuny ich i jednowładztwa swojego pragnie. W takowychże narowach i niemiłości albo nierównie w gorszych dla
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 219
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, gdzie teraz Austria, i Karyntya w mieście Laureaku vulgo Ems albo Lorch. Austryj. Kijmi bity, paznogciami drapany, w rzekę Anisum alko Ewezu albo Emsem wrzucony, z kamieniem u szyj zawieszonym na kamień wyłożony, od orła cudownie strzeżony. Gdy Waleria Ciało jego prowadziła na miejsce naznaczone, a bydlęta w wozie pić pragnęły, woda wytrysneła. Polakom o Patrona dla siebie proszącym dał go Lucjusz III. Papież mówiąc. Vade miles, ad Gentem bellicam. Leżał przy Ciałach SS. Szczepana i Wawrzyńca w Rzymie tam z Noryku sprowadzony. Teraz po sprowadzeniu do Krakowa Roku 1184. na kleparzu ma swój Kościół Z. Floriana zwany, a druga
, gdzie teraz Austria, y Karintya w mieście Laureaku vulgo Ems albo Lorch. Austryi. Kiymi bity, paznogciami drapany, w rzekę Anisum alko Ewezu albo Emsem wrzucony, z kamieniem u szyi zawieszonym na kamień wyłożony, od orła cudownie strzeżony. Gdy Walerya Ciało iego prowadziła na mieysce naznacżone, á bydlęta w wozie pić pragnęły, woda wytrysneła. Polakom o Patrona dla siebie proszącym dał go Lucyusz III. Papież mowiąc. Vade miles, ad Gentem bellicam. Leżał przy Ciałach SS. Szczepana y Wawrzyńca w Rzymie tam z Noryku sprowadzony. Teraz po sprowadzeniu do Krakowa Roku 1184. na kleparzu ma swoy Kościoł S. Floryana zwany, á druga
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 139
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
plugastw niegodnych pomienienia. Zgadzają się na to Doktorowie w prawiech biegli/ pisząc o tych zbrodniach/ że często takie niewiasty diabeł oszukiwa/ lubo gdy dobrowolnie zasną twardo/ zaczym diabeł mając moc na nich/ tak im fantazią/ którą zową imaginatiuam, mocno omomi/ i wyrazi na niej te rzeczy/ czego ony przed zaśnieniem pragnęły/ tak potężnie/ jakoby to rzeczywiecie czyniły/ bankietowały/ piły/ jadły/ a ono swojego się brzydkiego flegmiska/ które z natury pełne przez sen nasycą. Ze też ocknąwszy się/ za rzecz prawdziwą swoim wierniczkom abo sekretarkom chlubnie opowiadają. A one rozgniewane wszystkiemu światu i sprzydakiem. Czego potym obłędną fantazią swoją upewnione
plugastw niegodnych pomienienia. Zgadzaią się na to Doktorowie w prawiech biegli/ pisząc o tych zbrodniach/ że często tákie niewiásty diabeł oszukiwa/ lubo gdy dobrowolnie zasną twardo/ zaczym diabeł máiąc moc ná nich/ tak im fantázią/ ktorą zową imaginatiuam, mocno omomi/ y wyráźi ná niey te rzeczy/ czego ony przed záśnieniem pragnęły/ tak potężnie/ iakoby to rzeczywiecie czyniły/ bankietowáły/ piły/ iadły/ á ono swoiego się brzydkiego flegmiská/ ktore z nátury pełne przez sen násycą. Ze tesz ocknąwszy się/ zá rzecz prawdziwą swoim wierniczkom abo sekretarkom chlubnie opowiadáią. A one rozgniewáne wszystkiemu świátu y zprzydakiem. Czego potym obłędną fántázią swoią vpewnione
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 39
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
em do krakowa przywieziono króla Ciało Michała. przywieziono tez i kazimirza ze Francyjej choć z nami niechciał życia swego kończyć. a postaremu po śmierci do nas przyjechał. Miły królu to widzisz że to przecię dulcis locus Patriae , wzgardziłes dobrowolnie. Ojczyzną która cię wychowała. I dotrzymowała zawsze miłości i wiary a kości twoje pragnęły że by się do niej powróciły i w niej sprochniały. Wielkiej tedy Nowaliej doczekał się kraków trzech razem królów Polskich inter menia przyjmować dwóch simul et semel na jednym katafalku trzeciego widzieć na Majestacie.
Bo nasz Elekt Ioannes Tertius ognawszy in parte Ojczyzny ściany od Nieprzyjaciół koronnych i widząć ze tez już deklarowaną zasłużył od Rzpty koronę,
ęm do krakowa przywieziono krola Ciało Michała. przywieziono tez y kazimirza ze Francyiey choc z nami niechciał zycia swego konczyć. a postaręmu po smierci do nas przyiechał. Miły krolu to widzisz że to przecię dulcis locus Patriae , wzgardziłes dobrowolnie. Oyczyzną ktora cię wychowała. I dotrzymowała zawsze miłosci y wiary a kości twoie pragnęły że by się do niey powrociły y w niey sprochniały. Wielkiey tedy Nowaliey doczekał się krakow trzech razem krolow Polskich inter menia przyimowac dwoch simul et semel na iednym katafalku trzeciego widzieć na Maiestacie.
Bo nasz Elekt Ioannes Tertius ognawszy in parte Oyczyzny sciany od Nieprzyiacioł koronnych y widząć ze tez iuz deklarowaną zasłuzył od Rzpty koronę,
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 247v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
a niżeli w podejżrzenie próżnej chwały przyść/ wyjąwszy te rzeczy/ które tak jasne są/ że zatajone być nie mogą. W miasteczku abowiem Rawensburku/ gdy czarownice na śmierć skazane/ od Radzieć były pytane/ dlaczegoby nam Inkwizitorom/ jako inszym ludziom/ czarami swemi nie szkodziły. Odpowiedziały: Iż aczkołwiek to uczynić częstokroć pragnęły/ jednak nie mogły. Gdy ich pytano przyczyny/ odpowiedziały/ iż nie wiedzą/ tylko że ich szatani tak nauczyli. Jako abowiem częstokroć tak we dnie/ jako i w nocy nam nieprzyjazne były/ trudno wypowiedzieć/ to jako małpy/ częścią jako psi/ abo kozy wrzaskiem/ i nacieraniem swym nam się przykrzyły.
á niżeli w podeyżrzenie prozney chwały przyść/ wyiąwszy te rzeczy/ ktore ták iásne są/ że zátáione bydź nie mogą. W miásteczku ábowiem Ráwensburku/ gdy czárownice ná śmierć skazáne/ od Rádżieć były pytáne/ dlaczegoby nam Inquisitorom/ iáko inszym ludźiom/ czárámi swemi nie szkodźiły. Odpowiedziáły: Iż áczkołwiek to vczynić częstokroć prágnęły/ iednák nie mogły. Gdy ich pytano przyczyny/ odpowiedźiáły/ iż nie wiedzą/ tylko że ich szátáni ták náuczyli. Iáko ábowiem częstokroć ták we dnie/ iáko y w nocy nam nieprzyiázne były/ trudno wypowiedźieć/ to iáko máłpy/ częśćią iáko pśi/ ábo kozy wrzaskiem/ y náćierániem swym nam sie przykrzyły.
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 4.
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
dobrowolnie do wiary się wróciły/ i do pokuty udały. Między którymi jedna w miasteczku Brysaku/ od nas pytana/ czy według mniemania tylko i fantazji/ abo też cieleśnie bywają przenoszone: Odpowiedziała/ iż obojako: gdyby abowiem z przypadku jakiego/ niechciałyby być przeniesione rzeczą samą/ i wedle ciała/ jednakby pragnęły wiedzieć/ coby wzgromadzeniu onym towarzyszki ich czyniły/ tedy takowego zażywają sposobu: że taka wimie wszytkich diabłów ma się położyć na lewy bok/ na łokieć z której ust wychodzi jakoby żółtawa para. Stąd wszytkie rzeczy/ któreby się tam działy dostatecznie wiedzą. A jeśli też według ciała/ chcą być przeniesione/
dobrowolnie do wiáry sie wroćiły/ y do pokuty vdáły. Między ktorymi iedná w miásteczku Brysaku/ od nas pytána/ cży według mniemánia tylko y fántázyey/ ábo też ćieleśnie bywáią przenoszone: Odpowiedźiáłá/ iż oboiáko: gdyby ábowiem z przypadku iákiego/ niechciáłyby być przenieśione rzeczą sámą/ y wedle ćiáłá/ iednákby prágnęły wiedźieć/ coby wzgromádzeniu onym towárzyszki ich czyniły/ tedy tákowego záżywáią sposobu: że táka wimie wszytkich dyabłow ma sie położyć ná lewy bok/ ná łokieć z ktorey vst wychodźi iákoby żołtáwa párá. Stąd wszytkie rzeczy/ ktoreby sie tám dźiały dostátecżnie wiedzą. A iesli też według ćiáłá/ chcą bydź przenieśione/
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 46
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
cierpieć/ mocą cierpienia Jezusowego/ to ponosić. Co się nie łący w Chrystusa męce/ o żadną nie przywodzi u Boga zasługę. I bez muzyki Dziecię namilsze wyciągnie rado ręce/ do napoju śmiertelnego; daleko różne to Dziecię ukochane od ludzkich dzieci/ które gdyby widziały że im co zdrowiu przeciwnego pokazują nigdyby tego nie pragnęły/ nigdy by rączek do tego nie wyciągały/ a mniej do gęby przykładały. Ale to to Dziecię JEZUS z bystrym rozumem. wie/ co za kielich/ wie co za smak/ i jaki skutek tego napoju/ wie/ że w nim do śmierci przywodząca trucizna/ a przecię klaskać od radości rączkami nie przestaje/
ćierpieć/ mocą ćierpienia Iezusowego/ to ponośić. Co się nie łączy w Chrystusa męce/ o żadną nie przywodzi v Bogá zasługę. I bez muzyki Dźiećię namilsze wyćiągnie rádo ręce/ do napoiu śmiertelnego; daleko rożne to Dźiećię vkocháne od ludzkich dźieći/ ktore gdyby widziáły że im co zdrowiu przećiwnego pokazuią nigdyby tego nie prágnęły/ nigdy by rączek do tego nie wyćiągały/ á mniey do gęby przykłádáły. Ale to to Dźiećię IEZVS z bystrym rozumem. wie/ co zá kielich/ wie co zá smak/ y iaki skutek tego napoiu/ wie/ że w nim do śmierći przywodząca trućizná/ á przećię kláskáć od rádośći rączkami nie przestáie/
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 11
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
winę. A wy Achelowianki/ prze którą przyczynę/ Sąście piór/ i nóg ptaszych/ lub licem dziewkami? Czy/ jak się Proserpina bawiła kwiatkami/ I wyście w jej fraucmerze/ Syreny być miały? Tej/ gdyście się po świecie darmo naszukały. Duśnieszcie/ chcąc i morza/ mieć swych trosk świadkami/ Pragnęły piór/ o nich się ważyć nad wodami. Toż Bogowie zdarzyli: widziałyście pióra Nagłę/ gdy nowa niemi nażołknęła skora. By jednak pienie uszom w uciechę sprawione I tak zacnym przymiotem usta oszlachcione Języka nie stradały; przy was się oblicze/ Z własnym człowieczym głosem zostało dziewicze. A Jupiter śrzodkując miedzy siostraz bratem
winę. A wy Achelowianki/ prze ktorą przyczynę/ Sąśćie pior/ y nog ptászych/ lub licem dźiewkámi? Czy/ iák się Proserpiná báwiłá kwiatkámi/ Y wyśćie w iey fraucmerze/ Syreny być miáły? Tey/ gdyśćie się po świećie dármo nászukáły. Duśnieszćie/ chcąc y morzá/ mieć swych trosk świádkámi/ Prágnęły pior/ o nich się ważyc nad wodámi. Toż Bogowie zdárzyli: widźiáłyśćie piorá Nagłę/ gdy nowa niemi nażołknęłá skorá. By iednák pienie vszom w vćiechę spráwione Y ták zacnym przymiotem vstá oszláchćione Iężyká nie stradáły; przy was się oblicze/ Z własnym człowieczym głosem zostáło dźiewicze. A Iupiter śrzodkuiąc miedzy śiostraz brátem
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 122
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
często się nam być widzi Coś, a Coś często się nam być zdaje Nic. Nic znajduje się wszędzie, a nigdzie swej nie ma osiadłości. Świat był niegdyś stworzony z Niczego, i obróci się kiedyś w Nic, ani wątpię, żeby milionowe Dusze, które dziś tak się w marności i pysze zanurzają, nie pragnęły z ostatnią usilnością kiedyś w Nic być obrócone; ale tego darmo pragnąć będą: Istność bowiem najwyższą władzą Wszechmocna, na ukaranie ich pychy i rozpusty, nie dopuści im tego sprawiedliwie, coby względem nieszczęśliwego stanu, w którym będą pogrążeni, za największy sobie poczytali pożytek. (a) Niczego. (a) Melius
często się nam bydź widzi Coś, a Coś często się nam bydź zdaie Nic. Nic znayduie się wszędzie, a nigdzie swey nie ma osiadłości. Swiat był niegdyś stworzony z Niczego, y obroci się kiedyś w Nic, ani wątpię, żeby milionowe Dusze, ktore dziś tak się w marności y pysze zanurzaią, nie pragnęły z ostatnią usilnością kiedyś w Nic bydź obrocone; ale tego darmo pragnąć będą: Istność bowiem naywyższą władzą Wszechmocna, na ukaranie ich pychy y rozpusty, nie dopuści im tego sprawiedliwie, coby względem nieszczęśliwego stanu, w ktorym będą pogrążeni, za naywiększy sobie poczytali pożytek. (a) Niczego. (a) Melius
Skrót tekstu: CoqMinNic
Strona: A5
Tytuł:
Nic francuskie na nic polskie przenicowane
Autor:
Louis Coquelet
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
traktaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769