przykrym po nich ułożeniem wiesza. Powały nie znać i wszelkie naczynie Gdzieś się podziało w ciągłej pajęczynie, A świrczki, pluskwy, pająki, stonogi W gniazdach bezpiecznie zaległy podłogi. Dajże się na wczas, gościu sturbowany! A raczej wolisz do turmy w kajdany Albo na liczne dać obroty pręta, Bowiem ci będą znośniejsze praszczęta. Tam tylko boli raz w przeciągłym rzędzie, A tu i boleć, i śmierdzieć ci będzie, Gdy cię, jakoby po żałobnej stypie, W grobie różny gad i pluskwa obsypie. W głowach ci skrzeczeć będzie koło ucha Świerk albo żaba i zimna ropucha, A choć to szemrze opodal od boka, Aprehensyja nie da
przykrym po nich ułożeniem wiesza. Powały nie znać i wszelkie naczynie Gdzieś się podziało w ciągłej pajęczynie, A świrczki, pluskwy, pająki, stonogi W gniazdach bezpiecznie zaległy podłogi. Dajże się na wczas, gościu sturbowany! A raczej wolisz do turmy w kajdany Albo na liczne dać obroty pręta, Bowiem ci będą znośniejsze praszczęta. Tam tylko boli raz w przeciągłym rzędzie, A tu i boleć, i śmierdzieć ci będzie, Gdy cię, jakoby po żałobnej stypie, W grobie różny gad i pluskwa obsypie. W głowach ci skrzeczeć będzie koło ucha Świerk albo żaba i zimna ropucha, A choć to szemrze opodal od boka, Aprehensyja nie da
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 205
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
o lepszą u szynkarki z bikiem inspektorem certuje, w nauce, w nabożeństwie i w księgach jak mucha na ukropie smakuje, wakacyje sobie ustawicznie wymyśla, zdrowia i butów defektami, ukradkami i dalekimi od szkoły manowcami narabia i lawiruje, koszt rodzicielski marnuje i zawodzi. I tak bez pożytku i umiejętności, przeszedszy jako przez praszczęta niecierpliwie szkoły, na przestrzeńsze pole do dworu albo do wojska wychodzi. Tamże go dopiero proszę widzieć. Jeżeli się z szkol wyszedszy nie opartolił, zaraz pozna go tegoż dnia każda po burdelach kurwa, rozbierą po sukniach, rynsztunku i porządku szynkarki, pokarbują niedługo debosze i kompanijki, okrzeszą po członkach niestrawne w nieostrożności komplementa
o lepszą u szynkarki z bikiem inspektorem certuje, w nauce, w nabożeństwie i w księgach jak mucha na ukropie smakuje, wakacyje sobie ustawicznie wymyśla, zdrowia i butów defektami, ukradkami i dalekimi od szkoły manowcami narabia i lawiruje, koszt rodzicielski marnuje i zawodzi. I tak bez pożytku i umiejętności, przeszedszy jako przez praszczęta niecierpliwie szkoły, na przestrzeńsze pole do dworu albo do wojska wychodzi. Tamże go dopiero proszę widzieć. Jeżeli się z szkol wyszedszy nie opartolił, zaraz pozna go tegoż dnia każda po burdelach kurwa, rozbierą po sukniach, rynsztunku i porządku szynkarki, pokarbują niedługo debosze i kompanijki, okrzeszą po członkach niestrawne w nieostrożności komplementa
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 214
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
pretekst submisji, układności, admisji, poszanowania, ludzkości i komplementu tych to miłych panów naszych póty, póki nie dasz, dalej żart, admisyja przed wartą i konfuzyja w odprawie.
Zygmunt: Prawda, prawda, mój bracie kochany, widziałem to na wielu niepoślednich osobach, których ode drzwi pańskich przez muszkiety jako przez praszczęta noszono tak dalece, że „protestor” z kawalcem języka ledwo wypluć przyszło, konfuzyja za uczynność i poczekanie sowito im płaciła.
Wacław: To widzisz, a gdybyś ich uważał jak cygi czyli cyganów w obrotach i dzarskości posłuszeństwa królom i zwierzchnościom swoim, tedybyś się jako ucieszną komedią do woli nasycić nie mógł
pretekst submisyi, układności, admisyi, poszanowania, ludzkości i komplementu tych to miłych panów naszych póty, póki nie dasz, dalej żart, admisyja przed wartą i konfuzyja w odprawie.
Zygmunt: Prawda, prawda, mój bracie kochany, widziałem to na wielu niepoślednich osobach, których ode drzwi pańskich przez muszkiety jako przez praszczęta noszono tak dalece, że „protestor” z kawalcem języka ledwo wypluć przyszło, konfuzyja za uczynność i poczekanie sowito im płaciła.
Wacław: To widzisz, a gdybyś ich uważał jak cygi czyli cyganów w obrotach i dzarskości posłuszeństwa królom i zwierzchnościom swoim, tedybyś się jako ucieszną komedyją do woli nasycić nie mógł
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 273
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
2. Mości-Panowie: na cóż się to zda, darmo słowa psować? Nie przeczę, że i cudzoziemcy, których przy Dworach, ministreriach Ojczyzny po dostatku, sąpolityczni publicznej fortuny fures et loculos habent dla niej cudze kraje. Ale cui fini iż tu na nich będksie bij zabij, iż ich virgae, na praszczęta języczne ich puszczać będziemy, jeżeli illis domi tergum, a jeszcze potentes de sede poplecznikami ich będą. Już o to i na Sejmach przeszłych adyntende dawano, i takie clamantes były: aż w Senatorskiej izbie dała się słyszeć tej ilacyj zelozja; cóż więcej restát? tylko cierpieć a mówić haec est hora vestra et potestas.
2. Mośći-Pánowie: ná coż śię to zda, dármo słowa psowáć? Nie przeczę, że y cudzoźiemcy, ktorych przy Dworach, ministreryách Oyczyzny po dostátku, sąpolityczni publiczney fortuny fures et loculos habent dla niey cudze kráje. Ale cui fini iż tu ná nich będxie biy zabiy, iż ich virgae, ná praszczęta języczne ich puszczáć będźiemy, jeżeli illis domi tergum, á jeszcze potentes de sede poplecznikami ich będą. Już o to y ná Seymach przeszłych adintende dawano, y tákie clamantes były: aż w Senatorskiey izbie dáłá śie słyszeć tey illacyi zelozya; coż więcey restát? tylko ćierpieć á mowić haec est hora vestra et potestas.
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: P5v
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
tem takiem prawem tenże będzie posesji i dobrego mienia naszego, który i chciwości, terminus; biadaź wam, mieszczanie pruscy, bo zatem nic swego mieć nie będziecie, chyba czego nienasycona pożądliwość jezuicka nie ozionie. Ale jeszcze i to przydać mogę, że nie tylko Jesuitice libidini expositi jesteście, ale puszczono was na dalsze praszczęta w tych słowach: »A o takie ekspulzje wolno czynić tak duchownym osobom per instigatorem ex delatione, i studentom i inszym ex saeculari statu ad instantiam cuiuslibet , któryby był ea in parte gravatus et oppressus«. Już tu taką rzeczą każdemu, kto się jedno nie będzie lenił aktorem być, prawem was kłusać,
tem takiem prawem tenże będzie posesyej i dobrego mienia naszego, który i chciwości, terminus; biadaź wam, mieszczanie pruscy, bo zatem nic swego mieć nie będziecie, chyba czego nienasycona pożądliwość jezuicka nie ozionie. Ale jeszcze i to przydać mogę, że nie tylko Iesuiticae libidini expositi jesteście, ale puszczono was na dalsze praszczęta w tych słowach: »A o takie ekspulzye wolno czynić tak duchownym osobom per instigatorem ex delatione, i studentom i inszym ex saeculari statu ad instantiam cuiuslibet , któryby był ea in parte gravatus et oppressus«. Już tu taką rzeczą każdemu, kto się jedno nie będzie lenił aktorem być, prawem was kłusać,
Skrót tekstu: UważKonstCz_III
Strona: 305
Tytuł:
Krótkie uważenie konstytucyej nowotniej o Jezuitach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1618
ręką, drugą ręką się porwie za czuprynę Pocznie wołać zabii kto Cnotliwy, Zabii kto w Boga wierzy. Wrzucono obudwu do wieży Conclusum ze by Dragana rozstrzelać Dysponować mu się kazano Przyszliz jednak do króla Księża, spowiednicy Biskupi Perswadowali prosili że nie zasłużył śmierci Ignorancyją zgrzeszył, Ledwoć effecerunt że nie kazano rozstrzelać, ale napraszczęta przez Gałeckiego Regiment, Stanął tedy Regiment dwiema szeregami według zwyczaju, Dekret taki żeby piętnaście razy biegał odpoczywająć nihilominus na skrzydłach. Przebiezał dwa razy Ludzi w Regimencie pułtora Tysiąca każdy porazu zatnie, trzeci raz padł wpuł szeregu Nad prawo sieczono i Lezącego tak ci wzięto go wprześcieradło alec zaś powiedano ze się niemógł
ręką, drugą ręką się porwie za czuprynę Pocznie wołac zabii kto Cnotliwy, Zabii kto w Boga wierzy. Wrzucono obudwu do wieży Conclusum ze by Dragana rozstrzelać Dysponowac mu się kazano Przyszliz iednak do krola Xięza, spowiednicy Biskupi Perswadowali prosili że nie zasłuzył smierci Ignorancyią zgrzeszył, Ledwoć effecerunt że nie kazano rozstrzelać, ale napraszczęta przez Gałeckiego Regiment, Stanął tedy Regiment dwiema szeregami według zwyczaiu, Dekret taki zeby piętnascie razy biegał odpoczywaiąć nihilominus na skrzydłach. Przebiezał dwa razy Ludzi w Regimencie pułtora Tysiąca kozdy porazu zatnie, trzeci raz padł wpuł szeregu Nad prawo sieczono y Lezącego tak ci wzięto go wprzescieradło alec zas powiedano ze się niemogł
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 255v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, domowy zwierz, ptak, ryby, gady, Rokosz podniósszy buntem, szukają z nim zwady; I jeśli, póki żyje w glinianej skorupie, Nie mogą w ciele pożyć, pastwią się na trupie. Cóż żale, szkody, smutki! w tych ci zawsze pętach, W tych strachu śmierci, chorób człek biega praszczętach. Cóż mróz, par, sucho, mokro, wiatr, grad ze złej chmury, Grom i piorun, powietrzne krzywdy od natury! Ale któż wszytkie, bo ich niż włosów na głowie Więcej, ludzkie przygody i biedy wypowie? A w kim złe strachem piekła sumnienie rozpacza, Jako w beczce ćwieczkami natknionej się tacza
, domowy zwierz, ptak, ryby, gady, Rokosz podniósszy buntem, szukają z nim zwady; I jeśli, póki żyje w glinianej skorupie, Nie mogą w ciele pożyć, pastwią się na trupie. Cóż żale, szkody, smutki! w tych ci zawsze pętach, W tych strachu śmierci, chorób człek biega praszczętach. Cóż mróz, par, sucho, mokro, wiatr, grad ze złej chmury, Grom i piorun, powietrzne krzywdy od natury! Ale któż wszytkie, bo ich niż włosów na głowie Więcej, ludzkie przygody i biedy wypowie? A w kim złe strachem piekła sumnienie rozpacza, Jako w beczce ćwieczkami natknionej się tacza
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 100
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przygania, Za każdym słowem do nóg niziusieńko kłania, Że już krzyżów nie czuję, dźwigając od ziemie Okrutnie uprzykrzone, pełne wina brzemię; Nie wina (lekkie wino upije na garcu): Dźwigając jęczmiennego półachtele marcu. Dano zatem wieczerzą. Nie je, ale ciska Po obrusie z każdego potrawę półmiska. Siedzę jak na praszczętach. Już dwunasta mija, Gość i mnie wielce trudzi, i sam nie dopija. Pytam myśliwca, siłu zajęcy dziś troczy, Aż gość kieliszkiem wina zaleje mi oczy. Bić choć miał kto i było o co gościa pewnie, Ale trudno zniewagi mścić na martwym drewnie. Choć mu łają, nie słyszy; niemym siedzi
przygania, Za każdym słowem do nóg niziusieńko kłania, Że już krzyżów nie czuję, dźwigając od ziemie Okrutnie uprzykrzone, pełne wina brzemię; Nie wina (lekkie wino upije na garcu): Dźwigając jęczmiennego półachtele marcu. Dano zatem wieczerzą. Nie je, ale ciska Po obrusie z każdego potrawę półmiska. Siedzę jak na praszczętach. Już dwunasta mija, Gość i mnie wielce trudzi, i sam nie dopija. Pytam myśliwca, siłu zajęcy dziś troczy, Aż gość kieliszkiem wina zaleje mi oczy. Bić choć miał kto i było o co gościa pewnie, Ale trudno zniewagi mścić na martwym drewnie. Choć mu łają, nie słyszy; niemym siedzi
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 198
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Przecież, jakbym co ukradł, gospodarską zrzędę Przełomiwszy, uciekę i w karetę wsiędę. I tu pić: końmi ruszyć nie widzę sposobu, Kiedy ją z kielichami zalęgą z stron obu. Wylazszy idę pieszo o kiju za wrota: Toż wino, taż muzyka, taż i tam ochota; Nie gorzej na praszczętach, odbierając plagi, Przez rózgi przepuszczony dragon biega nagi. I nie pierwej się wydrę z tak gorącej łaźni, Aż i palca nie widać; gdzie w srogiej bojaźni Wleczemy się ornacką w srogim strachu, żeby Szyj, rąk, nóg nie połomać, przez dzikie werteby. Stangret ślepy, forytarz drogi niewiadomy — Chybiwszy jej
Przecież, jakbym co ukradł, gospodarską zrzędę Przełomiwszy, uciekę i w karetę wsiędę. I tu pić: końmi ruszyć nie widzę sposobu, Kiedy ją z kielichami zalęgą z stron obu. Wylazszy idę pieszo o kiju za wrota: Toż wino, taż muzyka, taż i tam ochota; Nie gorzej na praszczętach, odbierając plagi, Przez rózgi przepuszczony dragon biega nagi. I nie pierwej się wydrę z tak gorącej łaźni, Aż i palca nie widać; gdzie w srogiej bojaźni Wleczemy się ornacką w srogim strachu, żeby Szyj, rąk, nóg nie połomać, przez dzikie werteby. Stangret ślepy, forytarz drogi niewiadomy — Chybiwszy jej
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 293
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Wiele ten czyni, który, choćby nie rad musi, Tak DAWID poniewolnie żal w sobie udusi. Ale nie tu przeskoczył Król zadaną metę Za grzech swój, że dał Syna śmierci na waletę. Cięższą mu plagą grożą i teraz i potem, Ze z Domu miecz niewyidzie z ustawnym kłopotem Nadstawił DAWID grzbietu na tęgie praszczęta, Niech Pan bije póki chce, a niech nie pamięta! Często do siebie mawiał, szepcąc tę przymowkę. Cierp Dawidzie, boś godzien, za owę co krowkę: O jak nam ciężko znosić bicze, dyscypliny, Gdy nas BÓG Sprawiedliwy za słuszne przyczyny Chłoszcze doczesną plagą, a z wiecznej kwituje, Znowu po
. Wiele ten czyni, ktory, choćby nie rad musi, Tak DAWID poniewolnie żal w sobie udusi. Ale nie tu przeskoczył Krol zadaną metę Za grzech swoy, że dał Syna śmierci na waletę. Cięższą mu plagą grożą y teraz y potem, Ze z Domu miecz niewyidzie z ustawnym kłopotem Nadstawił DAWID grzbietu na tęgie praszczęta, Niech Pan bije poki chce, á niech nie pamięta! Często do siebie mawiał, szepcąc tę przymowkę. Cierp Dawidzie, boś godzien, za owę co krowkę: O iak nam cięszko znosić bicze, dyscypliny, Gdy nas BOG Sprawiedliwy za słuszne przyczyny Chłoszcze doczesną plagą, á z wieczney kwituie, Znowu po
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 107
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752