Chleb piękny, siano drobne i obrok nie z sieczką. Wierz mi, że, niźli dzisia, przywitam cię milej, Bo skończywszy, znowu się twój pocznie przywilej. 25 (N). ŁOŻNICA
Kilka matron uczciwych, z mężami pospołu, Siedziało przy obiedzie u jednego stołu. O różnych materiach dyskurując z sobą, Prawią, jaką też która stękała chorobą. Że łożnica najgorsza, chronić się jej każą, Gdzie od wielkiego bólu i włosy obłażą. Aż jedna, co niedawno była panią młodą: „Trudnoż się jej uchronić, kiedy kogo wiodą. Wiem ja, com tej nieszczęsnej ucierpiała nocy.” Jeszcze coś mówić chciała
Chleb piękny, siano drobne i obrok nie z sieczką. Wierz mi, że, niźli dzisia, przywitam cię milej, Bo skończywszy, znowu się twój pocznie przywilej. 25 (N). ŁOŻNICA
Kilka matron uczciwych, z mężami pospołu, Siedziało przy obiedzie u jednego stołu. O różnych materyjach dyskurując z sobą, Prawią, jaką też która stękała chorobą. Że łożnica najgorsza, chronić się jej każą, Gdzie od wielkiego bólu i włosy obłażą. Aż jedna, co niedawno była panią młodą: „Trudnoż się jej uchronić, kiedy kogo wiodą. Wiem ja, com tej nieszczęsnej ucierpiała nocy.” Jeszcze coś mówić chciała
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 22
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kościoła różnych ludzi zgraja. Wierę, nie rzecz zgarszać ich, choć mam pilną drogę, Wszak dziś i po miesiącu w domu gościć mogę. Aż czy mary, czy skrzynia pod przykryciem leży. Idę nie pytając się, że mi nie należy; Lecz gdy machina owa do kościoła wzięta: Kociec to kapłanowi, prawią, na kurczęta. Nie przymawiając księdzu, duchownemu ojcu, Widywałem kapłonów i ja, rzekę, w kojcu. Niejedenże prawdziwie dla cielesnej tucze Święci się i Piotrowe w ręce bierze klucze. Nie chcący pracowicie w gnoju grześć dla ziarka, Wolą gotowe ciasto; przyjdzieć też kucharka, Śmierć, ale nie ta pierwsza
kościoła różnych ludzi zgraja. Wierę, nie rzecz zgarszać ich, choć mam pilną drogę, Wszak dziś i po miesiącu w domu gościć mogę. Aż czy mary, czy skrzynia pod przykryciem leży. Idę nie pytając się, że mi nie należy; Lecz gdy machina owa do kościoła wzięta: Kociec to kapłanowi, prawią, na kurczęta. Nie przymawiając księdzu, duchownemu ojcu, Widywałem kapłonów i ja, rzekę, w kojcu. Niejedenże prawdziwie dla cielesnej tucze Święci się i Piotrowe w ręce bierze klucze. Nie chcący pracowicie w gnoju grześć dla ziarka, Wolą gotowe ciasto; przyjdzieć też kucharka, Śmierć, ale nie ta pierwsza
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 167
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Włożyła chrzęstkę w gębę; tej nie mogąc radzić, Bo ją chciała na one sęczki naprowadzić: „Tobie się igrać, mnie jeść chce, diasku” — rzecze. Aż jej z gęby na ziemię w ostatku uciecze. 120 (P). OWOC PRZED KWIATEM
Usiadszy sobie matka z córką w siódmym lecie, Prawią, co się też z nimi dziać będzie na świecie. „Pewnie za mąż pan ociec — córka rzecze — mnie da.” „Do tegoć, moja, rośniesz” — matka odpowieda. „Urodzę sobie syna.” „Na toć panny żyją.” „Nuż mi go, pani matko, na wojnie
, Włożyła chrzęstkę w gębę; tej nie mogąc radzić, Bo ją chciała na one sęczki naprowadzić: „Tobie się igrać, mnie jeść chce, dyjasku” — rzecze. Aż jej z gęby na ziemię w ostatku uciecze. 120 (P). OWOC PRZED KWIATEM
Usiadszy sobie matka z córką w siódmym lecie, Prawią, co się też z nimi dziać będzie na świecie. „Pewnie za mąż pan ociec — córka rzecze — mnie da.” „Do tegoć, moja, rośniesz” — matka odpowieda. „Urodzę sobie syna.” „Na toć panny żyją.” „Nuż mi go, pani matko, na wojnie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 254
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wam witał Uczniów swoich, tę przyczynę daje Chryzostom Święty: Zanosiło się między białymigłowami i Apostołami na poswarek. Twierdziły one! Zmartwychwstał Pan, Pan Panem. Przeczeli Uczniowie. Podobno im też i frasobliwo było; wierę łaskawszy ten Pan na nie niż na nas, a przecię, nie zawsze rewelacja i artykuł wiary co one prawią, vel non credere mulieri. Poczęli się kreskować sami Uczniowie, bawej pokazał się Piotrowi, przyszedł do Jedenastu zgromadzonych, zwabił go i Tomasz do siebie, ba potym i innych więcej, a nas jest tu nie mało, cośmy go jeszcze nie widzieli, niegodniśmy byli przywitać go, i boli nas to.
wam witał Vczniow swoich, tę przyczynę dáie Chryzostom Swięty: Zánośiło się między białymigłowámi i Apostołámi ná poswarek. Twierdziły one! Zmartwychwstał Pan, Pan Pánem. Przeczeli Vczniowie. Podobno im też i frásobliwo było; wierę łáskáwszy ten Pan ná nie niż ná nas, á przećię, nie záwsze rewelácyia i ártykuł wiáry co one práwią, vel non credere mulieri. Poczęli się kreskowáć sámi Vczniowie, báwey pokazał się Piotrowi, przyszedł do Iedenastu zgromádzonych, zwabił go i Tomasz do śiebie, bá potym i innych więcey, á nas iest tu nie máło, cośmy go ieszcze nie widźieli, niegodniśmy byli przywitać go, i boli nas to.
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 26
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
. Prawosławny Czytelniku/ jeśli nie wstrzymasz się od chowania psów/ dzierz jakoć lubo/ tylko na miejsca śś. ich nie wprowadzaj/ a dzierz mocniejszych nade Lwy/ jakie są albańskie/ bycie czasu potrzeby od nieprzyjaciela twego obronili. Laj wielkich jeślić Pan mała intratę mający/ nie chowaj: pomni iż gdy Poetowie prawią/ że Aktaetona psi zjedli z mówią nie o samym/ ale o dobrach jego/ które jak skoro rozproszysz/ tak skoro zjedziony jesteś. i halirza prócz dusze nie wartasz/ twoi cię nie poznają wiosnacy. Plin: lib: 6. t. 78. Idem lib: 6. e. 23. Arysst:
. Práwosławny Czytelniku/ iesli nie wstrzymasz się od chowánia psow/ dźierz iákoć lubo/ tylko ná mieyscá śś. ich nie wprowadzay/ á dźierz mocnieyszych náde Lwy/ iákie są albáńskie/ byćie czásu potrzeby od nieprzyiaćielá twego obronili. Lay wielkich ieslić Pan máła intratę máiący/ nie choway: pomni iż gdy Poetowie práwią/ że Actaetoná pśi ziedli z mowią nie o sámym/ ále o dobrách iego/ ktore iák skoro rosproszysz/ ták skoro ziedźiony iesteś. y hálirzá procz dusze nie wártasz/ twoi ćie nie poznáią wiosnacy. Plin: lib: 6. t. 78. Idem lib: 6. e. 23. Arisst:
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 114.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Owszem, żeby nie przyszło do dobrze czynienia, posłusznej woli mojej tu znosi więzienia. Więc, me Światło, do tego wnidź, choć z raz, tarasu, a obacz, że w tym domku namniej nie mam wczasu. Jeśli dla mocnych zapór obawiasz się zdrady, każ bramy odbić zamki – otworzą się rady. Prawią, że za swym mistrzem papuga prosiła pojmanym, choć w klateczce niewolnicą była. Ach, otwórz ciężkie wrota, nowe Słońce moje! Nie najpierszą to łaskę święte ręce Twoje uczynią, bo, pamiętam, za anielskim pchnieniem drzwi od turmy odpadły, choć z mocnym zamknieniem, gdy z ciężkich kajdan ciało Piotra wolne było (
Owszem, żeby nie przyszło do dobrze czynienia, posłusznej woli mojej tu znosi więzienia. Więc, me Światło, do tego wnidź, choć z raz, tarasu, a obacz, że w tym domku namniej nie mam wczasu. Jeśli dla mocnych zapór obawiasz się zdrady, każ bramy odbić zamki – otworzą się rady. Prawią, że za swym mistrzem papuga prosiła pojmanym, choć w klateczce niewolnicą była. Ach, otwórz ciężkie wrota, nowe Słońce moje! Nie najpierszą to łaskę święte ręce Twoje uczynią, bo, pamiętam, za anielskim pchnieniem drzwi od turmy odpadły, choć z mocnym zamknieniem, gdy z ciężkich kajdan ciało Piotra wolne było (
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 158
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
amaenis. Tritola, jest pewne miejsce/ gdzie walne i zacne/ czasów dawnych/ były Laźnie/ ludziom od wszelakich chorób/ i ułomności służące i pomagające z każdą mając osobliwą na drzwiach przybitą kartę/ z której każdy uznać i wyrozumieć mógł/ od którejby była pomocna i/ uzdrawiająca choroby. Teraz bają/ i prawią tamtych miejsc mieszkańcy i obywatele/ że dawnych czasów ludzie sobie za niemieli/ i nieważyli Doktorów/ tylko w swoich chorobach/ i dolegliwościach/ do tych się uciekali Lazien/ udając że tego z Salerny postrzegszy Doktorowie/ (które 30. mil od Neapolim leży/) znozszy się/ i radę albo Konsylium między
amaenis. Tritola, iest pewne mieysce/ gdźie wálne y zacne/ czásow dawnych/ były Láźnie/ ludźiom od wszelákich chorob/ y vłomnośći służące y pomagáiące z káżdą maiąc osobliwą ná drzwiách przybitą kártę/ z ktorey káżdy vznáć y wyrozumieć mogł/ od ktoreyby byłá pomocna y/ vzdrawiaiącá choroby. Teraz báią/ y práwią támtych mieysc mieszkáńcy y obywátele/ że dawnych czásow ludźie sobie zá niemieli/ y nieważyli Doktorow/ tylko w swoich chorobách/ y dolegliwośćiách/ do tych się vćiekáli Láźien/ vdáiąc że tego z Sálerny postrzegszy Doktorowie/ (ktore 30. mil od Neápolim leży/) znozszy się/ y rádę álbo Consilium między
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 196
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
, toć Żydowskie pełne fałszu i kłamstwa jest zdanie alegowane, o tyle osobach.
37 Mają za rzecz pewną, że Mesjasz jest w Raju, do którego Szymsze, Haurusz Rabin odprawił Legację, umiejący języków 72, wziąwszy Żydów mądrych kilku w asystencyj, paszportem i informacją opatrzony od Jozue Ben-Levi. Pobrali na siebie (prawią) szaty Arbakanfes nazwane, tojest o czterech grani, w których czart kusić ich nie może: wprzód w Damaszku ten Poseł zakopał się po szyję w piasku, Talmud pisał lat 13; co Sabasz barana sobie stworzył, ogniem z nieba spuszczonym pieczonego pożywał. Drogę potym przedsiewziętą kontynuował, Anioła Hamoves strażnika Ra ju zdybał,
, toć Zydowskie pełne fáłszu y kłamstwa iest zdanie allegowane, o tyle osobach.
37 Maią zá rzecz pewną, że Messiasz iest w Ráiu, do ktorego Szymsze, Haurusz Rabin odpráwił Legácyę, umieiący ięzykow 72, wziąwszy Zydow mądrych kilku w asystencyi, paszportem y informacyą opátrzony od Iozue Ben-Levi. Pobrali na siebie (prawią) szaty Arbakanfes nazwane, toiest o czterech grani, w ktorych czart kusić ich nie może: wprzod w Dámaszku ten Poseł zakopáł się po szyię w piasku, Talmud pisał lat 13; co Sabász barana sobie stworzył, ogniem z nieba spuszczonym pieczonego pożywał. Drogę potym przedsiewziętą kontynuował, Anioła Hamoves strażnika Rá iu zdybał,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1075
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
i ten gruby zmyślili koment, i w Książce Alvearium Hollándicum (podobno Autora Filipa Marniksiusa) położony, jakoby Z. Udalricus Auszpurski Biskup tę im zostawił w Piśmie Historią: że Grzegorż wielki Papież zakazawszy Księży żenić się, w sadzawce swojej oglądał sześć Tysięcy główek zmarłych dzieci, zle nabytych, tam utopionych, i żalem (prawią) wielkim był zdzięty, iż takową dla Księży postanowił konstytucią. Na tę grubą i kłamliwą grubych Autorów obiekcją odpowiedzieć potrzeba. Naprzód, że ten Papież jednę tylko dla Sycylijskich Subdiakonów wydał konstytucją o niebraniu przez nich żon, a innej żadnej w tejże materyj decyzyj i Dekretu jego niemasz. Druga, ktoby tyle
y ten gruby zmyślili komment, y w Ksiąszce Alvearium Hollándicum (podobno Autora Filippa Marnixiusa) położony, iakoby S. Udalricus Auszpurski Biskup tę im zostawił w Pismie Historyą: że Grzegòrż wielki Papież zakazawszy Xięży żenić się, w sadzawce swoiey oglądał sześć Tysięcy głowek zmarłych dzieci, zle nabytych, tam utopionych, y żalem (prawią) wielkim był zdzięty, iż takową dla Xięży postanowił konstytucią. Na tę grubą y kłamliwą grubych Autorow obiekcyą odpowiedzieć potrzeba. Naprzod, że ten Papież iednę tylko dla Sycyliyskich Subdiakonow wydał konstytucyą o niebraniu przez nich żon, á inney żadney w teyże materyi decyzyi y Dekretu iego niemasz. Druga, ktoby tyle
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 22
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
cztery razy był w pojmaniu u Moskwy, a pięć razy Posłem, to od Jana Kazimierza, to od Jana III do Moskwy, słyszał od nich, i w księdze swojej Victor, et Victus o Gąsiewskim Hetmanie Litewskim napisanej fol: 108 pisze, iż Moskwa oderwania swego od Kościoła Rzymskiego tę daje rację. Papież (prawią) Rzymski na Imię Kapernos ogolił sobie brodę. Antoni Metropolita na ten szkaradny grzech Papieski bardzo rozgniewany, księgi prawdziwe na kamień młyński pokładł, potym nań wsiadł, i przez szerokie morza, aż do Nowogrodu przypłynął. Uważ, co za głupia imaginacja! Dla brody wiarę porzucać; Papieża też z takim nie było imieniem
cztery razy był w poymaniu u Moskwy, á pięć razy Posłem, to od Jana Kazimierza, to od Iana III do Moskwy, słyszał od nich, y w księdze swoiey Victor, et Victus o Gąsiewskim Hetmanie Litewskim napisaney fol: 108 pisze, iż Moskwa oderwania swego od Kościoła Rzymskiego tę daie rácyę. Papież (prawią) Rzymski na Imie Kapernos ogolił sobie brodę. Antoni Metropolita na ten szkaradny grzech Papieski bardzo rozgniewany, księgi prawdziwe na kamień młyński pokładł, potym nań wsiadł, y przez szerokie morza, aż do Nowogrodu przypłynął. Uważ, co za głupia imaginacya! Dla brody wiarę porzucać; Papieża też z takim nie było imieniem
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 24
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756