). DRUGA
Wielki to cud, że Mojżesz z uderzonej skały Wylał wodę na puszczy; lecz i to niemały, Kiedy słysząc po trzykroć piejącego kura, Deszczowa się z opoki twardej stała chmura I spadały w gorącej gorzkie krople plucie. O szczęśliwy kamieniu! O święty kogucie! 234 (N). PRÓŻNA SŁAWA
Siła prawił przede mną jeden wojewoda, Jako na różne figle swojego ogroda Wielką sumę wyliczył, jako niezrównaną, Na swą sławę, ozdobił Warszawę fontaną. Nuż pałac tak wspaniały, piękny i bogaty, Że na to przez lat dziesięć wszytkie swe intraty, Kilkadziesiąt tysięcy na każdy rok łożył. Pytam, jeśli też szpital ubogim założył
). DRUGA
Wielki to cud, że Mojżesz z uderzonej skały Wylał wodę na puszczy; lecz i to niemały, Kiedy słysząc po trzykroć piejącego kura, Deszczowa się z opoki twardej stała chmura I spadały w gorącej gorzkie krople plucie. O szczęśliwy kamieniu! O święty kogucie! 234 (N). PRÓŻNA SŁAWA
Siła prawił przede mną jeden wojewoda, Jako na różne figle swojego ogroda Wielką sumę wyliczył, jako niezrównaną, Na swą sławę, ozdobił Warszawę fontaną. Nuż pałac tak wspaniały, piękny i bogaty, Że na to przez lat dziesięć wszytkie swe intraty, Kilkadziesiąt tysięcy na kożdy rok łożył. Pytam, jeśli też szpital ubogim założył
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 106
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niemi, Niźli tej dziewki srogość schylił ku swej stronie Albo swój zapał zgasił w jej rozdartym łonie, Jak Bałkan jaki śnieżny albo skamieniała Niobe, tak była na me prośby zatwardziała. Wszytkie zawody na ten pożytek mi wyszły, Jako gdybym był posiał pszenicę wśród Wisły I na piasku nielekką zbudował fabrykę Lub zalotną do skały prawił retorykę; I obojeśmy prawie sobie stateczności
Dotrzymali: w niełasce ona, ja w miłości. Wadziłem się z Wenerą, gryzłem z Kupidynem I nie raz, nie dwa razy tak cnotliwej synem Zwałem go matki, jakom życzył, aby była Cnotliwą ta, co wolność mą w łyka wtroczyła. Widzę
niemi, Niźli tej dziewki srogość schylił ku swej stronie Albo swój zapał zgasił w jej rozdartym łonie, Jak Bałkan jaki śnieżny albo skamieniała Niobe, tak była na me prośby zatwardziała. Wszytkie zawody na ten pożytek mi wyszły, Jako gdybym był posiał pszenicę wśród Wisły I na piasku nielekką zbudował fabrykę Lub zalotną do skały prawił retorykę; I obojeśmy prawie sobie stateczności
Dotrzymali: w niełasce ona, ja w miłości. Wadziłem się z Wenerą, gryzłem z Kupidynem I nie raz, nie dwa razy tak cnotliwej synem Zwałem go matki, jakom życzył, aby była Cnotliwą ta, co wolność mą w łyka wtroczyła. Widzę
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 324
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wypiwszy gorzałki po czarce. W drugą znowu niedzielę ten dżdża, ów chce sucha, Ten prosa siła nasiał, tamtemu młyn spucha. Jedni w równi, a drudzy mieszkając na górze, W przeciwnej sobie pola mieli pozyturze: Ten małą trawę, ów już siano ma na blechu. Za czym, jako mi sam ksiądz prawił nie bez śmiechu, Jeszcze jednego razu nie mogli się zgodzić, Czy pogodą, czy deszczem miał wszytkim wygodzie. Potem i sami widzą, że drwią. Tak po kąsku Z niepotrzebnego pleban wyszedł obowiązku. 14 (P). NIEPEWNY DOM, GDZIE SIŁA GOSPODARZÓW
Czekając poseł perski w Krakowie odprawy, Chciał też widzieć kościoły
wypiwszy gorzałki po czarce. W drugą znowu niedzielę ten dżdża, ów chce sucha, Ten prosa siła nasiał, tamtemu młyn spucha. Jedni w równi, a drudzy mieszkając na górze, W przeciwnej sobie pola mieli pozyturze: Ten małą trawę, ów już siano ma na blechu. Za czym, jako mi sam ksiądz prawił nie bez śmiechu, Jeszcze jednego razu nie mogli się zgodzić, Czy pogodą, czy deszczem miał wszytkim wygodzie. Potem i sami widzą, że drwią. Tak po kąsku Z niepotrzebnego pleban wyszedł obowiązku. 14 (P). NIEPEWNY DOM, GDZIE SIŁA GOSPODARZÓW
Czekając poseł perski w Krakowie odprawy, Chciał też widzieć kościoły
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 211
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Padnie ku jego chwale na ołtarze święte. Rozumiał, że bydlątko albo co więc z owych Drobiazgów, jako zwykło, wybieży domowych. Aż mu jedyna córka zajdzie przede wrota. Żal, ale że już łomać niepodobna wota, Zarżnął ją i rękę swą w dziewczynie ukrwawił. Sebe, nie Boha okpim, jako nasz pop prawił. Uważnie ślubuj; szkoda ślubu lekko cenić: W twojej mocy ślub czynić, nie w twojej odmienić. 43. NOWY SZLACHCIC Z STARYMI KLEJNOTAMI
Rumelska ferezyja, stare pod nią rysie, Sam je kołnierz wydaje, pamiętają, gdy się
Z Noem wiozły w korabiu, i nie dziw, że molem Przejedzone, pospołu z
Padnie ku jego chwale na ołtarze święte. Rozumiał, że bydlątko albo co więc z owych Drobiazgów, jako zwykło, wybieży domowych. Aż mu jedyna córka zajdzie przede wrota. Żal, ale że już łomać niepodobna wota, Zarżnął ją i rękę swą w dziewczynie ukrwawił. Sebe, ne Boha okpim, jako nasz pop prawił. Uważnie ślubuj; szkoda ślubu lekko cenić: W twojej mocy ślub czynić, nie w twojej odmienić. 43. NOWY SZLACHCIC Z STARYMI KLEJNOTAMI
Rumelska ferezyja, stare pod nią rysie, Sam je kołnierz wydaje, pamiętają, gdy się
Z Noem wiozły w korabiu, i nie dziw, że molem Przejedzone, pospołu z
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 225
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, uchać Dwie dano; niźli mówić, więcej trzeba słuchać. A jednak, żebyś nie był między nimi niemem, Możesz krótko cokolwiek stąd przytoczyć, w czemem Teraz cię informował. Lecz przestrzegam znowu: Niejeden kwoli głupie rzeczonemu słowu Błaznem zrazu zostawszy, wieczne pośmiewisko I do śmierci onego słówka wziął przezwisko.” Prawił tatuś szedziwy; jakoby groch ciskał Na ścianę, tyle w onym głupim synu zyskał. Bynajmniej nie uważał, chociaż tu stał ciałem; We łbie to psy, to konie biegają mu cwałem. Choćbyś mu kładł łopatą rozum, choćby księgi Jadał, niech ma stu mistrzów, ten mądrym z mitręgi Nie będzie, jakoby
, uchać Dwie dano; niźli mówić, więcej trzeba słuchać. A jednak, żebyś nie był między nimi niemem, Możesz krótko cokolwiek stąd przytoczyć, w czemem Teraz cię informował. Lecz przestrzegam znowu: Niejeden kwoli głupie rzeczonemu słowu Błaznem zrazu zostawszy, wieczne pośmiewisko I do śmierci onego słówka wziął przezwisko.” Prawił tatuś szedziwy; jakoby groch ciskał Na ścianę, tyle w onym głupim synu zyskał. Bynajmniej nie uważał, chociaż tu stał ciałem; We łbie to psy, to konie biegają mu cwałem. Choćbyś mu kładł łopatą rozum, choćby księgi Jadał, niech ma stu mistrzów, ten mądrym z mitręgi Nie będzie, jakoby
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 374
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Cerkiewny raniej rozświecone były indzie świece/ indzie nie/ odpowiadałem: niebieską ręką i świętą/ tudzież płomieniem/ Wiel: Ojcowie i Bracia zapalone te świce widząc/ tak je jakom tu zastał obawiając się bym karności jakiej za ugaszenie nie popadł/ zostawił. Toż i Wiel: Ojcu ZACHARIASZOWI KOPYSTEŃSKIEMV Archmandrycie swemu jawnie prawił/ który doświadczając rzeczy /brał po zagaszeniu pilnie dojźrzanym klucze do siebie/ i tegoż nie tylko przy tym Paraecclesiarchu/ ale i przy wielu innych ordine następujących (jako i teraz to często gęsto widywają nabożni Zakonnicy) doświadczył/ i pochwalił Pana cudownego w dziełach swoich. Traktatu wtórego PARAENESIS.
JEst co wziąć na dobry
Cerkiewny rániey rozświecone były indźie świece/ indźie nie/ odpowiádałẽ: niebieską ręką y świętą/ tudzież płomieniem/ Wiel: Oycowie y Bráćia zápalone te swice widząc/ ták ie iákom tu zástał obawiáiąc się bym kárnośći iákiey zá vgászenie nie popadł/ zostáwił. Toż y Wiel: Oycu ZACHARIASZOWI KOPYSTENSKIEMV Archmándryćie swemu iáwnie práwił/ ktory doświadczáiąc rzeczy /brał po zágászeniu pilnie doyźrzánỹ klucze do śiebie/ y tegoż nie tylko przy tỹ Páráecclesiárchu/ ále y przy wielu innych ordine nástępuiących (iáko y teraz to często gęsto widywáią nabożni Zakonnicy) doświádczył/ y pochwalił Páná cudownego w dźiełách swoich. Tráctatu wtorego PARAENESIS.
IEst co wźiąć ná dobry
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 194.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, proszę, warto, nie ku wzgardzie, jeśli był mój Kochanek z wami w kortygardzie? On to, mój, co się we mnie kocha nad swą duszę, którego i ja wzajem także kochać muszę. Powiedzcież, kędy odszedł, czym się u was bawił i dokąd miał iść wolą, jak przed wami prawił? Czy w tę, czy w ową stronę zamysł swój kierował? Czy sam był, czy z inszemi w drogę powędrował?”. Znowu mię warta śmiechem żartownym zbywała, a jam łzami gorzkimi lice oblewała. Bez nadzieje z kochankiem moim powidania odeszłam, topiąc w żalu strat moich starania. A gdy
, proszę, warto, nie ku wzgardzie, jeśli był mój Kochanek z wami w kortygardzie? On to, mój, co się we mnie kocha nad swą duszę, którego i ja wzajem także kochać muszę. Powiedzcież, kędy odszedł, czym się u was bawił i dokąd miał iść wolą, jak przed wami prawił? Czy w tę, czy w ową stronę zamysł swój kierował? Czy sam był, czy z inszemi w drogę powędrował?”. Znowu mię warta śmiechem żartownym zbywała, a jam łzami gorzkimi lice oblewała. Bez nadzieje z kochankiem moim powidania odeszłam, topiąc w żalu strat moich starania. A gdy
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 112
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
znaku nie odniósł jakiego. Ale dosyć ten szczęśliwy, Komu niedźwiedź pulsów maca, Kiedy się od śmierci wraca. Nagniótszy się go, niedźwiedź szedł na stronę Po chwili. Aż ów, co na drzewie siedział I miał tam swoją ochronę, Mówi do towarzysza, żeby mu powiedział, Co mu tam niedźwiedź psiajucha Tak długo prawił do ucha. „Nauczył mię — mówi — tego, Żeby nie kupczyć skórą niedźwiedzia żywego!”
znaku nie odniósł jakiego. Ale dosyć ten szczęśliwy, Komu niedźwiedź pulsów maca, Kiedy się od śmierci wraca. Nagniótszy się go, niedźwiedź szedł na stronę Po chwili. Aż ów, co na drzewie siedział I miał tam swoją ochronę, Mówi do towarzysza, żeby mu powiedział, Co mu tam niedźwiedź psiajucha Tak długo prawił do ucha. „Nauczył mię — mówi — tego, Żeby nie kupczyć skórą niedźwiedzia żywego!”
Skrót tekstu: NiemBajkiBar_II
Strona: 356
Tytuł:
Bajki Ezopowe
Autor:
Krzysztof Niemirycz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Zakonu urodzi Sekt 73 a tylko jedna ma być Salutarys. Z tej racyj Alkoran u Mądrych Turków habetur pro re suspecta. Gladius contra Turcas Radby był potwierdził naukę swoję cudami jakimi, ale nie mogąc dla złęj wiary swojej i życia, więc infamii swojej zabiegając, i Doktorskiej prerogatywie, i powątpiewaniu o swojej nauce, prawił, że mu BÓG cudów czynić nie pozwolił: co samo jesł kłamstwem, bo BÓG Prawowiernym swoim jeszcze większe, niżeli Syn Jego czynił, obiecował Miracula, Majora horum facient. Całe lat 10 za Herakłiusza Cesarza niezbożną rozsiewał naukę; Mechę, Tetrybę, opanował, Pryncypałem i Wodzem uczyniony od Żołnierzów w Wojsku Herakliusza Cesarza,
Zakonu urodzi Sekt 73 a tylko iedna ma bydż Salutaris. Z tey racyi Alkoran u Mądrych Turkow habetur pro re suspecta. Gladius contra Turcas Radby był potwierdził naukę swoię cudami iakiemi, ale nie mogąc dla złęy wiary swoiey y życia, więc infamii swoiey zabiegaiąc, y Doktorskiey prerogatywie, y powątpiewaniu o swoiey nauce, prawił, że mu BOG cudow czynić nie pozwolił: co samo iesł kłamstwem, bo BOG Prawowiernym swoim ieszcze większe, niżeli Syn Iego czynił, obiecował Miracula, Maiora horum facient. Całe lat 10 za Herakłiusza Cesarza niezbożną rozsiewał naukę; Mechę, Tetrybę, opanował, Pryncypałem y Wodzem uczyniony od Zołnierzow w Woysku Herakliusza Cesarza,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1097
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
deputackich oddaliwszy, przebrałoby się dystyngwowańszych i prawa wiadomych subiektów et ignotum, jakie by trybunały były. — Ustała ta materia, a potem nic prawie finalnie nie zakonkludowawszy, wróciliśmy się do izby poselskiej.
Był poseł z województwa smoleńskiego Dylewski, stolnik smoleński, który z wielkim śmiechem codziennie głos zabierał i nie do rzeczy prawił. Inter alia na dysydentów i Żydów vehementissime aklamował i na Żydów wydał taką propozycją, że wypędzając ich z kraju, kraj by spustoszał, ale ażeby ich kastrować i starych, i młodych, ażeby się insensibiliter ten naród wyplenił. Kiedy to królowi powiedzieli, tedy się barzo śmiał. Także o Grabowskiej, starościnie wisztynieckiej,
deputackich oddaliwszy, przebrałoby się dystyngwowańszych i prawa wiadomych subiektów et ignotum, jakie by trybunały były. — Ustała ta materia, a potem nic prawie finalnie nie zakonkludowawszy, wróciliśmy się do izby poselskiej.
Był poseł z województwa smoleńskiego Dylewski, stolnik smoleński, który z wielkim śmiechem codziennie głos zabierał i nie do rzeczy prawił. Inter alia na dysydentów i Żydów vehementissime aklamował i na Żydów wydał taką propozycją, że wypędzając ich z kraju, kraj by spustoszał, ale ażeby ich kastrować i starych, i młodych, ażeby się insensibiliter ten naród wyplenił. Kiedy to królowi powiedzieli, tedy się barzo śmiał. Także o Grabowskiej, starościnie wisztynieckiej,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 278
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986