tej krasy ubędzie, Kiedy w rząd druga swój zagon osiędzie. Nie klockami to po stole przebierać, Z ostem pokrzywy z zagonów wybierać
Lubo w żarnach mleć lubo u kądziele Zgrzebne pazdziorki gryźć. O jako wiele Tych speciałów biedne wyplujecie. Dając znać, jako ten stan smakujecie. Oznajmuję wam, że tu dla was obu Nagotowano niesmacznego bobu, Zgniłej kapusty a przytym zawczasu Przysposobiono śmierdzącego kwasu I napieczono dla tak miłych gości Czarnego chleba z plew, otrąb i ości. Sąsiedztwo takie, gdy się wychylicie Za prog z chałupy, zaraz usłyszycie, Czegoście pono nigdy nie słyszały, Lubo i w domu wczas i pokoj mały. Dzieci gwałt
tej krasy ubędzie, Kiedy w rząd druga swoj zagon osiędzie. Nie klockami to po stole przebierać, Z ostem pokrzywy z zagonow wybierać
Lubo w żarnach mleć lubo u kądziele Zgrzebne pazdziorki gryźć. O jako wiele Tych speciałow biedne wyplujecie. Dając znać, jako ten stan smakujecie. Oznajmuję wam, że tu dla was obu Nagotowano niesmacznego bobu, Zgniłej kapusty a przytym zawczasu Przysposobiono śmierdzącego kwasu I napieczono dla tak miłych gości Czarnego chleba z plew, otrąb i ości. Sąsiedztwo takie, gdy się wychylicie Za prog z chałupy, zaraz usłyszycie, Czegoście pono nigdy nie słyszały, Lubo i w domu wczas i pokoj mały. Dzieci gwałt
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 457
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
żałość/ wiedzieć przymuszony. Brzydzi się łukiem/ ręką/ brzydzi i z rękami Płocho wypuszczonymi od siebie strzałami. Upadłą Koronidę/ żałosny/ piastuje/ Śmierć odegnać ratunkiem poznym usiełuje. Nakoniec i do próżnych lekarstw się udawa: Lecz i w tym być daremną pracą swą uznawa. A widząc to że już stos drew nagotowano/ I członki jej ostatnim ogniem palić miano: Dopieroż w ten czas ciężkie wzdychanie wywodzi (Bo się niebieskich twarzy łzą maczać nie godzi) Z głębokości serdecznych: jako przy macierzy/ Kiedy owo kto jawnym machnieniem uderzy Kijanią zaniesioną od ucha prawego/ Umyślnie we czczą głowę cielęcia ssącego. Skoro jednak niewdzięczne w piersi wlał
żáłość/ wiedźieć przymuszony. Brzydźi sie łukiem/ ręką/ brzydźi y z rękámi Płocho wypuszczonymi od śiebie strzałámi. Vpádłą Koronidę/ żałosny/ piástuie/ Smierć odegnáć rátunkiem poznym vśiełuie. Nákoniec y do proznych lekarstw się vdawa: Lecz y w tym bydź dáremną pracą swą vznawá. A widząc to że iuż stos drew nágotowano/ Y członki iey ostátnim ogniem palić miano: Dopieroż w ten czás ćięszkie wzdychánie wywodźi (Bo się niebieskich twarzy łzą maczáć nie godźi) Z głębokośći serdecznych: iáko przy máćierzy/ Kiedy owo kto iáwnym máchnieniem vderzy Kiiánią zánieśioną od vcha práwego/ Vmyślnie we czczą głowę ćielęciá ssącego. Skoro iednák niewdźięczne w pierśi wlał
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 87
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
przez wiarę zrozumieli/ usty z radością wyznawają śpiewając; O sacrum cõuiuium, in quo Christus sumitur, recolitur memoria passionis eius, mẽs impletur gratia, et futurae gloriae nobis pignu datur. Na koniec były też bankiety u Rzymian proste/ które zwano Caenas absolutas, kiedy przyjaciel i drugi został zaproszony na wieczerzą/ a nie nagotowano nic na nich/ ale tym się kontentowali/ co dla gospodarza nagotowano było. Jeno że z ochotą siedzieli/ i podpili sobie wesoło. I tak gdy Lucullus, (aliàs do ostentacyjej magnificencyjej swojej barzo wystawny człowiek) z folwarku do Rzymu przyjachawszy/ kilku Senatorów/ z którymi się na rynku obaczył jadąc/ do siebie
przez wiárę zrozumieli/ vsty z rádośćią wyznawáią spiewáiąc; O sacrum cõuiuium, in quo Christus sumitur, recolitur memoria passionis eius, mẽs impletur gratia, et futurae gloriae nobis pignu datur. Ná koniec były też bánkiety v Rzymian proste/ ktore zwano Caenas absolutas, kiedy przyiaćiel y drugi został záproszony ná wieczerzą/ á nie nágotowano nic ná nich/ ále tym się kontentowáli/ co dla gospodarzá nágotowano było. Ieno że z ochotą śiedźieli/ y podpili sobie wesoło. Y ták gdy Lucullus, (aliàs do ostentácyiey mágnificencyiey swoiey bárzo wystáwny człowiek) z folwárku do Rzymu przyiáchawszy/ kilku Senatorow/ z ktorymi się ná rynku obaczył iádąc/ do siebie
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 63
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
, in quo Christus sumitur, recolitur memoria passionis eius, mẽs impletur gratia, et futurae gloriae nobis pignu datur. Na koniec były też bankiety u Rzymian proste/ które zwano Caenas absolutas, kiedy przyjaciel i drugi został zaproszony na wieczerzą/ a nie nagotowano nic na nich/ ale tym się kontentowali/ co dla gospodarza nagotowano było. Jeno że z ochotą siedzieli/ i podpili sobie wesoło. I tak gdy Lucullus, (aliàs do ostentacyjej magnificencyjej swojej barzo wystawny człowiek) z folwarku do Rzymu przyjachawszy/ kilku Senatorów/ z którymi się na rynku obaczył jadąc/ do siebie na wieczerzą zaprosił a starszy sługa/ o gościech niewiedząc/ zaraz
, in quo Christus sumitur, recolitur memoria passionis eius, mẽs impletur gratia, et futurae gloriae nobis pignu datur. Ná koniec były też bánkiety v Rzymian proste/ ktore zwano Caenas absolutas, kiedy przyiaćiel y drugi został záproszony ná wieczerzą/ á nie nágotowano nic ná nich/ ále tym się kontentowáli/ co dla gospodarzá nágotowano było. Ieno że z ochotą śiedźieli/ y podpili sobie wesoło. Y ták gdy Lucullus, (aliàs do ostentácyiey mágnificencyiey swoiey bárzo wystáwny człowiek) z folwárku do Rzymu przyiáchawszy/ kilku Senatorow/ z ktorymi się ná rynku obaczył iádąc/ do siebie ná wieczerzą záprośił á stárszy sługá/ o gośćiech niewiedząc/ záraz
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 63
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
powieziono do Wyhanowa do Grabowskiego, sędziego ziemskiego, który we trzy dni zmarłego Parowińskiego ciało w Brześciu prezentował i manifesta pozanosił na mnie, który o niczym nie wiedziałem — będąc w Nowogródku na funkcji — de complicitate, na rodziców moich, także o niczym nie wiedzących, o subordynacją, że co niby jemu samemu było nagotowano, to się Parowińskiemu dostało.
Tymi tedy kalumniami Grabowski popsował sobie sprawę i Parowińskiej. Przed inkwizycją i po inkwizycji dawał się Grabowski kondemnować razem i z Parowińską. Na resztę musiał się sądzić. Pierwej jednak tentował kombinacją uczynić. Jakoż za włożeniem się śp. księdza Sapiehy, koadiutora wileńskiego, w mojej nieprzytomności, bom
powieziono do Wyhanowa do Grabowskiego, sędziego ziemskiego, który we trzy dni zmarłego Parowińskiego ciało w Brześciu prezentował i manifesta pozanosił na mnie, który o niczym nie wiedziałem — będąc w Nowogródku na funkcji — de complicitate, na rodziców moich, także o niczym nie wiedzących, o subordynacją, że co niby jemu samemu było nagotowano, to się Parowińskiemu dostało.
Tymi tedy kalumniami Grabowski popsował sobie sprawę i Parowińskiej. Przed inkwizycją i po inkwizycji dawał się Grabowski kondemnować razem i z Parowińską. Na resztę musiał się sądzić. Pierwej jednak tentował kombinacją uczynić. Jakoż za włożeniem się śp. księdza Sapiehy, koadiutora wileńskiego, w mojej nieprzytomności, bom
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 270
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
kłótnia zaczęła, podczas której umiera wojewoda malborski, którego fortuna na dłużników nie wystarczała i tak przepadły te namioty w okupie dane zapaszów, których portrety są w zamku podkamienieckim, nieboszczyka Jabłonowskiego, hetmana wielkiego, które wielką sztuką malowano, bo się Turcy żadną żywą miarą malować nie dadzą, mając takiego za przeklętego. Przeto nagotowano wtenczas do stołu w ogrodzie, do którego, jak siedli, dopiero ich malarz wtenczas za drzewem siedzący malował. Po wyściu sześć niedziel subotnej włktoryji ruszył się Król na Węgry z wojskiem, a cesarscy, osadziwszy swoje praesidium w Strygoniu, wrócili się. I poszliśmy prosto ku Koszycom w samą wilią Wszystkich Świętych, a
kłótnia zaczęła, podczas której umiera wojewoda malborski, którego fortuna na dłużników nie wystarczała i tak przepadły te namioty w okupie dane zapaszów, których portrety są w zamku podkamienieckim, nieboszczyka Jabłonowskiego, hetmana wielkiego, które wielką sztuką malowano, bo się Turcy żadną żywą miarą malować nie dadzą, mając takiego za przeklętego. Przeto nagotowano wtenczas do stołu w ogrodzie, do którego, jak siedli, dopiero ich malarz wtenczas za drzewem siedzący malował. Po wyściu sześć niedziel subotnej włktoryji ruszył się Król na Węgry z wojskiem, a cesarscy, osadziwszy swoje praesidium w Strygoniu, wrócili się. I poszliśmy prosto ku Koszycom w samą wiliją Wszystkich Świętych, a
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 85
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
przyjąć przyjąciel wielki P. Plebanów. IX. Andrzej Minister w Wielkiejnocy/ a P. Pleban obiema coś podobnego wnosi/ i sentencją ich/ dekretem swym darowiżnę tę ganiącym/ potwierdza/ jako Katolik gorący. Ze się sami Jezuici fundują/ cóż tu złego? gdy nie że swego własnego/ ale co było dla drugich nagotowano/ fundowano po większej części Pany Akademiki/ kościoły Z. Floriana. Z. Anny. Z. Mikołaja/ wszytkich SS i Kanonie Krakowskie/ rozmaite do tego inne Plebanie/ Ołtarze/ Akademii ich inkorporowawszy/ któż to mógł ganić jedno Heretyk jaki/ abo Polityk Katolik słomiany/ abo na prywatę swą stękający? Ponieważ się
przyiąć przyiąćiel wielki P. Plebanow. IX. Andrzei Minister w Wielkieynocy/ á P. Pleban obiemá coś podobnego wnośi/ y sententią ich/ dekretem swym dárowiżnę tę gániącym/ potwierdza/ iáko Kátholik gorący. Ze się sámi Iezuići funduią/ cosz tu złego? gdy nie że swe^o^ własne^o^/ ále co było dla drugich nágotowano/ fundowano po większey częśći Pány Akádemiki/ kośćioły S. Floriana. S. Anny. S. Mikołáiá/ wszytkich SS y Kánonie Krákowskie/ rozmáite do tego inne Plebánie/ Ołtarze/ Akádemiey ich inkorporowáwszy/ ktosz to mogł gánić iedno Heretyk iáki/ ábo Polityk Kátholik słomiány/ ábo ná prywatę swą stękáiący? Poniewasz się
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 133
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
/ uczyńże jej pokłon/ prośże jej pokornie/ żebyć uprosiła odpuszczenie/ i miłosierdzie u błogosławionego Syna swego/ obiecujże jej uczynić wszytko coć każe. Odpowie/ już to niewczas; i przyda: rychło namilszy moi wyżeńcie stąd te sprosne maszkary/ i w tym żywot skończył nieszczęśliwie. Gdy już było nagotowano ciało jego do pogrzebu/ siła ich widziało/ gdy oczyma straszliwie poglądał/ i wszytek poruszał się mocą/ jakoby chciał z mar precz wyskoczyć.
Dało się już znać jako jest śmierć mizerna ludzi grzesznych zakamiałych/ tego jeszcze niedostawa żebyśmy zrozumieli szczęśliwie zeszcie jednego Indiana/ 16. lat mającego Franciszka nazwanego/ pojźrzenia
/ uczyńże iey pokłon/ prośże iey pokornie/ żebyć uprośiłá odpuszczenie/ y miłośierdźie u błogosłáwionego Syná swego/ obiecuyże iey uczynić wszytko coć każe. Odpowie/ iuż to niewczás; y przyda: rychło namilszy moi wyżeńćie stąd te sprosne mászkáry/ y w tym żywot skończył nieszczęśliwie. Gdy iuż było nágotowano ćiáło iego do pogrzebu/ śiłá ich widźiáło/ gdy oczymá strászliwie poglądał/ y wszytek poruszał się mocą/ iákoby chćiał z mar precz wyskoczyć.
Dáło się iuż znáć iáko iest śmierć mizerna ludźi grzesznych zákámiáłych/ tego ieszcze niedostawa żebysmy zrozumieli szczęśliwie zeszćie iednego Indyaná/ 16. lat máiącego Fránćiszká názwánego/ poyźrzenia
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 36.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
bandurze grać i śpiewać kazał. Die 18 ejusdem
Król im. dziś posępny był, a to dlatego, że niedobrze w nocy spał; jednak ubrał się i obiad jadł u stołu, nie z tym smakiem jako dnia wczorajszego, z królową im. i imp. posłem francuskim, dla którego trzy karpie tarnopolskie bardzo wielkie nagotowano i onymi królowa im. go częstowała; był jeden karp, którego dwie misy wielkie było. Królowa im. lekarstwo brała lekkie. Po obiedzie król im. z ks. Wotą i posłem francuskim z teologijej dysputował, rzucając obiema trudne do solwowania kwestyje. Potem w wieczór kazał przy sobie królewnie im. z królewiczami ichm
bandurze grać i śpiewać kazał. Die 18 eiusdem
Król jm. dziś posępny był, a to dlatego, że niedobrze w nocy spał; jednak ubrał się i obiad jadł u stołu, nie z tym smakiem jako dnia wczorajszego, z królową jm. i jmp. posłem francuskim, dla którego trzy karpie tarnopolskie bardzo wielkie nagotowano i onymi królowa jm. go częstowała; był jeden karp, którego dwie misy wielkie było. Królowa jm. lekarstwo brała lekkie. Po obiedzie król jm. z ks. Votą i posłem francuskim z teologijej dysputował, rzucając obiema trudne do solwowania kwestyje. Potem w wieczór kazał przy sobie królewnie jm. z królewicami ichm
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 75
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
nóg i siedział przed kominem ze trzy godziny gadając z różnymi, potem usnął na krześle, bo w nocy mało co spał i po obiedzie nie spał. Die 28 ejusdem
Et haec dies sine linea abiit, kiedy nihil negotiatum erat w izbie poselskiej. Za przyjściem swoim imp. Kryszpin sine mora solwował sesyją ad cras. Nagotowano było stół w pokoju królowej im. dla ichmpp. senatorów, deputowanych do zgody między imp. wojewodą wileńskim a im. ks. biskupem wileńskim i już się byli zeszli, osobliwie im. ks. nuncjusz i ks. kardynał, krakowski i poznański biskupi, ale obiedwie stronie dzisiejszą sesyją w tej sprawie na tym nie
nóg i siedział przed kominem ze trzy godziny gadając z różnymi, potem usnął na krześle, bo w nocy mało co spał i po obiedzie nie spał. Die 28 eiusdem
Et haec dies sine linea abiit, kiedy nihil negotiatum erat w izbie poselskiej. Za przyjściem swoim jmp. Kryszpin sine mora solwował sesyją ad cras. Nagotowano było stół w pokoju królowej jm. dla ichmpp. senatorów, deputowanych do zgody między jmp. wojewodą wileńskim a jm. ks. biskupem wileńskim i już się byli zeszli, osobliwie jm. ks. nuncjusz i ks. kardynał, krakowski i poznański biskupi, ale obiedwie stronie dzisiejszą sesyją w tej sprawie na tym nie
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 178
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958