proszę, w jednym wielkiej nocy słowie, Żywot i śmierć, oboje bez końca, nazowie? Mała jednak różnica dzieli jednę z drugą, Bo insza wielką nocą, insza rzecz być długą: Tak Wielki Aleksander, choć był wzrostem małem; Długi olbrzym Tytyjus, który swoim ciałem Tyle zaległ, że go nikt nie przerzucił procą. Wielkanoc wielkie święto, a śmierć długą nocą. 378 (F). ŻEBY ŻAK Z SZKOŁY NIE UCIEKAŁ
Uskarżał mi się sąsiad ze łzami na poły, Że syn jego do domu uciekał ze szkoły. Radzę mu go ożenić, jako czynią Żydzi: Czego chłopcem nie boi, mężem się zawstydzi. „Cóż mówisz
proszę, w jednym wielkiej nocy słowie, Żywot i śmierć, oboje bez końca, nazowie? Mała jednak różnica dzieli jednę z drugą, Bo insza wielką nocą, insza rzecz być długą: Tak Wielki Aleksander, choć był wzrostem małem; Długi olbrzym Tytyjus, który swoim ciałem Tyle zaległ, że go nikt nie przerzucił procą. Wielkanoc wielkie święto, a śmierć długą nocą. 378 (F). ŻEBY ŻAK Z SZKOŁY NIE UCIEKAŁ
Uskarżał mi się sąsiad ze łzami na poły, Że syn jego do domu uciekał ze szkoły. Radzę mu go ożenić, jako czynią Żydzi: Czego chłopcem nie boi, mężem się zawstydzi. „Cóż mówisz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 161
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Sprawi, że nam trucizny żadne nie zaszkodzą. W ostatku, niech okrutna śmierć potrząsa grobem: Wara Niemcy, albo się nie złożym Jakobem? 305 (P). WET ZA WET
Ktoś przyniósszy w zanadrzu cytrynę umyśnie, Dając królowi, prosi o starostwo Wiśnie. A król (że żył starosta) odpowie jak z proce: „Bardzo słuszna owocem nagradzać owoce. Jednak że wiśnie nie masz, na ten czas się figą Kontentujcie.” Zrozumiał i poszedł za dygą. 306. NA CHUSTKĘ W RÓŻĘ SZYTĄ PANU STAROŚCIE SĄDECKIEMU OD ŻONY JEGO
Ślicznie kwitnącą, cóż, gdy lecie tylko, różą Bóg stworzył, ale mnie tak me nadzieje wróżą
Sprawi, że nam trucizny żadne nie zaszkodzą. W ostatku, niech okrutna śmierć potrząsa grobem: Wara Niemcy, albo się nie złożym Jakobem? 305 (P). WET ZA WET
Ktoś przyniósszy w zanadrzu cytrynę umyśnie, Dając królowi, prosi o starostwo Wiśnie. A król (że żył starosta) odpowie jak z proce: „Bardzo słuszna owocem nagradzać owoce. Jednak że wiśnie nie masz, na ten czas się figą Kontentujcie.” Zrozumiał i poszedł za dygą. 306. NA CHUSTKĘ W RÓŻĘ SZYTĄ PANU STAROŚCIE SĄDECKIEMU OD ŻONY JEGO
Ślicznie kwitnącą, cóż, gdy lecie tylko, różą Bóg stworzył, ale mnie tak me nadzieje wróżą
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 321
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
O pokój, który odnieść jedna była droga: Aby występnik w morze zaraz niemieszkanie Beł wrzucony na jego gniewu ubłaganie. Tak od jednej pochodnie zapala się druga, Że się świeci ulica wszytka, jako długa; Tak gniew z jednego serca idzie do drugiego, Który chce w morze wrzucić rycerza zacnego.
XLVIII.
Ci z procami, a ci się zbiegają z łukami, Ci z mieczmi i rożnami, a ci z oszczepami, Nakoniec go nakoło zewsząd okrążają I z bliska i z daleka wszyscy go sięgają. Tak wielkiemu gwałtowi, który następuje Na niego, pan z Anglantu barzo się dziwuje; Widzi, że się chcą nad niem mścić orki
O pokój, który odnieść jedna była droga: Aby występnik w morze zaraz niemieszkanie Beł wrzucony na jego gniewu ubłaganie. Tak od jednej pochodnie zapala się druga, Że się świeci ulica wszytka, jako długa; Tak gniew z jednego serca idzie do drugiego, Który chce w morze wrzucić rycerza zacnego.
XLVIII.
Ci z procami, a ci się zbiegają z łukami, Ci z mieczmi i rożnami, a ci z oszczepami, Nakoniec go nakoło zewsząd okrążają I z blizka i z daleka wszyscy go sięgają. Tak wielkiemu gwałtowi, który następuje Na niego, pan z Anglantu barzo się dziwuje; Widzi, że się chcą nad niem mścić orki
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 238
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Waterspouts. Marynarze znając dobrze niebezpieczeństwo, którym grożą, uniknąć, i oddalić się od nich ile możności usiłują: przeto wiedzieć o ich naturze doskonale niemożna: z tym wszystkim postrzeżono 1. iż są czcze wewnątrz: gdyż woda w koło kręcąc się oddala się od centrum okło którego kręci się, tak, jako kamień w procy usiłuje oderwać się od ręki. 2. iż powierzchowność wnętrzna, która jest czcza nie jest gładka, ale kręcona nakształt szruby: gdyż woda kręcąc się w koło nie trwa na miejscu, ale razem ciężarem swoim spada, a zatym obrót swój nie w tejże linii, ani w tymże punkcie, ale co
Waterspouts. Marynarze znaiąc dobrze niebeśpieczeństwo, ktorym grożą, uniknąć, y oddalić się od nich ile możności usiłuią: przeto wiedzieć o ich naturze doskonale niemożna: z tym wszystkim postrzeżono 1. iż są czcze wewnątrz: gdyż woda w koło kręcąc się oddala się od centrum okło ktorego kręci się, tak, iako kamień w procy usiłuie oderwać się od ręki. 2. iż powierzchowność wnętrzna, ktora iest czcza nie iest gładka, ale kręcona nakształt śzruby: gdyż woda kręcąc się w koło nie trwa na mieyscu, ale razem ciężarem swoim spada, a zatym obrot swoy nie w teyże linii, ani w tymże punkcie, ale co
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 72
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
się Kandydata, na tego i My pozwolenie Nasze damy, i zaraz tym Pismem Naszym dajemy, i że stronę tegoż tak w Rzeczyposp: dźwigać, jako przeciw każdemu bronić będziemy, A dopieroż w żadne, z żadnym inszym Pretendentem traktaty o Succesią na Królestwo, wstępować; ani nadziei na Państwo czyichkolwiek, oproc samego, który będzie wzwyż mianowanym sposobem desygnowany, promowować directe vel indirecte niebędziemy, ani żadnej czynić i zanosić przeszkody, cokolwiek się utractuje, uradzi, konkluduje, względem przyszłego po śmierci Naszej na Państwo następce. Obiecujemy sobie wzajem po Panach Radach, Urzędnikach, i całej Rzeczypospolitej, że i po obranym nawet Sukcesorze,
się Candidatá, ná tego y My pozwolenie Násze damy, y záraz tym Pismem Nászym dáiemy, y że stronę tegoż ták w Rzeczyposp: dźwigáć, iáko przećiw káżdemu bronić będźiemy, A dopieroż w żadne, z żadnym inszym Praetendentem tractaty o Succesią ná Krolestwo, wstępowáć; áni nádźiei ná Páństwo czyichkolwiek, oproc sámego, ktory będźie wzwysz miánowánym sposobem designowány, promowowáć directe vel indirecte niebędźiemy, áni żadney czynić y zánośić przeszkody, cokolwiek się vtráctuie, vrádźi, concluduie, względem przyszłego po śmierći Nászey ná Páństwo nástępce. Obiecuiemy sobie wzaiem po Pánách Rádách, Vrzędnikách, y cáłey Rzeczypospolitey, że y po obránym náwet Succesorze,
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 19
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
wodzi Jutrzenka/ czym Jutrzenkę Księżyc zaś przechodzi: Tym grzeczniejsza/ nad insze panny/ Hersa beła: I towarzyskie swe/ i on obchód zdobieła. Zdumiał się z jej urody/ K z Jowisza zrodzony: A na lekkim powietrzu będąc zawieszony/ Zapalił się równie: jak gdy potężną mocą Ołów bywa ciśniony/ L Balearską procą. Leci on/ i w swym własnym rozgrzewa się skosku/ Najdując/ której nie miał/ gorącość w obłoku. Kiernie lot/ i już się ku niebu nie mając/ Zalatuje/ na różne miejsca się udając. Ani się tai/ tak ma ufność w swej gładkości: Która acz dosyć w sobie miała przystojności/
wodźi Iutrzenká/ czym Iutrzenkę Kśiężyc zaś przechodźi: Tym grzecznieysza/ nád insze pánny/ Hersá bełá: Y towárzyskie swe/ y on obchod zdobiełá. Zdumiał się z iey vrody/ K z Iowiszá zrodzony: A ná lekkim powietrzu będąc záwieszony/ Zápalił się rownie: iák gdy potężną mocą Ołów bywa ćiśniony/ L Bálearską procą. Leći on/ y w swym własnym rozgrzewa się skosku/ Náyduiąc/ ktorey nie miał/ gorącość w obłoku. Kiernie lot/ y iuż się ku niebu nie máiąc/ Zálátuie/ ná rożne mieyscá się vdáiąc. Ani się tái/ ták ma vfność w swey głádkośći: Ktora ácz dosyć w sobie miałá przystoynośći/
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 93
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
i Arystotelesa. E Do zamków Palladzie poświęconych. Ateńskich. F Bóg prędki upatruje. Merkurius. G Wielka stoi kupa Księżej pogańskich. Którzy więc bydła na ofiarę Bogom swoim rzezali. H Cylleńczyk. Merkurius. I Aktejskiemi Grody. Aktejskie Grody, Ateńskie. Księgi Wtóre. K Z Jowisza zrodzony. Merkurius. L Balearską procą. Hiszpańską. M Palcat okrągły. Tak mianuje wężokręt, którym sen wprosadzały i odpędzał Merkurius. Argument Powieści Ośminastej.
MErkurius, skoro wszedł do izby, w której trzy łoża corek Cekropowych stały, Aglauros naprzód go postrzegła, i o przyczynę przyszcia pytała. Dał on sprawę o sobie, i prosił jej,
y Arystotelesá. E Do zamkow Pálládzie poświęconych. Atheńskich. F Bog prędki vpátruie. Merkuryus. G Wielka stoi kupá Kśięzey pogáńskich. Ktorzy więc bydłá ná ofiárę Bogom swoim rzezáli. H Cylleńczyk. Merkuryus. I Akteyskiemi Grody. Akteyskie Grody, Atheńskie. Kśięgi Wtore. K Z Iowiszá zrodzony. Merkuryus. L Báleárską procą. Hiszpáńską. M Pálcat okrągły. Tak mianuie wężokręt, ktorym sen wprosádzały y odpądzał Merkuryus. Argument Powieśći Ośminastey.
MErkuryus, skoro wszedł do izby, w ktorey trzy łożá corek Cekropowych stały, Aglauros naprzod go postrzegła, y o przyczynę przyszćia pytałá. Dał on spráwę o sobie, y prośił iey,
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 93
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
tłumaczem smutku. Czy ja bocian świat czyścić? Dudaj, miły dudku! TALIA
Słowik śpiewa w rokicie, wdzięczny słowik z wiela, Piękna, lecz nieszczęśliwa dziewka Filomela. Próżno, próżno, bo późno po panieństwie nuci; Lepiej się wczas ostrzegać: co się już nie wróci, Nigdy nie wyżałujesz. Latając jak z proce, Biedna około niego jaskółka świegoce. Prokne to jest, jej siostra, co za takim czynem Swego męża a ojca nakarmiła synem. Nie ma, prawda, żal końca; o, plugawa jatka! Dla pomsty ojcu rzeże syna własna matka. I dopuścił Jupiter, że w czasie malutkiem Ta jaskółka, słowikiem owa,
tłumaczem smutku. Czy ja bocian świat czyścić? Dudaj, miły dudku! TALIA
Słowik śpiewa w rokicie, wdzięczny słowik z wiela, Piękna, lecz nieszczęśliwa dziewka Filomela. Próżno, próżno, bo późno po panieństwie nuci; Lepiej się wczas ostrzegać: co się już nie wróci, Nigdy nie wyżałujesz. Latając jak z proce, Biedna około niego jaskółka świegoce. Prokne to jest, jej siostra, co za takim czynem Swego męża a ojca nakarmiła synem. Nie ma, prawda, żal końca; o, plugawa jatka! Dla pomsty ojcu rzeże syna własna matka. I dopuścił Jupiter, że w czasie malutkiem Ta jaskółka, słowikiem owa,
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 114
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, że go z kretesem zrabowano i córkę mu w piętnastu leciech zgwałcono, w wielkim żalu i ferworze przekładał krzywdę swoję. Pytał się Pan serio, z miny niemałą dolegliwość szlachcica uważający, czego by potrzebował. Powiedziano, że suplikuje o to, aby mu wojska przez wioski jego przechodzące nie szkodziły, i zaraz jako z procy mu odpowiedziano, że król IMć żałuje bardzo, że się to przez wojska jego stało, wie zaś sam jako tej sprawie dogodzić, na czym się nie zawiedzie wierność twoja. Tym kilku słowom dodała niby jakiś prawdy ułożona do klemencji i sprawiedliwości mina odpowiedającego od tronu, skinieniem głowy Pan sam tegoż potwierdził, rozumiejąc,
, że go z kretesem zrabowano i córkę mu w piętnastu leciech zgwałcono, w wielkim żalu i ferworze przekładał krzywdę swoję. Pytał się Pan serio, z miny niemałą dolegliwość szlachcica uważający, czego by potrzebował. Powiedziano, że suplikuje o to, aby mu wojska przez wioski jego przechodzące nie szkodziły, i zaraz jako z procy mu odpowiedziano, że król JMć żałuje bardzo, że się to przez wojska jego stało, wie zaś sam jako tej sprawie dogodzić, na czym się nie zawiedzie wierność twoja. Tym kilku słowom dodała niby jakiś prawdy ułożona do klemencyi i sprawiedliwości mina odpowiedającego od tronu, skinieniem głowy Pan sam tegoż potwierdził, rozumiejąc,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 174
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
przy miechu wąsa na twarzy albo lipkiej smołą ręki na udach nie wyrażał ukradkiem, bo dozór macierzyński, nieudzielne osobności miejsce, a najwięcej wstyd, pycha i modestyja panieńska nieprzystojnym pochopom uczciwym ołtarzem i wstrętem bywały. Ani to panience szkodziło, choć siła mówić, okiem sztafirować, oblizować się, płaszczyć i nadstawiać, jak z proce odpowiadać, rzyźwo się trzymać i tańcować nie umiała, bo inszy przedtem był serca modelusz w ludziach i mężczyznach. Nie tak urodę, jak cnotę, nie tak posag, jak wychowanie i ćwiczenie, nie tak wytworną manijerę, jak dobre obyczaje, nie tak ruchawość, jak statek, robotę i sposobność szacowano i wysługiwano
przy miechu wąsa na twarzy albo lipkiej smołą ręki na udach nie wyrażał ukradkiem, bo dozór macierzyński, nieudzielne osobności miejsce, a najwięcej wstyd, pycha i modestyja panieńska nieprzystojnym pochopom uczciwym ołtarzem i wstrętem bywały. Ani to panience szkodziło, choć siła mówić, okiem sztafirować, oblizować się, płaszczyć i nadstawiać, jak z proce odpowiadać, rzyźwo się trzymać i tańcować nie umiała, bo inszy przedtem był serca modelusz w ludziach i mężczyznach. Nie tak urodę, jak cnotę, nie tak posag, jak wychowanie i ćwiczenie, nie tak wytworną manijerę, jak dobre obyczaje, nie tak ruchawość, jak statek, robotę i sposobność szacowano i wysługiwano
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 217
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962