co w onem miejscu byli postawieni? Ich starszy mu o wszytkiem pewną dawał sprawę; Bo widząc w niem powagę i pańską postawę I że w onę tak piękną zbroję beł ubrany, Tuszył, że to beł jakiś rycerz zawołany.
XL.
„Od króla - pry - z Granaty naszego jedziemy I jego mu nadobną córkę prowadziemy, Którą Rodomontowi za żonę dać mają, Królowi aldzierskiemu, acz to jeszcze tają. Teraz się kęs przesypia, ale o godzinie Półwieczornej, skoro to gorąco ominie, Do hiszpańskiego ją wieźć stanowiska mamy, Do jej ojca i tylko chłodu z tem czekamy”.
XLI.
Mandrykard, co wszytek świat lekce sobie waży,
co w onem miejscu byli postawieni? Ich starszy mu o wszytkiem pewną dawał sprawę; Bo widząc w niem powagę i pańską postawę I że w onę tak piękną zbroję beł ubrany, Tuszył, że to beł jakiś rycerz zawołany.
XL.
„Od króla - pry - z Granaty naszego jedziemy I jego mu nadobną córkę prowadziemy, Którą Rodomontowi za żonę dać mają, Królowi aldzierskiemu, acz to jeszcze tają. Teraz się kęs przesypia, ale o godzinie Półwieczornej, skoro to gorąco ominie, Do hiszpańskiego ją wieźć stanowiska mamy, Do jej ojca i tylko chłodu z tem czekamy”.
XLI.
Mandrykard, co wszytek świat lekce sobie waży,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 305
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
societate, jak pierwszych wieków sub lege naturae, kiedy każdy obywatel był sobie Panem.
Co że rzecz jest niepodobna, toć trzeba koniecznie warować bezpiecżeństwo swoje prywatne in publica integritate; Ta zaś że od nas zawisła, obaczimy jako najlepiej możemy do tego cooperari. Rozumiem że principaliter reflektować się należy nad zwycżajnym ziciem, które prowadziemy; ledwo co pierwsżą młodość przebywszi, czi staramy się te nasze talenta impendere w rozmaitych naukach, i czi aplikujemy się do nabycia in tractandis negotiis, eksperiencyj? Tłumiemy owsżem w sobie najlepsże do wszystkiego dyspozycje, Paulùm distat sepultae inertiae celata virtus; najlepszy bowiem sźcżep zaniedbany, odrodzi się i zdzicżeje, dobrych owoców, nie
societate, iak pierwszych wiekow sub lege naturae, kiedy kaźdy obywatel był sobie Panem.
Co źe rzecz iest niepodobna, toć trzeba konieczńie warować bespiecźeństwo swoie prywatne in publica integritate; Ta zaś źe od nas zawisła, obacźymy iako naylepiey moźemy do tego cooperari. Rozumiem źe principaliter reflektować się naleźy nad zwycźaynym źyćiem, ktore prowadziemy; ledwo co pierwsźą młodość przebywsźy, cźy staramy się te nasze talenta impendere w rozmaitych naukach, y cźy applikuiemy się do nabyćia in tractandis negotiis, experyencyi? Tłumiemy owsźem w sobie naylepsźe do wszystkiego dyspozycye, Paulùm distat sepultae inertiae celata virtus; naylepszy bowiem sźcźep zańiedbany, odrodźi śię y zdźicźeie, dobrych owocow, nie
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 56
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Pokoju Publicznym, przeszłych przeciwności konsolacią i nadgrodę. Tak będą mieli, zasłonę wstydu swego ci, którzy choć niesprawiedliwego uczynku przyrodzoną bronić filaftyą muszą. Tak odejmiemy przyczyny szukania obron, tym którzy się boją. Tak ukrzywdzonych ucontentujemy. Tak na koniec Pokoj, na świecie z rzeczy wszytkich najlepszy, Chrześcijańską i politiczną roztropnością w prowadziemy, do Ojczyzny.
Ale może mi kto rzec, to chcesz przez dysimulacją występków, występki rozmnożyć, i niekaraniem ich, otworzyć do podobnych wrota przykładów. A jako się zabieży Wolności w Poselskiej Izbie zgwałconej, kiedy nowym prawem nie zagrodzi się do podobnych przykładów. do swego Konfidenta.
Krótko odpowiadam. Najskuteczniej nad wszytkie Prawa
Pokoiu Publicznym, przeszłych przećiwnośći consolácią y nadgrodę. Ták będą mieli, zasłonę wstydu swego ći, ktorzy choć niesprawiedliwego vczynku przyrodzoną bronić philaphtyą muszą. Ták odeymiemy przyczyny szukánia obron, tym ktorzy się boią. Ták vkrzywdzonych vcontentuiemy. Ták ná koniec Pokoy, ná świećie z rzeczy wszytkich naylepszy, Chrześćiańską y polyticzną rostropnością w prowadźiemy, do Oyczyzny.
Ale może mi kto rzec, to chcesz przez dissimulácyą występkow, występki rozmnożyć, y niekarániem ich, otworzyć do podobnych wrotá przykłádow. A iako się zabieży Wolności w Poselskiey Izbie zgwałconey, kiedy nowym prawem nie zágrodźi się do podobnych przykłádow. do swego Confidentá.
Krotko odpowiádam. Nayskuteczniey nád wszytkie Práwá
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 62
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
i dotrzymuje jakoby fortec nie dobytych, tyle gór skalistych, i innych wiele, ustawiczne z siebie miedzy nurtami morskiemi wypuszczających płomienie, niby to straże jakieś, pilnie przestrzegające brzegów i Państwa ziemi. Widziemy tedy, jak wojują oczywiście Elementa z sobą, a my małe stworzenia, zwadom dziwujemy się i wojnom, które zwaśniwszy się prowadziemy miedzy sobą. Dziś zabierze woda brzegi, i zakroi wielkie kawały ziemi, jutro znowu odsypie ziemia piaskami, i z gwałtem odeprze naprzykrzoną wody swywolą; wypadnie z boku potężny wicher, i zmiesza to oboje razem; wznieci się potym z jednej iskierki ogień, a rozmnożywszy się w oka mgnieniu zaćmi obłokami niebo, zagęści dymem
i dotrzymuie iakoby fortec nie dobytych, tyle gór skalistych, i innych wiele, ustawiczne z siebie miedzy nurtami morskiemi wypuszczaiących płomienie, niby to straże iakieś, pilnie przestrzegaiące brzegow i Państwa ziemi. Widziemy tedy, iak woiuią oczywiście Elementa z sobą, á my małe stworzenia, zwadom dziwuiemy się i woynom, które zwaśniwszy się prowadziemy miedzy sobą. Dziś zabierze woda brzegi, i zakroi wielkie kawały ziemi, iutro znowu odsypie ziemia piaskami, i z gwałtem odeprze naprzykrzoną wody swywolą; wypadnie z boku potężny wicher, i zmiesza to oboie razem; wznieci się potym z iedney iskierki ogień, á rozmnożywszy się w oka mgnieniu zaćmi obłokami niebo, zagęści dymem
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 67
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
Wielmożni, Wielmożni, Milosciwi Panowie Dobrodzieje. W ostatniej zostający toni my ubodzy ludzie wolamy i suplikujemy do Majęstatu Boskiego, aby nas raczyl podzwignąc z naszych ciężkich nadzwyczay opressji, które ponosiemy od I. M. Pana Piotrkowskiego starosty klucza Umiejowskiego, jako to: ról zadnych niemamy, tylko z jednych ląk nadanych zycie nasze prowadziemy, te nam poodbieral, czynsz, czynszem przy surowej nadanej zamkowy egzekucji wyplacac, choć by ostatnie bydlątko przedać musiemy. A zas odebrane ląki nam przedawal roznym po talerów bitych piąci trzech jak do siana i obszerności, a my ubodzy ludzie łzami się zalewali, przez niedostatek i bydlo odeszlo, które do nas
Wielmozni, Wielmozni, Milosciwi Panowie Dobrodzieie. W ostatniey zostaiący toni my ubodzy ludzie wolamy y suplikuiemy do Maiestatu Boskiego, aby nas raczyl podzwignąc z naszych cięszkich nadzwyczay oppressyi, ktore ponosiemy od I. M. Pana Piotrkowskiego starosty klucza Umieiowskiego, iako to: rol zadnych niemamy, tylko z iednych ląk nadanych zycie nasze prowadziemy, te nam poodbieral, czynsz, czynszem przy surowey nadaney zamkowy exekucyi wyplacac, choc by ostatnie bydlątko przedac musiemy. A zas odebrane ląki nam przedawal roznym po talerow bitych piąci trzech iak do siana y obszernosci, a my ubodzy ludzie lzami się zalewali, przez niedostatek y bydlo odeszlo, ktore do nas
Skrót tekstu: SupGniezUl
Strona: 765
Tytuł:
Suppliki poddanych kapituły gnieźnieńskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1738
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1738
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921