(F). O PLESZACH
Zgadni: czemu każdy ksiądz plesz na głowie goli? Tu ogniste języki mieli apostoli. A czemuż się tak barzo radzi upijają? Ja rozumiem, że i to z apostołów mają, Których Żydzi przed ludzi rozmaitych gminem,
Choć byli trzeźwi, czynią pijanymi winem. Bale naszy gorzałką. Przebaczcież, mój panie, Daleko Jeruzalem, na wnno nie stanie. 358 (F). ŁYSY CZAPKĘ KOMINKIEM
Wej, łysemu kominem czapka na łbie stoi, Ogorzały mu włosy i o mózg się boi. Nie dlatego on futrem do góry obrócił, A nużby się ten królik na głowie okocił? A już ci
(F). O PLESZACH
Zgadni: czemu każdy ksiądz plesz na głowie goli? Tu ogniste języki mieli apostoli. A czemuż się tak barzo radzi upijają? Ja rozumiem, że i to z apostołów mają, Których Żydzi przed ludzi rozmaitych gminem,
Choć byli trzeźwi, czynią pijanymi winem. Bale naszy gorzałką. Przebaczcież, mój panie, Daleko Jeruzalem, na wńno nie stanie. 358 (F). ŁYSY CZAPKĘ KOMINKIEM
Wej, łysemu kominem czapka na łbie stoi, Ogorzały mu włosy i o mózg się boi. Nie dlatego on futrem do góry obrocił, A nużby się ten królik na głowie okocił? A już ci
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 152
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
płyną rzekami. Ach, żebym nie śpiewała, głos przestroga skraca, bo się żałość codzienna już w zwyczaj obraca. Ani też plac wesela i czas nie dozwala śpiewać, bo smutek treny wszytkie na mię zwala. Cóż, chcecie, bym was górnym głosem ucieszyła wprzód, nim-em się z niebieską ojczyzną złączyła? Przebaczcie mi, wbrew by to górnym szczęściom było ani by samo miejsce śpiewać dozwoliło. Gdy już (będąc wygnanką) ojczyznę odmienię, wtenczas wdzięcznych stron ruszę, wtenczas wydam pienie. Przebaczcie, żaden nie ma chęci do śpiewania, kogo szczęście okrutne tak mizernie zrania. Z mych oczu ustawiczna krynica wynika, żadna mię już nie
płyną rzekami. Ach, żebym nie śpiewała, głos przestroga skraca, bo się żałość codzienna już w zwyczaj obraca. Ani też plac wesela i czas nie dozwala śpiewać, bo smutek treny wszytkie na mię zwala. Cóż, chcecie, bym was górnym głosem ucieszyła wprzód, nim-em się z niebieską ojczyzną złączyła? Przebaczcie mi, wbrew by to górnym szczęściom było ani by samo miejsce śpiewać dozwoliło. Gdy już (będąc wygnanką) ojczyznę odmienię, wtenczas wdzięcznych stron ruszę, wtenczas wydam pienie. Przebaczcie, żaden nie ma chęci do śpiewania, kogo szczęście okrutne tak mizernie zrania. Z mych oczu ustawiczna krynica wynika, żadna mię już nie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 123
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
smutek treny wszytkie na mię zwala. Cóż, chcecie, bym was górnym głosem ucieszyła wprzód, nim-em się z niebieską ojczyzną złączyła? Przebaczcie mi, wbrew by to górnym szczęściom było ani by samo miejsce śpiewać dozwoliło. Gdy już (będąc wygnanką) ojczyznę odmienię, wtenczas wdzięcznych stron ruszę, wtenczas wydam pienie. Przebaczcie, żaden nie ma chęci do śpiewania, kogo szczęście okrutne tak mizernie zrania. Z mych oczu ustawiczna krynica wynika, żadna mię już nie cieszy lutnia i muzyka. Myśl moja w smutnych cieniach zawsze zanurzona i cytara wesoła w język obrócona. Ach, często mię turbują teraźniejsze fata, gdy przykre myśli patrzą na wygnańcze lata
smutek treny wszytkie na mię zwala. Cóż, chcecie, bym was górnym głosem ucieszyła wprzód, nim-em się z niebieską ojczyzną złączyła? Przebaczcie mi, wbrew by to górnym szczęściom było ani by samo miejsce śpiewać dozwoliło. Gdy już (będąc wygnanką) ojczyznę odmienię, wtenczas wdzięcznych stron ruszę, wtenczas wydam pienie. Przebaczcie, żaden nie ma chęci do śpiewania, kogo szczęście okrutne tak mizernie zrania. Z mych oczu ustawiczna krynica wynika, żadna mię już nie cieszy lutnia i muzyka. Myśl moja w smutnych cieniach zawsze zanurzona i cytara wesoła w język obrócona. Ach, często mię turbują teraźniejsze fata, gdy przykre myśli patrzą na wygnańcze lata
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 123
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Dawna to jest przypowieść, a nader prawdziwa, W koniu Wiosna, a Pannie ślub, wady odkrywa. Z tej okazji muszę wspomnieć/ co mi się dostało słyszeć/ że narzekacie na to/ iż za Mąż poszedszy nazbyt sobie pozwalają drugie w bezpieczeństwie. Ale proszę/ któż temu winien? wy sami Panowie moi/ przebaczcie mi. Bo to już tak bardzo weszła ta moda nieszczęśliwa/ co ją dworską zowiecie (acz tam była w Fraucymerze u Dworu/ gdzie nie ak jak rozumiecie źle) że kiedy Panna skromna/ to Domatorka/ Szlacheckich obyczajów: kiedy nie świegotliwa/ to ją ochrzcicie że mówić nie umie: kiedy nie wścipska/ i
Dawna to iest przypowieść, á náder prawdźiwa, W koniu Wiosná, á Pánnie ślub, wády odkrywa. Z tey okkázyey muszę wspomnieć/ co mi się dostáło słyszeć/ że nárzekáćie ná to/ isz zá Mąż poszedszy názbyt sobie pozwaláią drugie w beśpieczeństwie. Ale proszę/ ktosz temu winien? wy sami Pánowie moi/ przebaczćie mi. Bo to iusz ták bárdzo weszłá tá modá nieszczęśliwa/ co ią dworską zowiećie (ácz tam byłá w Fraucymerze u Dworu/ gdźie nie ák iák rozumiećie źle) że kiedy Pánná skromna/ to Domatorká/ Szlácheckich obyczáiow: kiedy nie świegotliwa/ to ią ochrzćićie że mowić nie umie: kiedy nie wśćipska/ y
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 75
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
Drudzy widząc co się z tego pozwalania dzieje/ i jako się zbytnim kochaniem psują/ chcąc poprawić/ nazbyt ostro trzymacie żony/ i nie jako Przyjaciela/ ale jak niewolnice chowacie.
i to źle. Bo czegoż się masz dobrego od tej spodziewać/ którą trzymasz w niewoli Macie w tym siła was Panowie żonaci (przebaczcie mi) szpetne narowy Jednym to pochodzi z niedowierzania zbytniego żonom/ i przyrodzonej/ osobliwie w gorętszych Hiszpańskich i Włoskich krajach/ dzielozjej. która nie tylko rozumu; ale i sił przyrodzonych niedostatku dowodem jest/ że nie może obaczyć/ iż błądzi w tym/ i oraz nie dufając sobie/ boi się sąśada: nie darmo
Drudzy widząc co się z tego pozwalánia dźieie/ y iáko się zbytnim kochániem psuią/ chcąc popráwić/ názbyt ostro trzymaćie żony/ y nie iáko Przyiaćielá/ ále iák niewolnice chowáćie.
y to źle. Bo czegosz się masz dobrego od tey spodźiewać/ ktorą trzymasz w niewoli Maćie w tym śiłá was Pánowie żonáći (przebaczćie mi) szpetne narowy Iednym to pochodźi z niedowierzánia zbytniego żonom/ y przyrodzoney/ osobliwie w gorętszych Hiszpańskich y Włoskich kráiách/ dźielozyey. ktora nie tylko rozumu; ále y śił przyrodzonych niedostátku dowodem iest/ że nie może obaczyć/ isz błądźi w tym/ y oraz nie dufáiąc sobie/ boi się sąśádá: nie dármo
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 85
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
Nie była by światu wiadoma Cnota gdy by jej rozmaite nie wyprobowały adversitates. Żadna przez ten postępek Niestała się honorowi laesio, ani szkoda i owszem nagrodzi się to dobrą sławą Rzplty wdzięcznością JoKMŚCi Pana naszego Młgo Respektami i Promocyją.
Jak skończył poszedłem do króla, skłoniłem się nisko król tez ścisnął za głowę mówiąc przebaczcie Ci zdrajcy siła nam pod nos kurzą zaczym i my tez musiemy dla złych ludzi i o pocciwych opacznie porozumiewać. A osobliwie za takiem udaniem i takiemi podobieństwami. Alec i temu Co udał już się ta jego płochość nagrodziła kiedy pozbył łaski naszej i już jej nigdy restaurowac nie może. A wtym z krzesła wstał poszedł
Nie była by swiatu wiadoma Cnota gdy by iey rozmaite nie wyprobowały adversitates. Zadna przez ten postępek Niestała się honorowi laesio, ani szkoda y owszęm nagrodzi się to dobrą sławą Rzplty wdzięcznoscią IoKMSCi Pana naszego Młgo Respektami y Promocyią.
Iak skonczył poszedłęm do krola, skłoniłęm się nisko krol tez scisnął za głowę mowiąc przebaczcie Ci zdraycy siła nąm pod nos kurzą zaczym y my tez musięmy dla złych ludzi y o pocciwych opacznie porozumiewać. A osobliwie za takiem udaniem y takiemi podobienstwami. Alec y temu Co udał iuz się ta iego płochość nagrodziła kiedy pozbył łaski naszey y iuz iey nigdy restaurowac nie moze. A wtym z krzesła wstał poszedł
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 150
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
felices successus . Dan w nowym Dworze dnia II. Miesiąca stycznia Roku Pańskiego 1662 Panowania królestw naszych Polskiego i Szwedzkiego
Jan Kazimirz król.
Intytulacyją pisał mu taką.
Wielmożnemu Stefanowi Czarnieckiemu Wojewodzie Ziem Ruskich. Piotrkowskiemu kowelskiemu etc. staroście Naszemu Uprzejmię nam miłemu.
Odebrawszy tedy ekspedycyją zegnając króla znowu mię ścisnął za głowę mówiąc juze nam przebaczcie a bądzcie na sejmie z Panem Wojewodą i pokazcie się nam Będziemy przecię O was pamiętali. Ordynowałem zaraz owych Ludzi ze by poszli tym traktem ku Lidzie A prosto jako sierpem cisnął że bym ich Mógł jednem dniem dogonić choć bym za Niemi w tydzień wyjechał. Posłałem z Niemi czeladź i konie swoje co
felices successus . Dan w nowym Dworze dnia II. Miesiąca stycznia Roku Panskiego 1662 Panowania krolestw naszych Polskiego y Szwedzkiego
Ian Kazimirz krol.
Intytulacyią pisał mu taką.
Wielmoznemu Stefanowi Czarnieckiemu Woiewodzie Zięm Ruskich. Piotrkowskiemu kowelskiemu etc. staroscie Naszemu Uprzeymię nąm miłemu.
Odebrawszy tedy expedycyią zegnaiąc krola znowu mię scisnął za głowę mowiąc iuze nąm przebaczcie a bądzcie na seymie z Panem Woiewodą y pokazcie się nąm Będziemy przecię O was pamietali. Ordynowałęm zaraz owych Ludzi ze by poszli tym traktem ku Lidzie A prosto iako sierpem cisnął że bym ich Mogł iednem dniem dogonić choc bym za Niemi w tydzien wyiechał. Posłałęm z Niemi czeladz y konie swoie co
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 152v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
A oni tez przed nami uciekali nie uciekając A coraz to nas przecię. Jako się owo Mazurowie biją, Ej siec siepęknęcią to odlew buch pięścią. Dobrze o tym Gonieniu jedna szlachcianka w siradzkiem Województwie królowi powiedziała kiedy jej krzywdę wielką poczyniono i przyszła do króla na skargę. Król Ukontentowawszy ją jakąs tąm Largicyją mówi do niej przebaczcie Pani tak to Wojna umie. A to Goniemy tego zdrajcę i ucieka nam. Az szlachcianka rzecze a Miłościwy królu dziwne to jest zaprawdę Gonienie mogąc dogonić a nie dogonić. Dy ja to stara Baba a jeszcze bym się go podjęła dziś dogonić król się skonfundował a potym jej coś więcej kazał dać stał obóz między Rawą
A oni tez przed nami uciekali nie uciekaiąc A coraz to nas przecię. Iako się owo Mazurowie biią, Ey siec siepęknęcią to odlew buch pięscią. Dobrze o tym Gonieniu iedna szlachcianka w siradzkięm Woiewodztwie krolowi powiedziała kiedy iey krzywdę wielką poczyniono y przyszła do krola na skargę. Krol Ukontentowawszy ią iakąs tąm Largicyią mowi do niey przebaczcie Pani tak to Woyna umie. A to Gonięmy tego zdraycę y ucieka nąm. Az szlachcianka rzecze a Miłosciwy krolu dziwne to iest zaprawdę Gonienie mogąc dogonić a nie dogonić. Dy ia to stara Baba a ieszcze bym się go podięła dzis dogonić krol się zkonfundował a potym iey cos więcey kazał dac stał oboz między Rawą
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 198
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, co w tejże karocy z nim siedział: „Siła wiesz, a tak małej rzeczy żeś nie wiedział, Że tylko był biskupem naonczas Piotr święty, A krakowscy biskupi oraz i książęty.” Na to ów: „I Piotr ci był, chociem nie znał szkoły, Biskupem i książęciem między apostoły. Przebaczcie, że was jeszcze spyta skotak głupi: Gdy książęta do piekła, gdzież pójdą biskupi?” „Milcz, bluźnierco — ksiądz rzecze — i pokutuj za to.” A skotak: „Pokutujęć i zimę, i lato. Nikt mniej chleba nie jada, nikt nie robi ciężej; Byłoby mi rozkoszą,
, co w tejże karocy z nim siedział: „Siła wiesz, a tak małej rzeczy żeś nie wiedział, Że tylko był biskupem naonczas Piotr święty, A krakowscy biskupi oraz i książęty.” Na to ów: „I Piotr ci był, chociem nie znał szkoły, Biskupem i książęciem między apostoły. Przebaczcie, że was jeszcze spyta skotak głupi: Gdy książęta do piekła, gdzież pójdą biskupi?” „Milcz, bluźnierco — ksiądz rzecze — i pokutuj za to.” A skotak: „Pokutujęć i zimę, i lato. Nikt mniej chleba nie jada, nikt nie robi ciężej; Byłoby mi rozkoszą,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 259
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Że jednym kłamstwem będzie drugiego popychał, Będzie prawił, co czytał albo kiedy słychał, Jakby widział na oczy, aż mu poda sztychy Ktoś z Merła i z Drzypola albo z Janczarychy, Gdzie w oczach wodza swego dzikich Tatar kłęby Osiadł, i dopiero wtedy Monsiur zetnie zęby, Kiedy mu żołnierz rzecze: Mój panie, przebaczcie: Że was tam nikt nie widział, tu Rodus, tu skaczcie. Jest i było Polaków takich, przyznam, wiele, Którzy z zachodu na wschód zacnej parentele, Wielkością serca, męstwem bohatyrskiej ręki I swych dzieł nieśmiertelnych ogłosili dźwięki: Wróciwszy do nas, albo więcej nie przyrobią, Alboż i tą utracą,
Że jednym kłamstwem będzie drugiego popychał, Będzie prawił, co czytał albo kiedy słychał, Jakby widział na oczy, aż mu poda sztychy Ktoś z Merła i z Drzypola albo z Janczarychy, Gdzie w oczach wodza swego dzikich Tatar kłęby Osiadł, i dopiero wtedy Monsiur zetnie zęby, Kiedy mu żołnierz rzecze: Mój panie, przebaczcie: Że was tam nikt nie widział, tu Rodus, tu skaczcie. Jest i było Polaków takich, przyznam, wiele, Którzy z zachodu na wschód zacnej parentele, Wielkością serca, męstwem bohatyrskiej ręki I swych dzieł nieśmiertelnych ogłosili dźwięki: Wróciwszy do nas, albo więcej nie przyrobią, Alboż i tą utracą,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 267
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987