morza do morza, świat cały, I w rodzie, i w urodzie z Amazonek jedna, Poczuwając się, nocy trzynaście wyjedna, Przyjechawszy do niego; a na cóż się przyda Czekać nocy, o co się w dzień prosić nie wstyda, Żeby mu, podobnego w dzielności i w sile,
Mogła urodzić syna; przebaczysz kobyle, Co grzecznej pannie uszło, i owszem, to cnota, Kiedy nie chce lada czym zaprzątnąć żywota, Ze wspaniałym po świecie woli szukać brzuchem; Tłukłaby się bestyja druga i z pastuchem. Trzynastu nocy na to nie potrzeba ważyć: Tamta chciała uciechy przy potrzebie zażyć, Ta nie dba o zabawę, dosyć
morza do morza, świat cały, I w rodzie, i w urodzie z Amazonek jedna, Poczuwając się, nocy trzynaście wyjedna, Przyjechawszy do niego; a na cóż się przyda Czekać nocy, o co się w dzień prosić nie wstyda, Żeby mu, podobnego w dzielności i w sile,
Mogła urodzić syna; przebaczysz kobyle, Co grzecznej pannie uszło, i owszem, to cnota, Kiedy nie chce leda czym zaprzątnąć żywota, Ze wspaniałym po świecie woli szukać brzuchem; Tłukłaby się bestyja druga i z pastuchem. Trzynastu nocy na to nie potrzeba ważyć: Tamta chciała uciechy przy potrzebie zażyć, Ta nie dba o zabawę, dosyć
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 174
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
płakały, nie nowa! Niechajże, Panie, i ta biedna głowa Jeszcze w podziemne nie wstąpi podwoje, Która najświętsze sławi imię twoje. Cofni, o Panie, twój wyrok surowy, A wszakoż oto sługa twój gotowy. Czyń, stworzycielu, z stworzeniem co raczysz, Boć dufa, że go wiecznie nie przebaczysz. Że takie jego głosy żałościwe Wskroś przebijały serca nieszczęśliwe Żony i dzieci, które się kąpały We łzach obfitych: a tu odbiegały Coraz mdłe siły, coraz ubywało, Czym się zbolałe serce posilało. I tak jako sen na porannej zorzy W niespanej nocy spracowanych zmorzy, Jak cień spóźniony powoli zniszczeje, Jako gdy lekki wiatr
płakały, nie nowa! Niechajże, Panie, i ta biedna głowa Jeszcze w podziemne nie wstąpi podwoje, Ktora najświętsze sławi imię twoje. Cofni, o Panie, twoj wyrok surowy, A wszakoż oto sługa twoj gotowy. Czyń, stworzycielu, z stworzeniem co raczysz, Boć dufa, że go wiecznie nie przebaczysz. Że takie jego głosy żałościwe Wskroś przebijały serca nieszczęśliwe Żony i dzieci, ktore się kąpały We łzach obfitych: a tu odbiegały Coraz mdłe siły, coraz ubywało, Czym się zbolałe serce posilało. I tak jako sen na porannej zorzy W niespanej nocy spracowanych zmorzy, Jak cień spoźniony powoli zniszczeje, Jako gdy lekki wiatr
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 428
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Z rozumnych, widzę, ludzi porobiłaś świnie. Wszelkie czary na człeka swoje mają gusła: Ziele go w co inszego, wino robi w susła. 472. NA TOŻ
„I prawo pospolite, i zwyczaj wniósł stary, Wespół z czarownikami wszytkie palić czary. Mnie to, jako sędziemu grodzkiemu, należy. Przebaczysz, gospodarzu, kiedy ją do wieży, Wypiwszy z niej to wino, wziąć każę od stołu. Nie mają czary miejsca z poczciwymi społu.” A gospodarz: „Wytrwajcie, panie podstarości! Wziąwszy czarę, czymże bym uczęstował gości? Alboście się logiki nie uczyli w szkole, Że insze czary w
Z rozumnych, widzę, ludzi porobiłaś świnie. Wszelkie czary na człeka swoje mają gusła: Ziele go w co inszego, wino robi w susła. 472. NA TOŻ
„I prawo pospolite, i zwyczaj wniósł stary, Wespół z czarownikami wszytkie palić czary. Mnie to, jako sędziemu grodzkiemu, należy. Przebaczysz, gospodarzu, kiedy ją do wieży, Wypiwszy z niej to wino, wziąć każę od stołu. Nie mają czary miejsca z poczciwymi społu.” A gospodarz: „Wytrwajcie, panie podstarości! Wziąwszy czarę, czymże bym uczęstował gości? Alboście się logiki nie uczyli w szkole, Że insze czary w
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 394
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Saturnem, Nadzwyczaj niebem niski świat postraszył chmurnem, I niedobrze lotnych gwiazd zrozumiawszy biegi, W pełni sierpnia po górach obiecałeś śniegi. Acz się to niepodobna rzecz widzała, żeby Starodawne bożyska miały rządzić nieby, Wżdy tyle wagi miały te przestrogi u mnie, Żem wolał drwa do pieców niż siano mieć w gumnie. Przebaczysz, jeśli gościem w naszej będziesz stronie, Kiedyć drew miasto siana położym przed konie. 486 (P). LIS ZE LWEM DO DZIAŁU NAJLEPIEJ Z RÓWNYM
Mierział myśliwy sąsiad pana wojewodę (Bardzo trudno o szczerą w nierówności zgodę): Nie chciał się mu wyprzedać, choć siedział na małym Kawałku, co po ojcu
Saturnem, Nadzwyczaj niebem niski świat postraszył chmurnem, I niedobrze lotnych gwiazd zrozumiawszy biegi, W pełni sierpnia po górach obiecałeś śniegi. Acz się to niepodobna rzecz widzała, żeby Starodawne bożyska miały rządzić nieby, Wżdy tyle wagi miały te przestrogi u mnie, Żem wolał drwa do pieców niż siano mieć w gumnie. Przebaczysz, jeśli gościem w naszej będziesz stronie, Kiedyć drew miasto siana położym przed konie. 486 (P). LIS ZE LWEM DO DZIAŁU NAJLEPIEJ Z RÓWNYM
Mierział myśliwy sąsiad pana wojewodę (Bardzo trudno o szczerą w nierówności zgodę): Nie chciał się mu wyprzedać, choć siedział na małym Kawałku, co po ojcu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 399
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, którzy mię o to prosili, niż tak pięknego ręki jej dzieła; na widok nie podać. I kiedyś WMM. Panna przegrała zakład z wielą, i ze mną samym o to: niechcę inszej nagrody, nad jeden szczególnie pardon, żem przeciw woli jej uczynił; spodziewając się, że tym łatwiej przebaczysz śmiałości mojej; im częściej usłyszysz dających świadectwo, żem to dobrze, należycie, i chwalebnie uczynił. Siła bowiem byłoby, niesprawiedliwej zazdrości w WMM. Pannie, gdy byś sama wyznać nie miała, większego szczęścia Książęcia tego; że pieszczoną pracą jej Ręki, pięknie wykszałtowany, piękniejszy i okazalszy dopiero daleko,
, ktorzy mię o to prośili, niz ták pięknego ręki iey dźiełá; ná widok nie podáć. I kiedyś WMM. Panná przegráłá zakład z wielą, y ze mną samym o to: niechcę inszey nagrody, nad ieden szczegulnie pardon, żem przećiw woli iey uczynił; spodźiewaiąc się, że tym łátwiey przebáczysz śmiałośći moiey; im częśćiey usłyszysz dáiących świádectwo, żem to dobrze, náleżyćie, y chwalebnie uczynił. Siłá bowiem byłoby, niespráwiedliwey zazdrośći w WMM. Pánnie, gdy byś sámá wyznáć nie miáłá, większego szczęśćiá Xiążęćia tego; że pieszczoną prácą iey Ręki, pięknie wykszáłtowány, pięknieyszy y okázalszy dopiero dáleko,
Skrót tekstu: ScudZawiszHist
Strona: 4
Tytuł:
Historia książęcia Ariamena królewica perskiego
Autor:
Madeleine de Scudéry
Tłumacz:
Maria Beata Zawiszanka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
peregrynacyjej i Różnych dowodów kto tego wczym przechodzi Ponderującego Eminentiam, który mówi w ten sens. Fui in Italia Vidi Praesules . Botam najwięcej Biskupów. Fui in German vidi Principes , Bo tam najwięcej Książąt Fui in Gallia vidi Milites . Bo tam najporządniejsze Wyska Fui in Polonia vidi Nobiles Bo tam najwięcej szlachty Ale miła Nobilitas przebaczysz mi Coc Powiem Bardzo powaga twoja wypadła z kluby apowaga twoja na którą Przodkowie nasi oni świątobliwi u narodów tak sobie zarobili Ze ją jednę tylko pod słońcem pro Exemplari speculo (: Non sine Invidia : ) Calemu światu wystawiali Bo tacy byli Polacy i dalej tam wywodził probationes dawał a naj bardziej oto ze nie dbają o
peregrynacyiey y Roznych dowodow kto tego wczym przechodzi Ponderuiącego Eminentiam, ktory mowi w ten sens. Fui in Italia Vidi Praesules . Botam naywięcey Biskupow. Fui in German vidi Principes , Bo tam naywięcey Xiąząt Fui in Gallia vidi Milites . Bo tam nayporządnieysze Wyska Fui in Polonia vidi Nobiles Bo tam naywięcey szlachty Ale miła Nobilitas przebaczysz mi Coc Powięm Bardzo powaga twoia wypadła z kluby apowaga twoia na ktorą Przodkowie nasi oni swiątobliwi u narodow tak sobie zarobili Ze ią iednę tylko pod słoncęm pro Exemplari speculo (: Non sine Invidia : ) Calemu swiatu wystawiali Bo tacy byli Polacy y daley tam wywodził probationes dawał a nay bardziey oto ze nie dbaią o
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 286v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Niechże, mój, Boże, i ta biedna głowa Jeszcze w podziemne nie wchodzi podwoje, Która najświętsze sław i imię Twoje. Cofni, o Panie, wyrok Twój surowy, A wszakoż oto sługa Twój gotowy. Czyń, Stworzycielu, z stworzeniem, co raczysz, Bo-ć dufa, że go wiecznie nie przebaczysz”. Te takie głosy jego żałobliwe Wskroś przebijały serca nieszczęśliwe Żony i dzieci, które się kąpały We łzach obfitych, a tu odbiegały Coraz mdłe siły, coraz ubywało, Czym się zbolałe serce posilało. I tak jako sen, gdy na pierwszej zorzy W nie spanej nocy spracowanych zmorzy, Jak cień wieczorny powoli niszczeje,
Niechże, mój, Boże, i ta biedna głowa Jeszcze w podziemne nie wchodzi podwoje, Która najświętsze sław i imię Twoje. Cofni, o Panie, wyrok Twój surowy, A wszakoż oto sługa Twój gotowy. Czyń, Stworzycielu, z stworzeniem, co raczysz, Bo-ć dufa, że go wiecznie nie przebaczysz”. Te takie głosy jego żałobliwe Wskroś przebijały serca nieszczęśliwe Żony i dzieci, które się kąpały We łzach obfitych, a tu odbiegały Coraz mdłe siły, coraz ubywało, Czym się zbolałe serce posilało. I tak jako sen, gdy na pierwszej zorzy W nie spanej nocy spracowanych zmorzy, Jak cień wieczorny powoli niszczeje,
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 167
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975