śmy u ip. podskarbiego w. księstwa lit., który solennissime traktował i aparencją wielką nie jako exulant.
Po ustąpieniu szwedów z Warszawy ku Toruniowi, rezydencją założyliśmy nieodmienną w Warszawie; póki diabeł przeciwnej Litwy nie przywiózł pod Wyszków, ustawicznieśmy tańcami, konwersacjami, bankietami, przejazdkami bawili; jak się poczęli zaś przejeżdżać z obozu do Warszawy, także i sasi pokazywać się często, ustały brygady, bośmy się bali zdrady, a nastąpiły bojaźni, ostrożność, czynność, krycie się i t. d.
Za czasem ohełtaliśmy się z Litwa przeciwną, miewaliśmy posiedzenia, jako to: bywał u nas p. Pociej kasztelan witebski.
śmy u jp. podskarbiego w. księstwa lit., który solennissime traktował i apparencyą wielką nie jako exulant.
Po ustąpieniu szwedów z Warszawy ku Toruniowi, rezydencyą założyliśmy nieodmienną w Warszawie; póki diabeł przeciwnéj Litwy nie przywiózł pod Wyszków, ustawicznieśmy tańcami, konwersacyami, bankietami, przejazdkami bawili; jak się poczęli zaś przejeżdżać z obozu do Warszawy, także i sasi pokazywać się często, ustały brygady, bośmy się bali zdrady, a nastąpiły bojaźni, ostrożność, czynność, krycie się i t. d.
Za czasem ohełtaliśmy się z Litwa przeciwną, miewaliśmy posiedzenia, jako to: bywał u nas p. Pociej kasztelan witebski.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 113
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
przed wierczorem ruszyłem się z Berlinu iter accipiendo recta ku Gdańskowi.
Jakoż przez noc pocztą biegszy, kilka razy konie mieniając, rano o godzinie 6 dnia 30 Septembris stanąłem w mieście Castrin, mil 12 z Berlina, w fortecy barzo sławnej i wielce potężnej, tak iż kiedy woda rozleje trzeba mostów trzydzieście, kilka przejeżdżać, nim do miasta dojdzie. Rzeki 2 potężne, które się schodzą razem, pod murami idą, nazwane: jedna Odra, a druga Warta. Sama zaś forteca wszelką municją i proporcją opatrzona i ufortyfikowana, citadelle dobrze opatrzona od przyjazdu, a z drugiej strony rzeki żołnierzem też dobrym, które na praesidium zostaje opatrzone.
przed wierczorem ruszyłem się z Berlinu iter accipiendo recta ku Gdańskowi.
Jakoż przez noc pocztą biegszy, kilka razy konie mieniając, rano o godzinie 6 dnia 30 Septembris stanąłem w mieście Castrin, mil 12 z Berlina, w fortecy barzo sławnej i wielce potężnej, tak iż kiedy woda rozleje trzeba mostów trzydzieście, kilka przejeżdżać, nim do miasta dojdzie. Rzeki 2 potężne, które się schodzą razem, pod murami idą, nazwane: jedna Odra, a druga Warta. Sama zaś forteca wszelką municją i proporcją opatrzona i ufortyfikowana, citadelle dobrze opatrzona od przyjazdu, a z drugiej strony rzeki żołnierzem też dobrym, które na praesidium zostaje opatrzone.
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 318
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
zaprzysiężone zawierając addykcje, a sercem tylko samym wielbiąc i adorując Waszą Królewską Mość Panią Naszą Miłościwą z nieskończoną subiekcją, z nieustanną nigdy wdzięcznością wierne należytego trybutu kończemy oświadczenia.
Pod tenże czas podobał się królowi koń brata mego, szłapak brumoszpakowaty, za którego dałem w Wysokiem czerw, zł 16. Kazał go sobie król przejeżdżać na dziedzińcu i kazał zapłacić za niego czerw, zł 50. Był ten koń faworytem królewskim i już potem król oprócz tego konia na innym nie jeździł, ale karetą na polowanie jeździć zaczął.
Następował sejm grodzieński, przed którym, gdy już słaby był książę Wiśniowiecki, wojewoda wileński, hetman wielki W. Ks. Lit
zaprzysiężone zawierając addykcje, a sercem tylko samym wielbiąc i adorując Waszą Królewską Mość Panią Naszą Miłościwą z nieskończoną subiekcją, z nieustanną nigdy wdzięcznością wierne należytego trybutu kończemy oświadczenia.
Pod tenże czas podobał się królowi koń brata mego, szłapak brumoszpakowaty, za którego dałem w Wysokiem czerw, zł 16. Kazał go sobie król przejeżdżać na dziedzińcu i kazał zapłacić za niego czerw, zł 50. Był ten koń faworytem królewskim i już potem król oprócz tego konia na innym nie jeździł, ale karetą na polowanie jeździć zaczął.
Następował sejm grodzieński, przed którym, gdy już słaby był książę Wiśniowiecki, wojewoda wileński, hetman wielki W. Ks. Lit
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 226
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
.
Tam zaś, o którym piszę, nie takowego, co by do przykrości; bo tam każdy dzień pogoda, wesoło, rozkosznie, nie trzeba się frasować ni ocz, nie trzeba robić; suknia jest, pokarm i napój zawsze gotowy. Spać na łóżkach usłanych, abo w krześle, abo w zielonej trawie. Przejeżdżać się kiedy lubo, są zaraz osiodłane konie, muły z lektykami. Na drzewach nie tylko owoce ale i ptaszki pieczone, gołąbki, co komu smakuje; są stoły, pod nimi i krzesła nakryte, tylko widelcami uderzyć, aż lecą na talerz. A za tobą zaraz są fontanny, z których kanary, petercymony i
.
Tam zaś, o którym piszę, nie takowego, co by do przykrości; bo tam każdy dzień pogoda, wesoło, rozkosznie, nie trzeba się frasować ni ocz, nie trzeba robić; suknia jest, pokarm i napój zawsze gotowy. Spać na łóżkach usłanych, abo w krześle, abo w zielonej trawie. Przejeżdżać się kiedy lubo, są zaraz osiodłane konie, muły z lektykami. Na drzewach nie tylko owoce ale i ptaszki pieczone, gołąbki, co komu smakuje; są stoły, pod nimi i krzesła nakryte, tylko widelcami uderzyć, aż lecą na talerz. A za tobą zaraz są fontany, z których kanary, petercymony i
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 341
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
dwie przyczynie pierwsze kładzie.
Druga. Gdy Witołd w Wilnie przemieszkiwał/ aby jarzynami/ to jest/ cybulą/ ogórkami i inszymi ogródnymi rzeczami kuchnią Książęcą opatrowali.
Trzecia. Aby z listami jako Kursorowie chodzili/ i na pocztach i w podwody gdzie każą jeździli.
Czwarta. Aby mosty po drogach/ i gościńce którędy Książę przejeżdżać miał/ naprawiali/ i owe mosty od Rudnik aż do Waki/ z Soroktatar Tatarowie powinni naprawiać/ i nowe budować/ na co i przywilej mają/ i tę osiadłość Soroktatarską dla tego nadano. Tatarowie swarząc się miedzy sobą to wydali.
Piąta. Aby w zamkach i w palacach Książęcych piece palili/ gnój od koni
dwie przyczynie pierwsze kłádzie.
Druga. Gdy Witołd w Wilnie przemieszkiwał/ áby iárzynámi/ to iest/ cybulą/ ogurkámi y inszymi ogrodnymi rzecżámi kuchnią Xiążęcą opátrowáli.
Trzećia. Aby z listámi iáko Kursorowie chodźili/ y ná posztách y w podwody gdźie każą ieźdźili.
Cżwarta. Aby mosty po drogách/ y gośćińce ktorędy Xiążę przeieżdżáć miał/ nápráwiali/ y owe mosty od Rudnik áż do Wáki/ z Soroktátar Tátárowie powinni nápráwiáć/ y nowe budowáć/ ná co y przywiley máią/ y tę ośiádłość Soroktátárską dla tego nádano. Tátárowie swárząc się miedzy sobą to wydáli.
Piąta. Aby w zamkách y w pálácách Xiążęcych piece palili/ gnoy od koni
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 52
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
niemasz rzeki/ któraby miała tej być równa w tej mierze: i przetoż barzo niebezpieczne tam jest żeglowanie morskie; gdyż to tam morze ma pełno w sobie skał/ i piasków oschłych: przetoż Arabowie/ którzy przez długie wieki nawigowali i zażywali użytków i bogactw tam tego morza/ nie śmieli nigdy przejeżdżać tego Caput; które też dla tego zowią Currentium: (kędy wody znajdują morze rozszerzone/ hamują też swoje bystrość) rozumiem iż obawiali się aby tam byli nie musieli zostać. AJAN, ZANGVEBAR, CAFRI.
ARabowie nazywają kraj idący miedzy bramamy morza Czerwonego/ i rzeką Quilimancy/ Ajan/ w którym też onych nawięcej mieszka
niemász rzeki/ ktoraby miáłá tey bydź rowna w tey mierze: y przetoż bárzo niebespieczne tám iest żeglowánie morskie; gdyż to tám morze ma pełno w sobie skał/ y piaskow oschłych: przetoż Arábowie/ ktorzy przez długie wieki náwigowáli y záżywáli vżytkow y bogactw tám tego morzá/ nie śmieli nigdy przeieżdżáć tego Caput; ktore też dla tego zowią Currentium: (kędy wody znáyduią morze rozszerzone/ hámuią też swoie bystrość) rozumiem iż obawiáli się áby tám byli nie muśieli zostáć. AIAN, ZANGVEBAR, CAFRI.
ARábowie názywáią kray idący miedzy bramámy morzá Czerwonego/ y rzeką Quilimáncy/ Aian/ w ktorym też onych nawięcey mieszka
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 237
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
też czyni Teceuin druga rzeka w prowincji Escurze. Nie trzeba też tu opuszczać/ iż wszystka Barbaria zachodzi w morze wielą pagórków/ i gór sławnych. Jest w tym królestwie Caput, abo góra Non, przy brzegach Atlantu/ tak nazwana od Marynarzów onych starych grubych: bo rozumieli za straconego każdego/ ktoby był śmiał przejeżdżać ją: gdyż jest otoczona miejscami oschłemi/ i skałami/ które ją czyniły straszną tamtym dawnym marynarzom/ co nie mieli zwyczaju puszczać się na głębokie morze. Takaż jest druga naprzeciwko/ Bajador rzeczona. Idą potym Kapita, Guer/ Son/ i Cantin. V Caput Guer Portugalczykowie/ którzy się już byli wwiązali w
też czyni Teceuin druga rzeká w prouinciey Escurze. Nie trzebá też tu opusczáć/ iż wszystká Bárbária záchodźi w morze wielą págorkow/ y gor sławnych. Iest w tym krolestwie Caput, ábo gorá Non, przy brzegách Atlántu/ ták názwána od Márinarzow onych stárych grubych: bo rozumieli zá stráconego káżdego/ ktoby był śmiał przeieżdżáć ią: gdyż iest otoczona mieyscámi oschłemi/ y skáłámi/ ktore ią czyniły strászną támtym dawnym márinarzom/ co nie mieli zwyczáiu pusczáć się ná głębokie morze. Tákaż iest druga náprzećiwko/ Báiádor rzeczona. Idą potym Capita, Guer/ Son/ y Cántin. V Caput Guer Portogálczykowie/ ktorzy się iuż byli wwiązáli w
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 254
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Okrom Bryliadora, który beł Orlandów, A Bajarda drugiego, który beł Rynaldów.
XXVII.
Onego dnia, gdy Rugier osiadł dziwne zwierzę, Które miało z obu stron przyprawione pierze, Zostawił beł swojego Frontyna - onemu Koniowi imię było to Rugierowemu - Wziąwszy go Bradamanta, do dom go posłała I karmić go i z lekka przejeżdżać kazała, Że w krótki czas, jako się w Jasnej Górze chował, Tak, jako nigdy przedtem, zbyt się beł wychował.
XXVIII.
Robotnice i szwaczki wszytkie, które miała, Zwołała i pospołu z niemi haftowała, Mało co przestawając, a wszytka robota Z białych, czarnych jedwabiów była i ze złota; Z
Okrom Bryliadora, który beł Orlandów, A Bajarda drugiego, który beł Rynaldów.
XXVII.
Onego dnia, gdy Rugier osiadł dziwne źwierzę, Które miało z obu stron przyprawione pierze, Zostawił beł swojego Frontyna - onemu Koniowi imię było to Rugierowemu - Wziąwszy go Bradamanta, do dom go posłała I karmić go i z lekka przejeżdżać kazała, Że w krótki czas, jako się w Jasnej Górze chował, Tak, jako nigdy przedtem, zbyt się beł wychował.
XXVIII.
Robotnice i szwaczki wszytkie, które miała, Zwołała i pospołu z niemi haftowała, Mało co przestawając, a wszytka robota Z białych, czarnych jedwabiów była i ze złota; Z
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 202
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
gdyż tu brzydkie są góry, o których u mnie ni słychać. Miejsce to jest te, w którym cysarz jegomość i sama, przybywszy, zaczynają polować parfors. Jeleń zaś forcowany, że za Dunaj dąży zawżdy do puszcz większych tam będących, przez któren jako rzykę bystro i szeroko idącą do mostu aż pod sam Wiedeń przejeżdżać trzeba, jest zrobiony parkan pojedyńczy wciąż mil te trzy, ponad którym jeleń biegąc, cesarstwo go forcując, z wielką zgrai kawalerów i myślistwa za sobą aż pod Wiedeń sam prowadzi, czyniąc krótszą przy ucieczce tej podróży drogę. Cesarz jegomość z wielką pracą i fatygą tę odbywa drogę, bo przez mosty bezbożne tam i nazad
gdyż tu brzydkie są góry, o których u mnie ni słychać. Miejsce to jest te, w którym cysarz jegomość i sama, przybywszy, zaczynają polować parfors. Jeleń zaś forcowany, że za Dunaj dąży zawżdy do puszcz większych tam będących, przez któren jako rzykę bystro i szyroko idącą do mostu aż pod sam Wiedeń przejeżdżać trzeba, jest zrobiony parkan pojedyńczy wciąż mil te trzy, ponad którym jeleń biegąc, cesarstwo go forcując, z wielką zgrai kawalerów i myślistwa za sobą aż pod Wiedeń sam prowadzi, czyniąc krótszą przy ucieczce tej podróży drogę. Cesarz jegomość z wielką pracą i fatygą tę odbywa drogę, bo przez mosty bezbożne tam i nazad
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 163
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
trzeba, jest zrobiony parkan pojedyńczy wciąż mil te trzy, ponad którym jeleń biegąc, cesarstwo go forcując, z wielką zgrai kawalerów i myślistwa za sobą aż pod Wiedeń sam prowadzi, czyniąc krótszą przy ucieczce tej podróży drogę. Cesarz jegomość z wielką pracą i fatygą tę odbywa drogę, bo przez mosty bezbożne tam i nazad przejeżdżać musi, czego bym ja, chudszy pachołek, cierpić nie mógł. 26. Porzuciwszy mój ekwipaż, za mną iść mający, stanąłem szczęśliwie w Wiedniu, gdzie miły tego miasta widok, mały świat ludu mnóstwem reprezentujący. Na lepsze tedy udanie tytułu baronowskiego stanąłem sam z panem Wendorfem i panem Pomo, sekretarzem
trzeba, jest zrobiony parkan pojedyńczy wciąż mil te trzy, ponad którym jeleń biegąc, cesarstwo go forcując, z wielką zgrai kawalerów i myślistwa za sobą aż pod Wiedeń sam prowadzi, czyniąc krótszą przy ucieczce tej podróży drogę. Cesarz jegomość z wielką pracą i fatygą tę odbywa drogę, bo przez mosty bezbożne tam i nazad przejeżdżać musi, czego bym ja, chudszy pachołek, cierpić nie mógł. 26. Porzuciwszy mój ekwipaż, za mną iść mający, stanąłem szczęśliwie w Wiedniu, gdzie miły tego miasta widok, mały świat ludu mnóstwem reprezentujący. Na lepsze tedy udanie tytułu baronowskiego stanąłem sam z panem Wendorfem i panem Pomo, sekretarzem
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 163
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak