pieczęć odebrałem potwierdzenie. Solennitas oddania odłożona do sejmu.
12 maja. Król munstrował wojsko swoje, i z dział różnemi sztukami do celu strzelał, także granaty rzucał. 13^go^ pożegnałem króla. 14^go^ z Warszawy wyjechałem. Pod Liwem stała się przygoda nieszczęśliwa: wóz furmański na którym siedział Kazimierz Dula kredencerz stary, przejechał go wpół, ziobra i obojczyk połamał. 18^go^ w Usnarzu stanąłem, z Usnarza w Wilnie stanąłem 23^go^. Zaczęliśmy de mediis pacis zaraz traktować, bom miał expeditionem et negociationem secretam od króla urgentem do mediacji.
1 Junii, byliśmy u iks. biskupa wileńskiego w Werkach na obiedzie, który nas
pieczęć odebrałem potwierdzenie. Solennitas oddania odłożona do sejmu.
12 maja. Król munstrował wojsko swoje, i z dział różnemi sztukami do celu strzelał, także granaty rzucał. 13^go^ pożegnałem króla. 14^go^ z Warszawy wyjechałem. Pod Liwem stała się przygoda nieszczęśliwa: wóz furmański na którym siedział Kazimierz Dula kredencerz stary, przejechał go wpół, ziobra i obojczyk połamał. 18^go^ w Usnarzu stanąłem, z Usnarza w Wilnie stanąłem 23^go^. Zaczęliśmy de mediis pacis zaraz traktować, bom miał expeditionem et negociationem secretam od króla urgentem do medyacyi.
1 Junii, byliśmy u jks. biskupa wileńskiego w Werkach na obiedzie, który nas
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 58
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. Stanąłem w Ołomuńcu 30 Aprilis. Był u mnie trzy razy iksiądz rektor tameczny S. J., Vir humanissimus et insignis; obsyłał mię przez wszystkie cztery dni piwem, winem i plackami bardzo smacznemi. Wyjechałem z Ołomuńca 4 Maii do Wrocławia. We Wrocławiu stanąłem 7 Maii, przez Oławę tylkom przejechał, i nie wstępowałem do królewicza Jakuba.
Tu mi iksiądz Hartman jezuita, rektor wrocławski, oddał Cambium, to jest: 800 czerwonych złotych; bawiłem się półtory niedzieli; za te pieniądze kupiłem dość srebra kredensowego: kosztuje mię grzywna 8 talarów bitych roboty gładkiej, sztuki zaś wybijane i auszpurskiej roboty, także
. Stanąłem w Ołomuńcu 30 Aprilis. Był u mnie trzy razy jksiądz rektor tameczny S. J., Vir humanissimus et insignis; obsyłał mię przez wszystkie cztery dni piwem, winem i plackami bardzo smacznemi. Wyjechałem z Ołomuńca 4 Maii do Wrocławia. We Wrocławiu stanąłem 7 Maii, przez Oławę tylkom przejechał, i nie wstępowałem do królewica Jakóba.
Tu mi jksiądz Hartman jezuita, rektor wrocławski, oddał Cambium, to jest: 800 czerwonych złotych; bawiłem się półtory niedzieli; za te pieniądze kupiłem dość srebra kredensowego: kosztuje mię grzywna 8 talarów bitych roboty gładkiéj, sztuki zaś wybijane i auszpurskiéj roboty, także
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 100
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Rugier, jakom wam powiedział, Że miał pierścień, przez który wszytkę prawdę wiedział.
III.
Jużeście to słyszeli, jako niestrwożony Na Rabikanie rycerz przyjechał do brony, Jako niespodziewanie wpadł z mieczem dobytem Na straż, jako niejeden z niej został zabitem, Niejeden także rannem, tak, że bez swej szkody Gwałtem przejechał przez most i spuszczone wzwody. Potem się ku lasowi w drogę swą zapuścił, Ale go jeden sługa Alcyny nie puścił.
IV.
Myśliwiec był, sokoła miał na jednej pięści, Przez którego dostawał obłowu, po części Na przyległe często go jezioro puszczając Lub na błota w śrzodku pól, obłowu dostając; Przy sobie psa
Rugier, jakom wam powiedział, Że miał pierścień, przez który wszytkę prawdę wiedział.
III.
Jużeście to słyszeli, jako niestrwożony Na Rabikanie rycerz przyjechał do brony, Jako niespodziewanie wpadł z mieczem dobytem Na straż, jako niejeden z niej został zabitem, Niejeden także rannem, tak, że bez swej szkody Gwałtem przejechał przez most i spuszczone wzwody. Potem się ku lasowi w drogę swą zapuścił, Ale go jeden sługa Alcyny nie puścił.
IV.
Myśliwiec był, sokoła miał na jednej pięści, Przez którego dostawał obłowu, po części Na przyległe często go jezioro puszczając Lub na błota w śrzodku pól, obłowu dostając; Przy sobie psa
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 148
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się blask rozniecił i uderzył w oczy, Bo myśliwca zarazem zmysły odbieżały, Padł pies, padł koń, sokoła pióra nie trzymały. Rugier z tamtego miejsca odjeżdża wesołym, Widząc, że śpi myśliwiec, koń i pies z sokołem.
XII.
Alcyna, skoro jej to doszło, jakim kształtem Uciekł i straży posiekł i przejechał gwałtem, Tak była tą nowiną w sercu przerażona, Że mało nie umarła, żalem zwyciężona; Szaty darła, twarz sobie paznogciem drapała, Nieostrożną i głupią siebie nazywała, W larmę bije i ludzie do gromady zbiera I gonić się Rugiera zbiegłego wybiera.
XIII.
Na dwie części rozdziela i lud rozprawuje: Jednych w drogę
się blask rozniecił i uderzył w oczy, Bo myśliwca zarazem zmysły odbieżały, Padł pies, padł koń, sokoła pióra nie trzymały. Rugier z tamtego miejsca odjeżdża wesołem, Widząc, że śpi myśliwiec, koń i pies z sokołem.
XII.
Alcyna, skoro jej to doszło, jakiem kształtem Uciekł i straży posiekł i przejechał gwałtem, Tak była tą nowiną w sercu przerażona, Że mało nie umarła, żalem zwyciężona; Szaty darła, twarz sobie paznogciem drapała, Nieostrożną i głupią siebie nazywała, W larmę bije i ludzie do gromady zbiera I gonić się Rugiera zbiegłego wybiera.
XIII.
Na dwie części rozdziela i lud rozprawuje: Jednych w drogę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 150
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dziękował, Że w drodze niebezpiecznej zdrowo go zachował; I gadając z żeglarzem bacznem i ćwiczonem, Jechał po morzu cichem i uspokojonem.
XLV.
Chwalił Rugiera, że się tak dobrze postawił, Że się wczas od Alcyny i przedtem wybawił, Niż go uczarowanem kubkiem upoiła, Jako więc miłośnikom wszytkiem swem czyniła; I że przejechał w piękne Logistylle kraje, Gdzie miał uźrzeć pobożne, święte obyczaje I piękność wieczną, która tak pociech użycza, Że serce zawsze karmi, ale nie nasyca.
XLVI.
„Ta - prawi - tak zniewala, tak duszę ujmuje, Że na pierwsze wejźrzenie każdy się dziwuje, Każdy ją czci, a kto się lepiej
dziękował, Że w drodze niebezpiecznej zdrowo go zachował; I gadając z żeglarzem bacznem i ćwiczonem, Jechał po morzu cichem i uspokojonem.
XLV.
Chwalił Rugiera, że się tak dobrze postawił, Że się wczas od Alcyny i przedtem wybawił, Niż go uczarowanem kubkiem upoiła, Jako więc miłośnikom wszytkiem swem czyniła; I że przejechał w piękne Logistylle kraje, Gdzie miał uźrzeć pobożne, święte obyczaje I piękność wieczną, która tak pociech użycza, Że serce zawsze karmi, ale nie nasyca.
XLVI.
„Ta - prawi - tak zniewala, tak duszę ujmuje, Że na pierwsze wejźrzenie każdy się dziwuje, Każdy ją czci, a kto się lepiej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 207
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Februarii - do miasta Pesaro nazwanego.
To miasto od portu niedaleko, rzekę zaś ma pod sobą potężną, którą statki różne morskie aż do samego wchodzą miasta, mury i wał około porządny, cekauze dwa w rogach muru od morza barzo dobrą inwencją i proporcją. Intrinsecus zaś porządne quoad omnia i niemałe. Te jeno obiter przejechałem miasto. Z którego wyjechawszy nad samym morzem, bo też w niektórych miejscach i wodą trzeba było jechać.
Na pokarm od tamtego miasta za mil siedym włoskich stałem w mieście Fano. Nad samym brzegiem morskim na pogóreczku, murem wysokim barzo otoczone
i wałem głębokim, ab intra wesołe, pałace i kamienice nieszpetne mające
Februarii - do miasta Pesaro nazwanego.
To miasto od portu niedaleko, rzekę zaś ma pod sobą potężną, którą statki różne morskie aż do samego wchodzą miasta, mury i wał około porządny, cekauze dwa w rogach muru od morza barzo dobrą inwencją i proporcją. Intrinsecus zaś porządne quoad omnia i niemałe. Te jeno obiter przejechałem miasto. Z którego wyjechawszy nad samym morzem, bo też w niektórych miejscach i wodą trzeba było jechać.
Na pokarm od tamtego miasta za mil siedym włoskich stałem w mieście Fano. Nad samym brzegiem morskim na pogóreczku, murem wysokim barzo otoczone
i wałem głębokim, ab intra wesołe, pałace i kamienice nieszpetne mające
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 180
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
druga zaś połowa miasta ma wielkie municje i wały wprzód murowane, potem ziemią nasypywane. Z przyjazdu zaś na drugiej górze forteca barzo wielka i niedobyta; magnitudine aequat miasteczkowi porządnemu ten zomek. Same zaś miasto z położenia miejsca i porządku, intrinsecus tak w pałacach jako i w ulicach dyzpozycyjej nad insze wszytkie, którem przejechał miasta, maxime placuit. Bo dwie góry miasto opanowało, we śrzodku zaś dolina i w tejże miasto. Tak iż ulice idą z góry jednej na drugą barzo wysoką, a wszytkie ulice posadzką pięknie słane. Ludne barzo i quoad omnia merkantia obfite.
Kościołów z kilkadziesiąt. Miedzy inszemi jeden katedralny stoi in ipso cacumine
druga zaś połowa miasta ma wielkie municje i wały wprzód murowane, potem ziemią nasypywane. Z przyjazdu zaś na drugiej górze forteca barzo wielka i niedobyta; magnitudine aequat miasteczkowi porządnemu ten zomek. Same zaś miasto z położenia miejsca i porządku, intrinsecus tak w pałacach jako i w ulicach dyspozycjej nad insze wszytkie, którem przejechał miasta, maxime placuit. Bo dwie góry miasto opanowało, we śrzodku zaś dolina i w tejże miasto. Tak iż ulice idą z góry jednej na drugą barzo wysoką, a wszytkie ulice posadzką pięknie słane. Ludne barzo i quoad omnia merkantia obfite.
Kościołów z kilkadziesiąt. Miedzy inszemi jeden katedralny stoi in ipso cacumine
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 182
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
devotionem to dostać może, jednak w austeriach wygoda wszelka dla przyjeżdżych.
Tego dnia w kościele tym odprawowała się solemnitas św. Apoloniej.
Dnia 10 Februarii. W tymże Domku Matki Bożej od Aniołów na tej 45 górze postawionym mszy św. wysłuchawszy, po nabożeństwie po południu wyjechałem o mil 3 włoskich od Loretu.
Przejechałem miasto główne, nazywające się Recanati, na górze jednej murem porządnym otoczone, et intrinsecus we wszytko obfite, i nieszpetne.
Droga wszytko po górach, ale barzo wesoła, bo jako okiem zrzucić może, na górze będąc, to miast zliczy dziesiątek niemałych, wszytko na górach, tak iż każda góra ma swoje miasto
devotionem to dostać może, jednak w austeriach wygoda wszelka dla przyjeżdżych.
Tego dnia w kościele tym odprawowała się solemnitas św. Apoloniej.
Dnia 10 Februarii. W tymże Domku Matki Bożej od Aniołów na tej 45 górze postawionym mszy św. wysłuchawszy, po nabożeństwie po południu wyjechałem o mil 3 włoskich od Loretu.
Przejechałem miasto główne, nazywające się Recanati, na górze jednej murem porządnym otoczone, et intrinsecus we wszytko obfite, i nieszpetne.
Droga wszytko po górach, ale barzo wesoła, bo jako okiem zrzucić może, na górze będąc, to miast zliczy dziesiątek niemałych, wszytko na górach, tak iż kożda góra ma swoje miasto
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 184
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
same zaś cymborium aż pod strop z kamienia. Wyborną robotą wyrażony, quoad omnia kościół św. Piotra rzymski mając wszytką similitudinem et proportionem, jako okien, ganków, słupów także i facjaty ze wszytkiemi kopułami, tak iż godna rzecz, aby inter raritates było liczone.
W tym mieście przenocowawszy, dnia 11 Februarii przed południem przejechałem przez miasto Tolentino nazwane.
Gdzie wstępowałem do kościoła Ojców Benedyktynów, gdzie San Nicolaus de Tolentino leży, in dies maximis clarens miraculis. I teraz kiedy jakowa ma być klęska supra ecclesiam catholicam, to bracchia huius sancti sanguine semper manant. Kościół barzo wesoły. Intrinsecus sztukaterską robotą wszytek i sklepienie złotem i malowaniem zdobione
same zaś cymborium aż pod strop z kamienia. Wyborną robotą wyrażony, quoad omnia kościoł św. Piotra rzymski mając wszytką similitudinem et proportionem, jako okien, ganków, słupów także i facjaty ze wszytkiemi kopułami, tak iż godna rzecz, aby inter raritates było liczone.
W tym mieście przenocowawszy, dnia 11 Februarii przed południem przejechałem przez miasto Tolentino nazwane.
Gdzie wstępowałem do kościoła Ojców Benedyktynów, gdzie San Nicolaus de Tolentino leży, in dies maximis clarens miraculis. I teraz kiedy jakowa ma być klęska supra ecclesiam catholicam, to bracchia huius sancti sanguine semper manant. Kościoł barzo wesoły. Intrinsecus sztukaterską robotą wszytek i sklepienie złotem i malowaniem zdobione
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 186
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
mu się Matka Boża z obłoku ukazała, wtenczas konterfektowany.
Stamtąd miedzy srogiemi skałami i górami na nocleg za mil włoskich 12 w mieście Terni, niemałym. Tu się góry oliwne zaczynają i lasy, kędy lud uboższy oliwki zbierali, bo tego wielka moc in Februario.
Dnia 14. Od noclegu mil 6 włoskich przejechałem miasto Narni porządne. Kościół farski w rynku ma kaplice na dole pod wielkim ołtarzem, piękną robotą z mozaiki, kiendy ciało św. Jowanego biskupa leży w marmurowej, wybornej roboty trunie.
Na pokarm w miasteczku Otricoli, mil 8 włoskich ode miasta 46v. Nocleg zaś w mieście Castelana, od pokarmu mil włoskich 12
mu się Matka Boża z obłoku ukazała, wtenczas konterfektowany.
Stamtąd miedzy srogiemi skałami i górami na nocleg za mil włoskich 12 w mieście Terni, niemałym. Tu się góry oliwne zaczynają i lasy, kędy lud uboższy oliwki zbierali, bo tego wielka moc in Februario.
Dnia 14. Od noclegu mil 6 włoskich przejechałem miasto Narni porządne. Kościoł farski w rynku ma kaplice na dole pod wielkim ołtarzem, piękną robotą z mozaiki, kiendy ciało św. Jowanego biskupa leży w marmurowej, wybornej roboty trunie.
Na pokarm w miasteczku Otricoli, mil 8 włoskich ode miasta 46v. Nocleg zaś w mieście Castellana, od pokarmu mil włoskich 12
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 187
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004