. która jeśli tak szczodra jest i najpodlejszym bestikom, że napełnia każda z nich błogosławieństwem, zaprawdę niebędzie skąpa tobie na obraz boży stworzonemu, zwłaszcza chrześcijaninowi, to jest królestwa niebieskiego dziedzicowi? Rzeczesz, splondrował włości moje okrutny nieprzyjaciel, kopytami szkap swoich podeptał zboża moje, role moje powodzią pogaństwa zniesione są, szarańcza hordyńska przeleciała, i popaliła wszytkie pszenice moje. Niefrasuj się duszo chrześcijańska; wrócić się to wszytko, co obżarta ta bestia popsowała; otworzy pan skarby swoje niebieskie, puści dżdże swoje, wypuści ducha swego, a będą stworzenia nowe, i odnowi się dalibóg twarz ziemie twojej. Masz Boga przy sobie; masz z nim wszytko
. która jeśli tak szczodra jest i najpodlejszym bestijkom, że napełnia każda z nich błogosławieństwem, zaprawdę niebędzie skąpa tobie na obraz boży stworzonemu, zwłaszcza chrześcianinowi, to jest królestwa niebieskiego dziedzicowi? Rzeczesz, splondrował włości moje okrutny nieprzyjaciel, kopytami szkap swoich podeptał zboża moje, role moje powodzią pogaństwa zniesione są, szarańcza hordyńska przeleciała, i popaliła wszytkie pszenice moje. Niefrasuj się duszo chrześciańska; wrócić się to wszytko, co obżarta ta bestya popsowała; otworzy pan skarby swoje niebieskie, puści dżdże swoje, wypuści ducha swego, a będą stworzenia nowe, i odnowi się dalibóg twarz ziemie twojej. Masz Boga przy sobie; masz z nim wszytko
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 268
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
raz powieka zapadnie, Wszytkę może zwiedzić snadnie, Gdzie na Bazorskie bogaty skopuły Ormus pogląda, lubo gdzie insuły Kanarskie leżą, na końcu Świata, przy zachodnim słońcu. Gdzie od Grodontu akwilony wieją, Gdzie austry z krain, które dziś nadzieją Dobrą tamci nazywają, Co na południe mieszkają.
Zwiedziawszy nawet tutejsze Triony, Przeleci prędko i w podziemne strony. Co więc w jednejże godzinie Tego się o niej przewinie? Nadto nie tylko po krainach ziemnych, Ale po morskich otchłaniach bezdennych Pływa, prędzej niż odziane Łuską ryby obłąkane. Czasem nad górne słoneczne obroty Niezmordowane zanoszą ją loty, I znowu stamtąd w krainy Ciemne srogiej Próżerpiny. Zgoła nie najdzie
raz powieka zapadnie, Wszytkę może zwiedzić snadnie, Gdzie na Bazorskie bogaty skopuły Ormus pogląda, lubo gdzie insuły Kanarskie leżą, na końcu Świata, przy zachodnim słońcu. Gdzie od Grodontu akwilony wieją, Gdzie austry z krain, ktore dziś nadzieją Dobrą tamci nazywają, Co na południe mieszkają.
Zwiedziawszy nawet tutejsze Triony, Przeleci prędko i w podziemne strony. Co więc w jednejże godzinie Tego się o niej przewinie? Nadto nie tylko po krainach ziemnych, Ale po morskich otchłaniach bezdennych Pływa, prędzej niż odziane Łuską ryby obłąkane. Czasem nad gorne słoneczne obroty Niezmordowane zanoszą ją loty, I znowu ztamtąd w krainy Ciemne srogiej Prozerpiny. Zgoła nie najdzie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 443
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Widząc, że-ć serce me służy stale, Pocieszy mą krzywdę i słuszne żale I pokaże-ć to na oko, Żem dla ciebie samej ranny głęboko; Uznasz próbą długą, Żem twoim na wieki sługą. POCAŁOWANIE
Kiedyś mi gęby, śliczna dziewko, dała, Dusza z ust moich w twoje przeleciała; Nie ujdziesz skargi
Na twe śliczne wargi, Że się bawią widomym zabojem; Drugi raz gęby Dawaj jak przez zęby: Smaczna-ć ona, ale się jej bojem.
Przypomnij sobie, że podczas tej sprawy Potok z warg moich przepuścił się krwawy, Co było znakiem, Że nieznacznym szlakiem Serce, gospoda krwie, wzięło rany
Widząc, że-ć serce me służy stale, Pocieszy mą krzywdę i słuszne żale I pokaże-ć to na oko, Żem dla ciebie samej ranny głęboko; Uznasz próbą długą, Żem twoim na wieki sługą. POCAŁOWANIE
Kiedyś mi gęby, śliczna dziewko, dała, Dusza z ust moich w twoje przeleciała; Nie ujdziesz skargi
Na twe śliczne wargi, Że się bawią widomym zabojem; Drugi raz gęby Dawaj jak przez zęby: Smaczna-ć ona, ale się jej bojem.
Przypomnij sobie, że podczas tej sprawy Potok z warg moich przepuścił się krwawy, Co było znakiem, Że nieznacznym szlakiem Serce, gospoda krwie, wzięło rany
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 288
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
I sama starość, i straszne trucizny Króciły nam wiek bez tego nieżyzny, Żeś i ty naszym latom, brzydkie ziele, Musiało kresu uszczerbić tak wiele! Któż by twą brzydkość godnie i gotowy Jad zganił, i dym posłany do głowy? Taka zaraza z piekielnej otchłani Bucha, której zwierz ani minie, ani Żywo przeleci ptak, której żarliwy Dech drzewa suszy i wypala niwy; Taki i w piekle smród bardziej nad wszytkie Męki skazanych trapi dusze brzydkie. Smrodliwe ziele, o ziele śmiertelne, Tyś nad zaduchy szkodliwsze piekielne, Nad arszeniki, i twój dym szkarady Przechodzi zmyślnych aptek włoskich jady! O straszne głowy — nie głowy, lecz
I sama starość, i straszne trucizny Króciły nam wiek bez tego nieżyzny, Żeś i ty naszym latom, brzydkie ziele, Musiało kresu uszczerbić tak wiele! Któż by twą brzydkość godnie i gotowy Jad zganił, i dym posłany do głowy? Taka zaraza z piekielnej otchłani Bucha, której zwierz ani minie, ani Żywo przeleci ptak, której żarliwy Dech drzewa suszy i wypala niwy; Taki i w piekle smród bardziej nad wszytkie Męki skazanych trapi dusze brzydkie. Smrodliwe ziele, o ziele śmiertelne, Tyś nad zaduchy szkodliwsze piekielne, Nad arszeniki, i twój dym szkarady Przechodzi zmyślnych aptek włoskich jady! O straszne głowy — nie głowy, lecz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 356
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
do domu, jejże gospodyni: Że go dość poty — mówiąc — zwierza wolne czyni. 107. APROBATA TEGOŻ
... 108. A TO SKĄD: „DOJĄŁ MU JAK ZAJĄC KOBYLE”?
Kilka dni chodził zając, aż się ta kobyła Układła, co go była pięścią uderzyła, Aż przez miedzę przeleciał. Nuż się też odważy: Oddaje jej — za jeden — ów łapką trzy razy. 109. „TWARDY KOZIEŁ DOIĆ” — SKĄD TO?
Skąpiec bogacz, zwań Kozieł, iż żebrzącej wdowie Dla dziatek coś kęs mleka dał — wpadł w to przysłowie. 110. TO TAKŻE SKĄD: SROKA ZE KRZA W KIERZ
do domu, jejże gospodyni: Że go dość poty — mówiąc — zwierza wolne czyni. 107. APROBATA TEGOŻ
... 108. A TO SKĄD: „DOJĄŁ MU JAK ZAJĄC KOBYLE”?
Kilka dni chodził zając, aż się ta kobyła Układła, co go była pięścią uderzyła, Aż przez miedzę przeleciał. Nuż się też odważy: Oddaje jej — za jeden — ów łapką trzy razy. 109. „TWARDY KOZIEŁ DOIĆ” — SKĄD TO?
Skąpiec bogacz, zwań Kozieł, iż żebrzącej wdowie Dla dziatek coś kęs mleka dał — wpadł w to przysłowie. 110. TO TAKŻE SKĄD: SROKA ZE KRZA W KIERZ
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 34
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Koło Planet patrz Droga. Komety co są? czym się różnią od Planet. Drogi ich albo koła. l. 19. Kopernika zdanie? l. 8. k. 12. Księżyc ziemi. Księżyce Jowisza, Saturna. Jaki ich bieg albo obrót? patrz Planeta. Kula armaty, strzelby w jakim czasu przeciągu przeleciałaby do ziemi od słońca i Planet? l. 10. k 15. Kwadrat co jest? l. 17. k.31. Ł Łączenie się Planet z Słońcem niższe, wyższe. l.7. k.9. M. Mars. patrz Planeta. Merkuriusz patrz Planeta. Moc pędząca około słońca
Koło Planet patrz Droga. Komety co są? czym się rożnią od Planet. Drogi ich albo koła. l. 19. Kopernika zdanie? l. 8. k. 12. Księżyc ziemi. Księżyce Jowisza, Saturna. Jaki ich bieg albo obrot? patrz Planeta. Kula armaty, strzelby w iakim czasu przeciągu przeleciałaby do ziemi od słońca y Planet? l. 10. k 15. Kwadrat co iest? l. 17. k.31. Ł Łączenie się Planet z Słońcem niższe, wyższe. l.7. k.9. M. Mars. patrz Planeta. Merkuriusz patrz Planeta. Moc pędząca około słońca
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 263
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
-Lublina nie wiedział nic prawie. Oprócz to suspikował, jeźli nie zginieni, Ze tak twardo (co było) zewsząd są zamknieni, Z-kąd dobyć się me mogą, ani w tej ciężkości Dać o sobie przynamniej jakiej wiadomości. O! coby dał! żeby mógł słyszeć wzdy co o nich Którymby Pegazem nie przeleciał do nich. Król w Toporowie O co solicitus?
Acz dla takiej przysługi wiele się ważyło Ich w-te droge, cóż? Przebyć? niepodobne dzieło. I im się kto żarliwiej za wielką nagrode Kusił o to jakoby kamień rzucił w-wode, Przepadł każdy. Aż pośród swoich tych starania, I fatyg świątobliwych, dostanie pisania Od
-Lubliná nie wiedźiał nic prawie. Oprocz to suspikował, ieźli nie zginieni, Ze ták twárdo (co było) zewsząd są zamknieni, Z-kąd dobyć sie me mogą, áni w tey ćieszkośći Dać o sobie przynamniey iakiey wiádomośći. O! coby dał! żeby mogł słyśzeć wzdy co o nich Ktorymby Pegazem nie przelećiał do nich. Krol w Toporowie O co solicitus?
Acz dla takiey przysługi wiele sie ważyło Ich w-te droge, coż? Przebyć? niepodobne dźieło. I im sie kto żarliwiey zá wielką nagrode Kuśił o to iákoby kamień rzućił w-wode, Przepadł każdy. Aż posrzod swoich tych starania, I fátyg świątobliwych, dostanie pisania Od
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 78
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, A ile kropel w tej wodzie: Tyle ran serca mi bodzie. 2. Równym afektem odpowi, Filena wnet Euryllowi. Ile tu kwiecia się mieści, A ile ogniów po niebie: Tyle mam chęci do ciebie. 3. Więc (w sercu uweselony Pasterz, tak rzecze z swej strony:) Co ptactwa przeleci wszędzie, Tyle mych uciech niech będzie. A ile w tobie wdzięczności: Tyle niech uznam miłości. 4. Tak. (chęcią zdjęta wzajemną Nimfa, tę mowę przyjemną Uczyni:) w miłej odmianie Równe lamentom kochanie Zaczniemy; i przeszłe smutki Zyczliwe nagrodzą skutki. Ad Majorem DEI Gloriam. Nietrwałość Nietrwałość Piękności. Nietrwałość
, A ile kropel w tey wodźie: Tyle ran serca mi bodźie. 2. Rownym áffektem odpowi, Filená wnet Euryllowi. Ile tu kwiećia się mieśći, A ile ogniow po niebie: Tyle mam chęći do ćiebie. 3. Więc (w sercu uweselony Pásterz, ták rzecze z swey strony:) Co ptáctwá przeleći wszędźie, Tyle mych ućiech niech będźie. A ile w tobie wdźięczności: Tyle niech uznam miłośći. 4. Ták. (chęćią zdięta wzáiemną Nimfa, tę mowę przyięmną Vczyni:) w miłey odmiánie Rowne lámentom kochánie Záczniemy; y przeszłe smutki Zyczliwe nágrodzą skutki. Ad Majorem DEI Gloriam. Nietrwałość Nietrwáłość Pięknośći. Nietrwáłość
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 167
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Psalm Bogu śpiewał uciechą wzruszony: Dziękując/ że on sam za nich wojuje/ I w powątpionym ucisku ratuje.
w Pałmilu wszystka Moskiewska stanęła Moc od Smoleńska/ wielkim się zamknęła z Sejnem Ostrogiem/ gdzie dziś przemięszkywa Jeszcze/ choć nędze mizernej zażywa.
Pewna to że ich tak wszcząt okolilo Wojsko ze przez strasz ptak przeleci tylo. Żywność im niskąd nie może przychodzić/ Drew których nie masz niepodobna wozić.
Drwa/ sól/ nabarzyj te ich dolegają/ Już i Ostrogi się niewybiegają/ Niewybiegają rozumiem i sami: Jeśli/ jak począł/ Bóg będzie za nami.
O odsieczy im dawno powiedają/ Otoli do tąd jeszcze jej
Psalm Bogu spiewał uciechą wzruszony: Dziękuiąc/ że on sam zá nich woiuie/ Y w powątpionym ucisku rátuie.
w Pałmilu wszystka Moskiewska stánęła Moc od Smolenska/ wielkim się zamknęłá z Seynem Ostrogiem/ gdzie dziś przemięszkywa Ieszcze/ choc nędze mizerney zázywa.
Pewna to że ich ták wszcząt okolilo Woisko ze przez strasz ptak przeleći tylo. Żywność im niskąd nie może przychodźić/ Drew ktorych nie masz niepodobna woźić.
Drwa/ sol/ nábarziy te ich dolegáią/ Iuż y Ostrogi się niewybiegáią/ Niewybiegáią rozumiem y sámi: Iesli/ iák począł/ Bog będzie zá námi.
O odsieczy im dawno powiedáią/ Otoli do tąd ieszcze iey
Skrót tekstu: ChełHWieść
Strona: E2
Tytuł:
Wieść z Moskwy
Autor:
Henryk Chełchowski
Drukarnia:
Franciszek Schnellboltz
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
poematy epickie, relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
, Okrutne nieba, a żadnej nie macie Nade mną łaski! gdzie moja Fruzyna? Gdzie miła żona? która ją kraina Teraz piastuje? gdzieście ją podziały, Nieba, i gdzieście onej miejsce dały? Ach! serce, serce — gdybyś skrzydła miało, Tożbyś ty zaraz za nią wyleciało, Choćby Erebów przelecieć granicę A jeszcze ujrzeć swą oblubienicę!, Gdzie, kędy jesteś? Bóg cię żegnaj, moja Żono stradana! niech ci Bóg pokoja Swego użycza! nie tegom ja sobie Życzył, abym cię miał tak prędko w grobie Chować nieszczęsnik! miałaś jeszcze świata Zażywać ze mną na późniejsze lata I szczęście widzieć równo ze
, Okrutne nieba, a żadnej nie macie Nade mną łaski! gdzie moja Fruzyna? Gdzie miła żona? która ją kraina Teraz piastuje? gdzieście ją podziały, Nieba, i gdzieście onej miejsce dały? Ach! serce, serce — gdybyś skrzydła miało, Tożbyś ty zaraz za nią wyleciało, Choćby Erebów przelecieć granicę A jeszcze ujrzeć swą oblubienicę!, Gdzie, kędy jesteś? Bóg cię żegnaj, moja Żono stradana! niech ci Bóg pokoja Swego użycza! nie tegom ja sobie Życzył, abym cię miał tak prędko w grobie Chować nieszczęśnik! miałaś jeszcze świata Zażywać ze mną na późniejsze lata I szczęście widzieć równo ze
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 154
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971