, Okrutne nieba, a żadnej nie macie Nade mną łaski! gdzie moja Fruzyna? Gdzie miła żona? która ją kraina Teraz piastuje? gdzieście ją podziały, Nieba, i gdzieście onej miejsce dały? Ach! serce, serce — gdybyś skrzydła miało, Tożbyś ty zaraz za nią wyleciało, Choćby Erebów przelecieć granicę A jeszcze ujrzeć swą oblubienicę!, Gdzie, kędy jesteś? Bóg cię żegnaj, moja Żono stradana! niech ci Bóg pokoja Swego użycza! nie tegom ja sobie Życzył, abym cię miał tak prędko w grobie Chować nieszczęsnik! miałaś jeszcze świata Zażywać ze mną na późniejsze lata I szczęście widzieć równo ze
, Okrutne nieba, a żadnej nie macie Nade mną łaski! gdzie moja Fruzyna? Gdzie miła żona? która ją kraina Teraz piastuje? gdzieście ją podziały, Nieba, i gdzieście onej miejsce dały? Ach! serce, serce — gdybyś skrzydła miało, Tożbyś ty zaraz za nią wyleciało, Choćby Erebów przelecieć granicę A jeszcze ujrzeć swą oblubienicę!, Gdzie, kędy jesteś? Bóg cię żegnaj, moja Żono stradana! niech ci Bóg pokoja Swego użycza! nie tegom ja sobie Życzył, abym cię miał tak prędko w grobie Chować nieszczęśnik! miałaś jeszcze świata Zażywać ze mną na późniejsze lata I szczęście widzieć równo ze
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 154
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mieszczan, i miasteczka wycięli do znaku; Jużeśmy i pogańskiej utoczyli juchy, Szablą sobie rum czyniąc (o czym, tuszę, słuchy Doszły was) zniósszy Tatar trzy zagony razem; Bo każdy drogę robić pułk musi żelazem, Gdy wojsku tak wielkiemu trudno jednym szlakiem, Dla przepraw i żywności, ciągnąć; trudno ptakiem Przelecieć, jednak nie wątp, panie, na włos tyli, Wojsko cię Zaporowskie nigdy nie omyli, Idzie pod twą buławę, gdzie serca i bronie Bogu i jako matce tej święci Koronie; Idzie, i nie wprzód ujźry Zaporohy swoje, Aż zrzuci pod twe nogi tureckie zawoje!” Wdzięczen wielce Chodkiewicz i acz życzył
mieszczan, i miasteczka wycięli do znaku; Jużeśmy i pogańskiej utoczyli juchy, Szablą sobie rum czyniąc (o czym, tuszę, słuchy Doszły was) zniósszy Tatar trzy zagony razem; Bo każdy drogę robić pułk musi żelazem, Gdy wojsku tak wielkiemu trudno jednym szlakiem, Dla przepraw i żywności, ciągnąć; trudno ptakiem Przelecieć, jednak nie wątp, panie, na włos tyli, Wojsko cię Zaporowskie nigdy nie omyli, Idzie pod twą buławę, gdzie serca i bronie Bogu i jako matce tej święci Koronie; Idzie, i nie wprzód ujźry Zaporohy swoje, Aż zrzuci pod twe nogi tureckie zawoje!” Wdzięczen wielce Chodkiewicz i acz życzył
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 88
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
na praszczętach odpoczynek w biegu, Skoro stanie w pół nagi na końcu szeregu; Nie ma człowiek godziny, nie ma okamgnienia, Aż do grobu od wyścia na świat odpocznienia, Nie ma miejsca, gdzie by rzekł, nim trumnę zalęże: Żadna mię na tym miejscu rózga nie dosięże. Wżdyby dragon swe pole chciał przelecieć ptakiem, Człowiek przeczołgać z żółwiem i z leniwym rakiem; Choć ci oba skorupę noszą, miasto skory, Nie dokuczą im osy, szerszenie, komory. Człek jak bęben na sercu i na ciele goły, Wszy, gnidy mu dokuczą, cóż osy, cóż pszczoły, Przecie się śmierci boi, która tych plag końcem
na praszczętach odpoczynek w biegu, Skoro stanie w pół nagi na końcu szeregu; Nie ma człowiek godziny, nie ma okamgnienia, Aż do grobu od wyścia na świat odpocznienia, Nie ma miejsca, gdzie by rzekł, nim trumnę zalęże: Żadna mię na tym miejscu rózga nie dosięże. Wżdyby dragon swe pole chciał przelecieć ptakiem, Człowiek przeczołgać z żółwiem i z leniwym rakiem; Choć ci oba skorupę noszą, miasto skory, Nie dokuczą im osy, szerszenie, komory. Człek jak bęben na sercu i na ciele goły, Wszy, gnidy mu dokuczą, cóż osy, cóż pszczoły, Przecie się śmierci boi, która tych plag końcem
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 472
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie sprzyja życzliwej/ Lecz by go nie dostało było się w pokoju: Mnie jednak zakład wziąwszy/ mógłby przestać boju. Mnie spolniczę/ mnie miru fant mieć najpewniejszy. Tak ali/ z któryjeś się/ wszech królów śliczniejszy Ródził jakiś ty/ była? słusznie Boga zmogła. O ja trzykroć szczęśliwa/ bym przelecieć mogła W obóz króla Kretskiego/ powietrznemi szlaki. Dawszy się/ i swe ognie/ znać; za posag jaki Szedłby w targ? pytałabym: ojczyste wzdam grody Wyjawszy: niech przepadną ziemietakie gody/ Niżbym zdradą zmożniała: lub nie raz sprawiła Cnego zwycięzce ludzkość/ ze w zysk strata była. Słuszną prowadzi
nie sprzyia życzliwey/ Lecz by go nie dostáło było się w pokoiu: Mnie iednak zákład wźiąwszy/ mogłby przestáć boiu. Mnie spolniczę/ mnie miru fánt mieć naypewnieyszy. Tak ali/ z ktoryieś się/ wszech krolow ślicznieyszy Rodźił iákiś ty/ byłá? słusznie Bogá zmogłá. O ia trzykroć szczęśliwa/ bym przelećieć mogłá W oboz krolá Kretskiego/ powietrznemi szláki. Dawszy się/ y swe ognie/ znáć; zá posag iáki Szedłby w targ? pytáłabym: oyczyste wzdam grody Wyiawszy: niech przepadną źiemietakie gody/ Niżbym zdradą zmożniáłá: lub nie raz spráwiła Cnego zwyćieżce ludzkość/ ze w zysk strátá byłá. Słuszną prowádźi
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 189
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636