, nim podnieśli. A zatem był tego zdania, że ponieważ tak wielu jest pragnących króla Polaka, a sukcesji syna po ojcu na tron nie dopuszczających, i na to się przysięgą obowiązali, ażeby raczej Sobieskiego królewicza Jakuba do tronu promowować, a ojczyznę od oczywistej ochronić wojny. Ale te refleksje nie tylko że francuskiej fakcji przemóc by nie mogły, lecz co większa, że i król Stanisław incognito, przebrawszy się przez niemieckie państwa, przybył do Warszawy i u misjonarzów stanąwszy skrycie czekał elekcji swojej ogłoszenia.
Na tym sejmie electionis stanął marszałkiem unanimi voce Radzewski, podkomorzy poznański. Nim przyszło księciu imci prymasowi pytać się na polu elekcyjnym województw o sufragia do
, nim podnieśli. A zatem był tego zdania, że ponieważ tak wielu jest pragnących króla Polaka, a sukcesji syna po ojcu na tron nie dopuszczających, i na to się przysięgą obowiązali, ażeby raczej Sobieskiego królewicza Jakuba do tronu promowować, a ojczyznę od oczywistej ochronić wojny. Ale te refleksje nie tylko że francuskiej fakcji przemóc by nie mogły, lecz co większa, że i król Stanisław incognito, przebrawszy się przez niemieckie państwa, przybył do Warszawy i u misjonarzów stanąwszy skrycie czekał elekcji swojej ogłoszenia.
Na tym sejmie electionis stanął marszałkiem unanimi voce Radzewski, podkomorzy poznański. Nim przyszło księciu jmci prymasowi pytać się na polu elekcyjnym województw o sufragia do
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 55
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, z którego śmiercią i moje się pisarstwo grodzkie brzeskie zakończyło.
Nieboszczyk Sapieha, kanclerz wielki lit., mający lat 75, gdy wyjeżdżał z Kodnia do dóbr wołyńskich, właśnie się wtenczas Kodeń zagorzał w tej ulicy, którą on miał jechać. Wysiadł tedy z karety i biorąc to sobie za zły prognostyk, chciał go przemóc, alias chciał przejść piechotą pomiędzy tym ogniem z obu stron ulicy gorejącym, i tak się zamyślił idąc, że ledwo go doktor jego Gesner uprosił, aby w taki zaduch i dym nie szedł. Miał był nie jechać na Wołyń, ale żona jego, księżniczka Radziwiłłówna, nagliła go, aby jechał, a to z
, z którego śmiercią i moje się pisarstwo grodzkie brzeskie zakończyło.
Nieboszczyk Sapieha, kanclerz wielki lit., mający lat 75, gdy wyjeżdżał z Kodnia do dóbr wołyńskich, właśnie się wtenczas Kodeń zagorzał w tej ulicy, którą on miał jechać. Wysiadł tedy z karety i biorąc to sobie za zły prognostyk, chciał go przemóc, alias chciał przejść piechotą pomiędzy tym ogniem z obu stron ulicy gorejącym, i tak się zamyślił idąc, że ledwo go doktor jego Gesner uprosił, aby w taki zaduch i dym nie szedł. Miał był nie jechać na Wołyń, ale żona jego, księżniczka Radziwiłłówna, nagliła go, aby jechał, a to z
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 328
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
siostrzeńca swego rodzonego, Zienkowicza, pisarza naówczas skarbowego, a teraźniejszego instygatora lit., a książę Radziwiłł, miecznik lit., marszałek trybunalski, promowował Weryhę, starostę pokorszańskiego, deputata oszmiańskiego, podskarbiego trybunalskiego.
Frąckiewicz, podstarości grodzki piński, plenipotent księcia kanclerza lit., i z innymi plenipotentami swojej partii widząc, że przemóc nie może i uczynić pluralitatem do laski skarbowej dla Zienkowicza, wziął przed się areyniegodziwy sposób takowy. Zaprosił do pałacu Fleminga, podskarbiego wielkiego W. Ks. Lit., gdzie miał stancją, deputatów i innych przyjaciół partii księcia kanclerza na wieczorną pijatykę, a gdy Józef Wołodkowicz, starosta krasowicki, deputat miński, jechał mimo
siestrzeńca swego rodzonego, Zienkowicza, pisarza naówczas skarbowego, a teraźniejszego instygatora lit., a książę Radziwiłł, miecznik lit., marszałek trybunalski, promowował Weryhę, starostę pokorszańskiego, deputata oszmiańskiego, podskarbiego trybunalskiego.
Frąckiewicz, podstarości grodzki piński, plenipotent księcia kanclerza lit., i z innymi plenipotentami swojej partii widząc, że przemóc nie może i uczynić pluralitatem do laski skarbowej dla Zienkowicza, wziął przed się areyniegodziwy sposób takowy. Zaprosił do pałacu Fleminga, podskarbiego wielkiego W. Ks. Lit., gdzie miał stancją, deputatów i innych przyjaciół partii księcia kanclerza na wieczorną pijatykę, a gdy Józef Wołodkowicz, starosta krasowicki, deputat miński, jechał mimo
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 566
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
do wioseł, a dobrowolnie nie tońcie, jedźcie wszyscy na elekcje deputackie, nie dajcie zdrajcom ojczyzny i wolności swej przewodzić, a zaraz stamtąd ruszcie się pod Warszawę i uniwersałmi tych, coby na sejmiku nie byli, pobudziwszy, żeby za wami przybywali; a gdzieby was oprymowano, tak, żebyście nie mogli przemóc, porozumiawszy się cicho, jedźcie w kupie pod Warszawę, a stawcie się nadalej szesnastego dnia, od sejmiku deputackiego rachując, pod Warszawę, a tam ostatnich sposobów do zatrzymania praw i wolności swych szukajcie! Dlatego na ty wszytkie sejmiki to pismo rozsyłamy, aby zarazem do wiadomości wszytkich przyszło i zarazem też od wszytkich wykonane było
do wioseł, a dobrowolnie nie tońcie, jedźcie wszyscy na elekcye deputackie, nie dajcie zdrajcom ojczyzny i wolności swej przewodzić, a zaraz stamtąd ruszcie się pod Warszawę i uniwersałmi tych, coby na sejmiku nie byli, pobudziwszy, żeby za wami przybywali; a gdzieby was oprymowano, tak, żebyście nie mogli przemóc, porozumiawszy się cicho, jedźcie w kupie pod Warszawę, a stawcie się nadalej szesnastego dnia, od sejmiku deputackiego rachując, pod Warszawę, a tam ostatnich sposobów do zatrzymania praw i wolności swych szukajcie! Dlatego na ty wszytkie sejmiki to pismo rozsyłamy, aby zarazem do wiadomości wszytkich przyszło i zarazem też od wszytkich wykonane było
Skrót tekstu: OstrowPismoCz_III
Strona: 397
Tytuł:
Pismo na sejmiki
Autor:
Piotr Ostrowski i Jan Wolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
też, coby jedno skutek swój za sobą zaraz każda rzecz mieć mogła, pilnochmy sposobów tego i obyczajów tego szukali i najdowali, czego nam lepiej poświadczą same artykuły nasze. Wiśliczanie zasię, jako się zawsze jawnie ze wszytkich miar o to starali, aby ten rokosz rozerwać byli mogli, tak zaś, gdy tego przemóc nie mogli, żeby nie miał dość, o to się starali, aby ludzi od naszej intencji odwiedli, przed nimi ono wszytko zagrzebli, rzeczy, które potrzebniejsze, albo zgoła ominęli albo ich niedoskonale tknęli, a na to miejsce mniej potrzebnemi rzeczami zagęścili, wojewodzemi rzeczami ludzie zabawiwszy, rzeką Wartą je pokropiwszy, albo i
też, coby jedno skutek swój za sobą zaraz każda rzecz mieć mogła, pilnochmy sposobów tego i obyczajów tego szukali i najdowali, czego nam lepiej poświadczą same artykuły nasze. Wiśliczanie zasię, jako się zawsze jawnie ze wszytkich miar o to starali, aby ten rokosz rozerwać byli mogli, tak zaś, gdy tego przemóc nie mogli, żeby nie miał dość, o to się starali, aby ludzi od naszej intencyi odwiedli, przed nimi ono wszytko zagrzebli, rzeczy, które potrzebniejsze, albo zgoła ominęli albo ich niedoskonale tknęli, a na to miejsce mniej potrzebnemi rzeczami zagęścili, wojewodzemi rzeczami ludzie zabawiwszy, rzeką Wartą je pokropiwszy, albo i
Skrót tekstu: ZebrzApolCz_III
Strona: 216
Tytuł:
Apologia abo sprawota szlachcica polskiego.
Autor:
Zebrzydowski Mikołaj
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
prowincyje do izby, siedzieli na miejscach swoich, czekając na przyście imp. Kryszpina, który jak prędko przyszedł, tak zaraz wszyscy się porwali każdy pro libitu suo profetisando. Między wszystkimi imp. starosta Słonimski urgebat, aby imp. Kryszpin zasiadał na miejscu swoim i zagaiwszy sesyją przystępował do elekcyjej nowego dyrektora; ale sam przemóc wszystkich nie mógł, albowiem unanimis vox erat ichmpp. litewskich drugich, aby się do laski nie interesował, obiecuje że jutro wszystko się stanie, co się ma stać. I tak solwowana sesyja pro solito.
Król im. zdrowszy będąc, wolnym od afekcyj, na nogi trochę utyskował, że chodzić po pokoju nie mógł
prowincyje do izby, siedzieli na miejscach swoich, czekając na przyście jmp. Kryszpina, który jak prędko przyszedł, tak zaraz wszyscy się porwali każdy pro libitu suo profetisando. Między wszystkimi jmp. starosta Słonimski urgebat, aby jmp. Kryszpin zasiadał na miejscu swoim i zagaiwszy sesyją przystępował do elekcyjej nowego dyrektora; ale sam przemóc wszystkich nie mógł, albowiem unanimis vox erat ichmpp. litewskich drugich, aby się do laski nie interesował, obiecuje że jutro wszystko się stanie, co się ma stać. I tak solwowana sesyja pro solito.
Król jm. zdrowszy będąc, wolnym od afekcyj, na nogi trochę utyskował, że chodzić po pokoju nie mógł
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 177
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
niektórzy nieco miłośnicy Rzeczypospolitej nie uważając tego i dalej nie chcąc prosekwować wojny, już głośno na króla wołali, aby ich do domów rozpusczono, nic więcej tylko prawo o pospolitym ruszeniu alegując i dalszego ojczyzny nie upatrując niebezpieczeństwa, których gdy król ani potrzebą, ani obietnicami, ani w ostatku podarkami, wespół z inszymi senatorami Rzeczypospolitej przemóc życzliwymi nie może, na ostatek ten podaje sposób. Aby przynajmniej z pośrodku siebie, Rok 1651
pewną ludzi ochotniejszych do wojny kwotę, każde województwo według proporcyjej wyprawiło i na to ex nunc zapłatę obmyśliło, którzy by z kwarcianym wojskiem oraz w Ukrainę na nieprzyjaciela szli i już nadwerężonego i przestraszonego do końca pokonali. Wzięła
niektórzy nieco miłośnicy Rzeczypospolitej nie uważając tego i dalej nie chcąc prosekwować wojny, już głośno na króla wołali, aby ich do domów rozpusczono, nic więcej tylko prawo o pospolitym ruszeniu allegując i dalszego ojczyzny nie upatrując niebezpieczeństwa, których gdy król ani potrzebą, ani obietnicami, ani w ostatku podarkami, wespół z inszymi senatorami Rzeczypospolitej przemóc życzliwymi nie może, na ostatek ten podaje sposób. Aby przynajmniej z pośrodku siebie, Rok 1651
pewną ludzi ochotniejszych do wojny kwotę, każde województwo według proporcyjej wyprawiło i na to ex nunc zapłatę obmyśliło, którzy by z kwarcianym wojskiem oraz w Ukrainę na nieprzyjaciela szli i juz nadwerężonego i przestraszonego do końca pokonali. Wzięła
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 85
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
Szwedom Wołosza i Tatarowie, którzy doganiając naszych, płazem tylko po koniach i grzbietach dosięgali, wołając uciekajcie zdrajcy królewscy, aleć to nieco miło było słyszeć Szwedom z zadu naścigającym. Zatym też co dzielniejsi przodem wypadli i naszych ci(?) zmieszanych w małej kupie razili. Sam Czarniecki dość odważnie stawał, ale potęgi przemóc trudno było. Na rzekę potym Wieprz wojsko napędzone, gdy bez lód przebiera się i tam największa i w ludziach i w koniech szkoda była. Na co Szwedzi na Rok 1656
brzegu patrząc, już się więcej nie zapędzali, ale tylko trębaczom wygranej trąbić kazano, a naszych jako kaczki na lodzie załamującym się z pistoletów i
Szwedom Wołosza i Tatarowie, którzy doganiając naszych, płazem tylko po koniach i grzbietach dosięgali, wołając uciekajcie zdrajcy królewscy, aleć to nieco miło było słyszeć Szwedom z zadu naścigającym. Zatym też co dzielniejsi przodem wypadli i naszych ci(?) zmieszanych w małej kupie razili. Sam Czarniecki dość odważnie stawał, ale potęgi przemóc trudno było. Na rzekę potym Wieprz wojsko napędzone, gdy bez lód przebiera się i tam największa i w ludziach i w koniech szkoda była. Na co Szwedzi na Rok 1656
brzegu patrząc, już się więcej nie zapędzali, ale tylko trębaczom wygranej trąbić kazano, a naszych jako kaczki na lodzie załamującym się z pistoletów i
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 175
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
nad polskiem światem Bóg Nieskończony uczcieł majestatem. Ale żeby zaś kto nie stawiał rogów, nie wszytkich w jeden poczet astrologów kładę, nie wszyscy takiej winni zbrodni, na kogo patrzyć złym okiem niegodni,
od których niechaj cnotliwi się liszą, miasto pochwały paskwilów nie piszą. Niech się nie chełpi otomański Księżyc, że go miał przemóc, że go miał zwyciężyć. Król człowiek umarł, szósty wiek dochodzi. Jako nic ten świat wiecznego nie rodzi do koron, że je z głów na głowy wsadza, nic więcej śmierci nie należy władza. Jeszcze poświata jego była zorzy, jeszcze nie poszli od łóżka doktorzy, jeszcze nie w krzepłem serce-prorok
nad polskiem światem Bóg Nieskończony uczcieł majestatem. Ale żeby zaś kto nie stawiał rogów, nie wszytkich w jeden poczet astrologów kładę, nie wszyscy takiej winni zbrodni, na kogo patrzyć złym okiem niegodni,
od których niechaj cnotliwi się liszą, miasto pochwały paskwilów nie piszą. Niech się nie chełpi otomański Księżyc, że go miał przemóc, że go miał zwyciężyć. Król człowiek umarł, szósty wiek dochodzi. Jako nic ten świat wiecznego nie rodzi do koron, że je z głów na głowy wsadza, nic więcej śmierci nie należy władza. Jeszcze poświata jego była zorzy, jeszcze nie poszli od łóżka doktorzy, jeszcze nie w krzepłem serce-prorok
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 75
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996