nam dopuścić zawieść się nie należało. Słuchać mieliśmy w tym Błog. Apostoła Piotra nauczającego/ Umie Pan pobożnych z pokuszenia wyrwać, a niesprawiedliwych na dzień sądny, aby męczyli się zachować. w Gręckim Kolazomenos, in presenti, którzy się już męczą. Skąd Z. Złotousty o Sodomczykach/ cztery tysiące mówi/ lat przeminęło/ a Sodomczykom męka jakoby się teraz nowo zaczynała. Przytym/ jeśli sprawiedliwi już w niebie z wiecznych dóbr rozkoszują/ z potrzeby zatym idzie/ że też już i niezbożnikowie męki wieczne w piekle ponoszą. Jeśli wziąłeś o tym z pisma ś^o^. naukę pewną/ mówi wielki Grzegorz Papież/ że dusze świętych są
nam dopuśćić záwieść sie nie należało. Słucháć mielismy w tym Błog. Apostołá Piotrá náucżáiącego/ Vmie Pan pobożnych z pokuszenia wyrwáć, á niespráwiedliwych ná dźień sądny, aby męczyli sie zachowáć. w Gręckim Kolazomenos, in presenti, ktorzy sie iuż męcżą. Zkąd S. Złotousty o Sodomcżykách/ cżtery tyśiące mowi/ lat przeminęło/ á Sodomcżykom męká iákoby sie teraz nowo záczynáłá. Przytym/ ieśli spráwiedliwi iuż w niebie z wiecznych dobr roskoszuią/ z potrzeby zátym idźie/ że też iuż y niezbożnikowie męki wieczne w piekle ponoszą. Ieśli wźiąłeś o tym z pismá ś^o^. náukę pewną/ mowi wielki Grzegorz Papież/ że dusze świętych są
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 38
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
jednej. Ja dziś wesoł będę, Gdy podle mego druha dawnego usiądę. 701. Z tegoż.
Widzisz jako już śniegiem przyproszone Góry, pola zbielały, Jak rzeki pozamarzały A drzewa gołe z liścia obnażone. Cóż mamy czynić? siadszy przy kominie Z swymi dobrymi sąsiady Zażyjem sobie biesiady A tymczasem też zła chwila przeminie. Porucz to Bogu, jeśli cię co piecze A zażyj dobrej doli, Póki masz wiek powoli, Który jako wiatr tak z szczęściem uciecze. Ludzie nie wiedzą jako się starzeją. Dzisia się widzisz młody A jutroć te jagody Białym okryte śniegiem oszedzieją A żadną wiosną już nieodmłodzone. Nie spędzisz tego mrozu Do samego przewozu.
jednej. Ja dziś wesoł będę, Gdy podle mego druha dawnego usiędę. 701. Z tegoż.
Widzisz jako już śniegiem przyproszone Gory, pola zbielały, Jak rzeki pozamarzały A drzewa gołe z liścia obnażone. Coż mamy czynić? siadszy przy kominie Z swymi dobrymi sąsiady Zażyjem sobie biesiady A tymczasem też zła chwila przeminie. Porucz to Bogu, jeśli cię co piecze A zażyj dobrej doli, Poki masz wiek powoli, Ktory jako wiatr tak z szczęściem uciecze. Ludzie nie wiedzą jako się starzeją. Dzisia się widzisz młody A jutroć te jagody Białym okryte śniegiem oszedzieją A żadną wiosną już nieodmłodzone. Nie spędzisz tego mrozu Do samego przewozu.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 440
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
stole, Teraz w domowe dostawszy się ściany, Rzucam do ciebie prezent obiecany. Ubogie wprawdzie, bom sam nie bogaty, Nie mam nic nad ten birkut i bułaty, Ćwiczonej ręki Czerkiesina dzieło, Tak wiele się też pod Żwańcem zdobyło. Wiem, że cię zastał a ty z swą drużyną Liczysz godziny, rychłoli przeminą, Wiarołomnemu kiedy Rusinowi, Macie ćwiczenie dać Moskwicinowi. Jeżelić w polu tak stawać będziecie, Jako w Warszawie w twoim kabarecie, Zlęknie się Wiazma pono i w stolicy Pobledną z strachu zdradliwi zmiennicy. Czy to dni Flore? czyli też to owe Nastały były czasy Bachusowe? Widzieć was było kiedy między szyki Gęste
stole, Teraz w domowe dostawszy się ściany, Rzucam do ciebie prezent obiecany. Ubogie wprawdzie, bom sam nie bogaty, Nie mam nic nad ten birkut i bułaty, Ćwiczonej ręki Czerkiesina dzieło, Tak wiele się też pod Żwańcem zdobyło. Wiem, że cię zastał a ty z swą drużyną Liczysz godziny, rychłoli przeminą, Wiarołomnemu kiedy Rusinowi, Macie ćwiczenie dać Moskwicinowi. Jeżelić w polu tak stawać będziecie, Jako w Warszawie w twoim kabarecie, Zlęknie się Wiazma pono i w stolicy Pobledną z strachu zdradliwi zmiennicy. Czy to dni Florae? czyli też to owe Nastały były czasy Bachusowe? Widzieć was było kiedy między szyki Gęste
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 448
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Niech-że by mi to Pan Bóg nasz przykazał pod grzechem, pod-obowiązkiem sumnienia, odpowiedziałbym, jużci Panie uczynić to muszę, ale mię naucz Panie bym nie-pobłądził. Nazwałbym Pana Boga naszego Bogiem Cesarstwa, bo tam kilka-dziesiąt lat z-Herezyją i z-Szwecyją trwając wojna uspokoiła się. alec to rzecz która już przeminęła, od niemalu lat, i była to jednego Nieprzyjaciela wojna. Więc nazwę Pana Boga naszego, Bogiem Hiszpanów, bo to tam Katolickie Królestwo; Katolickie, ale nad niem wieków naszych, choć znaczna jest, cudownej jednak opatrzności Boskiej nie masz, rozumem oni sobie przyzwoitym idą. Więc nazwę Pana Boga naszego Bogiem Francuskim,
Niech-że by mi to Pan Bog nász przykazał pod grzechem, pod-obowiązkiem sumnienia, odpowiedziałbym, iużći Pánie vczynić to muszę, ále mię náucz Pánie bym nie-pobłądźił. Názwałbym Pána Bogá nászego Bogiem Cesárstwá, bo tám kilká-dźieśiąt lat z-Herezyią i z-Szwecyią trwáiąc woyná vspokoiłá się. álec to rzecz ktora iuż przeminęłá, od niemalu lat, i byłá to iednego Nieprzyiaćielá woyná. Więc názwę Páná Bogá nászego, Bogiem Hiszpánow, bo to tám Kátolickie Krolestwo; Kátolickie, ále nád niem wiekow nászych, choć znáczna iest, cudowney iednák opátrznośći Boskiey nie mász, rozumem oni sobie przyzwoitym idą. Więc názwę Páná Bogá nászego Bogiem Fráncuskim,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 13
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
zaczynają przed świętem, a kończą się także w tydzień po samym święcie. W tym kościele msze się przez ten czas zaczynają odprawować w godzin dwie przede dniem, a kończą się równo z wieczorem. Tak iż ludzi zawsze aż w godzin dwie w noc pełno, jako nabił, jednych wychodzących, drugich zaś wchodzących, nie przeminie, a mających jakąś singularem devotionem.
Dnia 22. Zaczęły się maszkary, których ten jest usus, iż wszyscy co najprzedniejsi kawalerowie, także i damy, poubierawszy się w maszkary różne secundum każdeg placitum, schodzą się po południu na piacią św. Marka. Tam z sobą konwersują, gadają, chodzą aż do wieczora,
zaczynają przed świętem, a kończą się także w tydzień po samym święcie. W tym kościele msze się przez ten czas zaczynają odprawować w godzin dwie przede dniem, a kończą się równo z wieczorem. Tak iż ludzi zawsze aż w godzin dwie w noc pełno, jako nabił, jednych wychodzących, drugich zaś wchodzących, nie przeminie, a mających jakąś singularem devotionem.
Dnia 22. Zaczęły się maszkary, których ten jest usus, iż wszyscy co najprzedniejsi kawalerowie, także i damy, poubierawszy się w maszkary różne secundum kożdeg placitum, schodzą się po południu na piacią św. Marka. Tam z sobą konwersują, gadają, chodzą aż do wieczora,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 172
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Będziesz miłował bliźniego twego/ jako siebie samego. 10. Miłość bliźniemu złości nie wyrządza. A tak wypełnieniem zakonu jest miłość. 11. A To czyńcie wiedząc czas/ iż już przyszła godzina/ abyśmy się ze snu ocucili. Abowiem teraz bliższe nas jest zbawienie/ a niż kiedyśmy uwierzyli. 12. Noc przeminęła/ a dzień się przybliżył. Odrzućmyż tedy uczynki i ciemności/ a obleczmy się w zbroję światłości. 13. Chodźmy uczciwie jako we dnie: nie w biesiadach/ i w pijaństwach: nie we wszeteczeństwach/ i rozpustach: nie w poswarkach/ ani w zazdrości. 14. Ale obleczcie się w PAna JEzusa CHrystusa
Będźiesz miłował bliźniego twego/ jáko siebie sámego. 10. Miłość bliźniemu złośći nie wyrządza. A ták wypełnieniem zakonu jest miłość. 11. A To cżyńćie wiedząc cżás/ iż już przyszłá godźiná/ ábysmy śię ze snu ocućili. Abowiem teraz bliższe nas jest zbáwienie/ á niż kiedysmy uwierzyli. 12. Noc przeminęłá/ á dźień śię przybliżył. Odrzućmyż tedy ucżynki i ćiemnośći/ á oblecżmy śię w zbroję swiátłośći. 13. Chodźmy ucżćiwie jáko we dnie: nie w biesiádách/ y w pijáństwách: nie we wszetecżeństwách/ y rozpustách: nie w poswarkách/ áni w zazdrośći. 14. Ale oblecżćie śię w PAná JEzusá CHrystusá
Skrót tekstu: BG_Rz
Strona: 172
Tytuł:
Biblia Gdańska, List do Rzymian
Autor:
św. Paweł
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
obracać nie chciał. 31. Upor jako naprawić. 32. Zdrugiej miary gdyby jeszcze uporny był. 33. Z trzeciej miary gdyby jeszcze niechciał się obaczyć. 34. Z Czwartej miary jeśliby się niechciał obaczyć jako przeciw takiego uporowi postąpić już nakoniec. 35. Jeśliby upornie kres naznaczony przeminąć chciał. 36. Koń jeśliby który sparzał. 37. Zaś gdyby się zasadzał. 38. Drugi sposób do zasadzania Konia. 39. Sposób poznania dzielności dotarczywego. 40. Sposób poznania dzielności. 41. Konia dobroci jako doświadczyć. 42. Jeśli nóg pewnych jako poznać. 43. Proba Konia trwałego u mocnego
obrácáć nie chćiał. 31. Vpor iáko nápráwić. 32. Zdrugiey miáry gdyby ieszcze vporny był. 33. Z trzećiey miáry gdyby ieszcze niechćiał sie obaczyć. 34. Z Czwartey miáry iesliby sie niechćiał obaczyć iáko przećiw tákie^o^ vporowi postąpić iuż nákoniec. 35. Ieśliby vpornie kres naznáczony przeminąć chćiał. 36. Koń iesliby ktory sparzał. 37. Záś gdyby sie zásadzał. 38. Drugi sposob do zasadzánia Końiá. 39. Sposob poznánia dźielnośći dotarczywego. 40. Sposob poznánia dźielnośći. 41. Końiá dobroći iáko doświádczyć. 42. Iesli nog pewnych iako poznać. 43. Probá Koniá trwáłego v mocnego
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 4
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
naznaczywszy miejsce gdzie Koń zasadzon być ma a to niż one zamkle na knebliki wpadną albo onego zachwycą Konia Bo on postronek pod brodą u Kawecana zawleczony a na tej i owej linie wolno przypięty/ będzie się prędko barzo/ zaraz z koniem mknął aż do onych uwiązanych klocków. Potym jeśliby Koń ze wszytkiego uporu kres naznaczony przeminąć chciał/ wnet skoro klocków postronkowe zamkliki dojdą tedy Konia Kawecan na pułsążnia wyrzuci wzad: co to onemu koniowi a nie jeźdźcowi i namniej nie będzie szkodzić bo jako od Kawecana tedy wzałamaniu karku za chrząstkę Koniowi przydzie się cofnąć Co gdy razów kilka uczyni/ obaczyć się musi Koń i na potym onego mocnego a swemu
náznáczywszy mieysce gdźie Koń zásádzon bydź ma á to niż one zámkle ná knebliki wpádną álbo onego záchwycą Końiá Bo on postronek pod brodą v Káwecaná záwleczony á ná tey y owey linie wolno przypięty/ będźie sie prętko bárzo/ záraz z koniem mknął aż do onych vwiązánych klockow. Potym ieśliby Koń ze wszytkiego vporu kres náznáczony przeminąć chćiał/ wnet skoro klockow postronkowe zámkliki doydą tedy Końiá Káwecan ná pułsążniá wyrzući wzad: co to onemu końiowi á nie ieźdźcowi y namniey nie będźie szkodźić bo iako od Káwecaná tedy wzałamániu kárku zá chrząstkę Koniowi przydźie sie cofnąć Co gdy rázow kilká vczyni/ obaczyć sie muśi Koń y ná potym onego mocnego á swemu
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 19
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
męstwo i potyczki były.
I samby tu Homerus niesprostał/ co Troje Walki przeważne pisał : ażby Muzy moje
Twardą skałę przebiły/ tożby pokazały Rachunek ludży zacnych mnie do rąk podały.
Lecz szczęśliwiście wszyscy/ wiecznej godni sławy/ O przesławni Rycerze/ za tak dzielne sprawy.
Przeto póki ognisty Foebus nieprzeminie Oświecać ziemskie kraje/ sława wam nie zginie.
Niezginie: boście znaczne wytrzymali stosy/ Żałosne srogokrwawe padły na was losy.
Bierzciesz też słusznie za to pamiątkę nagrody/ Cnota i wiara wasza niepopadnie szkody.
Wszystkim wam z męstwa dzięka/wdzięczność od ojczyzny: I od Króla zapłata/ od Boga rok żyzny
męstwo y potyczki były.
Y samby tu Homerus niesprostał/ co Troie Walki przeważne pisał : áżby Muzy moie
Twárdą skáłę przebiły/ tożby pokazáły Ráchunek ludżi zacnych mnie do rąk podáły.
Lecz sczęśliwisćie wszyscy/ wieczney godni sławy/ O przesławni Rycerze/ zá ták dźielne spráwy.
Przeto poki ognisty Phoebus nieprzeminie Oświecáć źiemskie kráie/ sławá wam nie zginie.
Niezginie: bośćie znáczne wytrzymáli stosy/ Záłosne srogokrwáwe pádły ná was losy.
Bierzćiesz też słusznie zá to pámiątkę nagrody/ Cnotá y wiárá waszá niepopádnie szkody.
Wszystkim wam z męstwá dźięká/wdźięcznosć od oyczyzny: Y od Krolá zapłátá/ od Bogá rok żyzny
Skrót tekstu: PasŻoł
Strona: Aijv
Tytuł:
Pasja żołnierzów obojga narodów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
niezmiernym tym niepotrzebnym i nie słusznym marnotrawstwie namniejszą wzmiankę uczynił. Mianowicie Eusebiusz/ który pięć ksiąg o jego żywocie napisał: Socrates/ Teodorytus/ Euagrius/ Rufinus/ Eutropius/ Paulus Diaconus/ Orosius/ Beda/ Zonaras/ Niceforus/ którzy niepodobna rzecz/ jeśliby danina ta prawdziwa była/ aby ją wielce wiadomości posteritatis pożyteczną milczkiem przeminęli. Nad to i sami Papieżowie często i wiele o zwierzchności władzej i przełożeństwa swego z inszemi Biskupami sporów wiodąc/ żadnego jednak słówka z tego Organum ani w Decreciech swych na podparcie prawa swego nigdy nie przywodzili. Wtóra. Iż mnodzy Papieskiego samowładztwa Patronowie i defensorowie świadczą/ że tego całego rodziału w starych Gratianowych Dekretów Księgach nie
niezmiernym tym niepotrzebnym y nie słusznym márnotrawstwie namnieyszą wzmiankę vcżynił. Miánowićie Eusebiusz/ ktory pięć kśiąg o iego żywoćie nápisał: Socrátes/ Theodoritus/ Euágrius/ Rufinus/ Eutropius/ Paulus Diáconus/ Orosius/ Bedá/ Zonáras/ Nicephorus/ ktorzy niepodobna rzecż/ ieśliby dániná tá prawdźiwa byłá/ áby ią wielce wiádomośći posteritatis pożytecżną milcżkiem przeminęli. Nád to y sámi Papieżowie cżęsto y wiele o zwierzchnośći władzey y przełożeństwá swego z inszemi Biskupámi sporow wiodąc/ żadnego iednák słowká z tego Orgánum áni w Decrećiech swych ná podpárćie práwá swego nigdy nie przywodźili. Wtora. Iż mnodzy Papieskiego sámowładztwá Pátronowie y defensorowie świádcżą/ że tego całego rodziału w stárych Grátianowych Decretow Kśięgách nie
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 58
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610