bawiąc długiem, Żeglował Wisłą, Narwią, Dunajcem i Bugiem, Która w Polsce ma woda najzdradliwsze przeście. A ten, niewiele myśląc: „Łzy — prawi — niewieście. Bo nie naliczy morze swych rozbitów tyła, Co ta Charybdis, co ta pojadła ich Scylla. Jam oczywisty świadek. Mając taką żonę, Przepłynąwszy tyle rzek, w złośliwych łzach tonę.” 212 (F). NA PIERWORODNĄ CÓRKĘ DO SĄSIADA
Piekąc chłop chleb z nowego: pierwszy, mówi, boży, I znacząc go, palec weń co najgłębiej włoży; Wżdy bochen jak i drugi, nie wadzi mu dziura. A ciebie przecz ma smucić pierworodna córa
bawiąc długiem, Żeglował Wisłą, Narwią, Dunajcem i Bugiem, Która w Polszczę ma woda najzdradliwsze przeście. A ten, niewiele myśląc: „Łzy — prawi — niewieście. Bo nie naliczy morze swych rozbitów tyła, Co ta Charybdis, co ta pojadła ich Scylla. Jam oczywisty świadek. Mając taką żonę, Przepłynąwszy tyle rzek, w złośliwych łzach tonę.” 212 (F). NA PIERWORODNĄ CÓRKĘ DO SĄSIADA
Piekąc chłop chleb z nowego: pierwszy, mówi, boży, I znacząc go, palec weń co najgłębiej włoży; Wżdy bochen jak i drugi, nie wadzi mu dziura. A ciebie przecz ma smucić pierworodna córa
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 98
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nowina, I które nosi francuska kraina, Co ich angielska wystawia korona, Malta wojenna i hiszpańska strona, Co Wenecja pokrywa w zapusty, Co ma Niderland do wdzięcznej rozpusty. Wszytkoście, oczy wędrowne, widziały, A wżdyście oków na się nie przybrały; A teraz w Polsce, w domu, szwankujecie I przepłynąwszy, u brzegu toniecie. Widzę, że trudna wtenczas bywa rada, Gdy w domu złodziej, ogień u sąsiada,
A im się kto mniej spodziewa i strzeże, Tym bliższy szwanku i kajdan, i wieże; I wy, chcecie-li ujść a znacznej szkody, Strzeżcie się, radzę, domowej urody! Nie
nowina, I które nosi francuska kraina, Co ich angielska wystawia korona, Malta wojenna i hiszpańska strona, Co Wenecyja pokrywa w zapusty, Co ma Niderland do wdzięcznej rozpusty. Wszytkoście, oczy wędrowne, widziały, A wżdyście oków na się nie przybrały; A teraz w Polszczę, w domu, szwankujecie I przepłynąwszy, u brzegu toniecie. Widzę, że trudna wtenczas bywa rada, Gdy w domu złodziej, ogień u sąsiada,
A im się kto mniej spodziewa i strzeże, Tym bliższy szwanku i kajdan, i wieże; I wy, chcecie-li ujść a znacznej szkody, Strzeżcie się, radzę, domowej urody! Nie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 58
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Kapitan Sternhek raniony, oprócz tych których jeszcze wiedzieć niepodobna.
Dnia 11. Julii Styli veteris Pan Pułkownik Klingspor wyiszedszy na Podjazd, i zawziąwszy Języka, że Podjazd Nieprzyjacielski z Diamentu wyszedszy aż pod Szlok, się ściagnął, za niemi poszedł przez Rzekę Buldera we dwóch set Koni Rajtaryj i piąciudziesiąt Koni Draganij którzy przez pomienioną Rzekę przepłynęli, i natrafił ich sto wjednej Chłopskiej Chałupie dobrze oparkanionej, którzy lubo się spomienionej Chałupy dobrze bronili jednak, zapaliwszy Chałupę, onych wygnał, Sasów którzy jeszcze in Vivis byli, z Kapitanem wpoimanie wziął, a Moskalów wiele ich tylko było wpien wyciąć kazał. Tamże znalazł Szpiklerz z Żywnościami, wktórym było Ośmset Purów Zyta
Kápitan Sternhek rániony, oprocz tych ktorych ieszcze wiedzieć niepodobna.
Dnia 11. Julii Styli veteris Pan Pułkownik Klingspor wyiszedszy ná Podiazd, y záwziąwszy Iezyká, że Podiazd Nieprzyiacielski z Diámentu wyszedszy áż pod Szlok, się sciágnął, zá nięmi poszedł przez Rzekę Bulderá we dwuch set Koni Ráytáryi y piąciudziesiąt Koni Drágánij ktorzy przez pomienioną Rzekę przepłynęli, y nátráfił ych sto wiedney Chłopskiey Cháłupie dobrze opárkánioney, ktorzy lubo się spomięnionej Cháłupy dobrze bronili iédnák, zápaliwszy Cháłupę, onych wygnał, Sásow ktorzy ieszcze in Vivis byli, s Kápitanem wpoimánie wział, á Moskalow wiele ych tylko było wpięn wyciąć kázał. Támże ználazł Szpiklerz z Zywnosciámi, wktorym było Osmset Purow Zytá
Skrót tekstu: RelRyg
Strona: 6
Tytuł:
Krótka a prawdziwa relacja o akcji wojennej [...] pod Rygą
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
zbytków osłabieli, Jakie takie kurniki poklecić woleli, Kędy by się z żonami, także z poddanymi Abo z dobytkami, gdy gwałt, chronili swymi. Jakoż słusznie — bo zawsze i na każdym miejscu Niepodobna pilnować, a prędkiemu jeźdźcu, Jaki jest Tatarzyn, nie jest trudno ominąć Obóz, zamek, miasteczko; i rzekę przepłynąć, A wpaść niespodziewanie: nawet zimie czasem Także i straż ubieżeć skradając się lasem. Przetoż potrzebna jest rzecz fortece zaprawiać I nowych, kiedy miejsce po temu, nastawiać. Osobliwie od Węgier do morza granicą Sypać wał nad Niestrem: nie tak z wielką tęsknicą, Jakoby kto rozumiał, gdyż nad brzegiem skały Przykre i
zbytków osłabieli, Jakie takie kurniki poklecić woleli, Kędy by się z żonami, także z poddanymi Abo z dobytkami, gdy gwałt, chronili swymi. Jakoż słusznie — bo zawsze i na każdym miejscu Niepodobna pilnować, a prędkiemu jeźdźcu, Jaki jest Tatarzyn, nie jest trudno ominąć Obóz, zamek, miasteczko; i rzekę przepłynąć, A wpaść niespodziewanie: nawet zimie czasem Także i straż ubieżeć skradając się lasem. Przetoż potrzebna jest rzecz fortece zaprawiać I nowych, kiedy miejsce po temu, nastawiać. Osobliwie od Węgier do morza granicą Sypać wał nad Niestrem: nie tak z wielką tęsknicą, Jakoby kto rozumiał, gdyż nad brzegiem skały Przykre i
Skrót tekstu: StarVotBar_I
Strona: 308
Tytuł:
Votum o naprawie Rzeczypospolitej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
francuskiej krainie. DZIWY ABO ABSURDA
Wróbl siedzi na kościele, napinając kusze, Stamtąd woła na wilka: „Umykaj swej dusze!” ITEM
Trzy przęślice jechały na słomianym wozie; Koza wilka prowadzi w rucianym powrozie. ITEM
Stodoła się rozigrała, sarnę ułowiła, Co stępa obaczywszy oknem wyskoczyła. ITEM
Siekiera się rozbujała, Wisłę przepłynęła, Kobiałka się przeciwiąc z pierzem utonęła. ITEM
Kożuch poszedł do łasa i ułowił śledzia, Pomiotło zaś pływając zabiło niedźwiedzia. NAGROBEK KOSTYRZE
Kostyra tu spoczywa, nago urodzony, Nago z karczmy przychadzał, nago pogrzebiony. Nago na sąd powstanie i tak bez odzienia Będzie w piekle ogrzewał zadek u płomienia. WIZERUNEK SŁUGI WIERNEGO
Widzę
francuskiej krainie. DZIWY ABO ABSURDA
Wróbl siedzi na kościele, napinając kusze, Stamtąd woła na wilka: „Umykaj swej dusze!” ITEM
Trzy przęślice jechały na słomianym wozie; Koza wilka prowadzi w rucianym powrozie. ITEM
Stodoła się rozigrała, sarnę ułowiła, Co stępa obaczywszy oknem wyskoczyła. ITEM
Siekiera się rozbujała, Wisłę przepłynęła, Kobiałka się przeciwiąc z pierzem utonęła. ITEM
Kożuch poszedł do łasa i ułowił śledzia, Pomiotło zaś pływając zabiło niedźwiedzia. NAGROBEK KOSTYRZE
Kostyra tu spoczywa, nago urodzony, Nago z karczmy przychadzał, nago pogrzebiony. Nago na sąd powstanie i tak bez odzienia Będzie w piekle ogrzewał zadek u płomienia. WIZERUNEK SŁUGI WIERNEGO
Widzę
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 596
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
przy fortach stawić belloardy,
Wszystkie jego pociechy, wszystkie i zabawy. Stąd w jasnym się obłoku Bóg spuściwszy krwawy, Ucałował dziecinę, i na wierzch Karpatu Uniósłszy ją w powiciu, pokazał go światu. Zagroził nim w Tracji dzikim Ottomanom: On strachem Massagetom, on zgubą tyranom. Daki zmienne ukróci, Dunaj w pław przepłynie, I-po górach chorągwie Hemońskich rozwinie. Napadnie na wielkiego Aleksandra tropy, Po Libera i ślepe eojskie zatopy. I od zorze wieczornej po ranne jej łoże, Gdzie cnota a fortuna przebyć tylko może, Wszystko to miał mu ziścić, co inszego gdzieby Nie knowała Atropo z zawisnemi nieby. Ona w cieniu zapadłszy, głową
przy fortach stawić belloardy,
Wszystkie jego pociechy, wszystkie i zabawy. Ztąd w jasnym się obłoku Bóg spuściwszy krwawy, Ucałował dziecinę, i na wierzch Karpatu Uniósłszy ją w powiciu, pokazał go światu. Zagroził nim w Tracyi dzikim Ottomanom: On strachem Massagetom, on zgubą tyranom. Daki zmienne ukróci, Dunaj w pław przepłynie, I-po górach chorągwie Hemońskich rozwinie. Napadnie na wielkiego Alexandra tropy, Po Libera i ślepe eojskie zatopy. I od zorze wieczornej po ranne jej łoże, Gdzie cnota a fortuna przebyć tylko może, Wszystko to miał mu ziścić, co inszego gdzieby Nie knowała Atropo z zawisnemi nieby. Ona w cieniu zapadłszy, głową
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 41
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, będzie chciała onych, Zażyć z pociechą talentów zdarzonych. Bellona zaraz w pole się pokwapi Do Marsa z tobą: on mile obłapi, I na grzbiet ostry uniósłszy Karpatu, Nieznajomego pokaże cię światu. Bój się pohańcze i ty ziemi dzika, Perekop, ani Dobrucz niech nie bryka, Będzie, co brodem Dunaj twój przepłynie, I na Edonach znaki swe rozwinie. Napadnie krwawe przodków swoich tropy, Będzie bił Turki, i grube Dolopy, A Euksynowe ouzdawszy brody, Tamte w triumfie powiedzie narody. Rzekł, a powietrza zagrzmiały żelazem: Rość piękne dziecię, a Bogu i razem Ozdobom swoim! Wieczne niech ci lato Kwitnie, a Parki schną
, będzie chciała onych, Zażyć z pociechą talentów zdarzonych. Bellona zaraz w pole się pokwapi Do Marsa z tobą: on mile obłapi, I na grzbiet ostry uniósłszy Karpatu, Nieznajomego pokaże cię światu. Bój się pohańcze i ty ziemi dzika, Perekop, ani Dobrucz niech nie bryka, Będzie, co brodem Dunaj twój przepłynie, I na Edonach znaki swe rozwinie. Napadnie krwawe przodków swoich tropy, Będzie bił Turki, i grube Dolopy, A Euxynowe ouzdawszy brody, Tamte w tryumfie powiedzie narody. Rzekł, a powietrza zagrzmiały żelazem: Rość piękne dziecię, a Bogu i razem Ozdobom swoim! Wieczne niech ci lato Kwitnie, a Parki schną
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 61
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
I między ogromnemi bębny kołysała, Tak gdy drzewem i tarczą igrał sobie zrazu, Przywykłego Marsowi oddała żelazu. Ucałował, i mile Bóg przyjął go krwawy: Stąd podniósł na Tatary wźrok swój niełaskawy. Pogroził nim w Tracji hardym bisurmanom, On rogi utrze czerni, on karki tyranom. Miasta strwoży i kraje, Dunaj wpław przepłynie, I po górach chorągwie edońskich rozwinie; A twarde Euksynowe ouzdawszy brody, Tamteczne mu w triumfie obiecał narody, I dał mu klawę złotą, a Bellona nowe Kasztelańskiej ozdoby krzesło Krakusowe. Szczęśliwy bohaterze, który tej korony Nosisz orły, i wcześne dawasz jej obrony! Nie ustawaj w zasługach: ojczyźnie i swemu Sławę kończ
I między ogromnemi bębny kołysała, Tak gdy drzewem i tarczą igrał sobie zrazu, Przywykłego Marsowi oddała żelazu. Ucałował, i mile Bóg przyjął go krwawy: Ztąd podniósł na Tatary wźrok swój niełaskawy. Pogroził nim w Tracyi hardym bisurmanom, On rogi utrze czerni, on karki tyranom. Miasta strwoży i kraje, Dunaj wpław przepłynie, I po górach chorągwie edońskich rozwinie; A twarde Euxynowe ouzdawszy brody, Tamteczne mu w tryumfie obiecał narody, I dał mu klawę złotą, a Bellona nowe Kasztelańskiej ozdoby krzesło Krakusowe. Szczęśliwy bohaterze, który tej korony Nosisz orły, i wcześne dawasz jej obrony! Nie ustawaj w zasługach: ojczyznie i swemu Sławę kończ
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 79
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Tedy się obierze Z-pód Chorągwie Towarzysz że w-prostym ubierze Płuhatera jednego, Czubaj wdziawszy Ruski, I Gońke, Postoły, niejaki Skrzetuski Drogi się tej podejmie, i od Wodzów listy Owe weźmie. Toż w nocy tedy przezroczysty, W-staw najpierwej przyległy śmiało się ochynie I z-tymi gdy sicześliwie (dziwna rzecz) przepłynie Najmniej niezmoczonymi, po trawach czołgając, I szczero prawdziwego Rusina kłamając, Dobierze się Żałoziec. Z-kąd już pójdzie dali. A owi w-tej nadziejej ostatecznej trwali, Tylkoż do tąd zbawienie zamierzywszy swoje, Okamieli na wszytkie nedze i zaboje. Nasi znowu opuszczają ręce. Skrzetuski wyprawiony z listem WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Z Kozaki i Tatary
Tedy sie obierze Z-pod Chorągwie Towarzysz że w-prostym ubierze Płuhatera iednego, Czubay wdźiawszy Ruski, I Gońke, Postoły, nieiaki Skrzetuski Drogi sie tey podeymie, i od Wodzow listy Owe weźmie. Toż w nocy tedy przezroczysty, W-staw naypierwey przyległy śmiało sie ochynie I z-tymi gdy śiczesliwie (dziwna rzecz) przepłynie Náymniey niezmoczonymi, po trawach czołgaiąc, I szczero prawdźiwego Rusina kłamaiąc, Dobierze sie Záłoźiec. Z-kąd iuż poydźie dali. A owi w-tey nadźieiey ostateczney trwali, Tylkoż do tąd zbawienie zamierzywszy swoie, Okamieli na wszytkie nedze i zaboie. Nasi znowu opuszczaią ręce. Skrzetuski wyprawiony z listem WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Z Kozaki i Tatary
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 77
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Żadnym względem żywota. I lubo Hetmany Obchodzić to musiało, i srogie zakazy O tym były, przecież ich choć wielekroć razy Parowano ku Wałom, nic nie odstraszyło Od tego apetytu,i więcej ich było Co się włócząc niewiedzieć gdzie poprzepadali, Niż którzy oblężenie ciężkie to wytrwali. Ab mizerni kiedy żyć i przepłynąć, kiedy Już się zdali, u brzegu potoneli tedy! Jako tym sturbowany cięsko. Potocki z Dynofem Starosta Sokaskim obsides do Tatarów. Część TRZECIA Ich pochwala za to. Naszych bezpieczeństwo. Tandem z-Szańców swych wynida.
Zaczym też Tatarowie wziąszy te zastawy Poszli kiedyś: nie jednak bez oszlady krwawy Gdzieżkolwiek obrócili. Nawet
Zadnym względem żywotá. I lubo Hetmány Obchodźić to musiało, i srogie zakazy O tym były, przećież ich choć wielekroć razy Párowano ku Wáłom, nic nie odstrászyło Od tego áppetytu,i więcey ich było Co się włocząc niewiedźieć gdźie poprzepadali, Niż ktorzy oblężenie ćiężkie to wytrwáli. Ab mizerni kiedy żyć i przepłynąć, kiedy Iuż się zdali, u brzegu potoneli tedy! Iako tym sturbowany ćięsko. Potocki z Dynofem Starosta Sokaskim obsides do Tatarow. CZESC TRZECIA Ich pochwala za to. Naszych bezpieczenstwo. Tandem z-Szańcow swych wynida.
Záczym też Tátárowie wźiąszy te zastáwy Poszli kiedyś: nie iednak bez oszlady krwáwy Gdźieszkolwiek obroćili. Náwet
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 97
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681