. Czer: złotych niechciał akceptować od Ludwika XI. Króla Francuskiego, w zamiane swego obrazka, teste P. Barri. Umarł Roku 1507. w Turonie w Francyj, często się żegnając i Krucyfiks całując, tamże leży. Płaszcz jego w Pauli, miasteczku Włoskim w Calabria Citra: na którym przez morze do Mesyny przepłynął. X. Lubieński. Królowie Francuscy zwali go Patrem su- O SS. Relikwiach.
um. Franciszek Król tameczny na monecie z jednej strony swój Królewski dał portret, na drugiej Z. Franciszka de Paula z napisem: Regiae stirpis Propagatori. Ciało jego w Turonie Kalwini po lat 55. całe spalili. Hyacinthus Amat
. Czer: złotych niechciał akceptować od Ludwika XI. Krola Francuskiego, w zamiane swego obrazka, teste P. Barri. Umarł Roku 1507. w Turonie w Francyi, cżęsto się żegnaiąc y Krucyfix całuiąc, tamże leży. Płaszcz iego w Pauli, miasteczku Włoskim w Calabria Citra: na ktorym przez morze do Mesyny przepłynął. X. Lubieński. Krolowie Francuscy zwali go Patrem su- O SS. Relikwiach.
um. Franciszek Krol tamecżny na monecie z iedney strony swoy Krolewski dał portret, na drugiey S. Franciszka de Paula z napisem: Regiae stirpis Propagatori. Ciało iego w Turonie Kalwini po lat 55. całe spalili. Hyacinthus Amat
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 142
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
kazał murować, białogłowom do niego chodzić nie kazał z woli Najświętszej Panny samej, ale z dworu słuchać Nabożeństwa. Która by gwałtem tam weszła, grzmotem odstraszona była; co się na dzień dzisiejszy praktykuje. Tu jest Paula Miasteczko Z Franciszka de Paula Fundatora Minorum, albo Paulanorum. Tam Płaszcz jego jest, na którym morze przepłynął do Mesyny. Tuż jest miejsce Montalto, Mons altus albo Aliomontium, gdzie manna na gałęzie, pniaki, w nocy spada: Kryształów mnóstwo na górach śniegami okrytych. Tu Sybarys Miasto, czasów Starożytnych Turium zwane; gdzie w rozkoszach zatopieni mieszkali Sybarytowie; skąd przysłowie Sybaritica mensa.
W KALABRII Dalszej, vulgo La Calabria Oltra
kazał murować, białogłowom do niego chodzić nie kazał z woli Náyświętszey Panny samey, ale z dworu słuchać Nábozeństwa. Ktora by gwáłtem tam weszłá, grzmotem odstraszoná była; co się ná dzień dzisieyszy praktykuie. Tu iest Paulá Miasteczko S Franciszka de Paula Fundatora Minorum, albo Paulanorum. Tam Płaszcz iego iest, na ktorym morze przepłynął do Messyny. Tuż iest mieysce Montalto, Mons altus albo Aliomontium, gdzie manna na gáłęzie, pniáki, w nocy spada: Krzyształow mnostwo na gorach śniegami okrytych. Tu Sybaris Miasto, czásow Starożytnych Turium zwane; gdzie w roskoszach zatopieni mieszkali Sybarytowie; zkąd przysłowie Sybaritica mensa.
W KALABRII Dalszey, vulgo La Calabria Oltra
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 229
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
, pośrodkiem granic Dekapolskich, iż i przy tej przeprawie był z wojskiem Elearskiem, ono wszech niebezpieczeństw zbawiając, choć ich niemało wpław się od wyspy do wyspy puszczając przebywało, a niemal wszystkie konie (wyborniejsze tylko wyjąwszy) podle promów pławiono. Między którymi w pław przebywającymi, znalazł się jeden, który stojąc na koniu Ren przepłynął; a drugi konia za którym płynął, (ogona się według zwyczaju trzymając) chcący w pół Renu upuściwszy, a sam nurkiem za nim aż blisko brzegu płynąwszy, naprzód żal i wzdychanie z mniemanego utopienia, a potem wielki śmiech ukazaniem się pobudził. Różni różnych kunsztów dokazowali, a między inszemi i to piękna była,
, pośrodkiem granic Dekapolskich, iż i przy tej przeprawie był z wojskiem Elearskiem, ono wszech niebezpieczeństw zbawiając, choć ich niemało wpław się od wyspy do wyspy puszczając przebywało, a niemal wszystkie konie (wyborniejsze tylko wyjąwszy) podle promów pławiono. Między którymi w pław przebywającymi, znalazł się jeden, który stojąc na koniu Ren przepłynął; a drugi konia za którym płynął, (ogona się według zwyczaju trzymając) chcący w pół Renu upuściwszy, a sam nurkiem za nim aż blisko brzegu płynąwszy, naprzód żal i wzdychanie z mniemanego utopienia, a potem wielki śmiech ukazaniem się pobudził. Różni różnych kunsztów dokazowali, a między inszemi i to piękna była,
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 93
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
ochoty. Na czytan o Kapłańskie Mieczów zdobywali/ Znak dając przy niej pomrzeć w sercach byli stali. A jak Wiary tak też Praw ostróżnie pilnuję/ Swym Państwem w jednę miarę rządzę i kieruję. Nieinaczej jak niegdy on Ulises mężny/ W rozumie niedościgły i w sile potężny. NEPTUNA nie zbrodzone przejechał krainy/ I ostożnie przepłynął głębokie niżyny. I tak żagami skałdał że BOREAS ostry Styr prowadził porządnie z pochwistnie siośty. Toż też czynił i EVROM dżdżyste Austry błagał/ I Sefirom chłodzącym: Nawę radą wzmagał. I uszedł wdziecznopiennych Syrenów w pokoju/ I łaźni Neptunowej/ i Cyklopów boju. Dziwnoródnych złych bestii/ i z żarliwej Ścille/ I
ochoty. Ná czytán o Kápłáńskie Mieczow zdobywáli/ Znak dáiąc przy niey pomrzeć w sercách byli stali. A iák Wiáry ták też Praw ostrożnie pilnuię/ Swym Páństwem w iednę miárę rządzę y kieruię. Nieináczey iák niegdy on Vlises mężny/ W rozumie niedośćigły y w śile potężny. NEPTVNA nie zbrodzone przeiechał kráiny/ Y ostożnie przepłynął głębokie niżyny. Y ták żagámi skáłdał że BOREAS ostry Styr prowádźił porządnie z pochwistnie śiośty. Toż też czynił y EVROM dzdżyste Austry błagał/ Y Sephirom chłodzącym: Nawę rádą wzmagał. Y vszedł wdźiecznopiennych Syrenow w pokoiu/ Y łáźni Neptunowey/ y Cyklopow boiu. Dźiwnorodnych złych bestyi/ y z żárliwey Scille/ Y
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: C2v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
zawarli, ale i tam szlachta doganiała ich i ogień założyła, lecz tylko wierzch zgorzał. Teraz zaś spodziewając się większej zemsty szwedzkiej już per extrema idą, gromadzi się co żywo, z czym kto może, tak szlachta jako i chłopi, którzy p. Borejszę rotmistrza z ludzi sapieżyńskich, który był na tę stronę Bugu przepłynął, ubili. W tejże okazji miał zginąć synowiec, czyli siostrzeniec Clasbundego, z szlachty najznaczniej dwóch przywódców zginęło, jakiś im. p. Godlewski, którego Paliwodą zwano, o czym czekamy lepszej konfirmacyjej. P. Clasbunde sprowadził już do Pułtowska s 2000 kajdanów i drugie dniem i nocą szłosarzom s i kowalom w Słońsku
zawarli, ale i tam szlachta doganiała ich i ogień założyła, lecz tylko wierzch zgorzał. Teraz zaś spodziewając się większej zemsty szwedzkiej już per extrema idą, gromadzi się co żywo, z czym kto może, tak szlachta jako i chłopi, którzy p. Borejszę rotmistrza z ludzi sapieżyńskich, który był na tę stronę Bugu przepłynął, ubili. W tejże okazyi miał zginąć synowiec, czyli siostrzeniec Clasbundego, z szlachty najznaczniej dwóch przywódców zginęło, jakiś jm. p. Godlewski, którego Paliwodą zwano, o czym czekamy lepszej konfirmacyjej. P. Clasbunde sprowadził już do Pułtowska s 2000 kajdanów i drugie dniem i nocą szłosarzom s i kowalom w Słońsku
Skrót tekstu: EkscListRzecz
Strona: 221
Tytuł:
Ekscept z listu jm. pana starosty nurskiego...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1704
Data wydania (nie wcześniej niż):
1704
Data wydania (nie później niż):
1704
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
pokuty, anić inszej zadam. Przeżegnawszy, do tamtej — rzecze — cię odkładam.” 26. DO DZIADA BEZŻENNEGO
Starzałeś się jako grzyb, masz w pas siwą brodę, Młodzieńcemeś, a dzieci po wsi pasą trzodę. Bojąc się złej, nie chciałeś żony pojąć żadnej. Rozumiesz, żeś przepłynął; ach, nieboże stradny, Pobieraj się do ślubu, bowiem ci śmierć za tę Swąwolę w wieczny związek prowadzi Hekatę. Stara to kurwa z piekła, francowata i zła, Tać będzie łeb zębami, nie językiem gryzła. Lepiej było z najgorszą trwać na świecie żoną Niż się męczyć po śmierci z babą tak mierzioną.
pokuty, anić inszej zadam. Przeżegnawszy, do tamtej — rzecze — cię odkładam.” 26. DO DZIADA BEZŻENNEGO
Starzałeś się jako grzyb, masz w pas siwą brodę, Młodzieńcemeś, a dzieci po wsi pasą trzodę. Bojąc się złej, nie chciałeś żony pojąć żadnej. Rozumiesz, żeś przepłynął; ach, nieboże stradny, Pobieraj się do ślubu, bowiem ci śmierć za tę Swąwolę w wieczny związek prowadzi Hekatę. Stara to kurwa z piekła, francowata i zła, Tać będzie łeb zębami, nie językiem gryzła. Lepiej było z najgorszą trwać na świecie żoną Niż się męczyć po śmierci z babą tak mierzioną.
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 535
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bym chciał usłyszeć, jeżelibyś WMPan nie wiedział, gdzie się znajduje. Moja wiadomość z Moskwy w tym wszystka, że zapewne wiem, od swojego wygnaństwa z Syberyj miał być uwolniony. Z żądości, żebym z nieoszacowanym mego Syna mówił Przyjacielem, jeszczem raz w siedmdziesiątym i dziewiątym roku mego wieku, morze przepłynął. Nie będziesz WMPan, zaczął mój Mąż, żałował swojej podroży. Mam list z Moskwy od Jego Syna, i mogę WMPanu wprzód pocieszną nowinę o prędkim jego przybyciu ogłosić. Jakże się długo WMPan tu możesz zabawić? Cały rok, odpowiedział Staruszek, i jeszcze dłużej, gdybym się Syna mego mógł doczekać. Mąż
bym chćiał usłyszeć, ieżelibyś WMPan nie wiedział, gdzie śię znayduie. Moia wiadomość z Moskwy w tym wszystka, że zapewne wiem, od swoiego wygnaństwa z Syberyi miał bydź uwolniony. Z żądośći, żebym z nieoszacowanym mego Syna mowił Przyiaćielem, ieszczem raz w śiedmdzieśiątym i dziewiątym roku mego wieku, morze przepłynął. Nie będziesz WMPan, zaczął moy Mąż, żałował swoiey podroży. Mam list z Moskwy od Jego Syna, i mogę WMPanu wprzod pocieszną nowinę o prętkim iego przybyciu ogłośić. Jakże śię długo WMPan tu możesz zabawić? Cały rok, odpowiedział Staruszek, i ieszcze dłużey, gdybym śię Syna mego mogł doczekać. Mąż
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 173
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. Nie zagaszą póki wieków staje, poruszone ze dna burzliwego Dniestru nawałności w pełni zawsze zostającego prodigum vitae pectus ImPana Łowczego Koronnego, który torem idąc żarliwego w Afekcie ku Ojczyźnie Rodzica swego ImPana Kasztelana Miedzyrzyckiego, w oczach Najjaśniejszego Majestatu, szczęśliwie nam panującego, krwią własną na bladych kościami Bisurmańskiemi polach ochotnie wylaną, do nieśmiertelnej przepłynął sławy. Jaśnieje przez tak wiele lat domowemi z obojej Linii zebrana godnościami familia, której zacność, wyprobowanej na usłudze Rzeczypospolitej cnoty, lat kilkadziesiąt obrotem, tak wielkiemi zasługami wystawuje in Auge; Tegoż szczepu będąc, w oczach naszych IMP. Wojewoda Malborski, pokazując, ze omnis Aristippum decet color, zwrastającemi wielkiej nadziei szczepami
. Nie zágaszą poki wiekow stáie, poruszone ze dna burzliwego Dniestru náwałności w pełni záwsze zostáiącego prodigum vitae pectus ImPaná Łowczego Koronnego, ktory torem idąc żarliwego w Affekcie ku Oyczyznie Rodzica swego ImPana Kásztelana Miedzyrzyckiego, w oczach Nayiaśnieyszego Máiestatu, szczęśliwie nam pánuiącego, krwią własną ná bladych kościami Bisurmańskiemi polách ochotnie wyláną, do nieśmiertelney przepłynął sławy. Iáśnieie przez ták wiele lat domowemi z oboiey Linii zebrana godnościámi familia, ktorey zacność, wyprobowaney ná usłudze Rzeczypospolitey cnoty, lat kilkadziesiąt obrotem, ták wielkiemi zasługámi wystáwuie in Auge; Tegoż szczepu będąc, w oczach nászych IMP. Woiewoda Malborski, pokazuiąc, ze omnis Aristippum decet color, zwrastaiącemi wielkiey nádziei szczepámi
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 29
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
w celu ma wszytek umysł pogrążony, Cel sam nad wszytkie inne rzeczy upatruje I do celu się żartką nogą wyprawuje. Abo jak mądry styrnik, gdy przez dzikie morze Burzliwe wały nawą skołataną porze, Aż go nieba życzliwe do pożądanego Portu przybiły, gdzie już kłopotu wszelkiego, I pracej zapomniawszy cieszy się ubogi, Że bezpiecznie przepłynął wszytkie morskietrwogi I strach w małej tablicy farbą wyrażony, Którą stawia od progu śmierci powrócony. 575. Cnota grunt wszytkiemu.
Fraszka wszytko na świecie, fraszka z każdej strony! Nic to, choć ty masz pałac kosztem wystawiony; Nic to, że stół zastawiasz hojnie półmiskami; Nic to, żeć złoto, srebro
w celu ma wszytek umysł pogrążony, Cel sam nad wszytkie inne rzeczy upatruje I do celu się żartką nogą wyprawuje. Abo jak mądry styrnik, gdy przez dzikie morze Burzliwe wały nawą skołataną porze, Aż go nieba życzliwe do pożądanego Portu przybiły, gdzie już kłopotu wszelkiego, I pracej zapomniawszy cieszy się ubogi, Że bezpiecznie przepłynął wszytkie morskietrwogi I strach w małej tablicy farbą wyrażony, Ktorą stawia od progu śmierci powrocony. 575. Cnota grunt wszytkiemu.
Fraszka wszytko na świecie, fraszka z każdej strony! Nic to, choć ty masz pałac kosztem wystawiony; Nic to, że stoł zastawiasz hojnie połmiskami; Nic to, żeć złoto, srebro
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 296
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
rzekę między wody, Wyszedł z niebezpieczeństwa i z onej przygody.
XXIV.
Tak skoczył, jako ciężki, jako beł ubrany, A płynął, jak sitowiem w pachach podwiązany. Nie chlub się z Anteusza, nie chlub się z wielkiego Annibala, Afryko: takiego drugiego Jeszcześ nigdy nie miała. A skoro za rzekę Przepłynął, niewymowną czuł na sercu mękę I że miasta nie spalił i wszcząt nie zepsował, Przebiegszy je wzdłuż i wszerz, okrutnie żałował.
XXV.
I tak go pycha i gniew gryzie zapalczywy, Że znowu do Paryża chce wpaść i wątpliwy Wzdycha i przysięga się, że się w zad nie wróci, Aż go zniszczy
rzekę między wody, Wyszedł z niebezpieczeństwa i z onej przygody.
XXIV.
Tak skoczył, jako ciężki, jako beł ubrany, A płynął, jak sitowiem w pachach podwiązany. Nie chlub się z Anteusza, nie chlub się z wielkiego Annibala, Afryko: takiego drugiego Jeszcześ nigdy nie miała. A skoro za rzekę Przepłynął, niewymowną czuł na sercu mękę I że miasta nie spalił i wszcząt nie zepsował, Przebiegszy je wzdłuż i wszerz, okrutnie żałował.
XXV.
I tak go pycha i gniew gryzie zapalczywy, Że znowu do Paryża chce wpaść i wątpliwy Wzdycha i przysięga się, że się w zad nie wróci, Aż go zniszczy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 42
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905