w utrapieniu mężów zelotypów, i lubo się poczciwie sprawują, dla zemsty dają im powierzchowne okazje do zgryzoty, nie godzi się takowego postępku chwalić. Miłość albowiem małżeńską osłabia, spokojność domową miesza, defekt mężowski powiększa, a do tego wiedzieć powinne żony, iż należy do rozsądnego małżeństwa, słodzić ile możności nie kazić i umartwieniem przeplatać wzajemnie pożycie; zaś za złe dobrym placić, cnota jest im trudniejsza, tym większej nadgrody godna. Widząc małżonek stroskaną podejzrzeniem swoim żonę, im ją bardziej kocha tym szczerzej będzie pragnął zmniejszyć albo znieść jej umartwienie, i tym sposobem jak był miłością zepsuty, może się miłością poprawić.
Jest jeszcze jeden sposób i dość dzielny
w utrapieniu mężow zelotypow, y lubo się poczciwie sprawuią, dla zemsty daią im powierzchowne okazye do zgryzoty, nie godzi się takowego postępku chwalić. Miłość albowiem małżeńską osłabia, spokoyność domową miesza, defekt mężowski powiększa, á do tego wiedzieć powinne żony, iż należy do rozsądnego małżeństwa, słodzić ile możności nie kazić y umartwieniem przeplatać wzaiemnie pożycie; zaś za złe dobrym placić, cnota iest im trudnieysza, tym większey nadgrody godna. Widząc małżonek stroskaną podeyzrzeniem swoim żonę, im ią bardziey kocha tym szczerzey będzie pragnął zmnieyszyć albo znieść iey umartwienie, y tym sposobem iak był miłością zepsuty, może się miłością poprawić.
Iest ieszcze ieden sposob y dość dzielny
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 175
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
! abo Nie masz soli w Wieliczce na robaka, babo? 69 (P). PERPETUA FELICITAS SUBITUM MINATUR EXITIUM, TEMPERATA SOLET DURARE DIUTIUS
Im komu dłużej szczęście pochlebia i zdrowie, Tym później, ale z większą ruiną, się dowie, Że zawsze w tym obojgu lepsza alternata, Kiedy szkoda pożytek, ból zdrowie przeplata. 70 (F). BHODA
Jeśli co kiedy żenie w moich żartach wadzi, Na zapuszczoną brodę pamiętać mi radzi. „Żle tu — rzekę — natura swoje członki kładła, Że nikt brody nie może widzieć bez zwierciadła. Przypominać za każdym trzeba ją niestatkiem.” Aż drugi: „Bo się sama nie ozowie
! abo Nie masz soli w Wieliczce na robaka, babo? 69 (P). PERPETUA FELICITAS SUBITUM MINATUR EXITIUM, TEMPERATA SOLET DURARE DIUTIUS
Im komu dłużej szczęście pochlebia i zdrowie, Tym później, ale z większą ruiną, się dowie, Że zawsze w tym obojgu lepsza alternata, Kiedy szkoda pożytek, ból zdrowie przeplata. 70 (F). BHODA
Jeśli co kiedy żenie w moich żartach wadzi, Na zapuszczoną brodę pamiętać mi radzi. „Żle tu — rzekę — natura swoje członki kładła, Że nikt brody nie może widzieć bez zwierciadła. Przypominać za każdym trzeba ją niestatkiem.” Aż drugi: „Bo się sama nie ozowie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 39
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mi, żeć to u nich na potem zaszkodzi. Z początku świata były fraszki, były żarty, Byle w nich Bóg miał pokój. Czyli twoje karty Treny tylko a wojny? Wiesz, że raz pogodno,
Drugi dżdżysto, raz ciepło, a drugi raz chłodno; Raz dniem, drugi raz nocą niebo świat przeplata. Podobała się Bogu taka alternata. W twych księgach (bodaj ten mnich i z swoją przestrogą!) Przy poważniejszych rzeczach fraszki ujść nie mogą? Sławnym wierszem z żabami Homer wojny mysze, Nikczemnego komora Wirgilijusz pisze. Czytałeś Klaudyjusza w uczonym Senece? Synezyjus łysinę, Plutarch tak dalece Świerczka chwali; Heinsius, niżeli
mi, żeć to u nich na potem zaszkodzi. Z początku świata były fraszki, były żarty, Byle w nich Bóg miał pokój. Czyli twoje karty Treny tylko a wojny? Wiesz, że raz pogodno,
Drugi dżdżysto, raz ciepło, a drugi raz chłodno; Raz dniem, drugi raz nocą niebo świat przeplata. Podobała się Bogu taka alternata. W twych księgach (bodaj ten mnich i z swoją przestrogą!) Przy poważniejszych rzeczach fraszki ujść nie mogą? Sławnym wierszem z żabami Homer wojny mysze, Nikczemnego komora Wirgilijusz pisze. Czytałeś Klaudyjusza w uczonym Senece? Synezyjus łysinę, Plutarch tak dalece Świerczka chwali; Heinsius, niżeli
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 72
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Zafasowane nabożnie postaci, Uczynią-ć miejsce wesołe kielichy Nie tylko między pany, między mnichy; I gdzie brzdęczy sprzęt łańcuckiego szklarza, Czytać cię będą i wśród refektarza. Wtenczas wnidź śmiele i opowiedz, że ty Chętnie przynosisz rozkazane wety, I proś, żeby cię uczcił swymi wzroki Choć wtenczas, kiedy węgierskie posoki
Wolno przeplatać niewinnymi żarty; Albo gdy w polu będzie czekał z charty I jak na pewną psi wysforowani Ani się ozwą w gęstej kniei, ani Kotek się próżno wykraść zechce strugą, Straw mu bez gniewu godzinę i drugą. Poślę mu potem karty nie tak płonę I nie lutennym dźwiękiem nastrojone, Ale wojennej trąby, która dzieła Będzie
Zafasowane nabożnie postaci, Uczynią-ć miejsce wesołe kielichy Nie tylko między pany, między mnichy; I gdzie brzdęczy sprzęt łańcuckiego szklarza, Czytać cię będą i wśród refektarza. Wtenczas wnidź śmiele i opowiedz, że ty Chętnie przynosisz rozkazane wety, I proś, żeby cię uczcił swymi wzroki Choć wtenczas, kiedy węgierskie posoki
Wolno przeplatać niewinnymi żarty; Albo gdy w polu będzie czekał z charty I jak na pewną psi wysforowani Ani się ozwą w gęstej kniei, ani Kotek się próżno wykraść zechce strugą, Straw mu bez gniewu godzinę i drugą. Poślę mu potem karty nie tak płonę I nie lutennym dźwiękiem nastrojone, Ale wojennej trąby, która dzieła Będzie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 77
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
idzie. Prawo nazwane Leks Salica nie pozwala Płci Białogłowskiej rządów ypanowania: przeto Korona Francuska nigdy nie spada na kądziel.
Kraj ten leży w powietrzu utemperowanym, czystym, i zdrowym, jest urodzajny i obfitujący w to wszystko, cokolwiek do życia ludzkiegojest potrzebnego: grunt jest rozmaity, pagórkami, równinami, lasami i rzekami jakoby przeplatano okryty. Handel Francozów rozciąga się prawie po całym świecie: Słowem mówiąc, we wszystko bogata jest Francja, oprócz Kruszców i przedniejszych Metalów. Sama Religia Katolicka Rzymska pod imieniem Kościoła Francuskiego w tym Królestwie teraz panuje: bo Sekta Kalwińska przez skasowanie Edyktu Nanteńskiego dopiero za Ludwika XIV. z Kraju wyrugowana jest, która była okazją
idzie. Prawo nazwane Lex Salica nie pozwala Płci Białogłowskiey rządow ypanowania: przeto Korona Francuska nigdy nie spada na kądziel.
Kray ten leży w powietrzu utemperowanym, czystym, y zdrowym, iest urodzayny y obfituiący w to wszystko, cokolwiek do życia ludzkiegoiest potrzebnego: grunt iest rozmaity, pagorkami, rowninami, lasami y rzekami iakoby przeplatano okryty. Handel Francozow rozciąga się prawie po całym świecie: Słowem mowiąc, we wszystko bogata iest Francya, oprocz Kruszcow y przednieyszych Metallow. Sama Religia Katolicka Rzymska pod imieniem Kościoła Francuskiego w tym Krolestwie teraz panuie: bo Sekta Kalwińska przez skasowanie Edyktu Nanteńskiego dopiero za Ludwika XIV. z Kraiu wyrugowana iest, ktora była okazyą
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 37
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
łaska twoja, Nakłoń do moich rymów ucha łaskawego, Ani broń błahej karcie oka wesołego. Nowy ten rok być szczęsny zawitał, winszuję, Który niech ci do dalszych fortun kredensuje, Abyś żyła wiek długi w szczęścia obfitości, U Boga i u ludzi w łasce i w miłości.
Żałosne chwile twych dni niech nie przeplatają, Boleści i frasunki niechaj cię mijają. Życzę tego wszytkiego całym sercem tobie, Tak i i więcej nie mogę życzyć i sam sobie. Gdzieżbym to na dzisiejsze ku twej czci ofiary, Heleno, ma trojańska, mógł się zdobyć dary, Lub jakie śmiały żeglarz aż od dalekiego Eou gdzieś przywozi, lub co
łaska twoja, Nakłoń do moich rymow ucha łaskawego, Ani broń błahej karcie oka wesołego. Nowy ten rok być szczęsny zawitał, winszuję, Ktory niech ci do dalszych fortun kredensuje, Abyś żyła wiek długi w szczęścia obfitości, U Boga i u ludzi w łasce i w miłości.
Żałosne chwile twych dni niech nie przeplatają, Boleści i frasunki niechaj cię mijają. Życzę tego wszytkiego całym sercem tobie, Tak i i więcej nie mogę życzyć i sam sobie. Gdzieżbym to na dzisiejsze ku twej czci ofiary, Heleno, ma trojańska, mogł się zdobyć dary, Lub jakie śmiały żeglarz aż od dalekiego Eou gdzieś przywozi, lub co
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 240
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
dobre wiatry wieją, Że też zawsze wiać będą, karmi się nadzieją, Próżną nader, bo skąd się najmniej nie spodziewa, Stamtąd w jednym momencie nagły szturm przybywa. Wtąż fortuna nikomu tak się nie stawiła, By do miłości jakiej troski nie przyszyła. Choć ich tysiąc przebędziesz, tysiąc ich zostanie, Któreć będą bezpieczne przeplatać kochanie. Mądry co mężnie znosi przeciwne obroty Ani trosk swych nowymi przyczynia kłopoty. Lecz ty, mówię, z drugimi w rzędzie położony, Być między szczęśliwymi możesz policzony. Jak wiele ich pod kosę śmierć sroga puściła, Których przęd czasem miłość żywota zbawiła. Jako wielom w nadzieję niepewnej miłości Przyszło marnie pozbywać wielkich majętności I
dobre wiatry wieją, Że też zawsze wiać będą, karmi się nadzieją, Prożną nader, bo skąd się najmniej nie spodziewa, Ztamtąd w jednym momencie nagły szturm przybywa. Wtąż fortuna nikomu tak się nie stawiła, By do miłości jakiej troski nie przyszyła. Choć ich tysiąc przebędziesz, tysiąc ich zostanie, Ktoreć będą bezpieczne przeplatać kochanie. Mądry co mężnie znosi przeciwne obroty Ani trosk swych nowymi przyczynia kłopoty. Lecz ty, mowię, z drugimi w rzędzie położony, Być między szczęśliwymi możesz policzony. Jak wiele ich pod kosę śmierć sroga puściła, Ktorych przęd czasem miłość żywota zbawiła. Jako wielom w nadzieję niepewnej miłości Przyszło marnie pozbywać wielkich majętności I
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 253
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
w nagrodę. Lecz iż to skryte fata jeszcze tają, Komu tak drogi klejnot przyznać mają, Więc i mnie dłużej przyjdzie się nie bawić, A rozbiegłemu pioru kres postawić. 779. Fragment przy liście do pewnej osoby z obozu pisanym in anno 1675.
Jak ludzie, lak bogowie mają te terminy, Którymi swe zwyczajne przeplatają czyny. W czym że ludzkich przykładów na ten czas nie ruszę. Mam racją; o bogi raczej się pokuszę. Nie zawsze Jowisz w ręku trzyma piorun srogi, Którym w niebie, na ziemi straszne wzbudza trwogi, Ale lub mniejszych bogów kołem otoczony Niebieski sądzi dywan, lub rozweselony,
Mając już kędy gładkie nimfy upatrzone
w nagrodę. Lecz iż to skryte fata jeszcze tają, Komu tak drogi klejnot przyznać mają, Więc i mnie dłużej przyjdzie się nie bawić, A rozbiegłemu pioru kres postawić. 779. Fragment przy liście do pewnej osoby z obozu pisanym in anno 1675.
Jak ludzie, lak bogowie mają te terminy, Ktorymi swe zwyczajne przeplatają czyny. W czym że ludzkich przykładow na ten czas nie ruszę. Mam racyą; o bogi raczej się pokuszę. Nie zawsze Jowisz w ręku trzyma piorun srogi, Ktorym w niebie, na ziemi straszne wzbudza trwogi, Ale lub mniejszych bogow kołem otoczony Niebieski sądzi dywan, lub rozweselony,
Mając już kędy gładkie nimfy upatrzone
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 271
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Poetyckich kunsztów. Podźmy do Greków/ Homera/ Hesioda/ Pindara/ Eurypidesa/ Sofoklesa; nie masz tej karty/ owszem ledwie jest który periód/ któryby w jakiej nie ukrywał się powieści. Nuż Łacińscy/ Virgilius, Horatius, Lucretius, Lucanus, Seneka, i wiele inszych/ jak często Wiersze swoje tymi kwiatkami przeplatają. Nie wspomnię Polaków naszych/ których pisma są w rękach: azaż i ci/ ile którzy się wyższej na Helikon wzbili/ tych dowcipnych nie zażywają gadek? A przeto iż ta Księga własną jest pochodnią/ która oświeca ciemne kąty/ niepojętnej/ w Wierszach/ bądź w Rymach/ zakrytej mądrości/ i którą one
Poetyckich kunsztow. Podźmy do Grekow/ Homerá/ Hesiodá/ Pindárá/ Eurypidesá/ Sophoklesá; nie mász tey kárty/ owszem ledwie iest ktory peryod/ ktoryby w iákiey nie vkrywał się powieśći. Nuż Láćińscy/ Virgilius, Horatius, Lucretius, Lucanus, Seneca, y wiele inszych/ iák często Wiersze swoie tymi kwiatkámi przeplatáią. Nie wspomnię Polakow nászych/ ktorych pismá są w rękách: ázaż y ći/ ile ktorzy się wyższey ná Helikon wzbili/ tych dowćipnych nie záżywáią gadek? A przeto iż tá Kśięgá własną iest pochodnią/ ktora oświeca ćiemne kąty/ niepoiętney/ w Wierszách/ bądź w Rymách/ zákrytey mądrośći/ y ktorą one
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 6
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
lamenty, nikt nie wie, tylko sam mój Oblubieniec święty. Szluby skryte, którymi brzegi napełnione, mnie tylko i Onemu są cale wiadome; i żądza moja chciwa, gdy niebo przebija żarliwym duchem – o tym On wie tylko i ja. O, jak często zmysł ludzki w komedii świata zmyślonych osób larwą sceny swe przeplata! Gdy poważny żałobną umysł cerę bierze, wnet ludzka lekkość stawa w statecznym ubierze, że się łzy zmyślać mogą tak jako i śmiechy – niepewny zatym dowód i trosk, i pociechy. Gdy płacze, żem troskliwa, i kiedy się śmieje, żem wesoła – lud prosty tej o mnie nadzieje. Ale się
lamenty, nikt nie wie, tylko sam mój Oblubieniec święty. Szluby skryte, którymi brzegi napełnione, mnie tylko i Onemu są cale wiadome; i żądza moja chciwa, gdy niebo przebija żarliwym duchem – o tym On wie tylko i ja. O, jak często zmysł ludzki w komedyi świata zmyślonych osób larwą sceny swe przeplata! Gdy poważny żałobną umysł cerę bierze, wnet ludzka lekkość stawa w statecznym ubierze, że się łzy zmyślać mogą tak jako i śmiechy – niepewny zatym dowód i trosk, i pociechy. Gdy płacze, żem troskliwa, i kiedy się śmieje, żem wesoła – lud prosty tej o mnie nadzieje. Ale się
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 25
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997