układacie w juki. 159 (F). MRÓZ NA ZIELONE ŚWIĄTKI, 29 MAJI 1678
Wtenczas gdy nowym ludzi zagrzewając palem, W ogniu Duch Święty z nieba wszedł do Jeruzalem, Nas mroźny wiatr północnych tak przedymał duchów, Że przyszło zapomnianych dobywać kożuchów. Tam różnymi języki mówią cuda boże, Tu ledwie zmarzła gęba jednym przerzec może. Czy tylkoż w Jeruzalem masz, Panie, swych ludzi, Że ich tam Duch twój grzeje, nas w Podgórzu studzi? 160 (F). DO ROSŁEGO CHŁOPA O JEDNYM OKU
„Nie wiem, z jakiej mnie miary ludzie pysznym zową.” „Że ich okiem przenosisz, przenosząc i głową.
układacie w juki. 159 (F). MRÓZ NA ZIELONE ŚWIĄTKI, 29 MAII 1678
Wtenczas gdy nowym ludzi zagrzewając palem, W ogniu Duch Święty z nieba wszedł do Jeruzalem, Nas mroźny wiatr północnych tak przedymał duchów, Że przyszło zapomnianych dobywać kożuchów. Tam różnymi języki mówią cuda boże, Tu ledwie zmarzła gęba jednym przerzec może. Czy tylkoż w Jeruzalem masz, Panie, swych ludzi, Że ich tam Duch twój grzeje, nas w Podgórzu studzi? 160 (F). DO ROSŁEGO CHŁOPA O JEDNYM OKU
„Nie wiem, z jakiej mnie miary ludzie pysznym zową.” „Że ich okiem przenosisz, przenosząc i głową.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 76
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pokarmie przeklęty Grzech ssał od matki, jam w grzechu poczęty; Jakom począł być, jakom się w żywocie Ruszył, tak w grzesznym jestem zaraz błocie. I jakoż tedy mam zacząć swą mowę I, tak niegodny, wniść z Tobą w rozmowę? Nie śmiem, choć mię gwałt prawdziwej potrzeby Przyciska, przerzec i otworzyć gęby; Ale śmiem, Panie, bo wiem, że część ciała Mojego w niebie chwały Twej dostała. Wiem i tak wierzę, że nie po próżnicy Pan mój pokrewny po Twej siadł prawicy: Ma tedy pewnie, choć niedobra, sprawa Moja jurystę u Twojego prawa. A czy podobna, aby moja głowa
pokarmie przeklęty Grzech ssał od matki, jam w grzechu poczęty; Jakom począł być, jakom się w żywocie Ruszył, tak w grzesznym jestem zaraz błocie. I jakoż tedy mam zacząć swą mowę I, tak niegodny, wniść z Tobą w rozmowę? Nie śmiem, choć mię gwałt prawdziwej potrzeby Przyciska, przerzec i otworzyć gęby; Ale śmiem, Panie, bo wiem, że część ciała Mojego w niebie chwały Twej dostała. Wiem i tak wierzę, że nie po próżnicy Pan mój pokrewny po Twej siadł prawicy: Ma tedy pewnie, choć niedobra, sprawa Moja jurystę u Twojego prawa. A czy podobna, aby moja głowa
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 224
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ścielę wam pod nogi. A ja w ostatniej zgubie ratowany Dwakroć swój przyznam od was darowany Żywot i, wsparty łaskawie w potrzebie, Rzekę, że wiedzą, co miłość, i w niebie. NA ZDROWIE
Wiedzą, co miłość, w niebie i bogowie, Przychylni modłom i proszącej mowie: Ledwiem o zdrowie Jagi przerzekł słowo,
Wszyscy z ratunkiem przybyli gotowo. Rzuciła Wenus na stronę zaloty, A do lekarskiej spieszyła roboty; Przypadł z słojkami Febus swą osobą I z władzą silną nad każdą chorobą; Diana, pannie dziewica, przybyła I swego cechu od szkody broniła; Był Eskulapi, gotów swymi zioła Ustawające pokrzepić żywioły; I sam Alcydes
ścielę wam pod nogi. A ja w ostatniej zgubie ratowany Dwakroć swój przyznam od was darowany Żywot i, wsparty łaskawie w potrzebie, Rzekę, że wiedzą, co miłość, i w niebie. NA ZDROWIE
Wiedzą, co miłość, w niebie i bogowie, Przychylni modłom i proszącej mowie: Ledwiem o zdrowie Jagi przerzekł słowo,
Wszyscy z ratunkiem przybyli gotowo. Rzuciła Wenus na stronę zaloty, A do lekarskiej spieszyła roboty; Przypadł z słojkami Febus swą osobą I z władzą silną nad każdą chorobą; Dyjana, pannie dziewica, przybyła I swego cechu od szkody broniła; Był Eskulapi, gotów swymi zioły Ustawające pokrzepić żywioły; I sam Alcydes
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 263
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
bez karania opuszczona być nie może. Usłyszawszy to tedy matka tego młodzieńca/ a siostra Pastora ś. szła na puszczą gdzie święty brat jej był/ i stała u drzwi Celle jego/ z wielkim płaczem i lamentem prosząc go żeby szedł do starosty/ i przyczynił się za synem jej. Lecz on nie tylko nic nie przerzekł do niej/ ale ani drzwi otworzył żeby weszła do niego. Tedy ona jęła mu złorzeczyć i mówić: Naokrutniejszy i nanievżytszy/ i prawie żelazne wnętrzności mający/ jako cię taki żal płaczu mego do miłosierdzia nie wzruszy/ iż tego jedynego syna mam/ którego w niebezpieczeństwie żywota być położonego baczę. Zatym starzec przez brata który
bez karánia opusczona bydź nie może. Vsłyszawszy to tedy mátká tego młodźieńcá/ á śiostrá Pástorá ś. szłá ná pusczą gdźie święty brát iey był/ y stáłá v drzwi Celle iego/ z wielkim płáczem y lámentem prosząc go żeby szedł do stárosty/ y przyczynił sie zá synem iey. Lecz on nie tylko nic nie przerzekł do niey/ ále áni drzwi otworzył żeby weszłá do niego. Tedy oná ięłá mu złorzeczyć y mowić: Naokrutnieyszy y nanievżytszy/ y práwie żelázne wnętrznośći máiący/ iáko ćię táki żal płáczu mego do miłośierdźia nie wzruszy/ iż tego iedynego syná mam/ ktorego w niebespieczeństwie żywotá bydź położonego baczę. Zátym stárzec przez brátá ktory
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 8
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
je nawiedził gdy go tedy z weselem przyjęli/ i wedle zwyczaju odprawiwszy modlitwy i Psalmodie/ wyszedszy za Cellę/ ujrzał mały ogrodek/ gdzie jarzyny swoje mieli. Wziąwszy w obie ręce kij wszytkie one jarzyny i zioła pokołatał/ tak iżnamniejszej rzeczy całęj nie zostłało. Widząc to tedy bracia oni/ nam niejszego słówka nie przerzekli: ale ani na twarzy smutku abo zamarszczenia nie pokazali. Potym weszli do Celli/ i wieczorne modły odprawiwszy/ wpadli przed starcem/ i rzekli: rozkaż Panie abyśmy szli/ i jeśli jaką główkę kapustki najdziemy/ uwarzywszy/ ziemy bo już godzina przyszła żebyśmy jakie posilenie wzięli. Tedy starzec padszy pokłonił się im
ie náwiedźił gdy go tedy z weselem przyięli/ y wedle zwyczáiu odpráwiwszy modlitwy y Psálmodie/ wyszedszy zá Cellę/ vyrzał máły ogrodek/ gdźie iárzyny swoie mieli. Wźiąwszy w obie ręce kiy wszytkie one iárzyny y źiołá pokołátał/ ták iżnamnieyszey rzecży cáłęy nie zostłáło. Widząc to tedy bráćia oni/ nam nieyszego słowká nie przerzekli: ále áni ná twarzy smutku ábo zámarsczenia nie pokazáli. Potym weszli do Celli/ y wieczorne modły odpráwiwszy/ wpádli przed stárcem/ y rzekli: roskaż Pánie ábysmy szli/ y ieśli iáką głowkę kápustki naydźiemy/ vwarzywszy/ ziemy bo iuż godźiná przyszłá żebysmy iákie pośilenie wźięli. Tedy stárzec padszy pokłonił sie im
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 169
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
ze wszytkiego umysłu ze wszytkich sił niepożytecznym i złośliwym się być poczyta. Dla tegoć i te łzy są mu nadorędziu/ iż siebie śamego na nizszym miejscu kładzie/ ani to co czyni żeby co ważyło poczyta. Diabła lepiej żadna rzecz tak czyni niepotężnym jako pokora z serca czystego jednak z przydatkiem uczynków karności. Tak tedy przerzeczon Sylwanus/ przez ośm lat pożytecznie służąc żołnierską Bogi bieg żywota swego skończył w pokoju. O którego zeszciu świadcz[...] ś. Pachomiusz/ iż wielkość świętych Aniołów z wielką radośćą wziąwszy dusze jego/ jako wybraną Hostią Chrystusową przedwziąwszy dusze jego/ jako wybraną Hostią Chrystusową przed publicznością jego ofiarowali. VitaS. Pachonii in vitis PP.
ze wszytkiego vmysłu ze wszytkich śił niepożytecznym y złośliwym sie bydź poczyta. Dla tegoć y te łzy są mu nádorędźiu/ iż siebie śámego ná nizszym miescu kłádźie/ áni to co czyni żeby co ważyło poczyta. Dyabła lepiey żadna rzecz ták czyni niepotężnym iáko pokorá z sercá czystego iednák z przydatkiem vcżynkow karnośći. Ták tedy przerzeczon Sylwanus/ przez ośm lat pożytecznie słuząc żołnierską Bogy bieg żywotá swego skończył w pokoiu. O ktorego zeszćiu swiadcz[...] ś. Páchomiusz/ iż wielkość świętych Anyołow z wielką rádośćą wźiąwszy dusze iego/ iáko wybráną Hostyą Chrystusową przedwźiąwszy dusze iego/ iáko wybráną Hostyą Chrystusową przed publicznością iego ofiárowáli. VitaS. Pachonii in vitis PP.
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 256
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
z nimi jadł. Potym dziecięw piec wrzucono/ ale ogień zaraz zgasł. Postawiono go na Amfiteatrum/ aby był do bestii roztargany/ ale mu one dały pokoj. Nad to/ Lew jakiś z gór przyszedszy/ przez pośrzodek miasta bieżał/ nikoko nie obraził/ do Amfiteatrum przyszedł/ i do sm. męczennika przerzekł: O naturo ludzka duchem świętym pokryta/ oto dla ciebie jestem przymuszon od Aniołów przeciw przyrodzeniu mówić. To gdy wyrzekł: Wszytkie drzwi do Amfiteatrum od Aniołów zamknione były/ aby żaden wyniść nie mógł/ lew wszedszy na górę wszytkie Pogany i Żydy pobił/ samemu tylko Staroście a urzędowi jego/ iż tak rozkazał święty młodzieniaszek
z nimi iadł. Potym dźiećięw piec wrzucono/ ále ogień zaraz zgásł. Postáwiono go ná Amphiteátrum/ áby był do bestyi rostárgany/ ale mu one dáły pokoy. Nád to/ Lew iákiś z gor przyszedszy/ przez pośrzodek miástá biezał/ nikoko nie obráźił/ do Amphiteátrum przyszedł/ y do sm. męczenniká przerzekł: O náturo ludzka duchem świętym pokryta/ oto dla ćiebie iestem przymuszon od Anyołow przećiw przyrodzeniu mowić. To gdy wyrzekł: Wszytkie drzwi do Amphiteátrum od Anyołow zámknione były/ áby żaden wyniśdź nie mogł/ lew wszedszy ná gorę wszytkie Pogány y Zydy pobił/ sámemu tylko Stárośćie á vrzędowi iego/ iż ták roskazał święty młodźieniaszek
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 269
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
250.
Mnich jeden Cistercien: Prefesji/ dobrze w Zakonie żywot swój prowadząc/ pokus i mizeryj żywota tego przez śmierć uszedł. Po zeszciu jego/ żakrystian tamtego Klasztoru nocy jednej czekając uderzenia zdegara dla dzwonienia na Jutrznią/ siedzał na łóżku. Alić on umarły brat jakoby żywy ubrany stanął przed nim i żałosnym głosem tak przerzekł do niego. Ojcze Zakrysta/ tam jest on brat nie dawno zmarły/ ale dla czegom co ciebie przyszedł proszę abyś chciał zrozoumieć. Ja bowiem będąc jeszcze w ciele/ chociaj przez łaskę Bożą czulem się sprawował we wszelakim zachowaniu Zakonnym/ jednak w jednym barzom ciężko przewinił/ iżem świętego urzędu Drakoństwa
250.
Mnich ieden Cistercien: Professiey/ dobrze w Zakonie żywot swoy prowádząc/ pokus y mizeriy żywotá tego przez śmierć vszedł. Po zeszćiu iego/ żákrystian támtego Klasztoru nocy iedney czekáiąc vderzenia zdegárá dla dzwonienia na Iutrznią/ śiedzał na łożku. Alić on vmárły brát iákoby żywy vbrány stánął przed nim y żáłosnym głosem ták przerzekł do niego. Oycze Zakrystá/ tam iest on brát nie dawno zmarły/ ále dla czegom co ćiebie przyszedł proszę ábyś chćiał zrozoumieć. Ia bowiem będąc iescze w ćiele/ choćiay przez łaskę Bozą czulem sie spráwował we wszelakim záchowániu Zakonnym/ iednák w iednym barzom ćiężko przewinił/ iżem świętego vrzędu Drákoństwá
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 270
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
lub drzewy spróbujem długiemi, Kto zostanie na koniu, kto będzie na ziemi.”
V.
„Wygodziłbym ja - mówi Aldygier - wnet tobie, W jakim jeno chcesz walki kosztować sposobie, Kiedyby zbytnia czasu ścisłość pozwoliła, Co nas w gwałtownej sprawie z domu wypędziła. Ledwie tych kilka z sobą słów przerzec możemy: Tak rączo i tak chyżo śpieszyć się musimy. Sześćset człowieka namniej czeka nas zbrojnego, Z któremi trzeba się nam bić dnia dzisiejszego. PIEŚŃ XXVI.
VI.
Miłość prawdziwa, miłość szczera rozkazuje, Która natwardsze serca miękczy i ujmuje, Byśmy własną z więzienia bracią wyzwolili I w obietnicach się jem swoich uiścili
lub drzewy spróbujem długiemi, Kto zostanie na koniu, kto będzie na ziemi.”
V.
„Wygodziłbym ja - mówi Aldygier - wnet tobie, W jakiem jeno chcesz walki kosztować sposobie, Kiedyby zbytnia czasu ścisłość pozwoliła, Co nas w gwałtownej sprawie z domu wypędziła. Ledwie tych kilka z sobą słów przerzec możemy: Tak rączo i tak chyżo śpieszyć się musimy. Sześćset człowieka namniej czeka nas zbrojnego, Z któremi trzeba się nam bić dnia dzisiejszego. PIEŚŃ XXVI.
VI.
Miłość prawdziwa, miłość szczera rozkazuje, Która natwardsze serca miękczy i ujmuje, Byśmy własną z więzienia bracią wyzwolili I w obietnicach się jem swoich uiścili
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 286
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Którem u Rodomonta czystość okupuje, Godna, aby jej cnota wspominana była, Póki swem luna będzie promieniem świeciła.
XIII.
Rzecze Sarracenowi, co po prośbach onych Już swych zaraz zażyć chciał sił nieokróconych, Zapomniawszy ludzkości, którą pokazował, Gdy się anielskiej zrazu twarzy przypatrował: „Pozwól mi kilka, proszę, słów przerzec do siebie, Chceszli, iż dziwnej sztuki wnet nauczę ciebie, Sztuki, która tę gładkość tysiąckroć przechodzi, Coć tak miła, co serce twe w okowach wodzi. PIEŚŃ XXIX.
XIV.
Dla rozkoszy znikomej nie trać tego, radzę, Czem cię z najprzedniejszemi zarówno posadzę Bohatyrami, wieku co byli dawnego I
, Którem u Rodomonta czystość okupuje, Godna, aby jej cnota wspominana była, Póki swem luna będzie promieniem świeciła.
XIII.
Rzecze Sarracenowi, co po prośbach onych Już swych zaraz zażyć chciał sił nieokróconych, Zapomniawszy ludzkości, którą pokazował, Gdy się anielskiej zrazu twarzy przypatrował: „Pozwól mi kilka, proszę, słów przerzec do siebie, Chceszli, iż dziwnej sztuki wnet nauczę ciebie, Sztuki, która tę gładkość tysiąckroć przechodzi, Coć tak miła, co serce twe w okowach wodzi. PIEŚŃ XXIX.
XIV.
Dla rozkoszy znikomej nie trać tego, radzę, Czem cię z najprzedniejszemi zarówno posadzę Bohatyrami, wieku co byli dawnego I
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 386
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905