ścielę wam pod nogi. A ja w ostatniej zgubie ratowany Dwakroć swój przyznam od was darowany Żywot i, wsparty łaskawie w potrzebie, Rzekę, że wiedzą, co miłość, i w niebie. NA ZDROWIE
Wiedzą, co miłość, w niebie i bogowie, Przychylni modłom i proszącej mowie: Ledwiem o zdrowie Jagi przerzekł słowo,
Wszyscy z ratunkiem przybyli gotowo. Rzuciła Wenus na stronę zaloty, A do lekarskiej spieszyła roboty; Przypadł z słojkami Febus swą osobą I z władzą silną nad każdą chorobą; Diana, pannie dziewica, przybyła I swego cechu od szkody broniła; Był Eskulapi, gotów swymi zioła Ustawające pokrzepić żywioły; I sam Alcydes
ścielę wam pod nogi. A ja w ostatniej zgubie ratowany Dwakroć swój przyznam od was darowany Żywot i, wsparty łaskawie w potrzebie, Rzekę, że wiedzą, co miłość, i w niebie. NA ZDROWIE
Wiedzą, co miłość, w niebie i bogowie, Przychylni modłom i proszącej mowie: Ledwiem o zdrowie Jagi przerzekł słowo,
Wszyscy z ratunkiem przybyli gotowo. Rzuciła Wenus na stronę zaloty, A do lekarskiej spieszyła roboty; Przypadł z słojkami Febus swą osobą I z władzą silną nad każdą chorobą; Dyjana, pannie dziewica, przybyła I swego cechu od szkody broniła; Był Eskulapi, gotów swymi zioły Ustawające pokrzepić żywioły; I sam Alcydes
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 263
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
bez karania opuszczona być nie może. Usłyszawszy to tedy matka tego młodzieńca/ a siostra Pastora ś. szła na puszczą gdzie święty brat jej był/ i stała u drzwi Celle jego/ z wielkim płaczem i lamentem prosząc go żeby szedł do starosty/ i przyczynił się za synem jej. Lecz on nie tylko nic nie przerzekł do niej/ ale ani drzwi otworzył żeby weszła do niego. Tedy ona jęła mu złorzeczyć i mówić: Naokrutniejszy i nanievżytszy/ i prawie żelazne wnętrzności mający/ jako cię taki żal płaczu mego do miłosierdzia nie wzruszy/ iż tego jedynego syna mam/ którego w niebezpieczeństwie żywota być położonego baczę. Zatym starzec przez brata który
bez karánia opusczona bydź nie może. Vsłyszawszy to tedy mátká tego młodźieńcá/ á śiostrá Pástorá ś. szłá ná pusczą gdźie święty brát iey był/ y stáłá v drzwi Celle iego/ z wielkim płáczem y lámentem prosząc go żeby szedł do stárosty/ y przyczynił sie zá synem iey. Lecz on nie tylko nic nie przerzekł do niey/ ále áni drzwi otworzył żeby weszłá do niego. Tedy oná ięłá mu złorzeczyć y mowić: Naokrutnieyszy y nanievżytszy/ y práwie żelázne wnętrznośći máiący/ iáko ćię táki żal płáczu mego do miłośierdźia nie wzruszy/ iż tego iedynego syná mam/ ktorego w niebespieczeństwie żywotá bydź położonego baczę. Zátym stárzec przez brátá ktory
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 8
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
z nimi jadł. Potym dziecięw piec wrzucono/ ale ogień zaraz zgasł. Postawiono go na Amfiteatrum/ aby był do bestii roztargany/ ale mu one dały pokoj. Nad to/ Lew jakiś z gór przyszedszy/ przez pośrzodek miasta bieżał/ nikoko nie obraził/ do Amfiteatrum przyszedł/ i do sm. męczennika przerzekł: O naturo ludzka duchem świętym pokryta/ oto dla ciebie jestem przymuszon od Aniołów przeciw przyrodzeniu mówić. To gdy wyrzekł: Wszytkie drzwi do Amfiteatrum od Aniołów zamknione były/ aby żaden wyniść nie mógł/ lew wszedszy na górę wszytkie Pogany i Żydy pobił/ samemu tylko Staroście a urzędowi jego/ iż tak rozkazał święty młodzieniaszek
z nimi iadł. Potym dźiećięw piec wrzucono/ ále ogień zaraz zgásł. Postáwiono go ná Amphiteátrum/ áby był do bestyi rostárgany/ ale mu one dáły pokoy. Nád to/ Lew iákiś z gor przyszedszy/ przez pośrzodek miástá biezał/ nikoko nie obráźił/ do Amphiteátrum przyszedł/ y do sm. męczenniká przerzekł: O náturo ludzka duchem świętym pokryta/ oto dla ćiebie iestem przymuszon od Anyołow przećiw przyrodzeniu mowić. To gdy wyrzekł: Wszytkie drzwi do Amphiteátrum od Anyołow zámknione były/ áby żaden wyniśdź nie mogł/ lew wszedszy ná gorę wszytkie Pogány y Zydy pobił/ sámemu tylko Stárośćie á vrzędowi iego/ iż ták roskazał święty młodźieniaszek
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 269
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
250.
Mnich jeden Cistercien: Prefesji/ dobrze w Zakonie żywot swój prowadząc/ pokus i mizeryj żywota tego przez śmierć uszedł. Po zeszciu jego/ żakrystian tamtego Klasztoru nocy jednej czekając uderzenia zdegara dla dzwonienia na Jutrznią/ siedzał na łóżku. Alić on umarły brat jakoby żywy ubrany stanął przed nim i żałosnym głosem tak przerzekł do niego. Ojcze Zakrysta/ tam jest on brat nie dawno zmarły/ ale dla czegom co ciebie przyszedł proszę abyś chciał zrozoumieć. Ja bowiem będąc jeszcze w ciele/ chociaj przez łaskę Bożą czulem się sprawował we wszelakim zachowaniu Zakonnym/ jednak w jednym barzom ciężko przewinił/ iżem świętego urzędu Drakoństwa
250.
Mnich ieden Cistercien: Professiey/ dobrze w Zakonie żywot swoy prowádząc/ pokus y mizeriy żywotá tego przez śmierć vszedł. Po zeszćiu iego/ żákrystian támtego Klasztoru nocy iedney czekáiąc vderzenia zdegárá dla dzwonienia na Iutrznią/ śiedzał na łożku. Alić on vmárły brát iákoby żywy vbrány stánął przed nim y żáłosnym głosem ták przerzekł do niego. Oycze Zakrystá/ tam iest on brát nie dawno zmarły/ ále dla czegom co ćiebie przyszedł proszę ábyś chćiał zrozoumieć. Ia bowiem będąc iescze w ćiele/ choćiay przez łaskę Bozą czulem sie spráwował we wszelakim záchowániu Zakonnym/ iednák w iednym barzom ćiężko przewinił/ iżem świętego vrzędu Drákoństwá
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 270
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
, przynoszą sami na się bicze (Chociaż w czesie niedługim srodze będą żalić), Byle z rezolucyją przed ludźmi pochwalić. Nie darmo ich przypowieść napomina stara: Szkoda by się odgrzebać, kiedy nie ugara. Szkoda do cudzej zwady abo rady mieszać, Kiedy dwaj karty grają, nad nimi się wieszać: Choćby słowa nie przerzekł, ten, co resztą ściga, Rozumie, że nań palcem abo okiem miga. Jeśli kto możniejszego na sławie obmawia, Jeśli rzeczy już dawno zapomnione wznawia, Jeśli szerzyć granice, prawo chce poczynać, Na swoim nie przestając, cudzego dopinać, Abo mszcząc cudzej krzywdy, na się pomstę ściągać Od hołysza, abo
, przynoszą sami na się bicze (Chociaż w czesie niedługim srodze będą żalić), Byle z rezolucyją przed ludźmi pochwalić. Nie darmo ich przypowieść napomina stara: Szkoda by się odgrzebać, kiedy nie ugara. Szkoda do cudzej zwady abo rady mieszać, Kiedy dwaj karty grają, nad nimi się wieszać: Choćby słowa nie przerzekł, ten, co resztą ściga, Rozumie, że nań palcem abo okiem miga. Jeśli kto możniejszego na sławie obmawia, Jeśli rzeczy już dawno zapomnione wznawia, Jeśli szerzyć granice, prawo chce poczynać, Na swoim nie przestając, cudzego dopinać, Abo mszcząc cudzej krzywdy, na się pomstę ściągać Od hołysza, abo
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 38
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nalał. Jeśli milczy swarliwy, szkoda dzwonka trącać, Szkoda klarownej wody bez potrzeby zmącać; Nie ułowisz w niej ryby, upewniam, chybaby Kąsające jaszczurki i krzykliwe żaby. Mijaj, radzę, i obchodź nakoło z daleka, Chceszli mieć czysty pokój, swarliwego człeka: Na to godzi, do niego żebyś przerzekł słowo, Mając tysiąc na końcu języka gotowo. Rzeczesz mu: „Pomaga Bóg”, a on tobie każe Całować się w zadnią twarz i figę pokaże. I psa mijaj śpiącego na barłogu cicho: Jeżeli go obudzisz, pewnie na swe licho. Kto ma wrzaskliwą żonę, na jednym szkodować: Abo jej słuchać,
nalał. Jeśli milczy swarliwy, szkoda dzwonka trącać, Szkoda klarownej wody bez potrzeby zmącać; Nie ułowisz w niej ryby, upewniam, chybaby Kąsające jaszczurki i krzykliwe żaby. Mijaj, radzę, i obchodź nakoło z daleka, Chceszli mieć czysty pokój, swarliwego człeka: Na to godzi, do niego żebyś przerzekł słowo, Mając tysiąc na końcu języka gotowo. Rzeczesz mu: „Pomaga Bóg”, a on tobie każe Całować się w zadnią twarz i figę pokaże. I psa mijaj śpiącego na barłogu cicho: Jeżeli go obudzisz, pewnie na swe licho. Kto ma wrzaskliwą żonę, na jednym szkodować: Abo jej słuchać,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 270
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
świadectwo u waszych Sybil. a słuchaj jako się to ziściło. i odpowiedziała Katarzyna o upadku rodzaju ludzkiego/ i o naprawie jego/ i o żywocie i cudach i śmierci Boga naszego Jezu Chrysta/ i o powinności wiary weń i naśladowania jego. Na to Filozof gdy mówić przestała zamilkł/ i zdumiały żadnego słowa nie przerzekł. i upomniał Cesarz drugie/ aby z nią onę stoczyli w gadaniu wojnę. lecz wszyscy głosem rzekli: próżno Cesarzu/ gdyż przedniejszy miedzy nami odporu jej mądrości i prawdzie dać nie może/ my się kusić o rzeczy niepodobne nie będziemy. bo trudno przeciw tej prawdzie/ którą słyszym/ mówić. A Maksencjus roziadły/
świádectwo u wászych Sybil. á słuchay iáko sie to ziśćiło. y odpowiedźiáłá Káthárzyná o upadku rodzáiu ludzkiego/ y o napráwie iego/ y o żywoćie y cudách y śmierći Bogá nászego Iezu Chrystá/ y o powinnośći wiáry weń y násládowánia iego. Ná to Philozoph gdy mowić przestáłá zámilkł/ y zdumiáły żadnego słowá nie przerzekł. y upomniał Cesarz drugie/ áby z nią onę stoczyli w gadániu woynę. lecz wszyscy głosem rzekli: prozno Cesárzu/ gdyż przednieyszy miedzy námi odporu iey mądrośći y prawdźie dáć nie może/ my sie kuśić o rzeczy niepodobne nie będźiemy. bo trudno przećiw tey prawdźie/ ktorą słyszym/ mowić. A Máxencyus roziádły/
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 118
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
niewiedzieć jakie pochwały swoje słyszała? i tak jej słodkie będą nagany/ jako więc bywa słodycz najwdzięczniejsza? Co żeby było/ nie schodzi na Jezusie/ dodał potęgi do wytrzymania wszytkiego z miłością/ potęgą swoją/ oraz i miłość i krew obfitą lejąc przy twardym słupie za człowieka. a żeby w takiej boleści i słówko przerzekł nie usłyszysz. Stanął jak niemy słup namilszy JEZUS przy słupie/ i nie otworzył ust swoich. I dziw że słup kamienny bacząc takowe okrucieństwo nie zastępował Jezusa/ abo też rozstąpiwszy nie skrył/ nie okrążył swojego Stworzyciela. Przynamniej kamień miał go wyświadczać niewinnym/ gdy on sam milczał o sobie/ a żadnego też nie słyszeć
niewiedźieć iákie pochwały swoie słyszáłá? y ták iey słodkie będą nágány/ iáko więc bywa słodycz naywdźięcznieyszá? Co żeby było/ nie schodźi ná Iezuśie/ dodáł potęgi do wytrzymánia wszytkiego z miłośćią/ potęgą swoią/ oraz y miłość y krew obfitą leyąc przy twárdym słupie zá człowieká. á żeby w takiey boleśći y słowko przerzekł nie vsłyszysz. Stánął iák niemy słup namilszy IEZVS przy słupie/ y nie otworzył vst swoich. Y dźiw że słup kámienny bacząc tákowe okrućieństwo nie zastępowáł Iezusá/ ábo też rozstąpiwszy nie skrył/ nie okrążył swoiego Stworzyćielá. Przynamniey kámień miał go wyświadczáć niewinnym/ gdy on sam milczał o sobie/ á żadnego też nie słyszeć
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 207
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
ludziom/ że nie jest trzciną. Jakoby sercem mówiąc do ludzi: Brzydkim wam w oczach/ i patrzyć na mię nie chcecie/ oto ja przecię człowiecze każdy/ z tym się oświadczam/ że lubo Piłat tym pokazaniem usiłuje/ abym nie skończył śmiercią zbawienia/ czego w pałacu dokazać usiłował/ abym do niego przerzekł namawiając/ przecię ja nie jestem trzciną/ stać będę przy tym statecznie/ abym za ludzie umarł/ żaden mię na to nie nawiedzie/ bym miał by jedno słowo wypuścić na swoje wybawienie. Ta trzcina wiatrem powianą/ jaki choć mały świst uczyni/ ja lubo wszytkie na mię bić z piekła wiatry będą i
ludźiom/ że nie iest trzćiną. Iakoby sercem mowiąc do ludźi: Brzydkim wam w oczách/ y patrzyć ná mię nie chcećie/ oto ia przećię człowiecze káżdy/ z tym się oświadczam/ że lubo Piłat tym pokazániem vśiłuie/ ábym nie skończył śmierćią zbawienia/ czego w páłacu dokázáć vśiłował/ abym do niego przerzekł námawiáiąc/ przećię ia nie iestem trzćiną/ stać będę przy tym statecznie/ ábym zá ludźie vmárł/ żaden mię ná to nie nawiedźie/ bym miał by iedno słowo wypuśćić ná swoie wybáwienie. Tá trzćiná wiatrem powianą/ iaki choć máły świst vczyni/ ia lubo wszytkie ná mię bić z piekła wiátry będą y
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 416
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
boko na progu pokładał pieszczony. Zamek zły poklinając. onastrzepiącego Morza sroższa/ i Austura zapadającego/ Twardsza stali Nejrckiej/ ogniem rozpalonej/ I skały drżeniem żywym w stolcu osadzonej: Okiem przerzuca/ szydzi/ słów strzem przystawia: Nędzy nawet nadzieje żadnej nie zostawia. Zaczym stosów nie znosząc/ Ifis nieszczęśliwy/ Ostatnie przede drzwiami przerzekł żałościwy: SIlnaś Anaksareto? nie będzieć w żałobie Po mnie chodzić potrzebno: krzycz/ triumfuj sobie? Piej Paeana: dopinaj warzynami czoła? Silnaś: ja ginę: bądźże żelazna wesoła. Wzdam się/ i mą szczerość przyznasz więc ku sobie. Ja rzecz pewna nie drzewiej pozbędę żałości/ Aż i zdrowia
boko ná progu pokłádał pieszczony. Zamek zły poklináiąc. onástrzepiącego Morzá sroższa/ y Austurá zápádáiącego/ Twárdsza stali Neyrckiey/ ogniem rospaloney/ Y skáły drżeniem żywym w stolcu osadzoney: Okiem przerzuca/ szydźi/ słow strzem przystáwia: Nędzy náwet nádźieie żadney nie zostáwia. Záczym stosow nie znosząc/ Iphis nieszczęśliwy/ Ostátnie przede drzwiámi przerzekł żałościwy: SIlnaś Anáxáreto? nie będźieć w żałobie Po mnie chodźić potrzebno: krzycz/ tryumphuy sobie? Piey Paeáná: dopinay wárzynámi czołá? Silnaś: ia ginę: bądźże żelazna wesołá. Wzdam się/ y mą szczerość przyznasz więc ku sobie. Ia rzecz pewna nie drzewiey pozbędę żałośći/ Aż y zdrowia
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 370
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636