śmy, karząc złą wiarę w ich zborze, Bardziej nie utwierdzili tym sądem w errorze. Rzadko kiedy gwałtowna rada dobra bywa, Nie wadziło poczekać z tym plewidłem żniwa. I kalwinie nie wierzą kościelnej nauki;
Czemuż na nich takiejże nie zażyjem sztuki?” „I ci w Polsce nie wieczni; skoro się przerzedzą, Upewniam, że Anglią z Holendry nawiedzą.” 194 (F). VETO ALBO NIE POZWALAM
Powiedałem ci nieraz, miły bracie, że to Po polsku: nie pozwalam, po łacinie: veto. Wiem. Niechże wedle sensu swego kto przekłada, To będzie z łacińskiego: vae, po polsku:
śmy, karząc złą wiarę w ich zborze, Bardziej nie utwierdzili tym sądem w errorze. Rzadko kiedy gwałtowna rada dobra bywa, Nie wadziło poczekać z tym plewidłem żniwa. I kalwinie nie wierzą kościelnej nauki;
Czemuż na nich takiejże nie zażyjem sztuki?” „I ci w Polszczę nie wieczni; skoro się przerzedzą, Upewniam, że Angliją z Holendry nawiedzą.” 194 (F). VETO ALBO NIE POZWALAM
Powiedałem ci nieraz, miły bracie, że to Po polsku: nie pozwalam, po łacinie: veto. Wiem. Niechże wedle sensu swego kto przekłada, To będzie z łacińskiego: vae, po polsku:
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 92
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: Szła ze sto kroków dla tyluż pacierzy. NA BALWIERZA
Kogo świat mierzi, kogo zdrowie boli, Niech się u Czopka cyrulika goli: Niż się rozgości i niż zgrzeje wody, Połowa włosów przybędzie do brody, I niż drugą część namydli, oskrobie, Już ogolona poroście w tej dobie. Jak pocznie skrobać i włosów przerzedzi, Nie wie, co jest ból, ten, co mu dosiedzi. Nie tak się rzężą opili masłokiem, Nie takim ciągną bańkami krew stokiem, Nie tak zawłoki, nie tak apertury, Jak jego bolą po jagodach dziury. Ledwie by godzien strzyc żmudzinom grzywy I uszy — i to, jeśli koń cierpliwy.
Te
: Szła ze sto kroków dla tyluż pacierzy. NA BALWIERZA
Kogo świat mierzi, kogo zdrowie boli, Niech się u Czopka cyrulika goli: Niż się rozgości i niż zgrzeje wody, Połowa włosów przybędzie do brody, I niż drugą część namydli, oskrobie, Już ogolona poroście w tej dobie. Jak pocznie skrobać i włosów przerzedzi, Nie wie, co jest ból, ten, co mu dosiedzi. Nie tak się rzężą opili masłokiem, Nie takim ciągną bańkami krew stokiem, Nie tak zawłoki, nie tak apertury, Jak jego bolą po jagodach dziury. Ledwie by godzien strzyc żmudzinom grzywy I uszy — i to, jeśli koń cierpliwy.
Te
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 14
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
lecie przesadz do ogrodu albo sadu. Może się to drzewo sadzić w brzoskwinie, migdale, moreli, ale swój rodzaj odmieniają: często je skrapiaj, okopuj, ratując, cheptę po pod nie wyrywając, kosząc. Prędką te drzewo zwykło albo całe, albo po części usychać, z racyj mnogości fruktów; ale je przerzedzić należy, i suche obcinać gałęzie, bo zdrowym szkodzą gałęziom. Owoc śliwczany żołądek odmiękcza, dlatego z senesem gotowane bywają na konstypację. Suszone na rożenkach kminem i anyżem przesypowane, na rozpędzenie służą wiatrów w żołądku. Zbytnie śliwek surowych jedzenie rozdyma, zaziębia. Pestki śliwiane wiele ich nazbierawszy, zdają się na wodkę: których
lecie przesadz do ogrodu albo sadu. Może się to drzewo sadzić w brzoskwinie, migdale, moreli, ale swoy rodzay odmieniaią: często ie skrapiay, okopuy, ratuiąc, cheptę po pod nie wyrywaiąc, kosząc. Prędką te drzewo zwykło albo całe, albo po części usychać, z racyi mnogości fruktow; ale ie przerzedzić należy, y suche obcinać gałęzie, bo zdrowym szkodzą gałęziom. Owoc sliwczany żołądek odmiękcza, dlatego z senesem gotowane bywaią na konstypacyę. Suszone na rożenkach kminem y anyżem przesypowane, na rozpędzenie służą wiatrow w żołądku. Zbytnie sliwek surowych iedzenie rozdyma, zaziębia. Pestki sliwiane wiele ich nazbierawszy, zdaią się na wodkę: ktorych
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 384
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
dary Raczył dawać, pełno w nich wszystkiego bywało, Dziś tak pobrał, że sierci bydła nie zostało. Pańko Słychać było, że u was bydła odchodziły, Ale kogoż te szkody dziś nie nawiedziły? Pospolity to pożar i na wszystkie kąty Rozsypał się, a płuży już to rok dziesiąty. I u nas tak przerzedził. U kogo bywało Sto obory, dziś ledwie kilkoro zostało. Co ludziom, to też i nam; z ludźmi i śmierć miła. Aboś chciał, aby cię kaźń boska ochroniła? Wonton Więtszy żal z wielą cierpieć. Bodaj mnie samego Doległo! Nie cieszę się z przypadku cudzego. Od złych sąsiad wszystko złe
dary Raczył dawać, pełno w nich wszystkiego bywało, Dziś tak pobrał, że sierci bydła nie zostało. Pańko Słychać było, że u was bydła odchodziły, Ale kogoż te szkody dziś nie nawiedziły? Pospolity to pożar i na wszystkie kąty Rozsypał się, a płuży już to rok dziesiąty. I u nas tak przerzedził. U kogo bywało Sto obory, dziś ledwie kilkoro zostało. Co ludziom, to też i nam; z ludźmi i śmierć miła. Aboś chciał, aby cię kaźń boska ochroniła? Wonton Więtszy żal z wielą cierpieć. Bodaj mnie samego Doległo! Nie cieszę się z przypadku cudzego. Od złych sąsiad wszystko złe
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 120
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
kuchenną bierze k niemu dzidą, Aż też słudzy z kościoła, aż hajducy wnidą; Toż draba zaraz za łeb wezmą do łańcucha. Zabić grzech; niebezpieczna drażnić złego ducha. Wziął już, myślę, po grzbiecie suchych razów kilka, Bo go w sieni jako psi obracali wilka, I kudły co z większego na głowie przerzedzą. „Biegaj, chłopcze, niech siedzi, aże się najedzą, Że usiadł nie proszony przy panu we dworze, Tylko mu niechaj katem pogróżą w gąsiorze.” Kto inszych straszy, którzy nie mogą mu zdużać, Nic słuszniejszego, jako strachem go napużać. Orta potem, co się go napierał, odważę, I
kuchenną bierze k niemu dzidą, Aż też słudzy z kościoła, aż hajducy wnidą; Toż draba zaraz za łeb wezmą do łańcucha. Zabić grzech; niebezpieczna drażnić złego ducha. Wziął już, myślę, po grzbiecie suchych razów kilka, Bo go w sieni jako psi obracali wilka, I kudły co z większego na głowie przerzedzą. „Biegaj, chłopcze, niech siedzi, aże się najedzą, Że usiadł nie proszony przy panu we dworze, Tylko mu niechaj katem pogrożą w gąsiorze.” Kto inszych straszy, którzy nie mogą mu zdużać, Nic słuszniejszego, jako strachem go napużać. Orta potem, co się go napierał, odważę, I
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 562
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
asystencyjej. Co żywo pozaganiało się, sieką, rzną gonią i mówię do Chorązego nagrodził mi P. Bóg mego gniadego, dał mi za niego inszego gniadego bardzo pięknego konia, alem go tam oddał obcemu człowiekowi nie wiem jeżeli mię dojdzie: Pyta Chorązy ato czyj płowy, powiedziałem że i to mój. Przerzedziło się już znacznie lewe Moskiewskie skrzydło i samo corpus A tu prawe skrzydło Moskiewskie które się znaszym potykało lewym, dopiro poczyna uciekać znowu takaz gęstwa uczyniła się, dosyć na tym tu jednego gonisz a drugi tudzież nad karkiem stoi z szablą tego docinasz a drugi jak zając pod smycz leci trzeba było mieć głowę jako na srobach
assystencyiey. Co zywo pozaganiało się, sieką, rzną gonią y mowię do Chorązego nagrodził mi P. Bog mego gniadego, dał mi za niego inszego gniadego bardzo pięknego konia, alem go tam oddał obcemu człowiekowi nie więm iezeli mię doydzie: Pyta Chorązy ato czyi płowy, powiedziałęm że y to moy. Przerzedziło się iuz znacznie lewe Moskiewskie skrzydło y samo corpus A tu prawe skrzydło Moskiewskie ktore się znaszym potykało lewym, dopiro poczyna uciekać znowu takaz gęstwa uczyniła się, dosyc na tym tu iednego gonisz a drugi tudziesz nad karkięm stoi z szablą tego docinasz a drugi iak zaiąc pod smycz leci trzeba było miec głowę iako na srobach
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 96v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
ci. wszyscy co pod niemi konie po postrzelano pouchodzili żywo. Pod Wojniłowiczem konia zabito i głuchych gwałt narobiono bo owe bliskie pod Armaty podsadzanie Causavit że ów huk i srogi impet szkodził słuchowi i mnie samemu więcej niż trzy miesiące w głowie szumiało, jak w Browarze.
Poszlismy tedy nazad wziąwszy Chorągwi Moskiewskich sześć i samych dobrze przerzedziwszy i inszym co uśli narozdawawszy specjałów, konfundował zaraz Duńskoruński kniazia Cezarskiego. Jako potym Rotmistrz Rajtarski do więzienia wzięty powiedał że się dał z pola spędzić Na co odpowiedział mu kniaz ex tempore obaczę cię tez samego niezadługo jeżeli tak wytrzymować będziesz jako mię uczysz Ossy to tam ossy nie ludzie staliśmy potym długo z dzial tylko bito
ci. wszyscy co pod niemi konie po postrzelano pouchodzili zywo. Pod Woyniłowiczem konia zabito y głuchych gwałt narobiono bo owe bliskie pod Armaty podsadzanie Causavit że ow huk y srogi impet szkodził słuchowi y mnie samemu więcey niż trzy miesiące w głowie szumiało, iak w Browarze.
Poszlismy tedy nazad wziąwszy Chorągwi Moskiewskich sześć y samych dobrze przerzedziwszy y inszym co usli narozdawawszy specyałow, konfundował zaraz Dunskorunski kniazia Cezarskiego. Iako potym Rotmistrz Raytarski do więzienia wzięty powiedał że się dał z pola zpędzić Na co odpowiedział mu kniaz ex tempore obaczę cię tez samego niezadługo iezeli tak wytrzymować będziesz iako mię uczysz Ossy to tam ossy nie ludzie stalismy potym długo z dzial tylko bito
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 105v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
skoro się na poły przekosi, Że nie martwy Mahomet za nami kord nosi, Ale ty, wielki Boże! przez mdłe ręce nasze, Krwią pogańską żelazne napawasz pałasze, Swego broniąc dziedzictwa; któreś ty nie złotem, Krwią na krzyżu, w ogrojcu krwawym kupił potem. I gdy się tak drugi raz jako dziś przerzedzi, Postrzeże Turczyn, że nie z nami w odpowiedzi, Ale z tobą, o Panie! co jednym aniołem Tysiąc tysięcy bijesz nieprzyjaciół społem; A jeżeli tak anioł na krew ludzką duży, Toż człowiek, gdy mu anioł niewidomy służy. CZĘŚĆ SIÓDMA
W takowem nabożeństwie z dzisiejszych obrotów Skoro weszli Polacy do swoich namiotów,
skoro się na poły przekosi, Że nie martwy Mahomet za nami kord nosi, Ale ty, wielki Boże! przez mdłe ręce nasze, Krwią pogańską żelazne napawasz pałasze, Swego broniąc dziedzictwa; któreś ty nie złotem, Krwią na krzyżu, w ogrojcu krwawym kupił potem. I gdy się tak drugi raz jako dziś przerzedzi, Postrzeże Turczyn, że nie z nami w odpowiedzi, Ale z tobą, o Panie! co jednym aniołem Tysiąc tysięcy bijesz nieprzyjaciół społem; A jeżeli tak anioł na krew ludzką duży, Toż człowiek, gdy mu anioł niewidomy służy. CZĘŚĆ SIÓDMA
W takowem nabożeństwie z dzisiejszych obrotów Skoro weszli Polacy do swoich namiotów,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 228
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
ich błogosław Boże, jak to szczyrze, akomodując się wam, czynią. Jedna tylko chytrość na oszwabienie młodych gospodarzów. Z których któremu poznawszy onego chytrość, żelaznemi potraktować takowego manelkami, drugiego takiegoż prawie z końca świata do odrwienia was przybyłego konopnym orznąć, grubym jak ręka, sznureczkiem, a uznacie, jak się takowa przerzedzi kanalia. Są też drudzy i tacy, którzy między sobą w oczach waszych wrzekomo emulować będą. Lecz fałsz, gdyż to szczególnie na omamienie wasze czynią. Takowym tedy toż życzę uczynić co pirwszym, opowiadając słuszną ich szalbierstwa zapłatę. 49. Niżej wspomnianym w przeszłym punkcie bywają podobni podchlibce lub potakiwacze, którzy częstokroć podchlebianiem młodemu
ich błogosław Boże, jak to szczyrze, akomodując się wam, czynią. Jedna tylko chytrość na oszwabienie młodych gospodarzów. Z których któremu poznawszy onego chytrość, żelaznemi potraktować takowego manelkami, drugiego takiegoż prawie z końca świata do odrwienia was przybyłego konopnym orznąć, grubym jak ręka, sznureczkiem, a uznacie, jak się takowa przerzedzi kanalia. Są też drudzy i tacy, którzy między sobą w oczach waszych wrzekomo emulować będą. Lecz fałsz, gdyż to szczególnie na omamienie wasze czynią. Takowym tedy toż życzę uczynić co pirwszym, opowiadając słuszną ich szalbierstwa zapłatę. 49. Niżej wspomnianym w przeszłym punkcie bywają podobni podchlibce lub potakiwacze, którzy częstokroć podchlebianiem młodemu
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 194
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
jak i Cezar śmierci. V, W rabunek zatym wyuzdane zgraje Na rynkowe się wysforują kramy, I rwą; gdziekolwiek Stragan co przedaje, Wszędzie drzwi, wszędzie zamykają bramy; Ajeśli i tej obrony niestaje Pod dachy albo kryją się gdzie w jamy, Póki się jawnej rzeczy nie dowiedzą I owe się też gwary nie przerzedzą. VI. Bo Cezar własnej ufając dobroci Bez gwardyj; krom wart miejskich; zawsze chodził, Przez co, ze dawne bezpieczeństwo wróci Urzędom zwłaszcza; na to właśnie godził; Aż gdy śmiertelny zabój go wywróci, Ktokolwiek tam wszedł, każdy wstecz uchidził Krom trzech sług, którzy jakoby się zrzekli Skoro ów ginie nazad go
iak y Caezar śmierći. V, W rabunek zatym wyuzdane zgraie Na rynkowe się wysforuią kramy, I rwą; gdźiekolwiek Stragan co przedaie, Wszędźie drzwi, wszędźie zamykaią bramy; Aieśli y tey obrony niestaie Pod dachy albo kryią się gdźie w iamy, Poki się iawney rzeczy nie dowiedzą I owe się tesz gwary nie przerzedzą. VI. Bo Caesar własney ufaiąc dobroći Bez gwardyi; krom wart mieyskich; zawsze chodźił, Przez co, ze dawne bespieczeństwo wroći Vrzędom zwłaszcza; na to właśnie godźił; Asz gdy śmiertelny zaboy go wywroći, Ktokolwiek tam wszedł, kazdy wstecz uchidźił Krom trzech sług, ktorzy iakoby się zrzekli Skoro ow ginie nazad go
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 2
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693