że pobłogosławi, dali Bóg, sprawiedliwej W. K. Mści sprawie. Oddaję zatem i t. d. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI
, z obozu nad Drwęcą, dnia 30. Września 1628.
Nieprzestaje nieprzyjaciel Brodnicę z obu stron, gdyż sobie most prędko postawił, oppugnować, i nasi nieprzestają mu się bardzo dobrze bronić. Za dodaniem przez Pana Czarnieckiego przeszłej nocy municji, niewątpię, że conatus nieprzyjacielskie za pomocą bożą daremne będą. Posłałem był przeszłej nocy Pana Suliszowskiego z kilką chorągwi, aby był po tamtej stronie Drwęce idąc, dwieście muszkietierów łodziami, gdyż do mostu nieprzyjaciel przystąpić nieda, w
że pobłogosławi, dali Bóg, sprawiedliwéj W. K. Mści sprawie. Oddaję zatém i t. d. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI
, z obozu nad Drwęcą, dnia 30. Września 1628.
Nieprzestaje nieprzyjaciel Brodnicę z obu stron, gdyż sobie most prętko postawił, oppugnować, i nasi nieprzestają mu się bardzo dobrze bronić. Za dodaniem przez Pana Czarnieckiego przeszłéj nocy munitiej, niewątpię, że conatus nieprzyjacielskie za pomocą bożą daremne będą. Posłałem był przeszłéj nocy Pana Suliszowskiego z kilką chorągwi, aby był po tamtej stronie Drwęce idąc, dwieście muszkietyerów łodziami, gdyż do mostu nieprzyjaciel przystąpić nieda, w
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 130
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
mogą.
Obywatele tej Rzeczypospolitej nalepiej w świecie całym znają się na handlu i na sztuce żeglarskiej, przy tym są trzeźwi, oszczędni, pracowici, nadewszystko profitu swego we wszystkim upatrujący. P. Jak się dzieli Rzeczpospolita Holenderska? O. Na siedm Prowincyj, które lubo sobie udzielnemi są Państwami, w partykularności; nie przestają jednak razem w powszechności wzięte być jedną Rzecząpospolitą, według uczynionego między sobą związku R. 1579 przez który obowiązały się przysięgą wzajemną bronić wraz wszyscy swojej wolności, i stanowić Zgromadzenie Stanów Generalnych, przez swoich Deputatów z każdej w szczegolności Prowincyj wysłanych: i z trzema Powiatami z niemi sprzymierzonemi. ATLAS DZIECINNY.
Są zaś te,
mogą.
Obywatele tey Rzeczypospolitey nalepiey w świecie całym znaią się na handlu y na sztuce żeglarskiey, przy tym są trzeźwi, oszczędni, pracowici, nadewszystko profitu swego we wszystkim upatruiący. P. Jak się dzieli Rzeczpospolita Hollenderska? O. Na siedm Prowincyi, ktore lubo sobie udzielnemi są Państwami, w partykularności; nie przestaią iednak razem w powszechności wzięte bydź iedną Rzecząpospolitą, według uczynionego między sobą związku R. 1579 przez ktory obowiązały się przysięgą wzaiemną bronić wraz wszyscy swoiey wolności, y stanowić Zgromadzenie Stanow Generalnych, przez swoich Deputatow z każdey w szczegolności Prowincyi wysłanych: y z trzema Powiatami z niemi zprzymierzonemi. ATLAS DZIECINNY.
Są zaś te,
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 72
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
już kędy gładkie nimfy upatrzone, Składa Bóstwo w złoty deszcz lub w puch utajone. Neptun kiedy z Tetydą ma swe alaspasy, Groźny trydent wzgardzony leży w one czasy. Pluton gdy z Proserpiną wesoły, wnet piekła Milczą i Tyzyfone odpoczywa wściekła. Wtenczas brańcy piekielni od mąk pokoj mają I złe siostry bezdennej kadzi lać przestają. Mądra oraz waleczna Pallas, gdy w Atenie Alternatę zasiada, świetna tarcz na ścienie Wisi i srogi oszczep w kącie gdzieś wakuje, Wtenczas, gdy młodź w koncepty mądre poleruje. Apollo gdy z muzami śpiewa na Parnasie, Lutnia w ręku, a sajdak leży gdzieś w szałasie. Wtąż myśliwa Diana, gdy w Endymionie
już kędy gładkie nimfy upatrzone, Składa bostwo w złoty deszcz lub w puch utajone. Neptun kiedy z Tetydą ma swe alaspasy, Groźny trydent wzgardzony leży w one czasy. Pluton gdy z Proserpiną wesoły, wnet piekła Milczą i Tyzyfone odpoczywa wściekła. Wtenczas brańcy piekielni od mąk pokoj mają I złe siostry bezdennej kadzi lać przestają. Mądra oraz waleczna Pallas, gdy w Atenie Alternatę zasiada, świetna tarcz na ścienie Wisi i srogi oszczep w kącie gdzieś wakuje, Wtenczas, gdy młodź w koncepty mądre poleruje. Apollo gdy z muzami śpiewa na Parnasie, Lutnia w ręku, a sajdak leży gdzieś w szałasie. Wtąż myśliwa Dyana, gdy w Endymionie
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 272
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, siać hreczkę niż dla tej Rzplitej cale niepożytecznie pracować. Ale przecięż, chwała Bogu, że tych, którzy nie chcą się o Rzplitą nieużytecznie frasować i nad daremne fatygi swój przekładają pokój, że, mówię, tych nie jest większa liczba nad drugich, którzy choć widzą, że niepożytecznie pracują, przecież dla Ojczyzny nie przestają pracować. Inaczy gdyby wszyscy tak rezonowali, gdyby ten spokojny wziął górę sentyment, dopieroż by trzeba doprawdy desperować o Rzplitej. Ale przecież niech największy pożar zajmie się w domu, byłby bardzo naganiony gospodarz, gdyby go ratować nie chciał, póki jeszcze jest jaka do ratunku aparencja. Nie pokrywajmy niepodobieństwa pretekstem zbytecznej
, siać hreczkę niż dla tej Rzplitej cale niepożytecznie pracować. Ale przecięż, chwała Bogu, że tych, którzy nie chcą się o Rzplitą nieużytecznie frasować i nad daremne fatygi swój przekładają pokój, że, mówię, tych nie jest większa liczba nad drugich, którzy choć widzą, że niepożytecznie pracują, przecież dla Ojczyzny nie przestają pracować. Inaczy gdyby wszyscy tak rezonowali, gdyby ten spokojny wziął górę sentyment, dopieroż by trzeba doprawdy desperować o Rzplitej. Ale przecież niech największy pożar zajmie się w domu, byłby bardzo naganiony gospodarz, gdyby go ratować nie chciał, póki jeszcze jest jaka do ratunku apparencyja. Nie pokrywajmy niepodobieństwa pretekstem zbytecznej
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 157
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
. O, toć niebo przedajne za malućką pracę, choć tanie, nikt do niego przecię nie kołace! Ach, szalony narodzie, głupie twe mniemanie, gdy nad niebo przekładasz doczesne zebranie! Któż dzieciom (któryż rozum we grze głupi błądzi) słusznym kręgiem wygranej palmy nie przysądzi? Ci bowiem orzechami skoro grać przestają, pieniędzy zaraz różność od orzechów znają. My zaś barziej – ach, wstydzie! – rozumu nie mamy, gdy nad niebo doczesne cacki przekładamy. O, lekarze! Otwórzcie głupim salwatele, niech się głupstwo szalone przemienia w medele. Aleć widzi to Rządzce wszechmocnego oko i grzech imieniem głupstwa okrywa szeroko. Moje także
. O, toć niebo przedajne za malućką pracę, choć tanie, nikt do niego przecię nie kołace! Ach, szalony narodzie, głupie twe mniemanie, gdy nad niebo przekładasz doczesne zebranie! Któż dzieciom (któryż rozum we grze głupi błądzi) słusznym kręgiem wygranej palmy nie przysądzi? Ci bowiem orzechami skoro grać przestają, pieniędzy zaraz różność od orzechów znają. My zaś barziej – ach, wstydzie! – rozumu nie mamy, gdy nad niebo doczesne cacki przekładamy. O, lekarze! Otwórzcie głupim salwatele, niech się głupstwo szalone przemienia w medele. Aleć widzi to Rządzce wszechmocnego oko i grzech imieniem głupstwa okrywa szeroko. Moje także
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 33
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
owego chorego, który dufając mocy natury, i temperamentu swego nie uważa śmiertelnej choroby, która mu śmiercią grozi; brzydzi się tym, co go uzdrowić może, dla wstrętu który ma do przykrych smakowi lekarstw: Postępujemy sobie, jak zwycżajnie Heretycy, którzy choć po długich kontrowersjach przekonani o błędach swoich, nie mniej w nich przestają; inszej na ostatek nie mając racyj po sobie, tylko tę; że wtej wierze chcą umierać, w której się porodzili. Jesteśmy naostatek jak siłu takich, którzy w starych gmachach mieszkają, choć z ocziwistym niebezpieczeństwem, że ich przywalić mogą; nie myślą o żadnej ich reparacyj, przez wzgląd osobliwy na Antecesorów swoich
owego chorego, ktory dufaiąc mocy natury, y temperamentu swego nie uwaźa smiertelney choroby, ktora mu smierćią groźi; brzydźi się tym, co go uzdrowić moźe, dla wstrętu ktory ma do przykrych smakowi lekarstw: Postępuiemy sobie, iak zwycźaynie Heretycy, ktorzy choć po długich kontrowersyach przekonani o błędach swoich, nie mniey w nich przestaią; inszey na ostatek nie maiąc racyi po sobie, tylko tę; źe wtey wierze chcą umieráć, w ktorey się porodźili. Jestesmy naostatek iak siłu takich, ktorzy w starych gmachach mieszkaią, choć z ocźywistym niebespieczenstwem, źe ich przywalić mogą; nie myślą o źadney ich reparacyi, przez wzgląd osobliwy na Antecessorow swoich
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 2
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
srzodków należitych prawem nadanych, do powściągnienia ambicyj panujących, niegodziwemi ich tylko weksami drażni i uraża; sam się na nieźliczone dzieląc fakcje; przez co królom daje oręże na siebie, których zwycżajna maksyma, Divide et impera.
A zasz królowie nasi, nie za kontraktem panują? jeżeli go w czim przestępują, tym samym panować przestają; nasza tedy wina, jeżeli sobie sprawiedliwości sami nie czyniemy; uczynić ją zaś zawsże snado możemy, byle nie na płonnej racyj, ani proźnemi słowami, domawialiśmy się, zgodnie, bez wiolencyj, tego; co wsobie ten kontrakt, a po nasżemu pacta conventa zawierają: co się stać nigdy nie może,
srzodkow naleźytych prawem nadanych, do powśćiągnienia ambicyi panuiących, niegodźiwemi ich tylko wexami draźni y uraźa; sam się na nieźliczone dźieląc fakcye; przez co krolom daie oręźe na siebie, ktorych zwycźayna maxyma, Divide et impera.
A zasz krolowie nasi, nie za kontraktem panuią? iezeli go w cźym przestępuią, tym samym panowáć przestaią; nasza tedy wina, ieźeli sobie sprawiedliwośći sami nie czyniemy; uczynić ią zaś zawsźe snado moźemy, byle nie na płonney racyi, ani proźnemi słowami, domawialiśmy się, zgodnie, bez wiolencyi, tego; co wsobie ten kontrakt, á po nasźemu pacta conventa zawieraią: co się stać nigdy nie moźe,
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 4
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
, Donum Cherubicum. Teodoretus, Directorium Euangelicum. Doktor Anielski/ Jest i innych Elogia, abo tytułów wychwalających ten Naświętszy Sakrament/ tysiącami prawie od Świętych Doktorów wynalezionych/ którzy pomniąc na ono napomnienie Salomonowe; Benedicentes Dominum, exaltate illum quantum potestis, maior est enim omni laude. Duchem upokorzonym wysławiać zacności i majestatu jego nie przestają; ale co godzina prawie nowe mu pienia przynoszą/ mówiąc z Dawidem świętym: Cõfitebor Domino nimis in ore meo, in medio multorum laudabo eum. Abowiem Magnus Dominus, et laudabilis nimis. Nade wszytkie jednak tytuły i nazwiska temu Naświętszemu Sakramentowi/ od wiernych Pańskich przypisane/ naprzystojniej służy nazwisko chleba/ jako sam Pan nazwać
, Donum Cherubicum. Theodoretus, Directorium Euangelicum. Doktor Anyelski/ Iest y innych Elogia, ábo tytułow wychwáláiących ten Naświętszy Sákráment/ tyśiącámi práwie od Swiętych Doktorow wynáleźionych/ ktorzy pomniąc ná ono nápomnienie Sálomonowe; Benedicentes Dominum, exaltate illum quantum potestis, maior est enim omni laude. Duchem vpokorzonym wysłáwiáć zacnośći y máiestatu iego nie przestáią; ále co godźiná práwie nowe mu pienia przynoszą/ mowiąc z Dawidem świętym: Cõfitebor Domino nimis in ore meo, in medio multorum laudabo eum. Abowiem Magnus Dominus, et laudabilis nimis. Náde wszytkie iednák tytuły y názwiská temu Naświętszemu Sákrámentowi/ od wiernych Páńskich przypisáne/ naprzystoyniey służy názwisko chlebá/ iáko sam Pan názwáć
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 29
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
!”. Dusza
Dusza na to podniesie głos barzo płaczliwy: “Ach, iżem kiedy przyszła na świat nieszczęśliwy! Czemuż wżdy Bóg dopuścił, żem się taka stała, wiedząc, żem ja nieszczęsna wiecznie zginąć miała? O szczęśliwe bydlęta: kiedy umierają, giną ich dusze z ciały i tak żyć przestają, mąk nie cierpią po śmierci sobie naznaczonych! O, gdyby taki koniec był nas, potępionych!”. Ciało Dusze pyta
Ciało się jeszcze ozwie do Ducha smutnego; “Gdyś ty, Duszo, świadoma już świata onego, powiedz, proszę cię barzo, coś też tam widziała, o łasce Chrystusowej coś też
!”. Dusza
Dusza na to podniesie głos barzo płaczliwy: “Ach, iżem kiedy przyszła na świat nieszczęśliwy! Czemuż wżdy Bóg dopuścił, żem się taka stała, wiedząc, żem ja nieszczęsna wiecznie zginąć miała? O szczęśliwe bydlęta: kiedy umierają, giną ich dusze z ciały i tak żyć przestają, mąk nie cierpią po śmierci sobie naznaczonych! O, gdyby taki koniec był nas, potępionych!”. Ciało Dusze pyta
Ciało się jeszcze ozwie do Ducha smutnego; “Gdyś ty, Duszo, świadoma już świata onego, powiedz, proszę cię barzo, coś też tam widziała, o łasce Chrystusowej coś też
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 42
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Jest jakby morze z ognia uczynione, więzienie srogie. O, jako zamknione! Ciemnica ciężka i turma gorzkości, wszelkiej żałości. Jest grób ciał żywych i dusz pogrzebionych, do umierania wiecznie naznaczonych, kraina śmierci, otchłań jak straszliwa, gdzie śmierć jest żywa. Bo tam mieszkańcy zawsze umierają, żyjąc, umierać nigdy nie przestają, żądają śmierci, przecie jej nie mają, choć umierają. Mat. 25,(41. 44) Apoc. 14,(10-11) Apoc. 19,(20) Luc. 16,(23) Apoc. 20,(14) Apoc. 9,(6) § II
Jest jakby morze z ognia uczynione, więzienie srogie. O, jako zamknione! Ciemnica ciężka i turma gorzkości, wszelkiej żałości. Jest grób ciał żywych i dusz pogrzebionych, do umierania wiecznie naznaczonych, kraina śmierci, otchłań jak straszliwa, gdzie śmierć jest żywa. Bo tam mieszkańcy zawsze umierają, żyjąc, umierać nigdy nie przestają, żądają śmierci, przecie jej nie mają, choć umierają. Matth. 25,(41. 44) Apoc. 14,(10-11) Apoc. 19,(20) Luc. 16,(23) Apoc. 20,(14) Apoc. 9,(6) § II
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 67
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004