afekt w ludzkich chęciach zostawuje: A jako nikt wątpić nie może/ widzę że ten pożar jeszcze z Raju poszedł: Bo jako świat nastał/ tak i pierwszy i potomni ludzie nigdy bez swoich afektów nie żyli: i nie był żaden któryby sobie tym towarem serca nieobciążył: Jej Mść Panna N. jako z przestrachu Śledzie z Kapustą obaczywszy/ nie może jedno wdzięczna być tej chęci Jego Mci/ a przy tym jej znaki wdzięcznie przyjmować: że ja Jego Mść i Przy Miesopuście jeszcze zachować chce: i potraw grubych broniąc skaz i żołądka Jej Mci przestrzega; czyniąc smak zacny w powolności wsej/ za którą łaskęIch Mość/ z rozkazania tych
áffekt w ludzkich chęćiách zostáwuie: A iáko nikt wątpić nie może/ widzę że ten pożar ieszcże z Ráiu poszedł: Bo iáko świát nástał/ ták y pierwszy y potomni ludźie nigdy bez swoich áffektow nie żyli: y nie był żaden ktoryby sobie tym towárem sercá nieobćiążył: Iey Mść Pánná N. iáko z przestráchu Sledźie z Kápustą obacżywszy/ nie może iedno wdźięczna bydź tey chęći Iego Mći/ á przy tym iey znáki wdźięcżnie przyimowáć: że ia Iego Mść y Przy Miesopuśćie ieszcże záchowáć chce: y potraw grubych broniąc skáz y żołądká Iey Mći przestrzega; cżyniąc smák zacny w powolnośći wsey/ zá ktorą łáskęIch Mość/ z roskazánia tych
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: B3
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
złego przyrodzeniu człowieczemu/ owym samym in amorem et amplexum eius, powabić się dajmy/ że jeśli i był który Biskup Rzymski zły i niezbożny żywotem/ ale wiarą zły i niezbożny nie był ni jeden. Marcellinus jeśli się pośliznął/ powstał: i męczeńską śmiercią tego/ prze miłość jego samego/ wyznał/ którego się był przestrach mąk doczesnych zaprzał. Jeśli toż ucierpiał był i Liberius: i ten Panu swemu był padł/ panu swemu i zaś powstał. Honorus po śmierci od Heretyków Monotelitów za jedynomyślnika i spół wyznawcecalumniosè zaciągany/ ma od potwarzy tej obrońcy znamienite/ męże święte/ Agatona Biskupa Rzymskiego/ Maksyma Wyznawcę/ i Jana Damascena/
złego przyrodzeniu cżłowiecże^v^/ owym sámym in amorem et amplexum eius, powabić sie daymy/ że iesli y był ktory Biskup Rzymski zły y niezbożny żywotem/ ále wiárą zły y niezbożny nie był ni ieden. Márcellinus iesli sie pośliznął/ powstał: y męczenską śmierćią tego/ prze miłość iego sámego/ wyznał/ ktorego sie był przestrách mąk doczesnych záprzał. Ieśli toż vćierpiał był y Liberius: y ten Pánu swemu był padł/ pánu swemu y záś powstał. Honorus po smierći od Hęretykow Monothelitow zá iedynomyślniká y społ wyznawcecalumniosè záćiągány/ ma od potwarzy tey obrońcy známięnite/ męże święte/ Agáthoná Biskupá Rzymskiego/ Máximá Wyznawcę/ y Ianá Dámáscená/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 196
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
co niezwyczajnego na niebie pokaże? gdy nam tam taki znak straszny zaświeci? Jedno zaćmienie słońca wiele w nas trwogi czyni: dopiero poznawamy co umie światłość jego gdy jej nie mamy: dopiero na nie patrzać chcemy kiedy ono nas widzieć niechce, toż rzekę i o gwiazdach nowych/ niepodobna rzecz żeby w nas nie mnożyły przestrachu z samego tego/ iż Pan jako wszytko na niebie/ tak i one czyni nam na znak/ naukę i przestrogę a tym więcej gdy sposobem strasznym a niezwyczajnym się pokazują: zda się Pan niejako reformować niebo/ zda się cośnowego wnosić tam wzgórę/ jakoż się niema bać ziemia która wszystkiego dobra swego/ wysztkiego
co niezwyczáynego ná niebie pokaże? gdy nam tam táki znák strászny záświeći? Iedno záćmienié słońca wielé w nas trwogi czyni: dopiero poznawamy co vmié świátłość iego gdy iéy nie mamy: dopiéro ná nie pátrzáć chcemy kiedy ono nas widźieć niechce, toż rzekę y o gwiazdách nowych/ niepodobna rzecz żeby w nas nie mnożyły przestráchu z sámego tego/ iż Pan iako wszytko ná niebie/ ták y oné czyni nam ná znak/ naukę y przéstrogę á tym więcéy gdy sposobem strásznym á niezwyczáynym sie pokázuią: zda sie Pan nieiáko reformowáć niebo/ zda sie cośnoweg^o^ wnośić tám wzgórę/ iakoż się nima bać źiemiá ktora wszystkiégo dobrá swégo/ wysztkieg^o^
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: B3v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
drobniejszych/ tyle Hufców/ ile Konstelacij/ tyle Hetmanów/ ile gwiazd świetniejszych/ gdy tedy widzimy/ że Pan przyczynia się w żołnierze/ że Hetmani nowi straszni na niebie przed tym niewidani ukazują się/ muśmy się radzi nie radzi lękać/ żeby snadź zadaniem przyczyny w nas nie uderzono: że sama nowosc gwiazdy ma swoij przestrach. Ale więcej straszniejsza jest natura i złożenie jego/ w którym jest pewne podobieństwo odmienności naszej ludzkiej/ słabości: jako Kometa jest złożony z pary/ wiatru/ dymu/ tak i ludzie na ziemi/ żywot nasz tu nie jest nic inszego jeno wiatr/ dym; jako w nas wilgotność przyrodzona zawsze się pali przyrodzonym gorącem
drobnieyszych/ tyle Hufcow/ ile Constelláciy/ tyle Hetmánow/ ile gwiazd świetnieyszych/ gdy tedy widźimy/ że Pan przyczynia sie w żołnierze/ że Hetmani nowi strászni ná niebie przed tym niewidáni vkázuią sie/ muśmy sie rádźi nie radźi lękáć/ żeby snadź zádániem przyczyny w nas nie vderzono: że sámá nowosc gwiazdy ma swoiy przestrach. Ale więcey strásznieysza iest náturá y złożenie iego/ w ktorym iest pewne podobieństwo odmiennośći naszey ludzkiéy/ słabośći: iáko Kometá iest złożony z páry/ wiátru/ dymu/ ták y ludźie ná źiemi/ żywot nász tu nie iest nic inszego ieno wiátr/ dym; iáko w nas wilgotność przyrodzona záwsze sie pali przyrodzonym gorącem
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C2
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
koty, i psy od padła zdychały, odzierającym skory, ręce krosty osypywały.
W Miesiącu Lipcu. w Tukstla w Ameryce o 50 mil od Vera-Cruz trzaskiem, pukaniem, i grzmotami straszliwemi obudzeni i przerażeni obywatele, ujrzeli Niebo okryte płomieniami i obłokami, z których popiół padający ręce, i twarzy palił. Wiele niewiast z przestrachu przed czasem na ulicy porodziło. Rozumiano, że dzień sądny następował. Nazajutrz postrzeżono, iż ten ogień z góry Monte-blanco wypadał, który wkrótce ustał, a o 9 godzinie góra z newypowiadzianym hukiem pękła zostawiwszy przepaść niezgruntowaną, a 100 sążni około mającą. Podczas tego rozerwania wyrzucała nieprzeliczoną liczbę kamieni 2. 4. 6.
koty, y psy od padła zdychały, odzierającym skory, ręce krosty osypywały.
W Miesiącu Lipcu. w Tuxtla w Ameryce o 50 mil od Vera-Cruz trzaskiem, pukaniem, y grzmotami straszliwemi obudzeni y przerażeni obywatele, uyrzeli Niebo okryte płomieniami y obłokami, z ktorych popioł padaiący ręce, y twarzy palił. Wiele niewiast z przestrachu przed czasem na ulicy porodziło. Rozumiano, że dzień sądny następował. Nazaiutrz postrzeżono, iż ten ogień z gory Monte-blanco wypadał, ktory wkrotce ustał, á o 9 godzinie gora z newypowiadzianym hukiem pękła zostawiwszy przepaść niezgruntowaną, á 100 sążni około maiącą. Podczas tego rozerwania wyrzucała nieprzeliczoną liczbę kamieni 2. 4. 6.
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 233
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
życia, nieśmiertelność sławy, pragnienie w Poddanych wzbudzające, i Rzeczposp: wieczną czyniące wiążą vincula! Nieszczęśliwe te, gdzie więcej wagi ma strach niż miłość, gdzie bronią, i mocą Trony się gruntują, nie Poddanych miłością gdzie w sercach, w ustach, w postępkach czytać: Oderint, dum metuant, i gdzie pokazując przestrach, i lękanie potencją, z najduje się niezbożna jedynowładnego panowania chciwość i ambicja. Aby Królowie tylko łaske dobroczynność Piąty. Poddanym czynili żadnej przy Majestacie nie mieli ostrości. A którzy źli, na tych miecz, karę Marszałkowie, Starostowie, Trybunały mieć powinne. I którzy Królowie tak się sprawowali, to było dobrze,
żyćia, nieśmiertelność sławy, prágnienie w Poddánych wzbudzáiące, y Rzeczposp: wieczną czyniące wiążą vincula! Nieszczęśliwe te, gdźie więcey wagi ma strách niż miłość, gdźie bronią, y mocą Throny się gruntuią, nie Poddánych miłośćią gdźie w sercách, w vstách, w postępkách czytáć: Oderint, dum metuant, y gdźie pokázuiąc przestrách, y lękánie potentią, z náyduie się niezbożna iedynowładnego pánowánia chćiwość y ambitia. Aby Krolowie tylko łáske dobroczynność Piąty. Poddánym czynili żadney przy Máiestaćie nie mieli ostrośći. A ktorzy źli, ná tych miecz, karę Márszałkowie, Stárostowie, Trybunały mieć powinne. Y ktorzy Krolowie ták się spráwowáli, to było dobrze,
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 66
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
tej rozprawie Słońca/ i przy wszystkiej mowie/ Stali około niego wkrąg wszyscy Bogowie: Przykrząc się mu prośbami swemi pokornemi/ By się nie skwapiał mnożyć ciemności na ziemi. Jowisz ogniów spuszczonych wymówki też dawa/ Lecz po królewsku przecię/ groźb do prośb przydawa. A zatym konie zbiera Febus swe szalone/ Jeszcze pierwszym przestrachem wielce potrwożone: I srodze je ostrogą i biczem morduje/ Ich bo śmierci synowskiej przyczyną najduje. A Faetonów ociec. Foebus. Przemian Owidyuszowych B Temu panu rząd woza poturzę samemu. Na Jowisza przymówka. Argument Powieści Siódmej.
PO wprzężeniu od Foebusa koni w wóz, Jupiter obchodził niebo, patrząc jeśli go kędy ogień nie
tey rozpráwie Słońcá/ y przy wszystkiey mowie/ Stali około niego wkrąg wszyscy Bogowie: Przykrząc się mu prośbami swemi pokornemi/ By się nie zkwápiał mnożyć ćiemnośći ná źiemi. Iowisz ogniow spuszczonych wymowki też dawa/ Lecz po krolewsku przećię/ groźb do prośb przydawa. A zátym konie zbiera Phebus swe szalone/ Ieszcze pierwszym przestráchem wielce potrwożone: Y srodze ie ostrogą y biczem morduie/ Ich bo śmierći synowskiey przyczyną náyduie. A Pháetonow oćiec. Phoebus. Przemian Owidyuszowych B Temu pánu rząd wozá poturzę sámemu. Ná Iowiszá przymowká. Argument Powieśći Siodmey.
PO wprzężeniu od Phoebusá koni w woz, Iupiter obchodźił niebo, pátrząc iesli go kędy ogień nie
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 74
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wełny zrobiona u Letnich znaków Velites nazwanych. 6to Cassis Przyłbicia żelazna. 7mo. Scutum, tojest Pawęza, Tarcza z rzemienia formowana formą owalną a Secando tojest od przecinania, albo ab excutiendo od odrzucania, odbicia. Na tych Tarczach Poete i Rzymianie miewali różne Signa i Figury, Bogów, Ludzi, Bestii, służące do przestrachu Szyków Nieprzyjacielskich. Polerowniejsi rysowali Cesarzów, Wodzów, Rotmistrzów, pod któremi Wojnę służyli, zdobili rubinami, różnemi klejnotami. Ekstra Rzymu w Grecyj te mody obserwowali, że Delfiny Morskie ryby na Tarczach wyrabiali, jako to uczynił Ulises, podobno życząc sobie pływać po krwi Nieprzyjacielskiej: Alcibiades na Tarczy ze Złota i Słoniowej kości miał
wełny zrobiona u Letnich znakow Velites nazwanych. 6to Cassis Przyłbicia żelazna. 7mo. Scutum, toiest Pawęza, Tarcza z rzemienia formowana formą owalną à Secando toiest od przecinania, albo ab excutiendo od odrzucania, odbicia. Na tych Tarczach Pòétae y Rzymianie miewalì rożne Signa y Figury, Bogow, Ludzi, Bestyi, służące do przestrachu Szykow Nieprzyiacielskich. Polerownieysi rysowali Cesarzow, Wodzow, Rotmistrzow, pod ktoremi Woynę służyli, zdobili rubinami, rożnemi kleynotami. Extra Rzymu w Grecyi te mody obserwowali, że Delfiny Morskie ryby na Tarczach wyrabiali, iako to uczynił Ulyses, podobno życząc sobie pływać po krwi Nieprzyiacielskiey: Alcibiades ná Tarczy ze Złota y Słoniowey kości miał
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 458
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
O mei filii! vestrum iam ante fores exitium. Monstrum także z trzema głowami złowione Królowi prezentowane, znikneło. Sam Metezuma miał widzenie, iż wojsko od Wschodu nacierało, trupem słało, kogo napadło. Roku 1517. a panowania Mętezumy Roku 14. na Oceanie Północym pokazały się okręty Cudzoziemskie, z wielką Meksykanów admiracją i przestrachem, ku którym z swojemi wypadli statkami, i byli zaproszeni na okręty, zobopólnie ludzkością z sobą certując, raritates sobie dając w prezencie, przy zachodzącej delineacyj i odrysowaniu na płótnie osób stroju, przez Meksykanów uczynionej, gdy się z Hiszpanami przywitali. W tym się pożegnali, wkrótce Hiszpani swój deklarowali powrót. Meksykani co widzieli
O mei filii! vestrum iam ante fores exitium. Monstrum także z trzema głowami złowione Krolowi prezentowane, znikneło. Sam Metezuma miał widzenie, iż woysko od Wschodu nacierało, trupem słało, kogo napadło. Roku 1517. a panowania Mętezumy Roku 14. na Oceanie Pułnocnym pokazały się okręty Cudzoziemskie, z wielką Mexikanow admiracyą y przestrachem, ku ktorym z swoiemi wypadli statkami, y byli zaproszeni na okręty, zobopólnie ludzkością z sobą certuiąc, raritates sobie daiąc w prezencie, przy zachodzącey delineacyi y odrysowaniu na płotnie osób stroiu, przez Mexikanow uczynioney, gdy się z Hiszpanami przywitali. W tym się pożegnali, wkrótce Hiszpani swoy deklarowali powrót. Mexikani co widzieli
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 600
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
szyk został rozerwany;
Jednak tak długo naszy nacierali, Aż się rozproszył on gmin napużany, już się niebroniąc, jedna strona bije, A druga tylko nadstawuje szyję.
Sam chan straciwszy z swojej krwie jednego I kilkadziesiąt murzów postradawszy, Nad to siostrzeńca z rydwanem rannego W półtora milach swego odbieżawszy, Aż do Wiśniowca z przestrachu nagłego W ucieczce jednym pędem zajechawszy, A Chmielnickim smutny nocleg odprawował I zguby swojej charamzy litował.
W tej bitwie tyłu Koniecpolski bronił Wojska, z prawego skrzydła odpierając Tłum pogan, który w lesie się zasłonił, Z zasadzki natrzeć na naszych zmierzając, Skąd go spędziwszy, chana rączo gonił Z swym ludem, jednak próżno nadspieszając
szyk został rozerwany;
Jednak tak długo naszy nacierali, Aż się rozproszył on gmin napużany, już się niebroniąc, jedna strona bije, A druga tylko nadstawuje szyję.
Sam chan straciwszy z swojej krwie jednego I kilkadziesiąt murzów postradawszy, Nad to siostrzeńca z rydwanem rannego W półtora milach swego odbieżawszy, Aż do Wiśniowca z przestrachu nagłego W ucieczce jednym pędem zajechawszy, A Chmielnickim smutny nocleg odprawował I zguby swojej charamzy litował.
W tej bitwie tyłu Koniecpolski bronił Wojska, z prawego skrzydła odpierając Tłum pogan, który w lesie się zasłonił, Z zasadzki natrzeć na naszych zmierzając, Zkąd go spędziwszy, chana rączo gonił Z swym ludem, jednak próżno nadspieszając
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 347
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842