mój M. P. w szczęściu Syny Synów swoich z pociechą oglądać mógł Mowy przy PRZEDMOWA WESELNA. Która się z Ślubu przyszedszy odprawuje
ŚWiadczą o tym sławnych Historyków pisma Wm. M. P. że Afyryjczykowie tej Ceremonii przy Weselnych sprawach zażywać zwykli. Tegoż dniapo poślubieni uzobopolnymi abo też nazajutrz przed Wschodem Słońca na Łąki przestrone wychadzali. Tam potym Pan Młody uczyniwszy pokłon Słońcu/ zalecenie także Rodziców swych wdzięcznie przyjąwszy obracał się do Słońca wschodzącego czyniąć przystojna przyślę. go że Małżonce swej sobie dopiero posłubionej wiary aże do ostatniej żywota swego godziny nierozerwanie dotrzymać miał. To Poganie My zaś te superstycje odjeżonszy/ abo zgoją skuteczne odrzuciwszy/ do Słońca sprawiedliwości serca
moy M. P. w szczęśćiu Syny Synow swoich z poćiechą oglądáć mogł Mowy przy PRZEDMOWA WESELNA. Ktora sie z Slubu przyszedszy odpráwuie
SWiadcżą o tym sławnych Historykow pismá Wm. M. P. że Affyriycżykowie tey Ceremoniey przy Weselnych spráwách záżywáć zwykli. Tegoż dniápo poślubieni uzobopolnymi ábo też názáiutrz przed Wschodem Słońcá ná Łąki przestrone wychadzali. Tám potym Pan Młody vcżyniwszy pokłon Słońcu/ zálecenie także Rodźicow swych wdźięcznie przyiąwszy obrácał się do Słońcá wschodzącego cżyniąć przystoyná przyślę. go że Małżonce swey sobie dopiero posłubioney wiáry áże do ostátniey żywotá swego godźiny nierozerwánie dotrzymáć miał. To Pogánie My záś te superstycye odieżonszy/ abo zgoią skuteczne odrzućiwszy/ do Słońca sprawiedliwośći sercá
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: C4v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
była do pewnego czasu nażyczyła Nie godziło się własności czyjej gdy się je yv mnie upomniano odmawiać/ ani się tego co przyrodzenie niesie zbraniać. Każdy człowiek urodziwszy się na świat/ jako persona w Komedyej na Teatrum wychodzi: która odprawiwszy rzecz swoję/ ustępuje drugiej/ a więcej się nie pokazuje, tak i ja na tym przestronym Teatrum świata tego pokazawszy się a powołania mego personę odprawiwszy miejscu i placu drugim ustąpiłem, Jakom przystojnie na tym Teatrum stanął/ Bóg już uznał i osądził/ ale i ludzie potomni sądzić będą. Przestawamy na tej odpowiedzi zacny Żołnierzu a zwłaszcza na tym coś namielił: iż w wyobrażeniu schodzi człowiek z tego świata
była do pewnego czásu náżycżyła Nie godźiło sie własnosći cżyiey gdy sie ie yv mnie vpomniano odmawiáć/ áni sie tego co przyrodzenie nieśie zbraniáć. Káżdy cżłowiek vrodźiwszy sie ná świát/ iako personá w Komedyey ná Theatrum wychodźi: ktora odpráwiwszy rzecż swoię/ vstępuie drugiey/ á więcey sie nie pokázuie, ták y ia ná tym przestronỹ Theatrum światá tego pokazawszy sie á powołánia mego personę odpráwiwszy mieyscu y plácu drugim vstąpiłem, Iakom przystoynie ná tym Theátrum stánął/ Bog iuż vznał y osądźił/ ále y ludźie potomni sądźić będą. Przestawamy ná tey odpowiedźi zacny Zołnierzu á zwłaszcżá ná tym coś namielił: iż w wyobráżeniu zchodźi cżłowiek z tego świátá
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: F3
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
TANTALUS Do Skępisława Sknerskiego Podskarbiego Kścia Pluta:
A Nacoż Panie Stary? Tak zbierać Talary. Lub Hollednerskie skupować galbiny/ Gdy następują z świata przenosiny. Wtamtę idąc stronę Darmo brać mamonę Z sobą takową. Bo przewoźnik Letej Charon/ w przewozie/ pewnie nie weźmie tej Ty skępcze łakomy Skupujesz Wsi/ Domy Gęste Folwarki i przestrone sioła/ Pół świata na cię dzisiaj ciasne zgoła/ Styskują Sąsiedzi/ Nikt się nie osiedzi Gdzie grunt rodzajny/ gdzie przestrone włości Wszytko pochlonąć chćesz w twojej chciwości/ Pedasz ze masz Syny Pełen Dom Ródziny Których przystojnie zostawić mi trzeba: By nie żebrali po mej śmierci chleba. Próżne to staranie Chciwie zbierać na nie Ty
TANTALVS Do Skępisłáwá Sknerskiego Podskárbiego Xćiá Plutá:
A Nácoż Pánie Stáry? Ták zbieráć Tálary. Lub Hollednerskie skupowáć gálbiny/ Gdy nástepuią z świátá przenośiny. Wtamtę idąc stronę Dármo brać mámonę Z sobą tákową. Bo przewoźnik Lethey Cháron/ w przewoźie/ pewnie nie weźmie tey Ty skępcze łákomy Skupuiesz Wśi/ Domy Gęste Folwárki y przestrone śiołá/ Puł świátá ná ćię dźiśiay ćiasne zgołá/ Styskuią Sąśiedźi/ Nikt się nie ośiedźi Gdźie grunt rodzáyny/ gdźie przestrone włośći Wszytko pochlonąć chćesz w twoiey chćiwośći/ Pedasz ze masz Syny Pełen Dom Rodźiny Ktorych przystoynie zostáwić mi trzebá: By nie żebráli po mey śmierći chlebá. Prożne to stáránie Chćiwie zbieráć ná nie Ty
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 178
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
następują z świata przenosiny. Wtamtę idąc stronę Darmo brać mamonę Z sobą takową. Bo przewoźnik Letej Charon/ w przewozie/ pewnie nie weźmie tej Ty skępcze łakomy Skupujesz Wsi/ Domy Gęste Folwarki i przestrone sioła/ Pół świata na cię dzisiaj ciasne zgoła/ Styskują Sąsiedzi/ Nikt się nie osiedzi Gdzie grunt rodzajny/ gdzie przestrone włości Wszytko pochlonąć chćesz w twojej chciwości/ Pedasz ze masz Syny Pełen Dom Ródziny Których przystojnie zostawić mi trzeba: By nie żebrali po mej śmierci chleba. Próżne to staranie Chciwie zbierać na nie Ty mrzesz głód/ ledwie że nie pijesz wody Syn Wino leje/ z Tokajskiej jagody Stroje/ bassarynki/ Gawiedź/ Meluzenki/
nástepuią z świátá przenośiny. Wtamtę idąc stronę Dármo brać mámonę Z sobą tákową. Bo przewoźnik Lethey Cháron/ w przewoźie/ pewnie nie weźmie tey Ty skępcze łákomy Skupuiesz Wśi/ Domy Gęste Folwárki y przestrone śiołá/ Puł świátá ná ćię dźiśiay ćiasne zgołá/ Styskuią Sąśiedźi/ Nikt się nie ośiedźi Gdźie grunt rodzáyny/ gdźie przestrone włośći Wszytko pochlonąć chćesz w twoiey chćiwośći/ Pedasz ze masz Syny Pełen Dom Rodźiny Ktorych przystoynie zostáwić mi trzebá: By nie żebráli po mey śmierći chlebá. Prożne to stáránie Chćiwie zbieráć ná nie Ty mrzesz głod/ ledwie że nie piiesz wody Syn Wino leie/ z Tokáyskiey iágody Stroie/ bássárynki/ Gawiedź/ Meluzęnki/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 178
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
rękę/ ten z korteziej/ Mało nie nałąmał szyjej. Pan dziś wesoł/ leć jutro skrobnie się w głowę Dług zaciągnąwszy na nowe. Bo grubarze/ źli Rajcy/ nie szczerze radzą Ze Panu koszty niewadzą Dziś w Areńdę wsi pójdą: jutro wzastawy/ Ten koszt wszytek na potrawy. Potym nie wykupiwszy przestronych Włości Przyjdzie pozbyć i wieczności. Kuchnia skopuł substancji/ i jej ognisko Dóbr Ojczystych topielisko. Zbytek co twe Polaku tak garło lubi/ Ciebie i Ojczyźnę gubi/ Ten dawne Familie/ zniszczył i domy/ Zbiorów pożerca łakomy. On dziedzictwa wynosi; w nosi ubóstwo/ I inszych bied różne mnóstwo. A nad to;
rękę/ ten z korteziey/ Máło nie náłąmał szyiey. Pąn dźiś wesoł/ leć iutro skrobnie się w głowę Dług záćiągnąwszy ná nowe. Bo grubárze/ źli Ráycy/ nie szczerze rádzą Ze Pánu koszty niewádzą Dźiś w Areńdę wśi poydą: iutro wzástáwy/ Ten koszt wszytek ná potráwy. Potym nie wykupiwszy przestronych Włośći Przyidźie pozbyć y wiecznośći. Kuchnia skopuł substántiey/ y iey ognisko Dobr Oyczystych topielisko. Zbytek co twe Polaku ták gárło lubi/ Ciebie y Oyczyźnę gubi/ Ten dawne Fámilie/ zniszczył y domy/ Zbiorow pożercá łákomy. On dźiedźictwá wynośi; w nośi vbostwo/ Y inszych bied rozne mnostwo. A nád to;
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 205
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
kąta: „Ba, gdyby nie stare.” 337 (P). ANIELSKIE MIESZKANIE
Wielki gmach, lecz i piękny, dwoje widzę piętro, A jako Włoszy mówią: defora i dentro, To tam mnie, to sam wodzi gospodarz ochoczy (Jakoż było co widzieć, było czym paść oczy), Przestrone galeryje, wczesne gardaroby, Skryte gabinety, swej inwencyjej mody Prezentując, nakoło pawilon wesoły. Tu spać, tu jeść, misami tu zastawiać stoły; Tu się, jeśli przyjedzie, z przyjacielem bawić; Tu gościa przyjąć, tu go noclegiem postawić. Jest lamus, jest spiżarnia, altana we środku, Kuchnia, apteka
kąta: „Ba, gdyby nie stare.” 337 (P). ANIELSKIE MIESZKANIE
Wielki gmach, lecz i piękny, dwoje widzę piętro, A jako Włoszy mówią: defora i dentro, To tam mnie, to sam wodzi gospodarz ochoczy (Jakoż było co widzieć, było czym paść oczy), Przestrone galeryje, wczesne gardaroby, Skryte gabinety, swej inwencyjej mody Prezentując, nakoło pawilon wesoły. Tu spać, tu jeść, misami tu zastawiać stoły; Tu się, jeśli przyjedzie, z przyjacielem bawić; Tu gościa przyjąć, tu go noclegiem postawić. Jest lamus, jest spiżarnia, altana we środku, Kuchnia, apteka
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 143
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do dwu Sreniaw i Drużyny trzeciej Czwartą przyłączył Mzurę, niechże w twoje Lipie Dzieła wiecznej pamięci Mnemozyna sypie I szczęśliwiej, niżeli dotąd ze lwy, z lisem Do nieba je swobodnym zaprowadzi flisem. Żyj długo w dobrym zdrowiu, żyj w kwitnącej sławie, A pókiś żyw o swojej pamiętaj Śreniawie, Bowiem wspaniałe serce przestrone ma łoże, Że ogarnąć i Mzurę, i Śreniawę może. Czas jako woda płynie, z czasem rzeka bieży, Szczery przyjaciel rówien nieruszonej wieży. 444. DO POSŁÓW WOJEWÓDZTWA KRAKOWSKIEGO NA SEJM GRODZIEŃSKI
Rugujcie się, krakowscy posłowie, na mrozie, Tak jako w amazońskim Spartani obozie. Nowa, cny kawalerze, otwiera-
do dwu Sreniaw i Drużyny trzeciej Czwartą przyłączył Mzurę, niechże w twoje Lipie Dzieła wiecznej pamięci Mnemozyna sypie I szczęśliwiej, niżeli dotąd ze lwy, z lisem Do nieba je swobodnym zaprowadzi flisem. Żyj długo w dobrym zdrowiu, żyj w kwitnącej sławie, A pókiś żyw o swojej pamiętaj Śreniawie, Bowiem wspaniałe serce przestrone ma łoże, Że ogarnąć i Mzurę, i Śreniawę może. Czas jako woda płynie, z czasem rzeka bieży, Szczery przyjaciel rówien nieruszonej wieży. 444. DO POSŁÓW WOJEWÓDZTWA KRAKOWSKIEGO NA SEJM GRODZIEŃSKI
Rugujcie się, krakowscy posłowie, na mrozie, Tak jako w amazońskim Spartani obozie. Nowa, cny kawalerze, otwiera-
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 196
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
porzucony, Lubo w siano zagrzebiony Pasterz, lubo legł pod lipą, A wołki mu trawę szczypą;
Gdy tak chatki jak pałace Umilkły od swojej prace, Biedny człowiek odpoczywa; Kiedy ziemie mrok przykrywa;
Gdy i wojsko niezwalczone, Na czułe straże spuszczone Po ciężkim marsowym dziele, Zażywa spokojnej chwile;
Kiedy i sam świat przestrony Umilkł jakoby uśpiony; Gdy się wszytko uciszyło, I tobieby się godziło,
Ulubiona panno moja, Brać się na wczas do pokoja Śnie, i tyś między bogami, Chociaż oni nie śpią sami.
Gdybyś tylko mieszkał w niebie, Żleby na ziemi bez ciebie. Przez twoje kościane brony Nieraz umysł utrapiony
Własnej zapomniawszy
porzucony, Lubo w siano zagrzebiony Pasterz, lubo legł pod lipą, A wołki mu trawę szczypą;
Gdy tak chatki jak pałace Umilkły od swojej prace, Biedny człowiek odpoczywa; Kiedy ziemie mrok przykrywa;
Gdy i wojsko niezwalczone, Na czułe straże spuszczone Po ciężkim marsowym dziele, Zażywa spokojnej chwile;
Kiedy i sam świat przestrony Umilkł jakoby uśpiony; Gdy się wszytko uciszyło, I tobieby się godziło,
Ulubiona panno moja, Brać się na wczas do pokoja Śnie, i tyś między bogami, Chociaż oni nie śpią sami.
Gdybyś tylko mieszkał w niebie, Żleby na ziemi bez ciebie. Przez twoje kościane brony Nieraz umysł utrapiony
Własnej zapomniawszy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 379
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wzdychasz władobronna Nimfo? Ręka prawa Zwycięstw pełna, przecz stosy takowe zadawa Piersiom niezwyciężonym, kraju sarmackiego Smętna bogini? Czy że przymierza pruskiego Spis oczom pałającym lewa wystawuje, Zapala się czytając, wstyd jej twarz farbuje? Nie uznała w nim siebie, ani mężów onych, Których rąk ani broni znieść niezwyciężonych Ni im wytrzymać mogły przestrone Triony I do zmarzłego morza Moskwicin umkniony, Ni on co światem zatrząsł czasu niedawnego Hardy Otoman, kraju ruszywszy wschodniego.
Lecz pohamuj wzdychania, gdyż nic nie schodziło Na męstwie twoim, lecz to nieszczęście sprawiło. Monarchy najwyższego zrządzenie przeszkadza I trudne prawo wielkim zamysłom przeszkadza (!). Taż fortuna zawisna Rzymowi szkodziła,
wzdychasz władobronna Nimfo? Ręka prawa Zwycięstw pełna, przecz stosy takowe zadawa Piersiom niezwyciężonym, kraju sarmackiego Smętna bogini? Czy że przymierza pruskiego Spis oczom pałającym lewa wystawuje, Zapala się czytając, wstyd jej twarz farbuje? Nie uznała w nim siebie, ani mężow onych, Ktorych rąk ani broni znieść niezwyciężonych Ni im wytrzymać mogły przestrone Triony I do zmarzłego morza Moskwicin umkniony, Ni on co światem zatrząsł czasu niedawnego Hardy Otoman, kraju ruszywszy wschodniego.
Lecz pohamuj wzdychania, gdyż nic nie schodziło Na męstwie twoim, lecz to nieszczęście sprawiło. Monarchy najwyższego zrządzenie przeszkadza I trudne prawo wielkim zamysłom przeszkadza (!). Taż fortuna zawisna Rzymowi szkodziła,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 404
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
z siebie Hiszpanom zdobycz znaczną dała. Czeska kraina, siostra twoja, spustoszona. Próżno do dawnej czci swej wzdycha utrapiona. Której godność tytułu cesarskiego dana, Można niemiecka rzesza strachem zwojowana, Jeszcze nie wojną, prędko na ziemię upadła I pod nogi hardego zwyciężce podpadła. Pan tak szerokowładny, co świat na wsze strony I przestronymi objął ocean ramiony, Hiszpan smętny z Holendry w trefny pokoj wstąpił. Poddanym (z hańbą swą) czci odpornym postąpił. Jeszcze przecię twe Nimfo despektu takiego Przymierze nie ponosi, gdyż to północnego Pan kraju, Got potężny, co mu zdawna dano Z nieba, żeby się w państwach wielkich go lękano.
z siebie Hiszpanom zdobycz znaczną dała. Czeska kraina, siostra twoja, spustoszona. Prożno do dawnej czci swej wzdycha utrapiona. Ktorej godność tytułu cesarskiego dana, Można niemiecka rzesza strachem zwojowana, Jeszcze nie wojną, prędko na ziemię upadła I pod nogi hardego zwyciężce podpadła. Pan tak szyrokowładny, co świat na wsze strony I przestronymi objął ocean ramiony, Hiszpan smętny z Holendry w trefny pokoj wstąpił. Poddanym (z hańbą swą) czci odpornym postąpił. Jeszcze przecię twe Nimfo despektu takiego Przymierze nie ponosi, gdyż to połnocnego Pan kraju, Got potężny, co mu zdawna dano Z nieba, żeby się w państwach wielkich go lękano.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 405
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910