do zduna garki, Do Bochnie sól, do biegłych Holendrów zegarki, Żelazo niosę na Spisz, obrazy do Rzymu, Kiedy cię uczestnikiem swego czynię rymu, Który jako z pełnego, z twojej głowy, wora Sypie się do ksiąg, zacny chorąży Zatora. Nie gardź przecie, bo chociaż u ciebie się rodzi, Domowemu przewoźne piwo nie przeszkodzi. 395 (N). NIE CHŁOPSKI HUMOR W CHŁOPIE
Jeden z tej, co i dziewka, drugi ze wsi obcej, Marcin z Bartkiem, o nią się starali parobcy. Choć grzeczny i dorodny, wzgardziła Marcinem; Tamten zaś, że był ojca bogatszego synem, U niego się miąższego spodziewając grosza
do zduna garki, Do Bochnie sól, do biegłych Holendrów zegarki, Żelazo niosę na Spisz, obrazy do Rzymu, Kiedy cię uczestnikiem swego czynię rymu, Który jako z pełnego, z twojej głowy, wora Sypie się do ksiąg, zacny chorąży Zatora. Nie gardź przecie, bo chociaż u ciebie się rodzi, Domowemu przewoźne piwo nie przeszkodzi. 395 (N). NIE CHŁOPSKI HUMOR W CHŁOPIE
Jeden z tej, co i dziewka, drugi ze wsi obcej, Marcin z Bartkiem, o nię się starali parobcy. Choć grzeczny i dorodny, wzgardziła Marcinem; Tamten zaś, że był ojca bogatszego synem, U niego się miąższego spodziewając grosza
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 168
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Możesz już sobie szczęścia prorokować, I niż Alkoran swoim obiecować Zwykł bisurmańcom, zażyjesz rozkoszy, Skąd cię zaś potem z trudnością wypłoszy, Tak że choć poseł wróci do pieczęci, Ty w Regenszpurku zostaniesz z swej chęci. Sam cię dwór carski i kawalerowie,
I chęć ułożyć włoski język w głowie, I przejąć ten tryb przewoźnego kształtu, I świat przewąchać, zatrzyma-ć bez gwałtu; Więc i to-ć doda niesmętnej zabawy, Żebyś niemieckie sznurowne postawy, Nasztychowane brody i powagę, Oczy na śrubach i słowa na wagę, Rady z zegarka i za kołowrotem Wbił sobie w pamięć i za swym powrotem Cudzoziemskimi ucieszył nas żarty I Pana
Możesz już sobie szczęścia prorokować, I niż Alkoran swoim obiecować Zwykł bisurmańcom, zażyjesz rozkoszy, Skąd cię zaś potem z trudnością wypłoszy, Tak że choć poseł wróci do pieczęci, Ty w Regenszpurku zostaniesz z swej chęci. Sam cię dwór carski i kawalerowie,
I chęć ułożyć włoski język w głowie, I przejąć ten tryb przewoźnego kształtu, I świat przewąchać, zatrzyma-ć bez gwałtu; Więc i to-ć doda niesmętnej zabawy, Żebyś niemieckie sznurowne postawy, Nasztychowane brody i powagę, Oczy na śrubach i słowa na wagę, Rady z zegarka i za kołowrotem Wbił sobie w pamięć i za swym powrotem Cudzoziemskimi ucieszył nas żarty I Pana
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 51
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
; Z lombardzkim zawsze wiodłeś zwadę winem, Które zawarły Alpes z Apeninem, I tych-eś świadom win, których Rimini W kotle poprawia i swe słońca wini; Tyś i bolońskie przewiedział winnice, I pod klasztorem kowane ulice Szczęśliwych mnichów, gdzie bracią z przeory Porcja równa dochodzi: dzban spory. Piłeś przewoźną rywułę z Raguzy I tę, którą się rady moje Muzy W znój zakrapiały, muszkatelę z Seny, Między trunkami pierwszej u mnie ceny; Znasz i tę drugą, która Niemca swojem
Dla trzech „jest, jest, jest” zalała napojem; Wiesz dobrze, co są smaczne trebijany, Akwapendenty, cierpkie monpolcjany, Oblizujesz
; Z lombardzkim zawsze wiodłeś zwadę winem, Które zawarły Alpes z Apeninem, I tych-eś świadom win, których Rimini W kotle poprawia i swe słońca wini; Tyś i bolońskie przewiedział winnice, I pod klasztorem kowane ulice Szczęśliwych mnichów, gdzie bracią z przeory Porcyja równa dochodzi: dzban spory. Piłeś przewoźną rywułę z Raguzy I tę, którą się rady moje Muzy W znój zakrapiały, muszkatelę z Seny, Między trunkami pierwszej u mnie ceny; Znasz i tę drugą, która Niemca swojem
Dla trzech „jest, jest, jest” zalała napojem; Wiesz dobrze, co są smaczne trebijany, Akwapendenty, cierpkie monpolcjany, Oblizujesz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 52
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Jako odmienna w panów tamta strona, Jak od niej morze przerwało Cyklopy — Niech cię tak sobie nie ma kraj napolski, Abyś ojczystej miał zapomnieć Polski.
Może-ć twój wierszem mówić dowcip żyzny I z teraźniejszym, i z upadłym Rzymem, Ale ty, pomniąc prostotę ojczyzny, Mów z nią domowym, nie przewoźnym rymem, I swojej matce nie zadaj tej blizny, Żebyś językiem miał pisać pielgrzymem, Bo ona widząc rym twój tak przebrany, Śmie swoje nad Rzym przekładać Słowiany.
Jakoż raz tylko usłyszy wszy ciebie, Zapomniał Parnas mówić po łacinie, Muzy po polsku piszą i ty, Febie, Polskie grasz tańce niebieskiej drużynie,
Jako odmienna w panów tamta strona, Jak od niej morze przerwało Cyklopy — Niech cię tak sobie nie ma kraj napolski, Abyś ojczystej miał zapomnieć Polski.
Może-ć twój wierszem mówić dowcip żyzny I z teraźniejszym, i z upadłym Rzymem, Ale ty, pomniąc prostotę ojczyzny, Mów z nią domowym, nie przewoźnym rymem, I swojej matce nie zadaj tej blizny, Żebyś językiem miał pisać pielgrzymem, Bo ona widząc rym twój tak przebrany, Śmie swoje nad Rzym przekładać Słowiany.
Jakoż raz tylko usłyszy wszy ciebie, Zapomniał Parnas mówić po łacinie, Muzy po polsku piszą i ty, Febie, Polskie grasz tańce niebieskiej drużynie,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 81
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
idąc póki biegu stawa. A my ni wichrów z południa się bójmy, Ni się o Arkton północną frasujmy, Mylę się? czyli głos z powietrza czuję, Głos mi poważny nadzieję cukruje. A na znak, co się chmarą kęs zadęło, Zaraz i niebo pogodą błysnęło. TOŻ NA POLSKIE
Muzą ojczystą.
Przewoźne prawem znieście obyczaje Cni Tebanowie, przodków swych zwyczaje Podajcie dziatkom, które dał wiek stary Prawa i wiary. Kościoły, świątość, śprawiedliwość, grody, Prawda i pokój, i zgoda swobody Niech wasze zdobią, do miast ma niecnota Zawarte wrota. Każdy mur niski niecnocie, w też tropy Pomsta ją ściga, której ni
idąc póki biegu stawa. A my ni wichrów z południa się bójmy, Ni się o Arkton północną frasujmy, Mylę się? czyli głos z powietrza czuję, Głos mi poważny nadzieję cukruje. A na znak, co się chmarą kęs zadęło, Zaraz i niebo pogodą błysnęło. TOŻ NA POLSKIE
Muzą ojczystą.
Przewoźne prawem znieście obyczaje Cni Tebanowie, przodków swych zwyczaje Podajcie dziatkom, które dał wiek stary Prawa i wiary. Kościoły, świątość, śprawiedliwość, grody, Prawda i pokój, i zgoda swobody Niech wasze zdobią, do miast ma niecnota Zawarte wrota. Każdy mur niski niecnocie, w też tropy Pomsta ją ściga, której ni
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 155
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Stany Rzeczyposp: niemogli. Chwyta, corrumpuje Królowa prywatnie tych, którzy publice przeciwnemi byli, i zwątpiwszy że zwyczajną przez Sejmiki i Sejm drogą nie dokaże, przez sztuki, bezprawie, i moc, usadza się dokazać. Pomocni jej, odródni Ojczyzny Synowie wykrzykają na Komisiej, że to nie Statutowie, ale Statistowie jacyś przewoźni rządzić będą. Jakoż znać to, że nie Statutowie: Bo kto na teraźniejszy Stan Rzeczypop: pojźrzy, śmiele rzec może, Ze w niej wszytko na wywrot. Statut i Prawa Starodawne wzgardzone. Rychlewskie i Mazaryńskie maksymy w cenie. Zwyczaje dawne w żart i śmiech: Alamoda w kochaniu, i w wadze. I
Stany Rzeczyposp: niemogli. Chwyta, corrumpuie Krolowa priwatnie tych, ktorzy publice przećiwnemi byli, y zwątpiwszy że zwyczáyną przez Seymiki y Seym drogą nie dokaże, przez sztuki, bezpráwie, y moc, vsadza się dokázáć. Pomocni iey, odrodni Oyczyzny Synowie wykrzykáią ná Commissiey, że to nie Statutowie, ále Statistowie iácyś przewoźni rządźić będą. Iákoż znáć to, że nie Statutowie: Bo kto ná teráznieyszy Stan Rzeczypop: poyźrzy, śmiele rzec może, Ze w niey wszytko ná wywrot. Statut y Práwá Stárodawne wzgárdzone. Rychlewskie y Mázáryńskie maximy w cenie. Zwyczáie dawne w żárt y śmiech: Alámodá w kochániu, y w wadze. Y
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 34
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
i Stan onej naostatek w mowach, Aktach wszytkich niemasz nic obrzydliwszego unich, jako Prawa Rzeczyposp: jako Wolności jej, jako Szlacheckie Prerogatiwy? Powtarzam tedy, że ich in odium nietrzeba przywodzić, bo się sami przywodzą ustawicznemi postępkami, na zgubę Rzeczyposp: naszychtowanemi. Naprzód Ministros w Polsce niemasz. Przewoźne to tytuły. Potym nietrzeba ich psować apud populum, psui[...] ich uczynki. Bo Panów postronnych interesa promowują, od nich Jurgielty biorą, Ojczyzn[...] na Tandecie exponunt, Prawa wywracają. Punkt Manifestu Nad to, kiedy Wojsko na Kanclerzów nastepowało, kto te imprezy Wojska ujął.
Ale niech sobie wspomni Ksiądz Mikołaj Praźmowsk Kanclerz Koronny
y Stan oney náostátek w mowách, Actách wszytkich niemász nic obrzydliwszego vnich, iáko Práwá Rzeczyposp: iáko Wolności iey, iáko Szlácheckie Prerogátiwy? Powtarzam tedy, że ich in odium nietrzebá przywodźić, bo się sámi przywodzą vstáwicznemi postępkámi, ná zgubę Rzeczyposp: nászychtowánemi. Naprzod Ministros w Polszcze niemász. Przewoźne to tytuły. Potym nietrzebá ich psowáć apud populum, psui[...] ich vczynki. Bo Pánow postronnych interessa promowuią, od nich Iurgielty biorą, Oyczyzn[...] ná Tándećie exponunt, Práwá wywracáią. Punct Mánifestu Nád to, kiedy Woysko ná Kánclerzow nástepowáło, kto te imprezy Woyská viął.
Ale niech sobie wspomni Kśiądz Mikołay Práźmowsk Kánclerz Koronny
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 110
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
tu, me drogie siostry, Jowiszowe córy, Miejsce uformowane od samej natury, Tu pod wesołym cieniem oganistej lipy Usiądźmy i z swymi się popiszmy dowcipy. Dosyć jest skał w Parnasie, lasów w Helikonie, Miło z nich na otwarte wyniść kędyś błonie. O, w ślicznym położeniu sławne niegdy mury, Teraz cień staroświeckiej przewoźnej struktury! Gdzież on czas, gdyś cesarza i dwu królów zgodą Wielkim przyjął dostatkiem, Sączu, i gospodą! Teraz już nie pałacu, nie pysznego gmachu, Lecz podczas dżdżu dobrego w tobie szukać dachu! Nie rozkosznych bażantów z migdałowej pasze, Nie kandyjskich małmazyj — piwa, chleba, kasze, Ledwie by
tu, me drogie siostry, Jowiszowe córy, Miejsce uformowane od samej natury, Tu pod wesołym cieniem oganistej lipy Usiądźmy i z swymi się popiszmy dowcipy. Dosyć jest skał w Parnasie, lasów w Helikonie, Miło z nich na otwarte wyniść kędyś błonie. O, w ślicznym położeniu sławne niegdy mury, Teraz cień staroświeckiej przewoźnej struktury! Gdzież on czas, gdyś cesarza i dwu królów zgodą Wielkim przyjął dostatkiem, Sączu, i gospodą! Teraz już nie pałacu, nie pysznego gmachu, Lecz podczas dżdżu dobrego w tobie szukać dachu! Nie rozkosznych bażantów z migdałowej pasze, Nie kandyjskich małmazyj — piwa, chleba, kasze, Ledwie by
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 108
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Chodzą, co pisać inaczej nie zmogą. Kto łacwość widzi, ten niechaj spróbuje, A kto nie-modę, ten niechaj wędruje.
Nie wiem-ci wprawdzie, czy polskim językiem Wydał kto kiedy wiersze takim szykiem, Lecz kto, przeszedszy ojczyzny swej bramy, Wiadom krajów, skąd nauk zasięgamy, I komu pismo nie dziwem przewoźne, Tego cenzury nie będą tu groźne, Bo wiem, że takich wierszów wiele czytał, Chyba że z książką nigdy się nie witał. A co Francuzom, Włochom i Hiszpanom, Wolno niech będzie i Polakom panom. Ale ta wierszów wolność umiejętna Chce być wyraźna, gładka i nie mętna, Hojna w koncepty i terminy
Chodzą, co pisać inaczej nie zmogą. Kto łacwość widzi, ten niechaj spróbuje, A kto nie-modę, ten niechaj wędruje.
Nie wiem-ci wprawdzie, czy polskim językiem Wydał kto kiedy wiersze takim szykiem, Lecz kto, przeszedszy ojczyzny swej bramy, Wiadom krajów, skąd nauk zasięgamy, I komu pismo nie dziwem przewoźne, Tego cenzury nie będą tu groźne, Bo wiem, że takich wierszów wiele czytał, Chyba że z książką nigdy się nie witał. A co Francuzom, Włochom i Hiszpanom, Wolno niech będzie i Polakom panom. Ale ta wierszów wolność umiejętna Chce być wyraźna, gładka i nie mętna, Hojna w koncepty i terminy
Skrót tekstu: NiemBajkiBar_II
Strona: 351
Tytuł:
Bajki Ezopowe
Autor:
Krzysztof Niemirycz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
/ i takowa się też woda najduje in Auernis. Ale się to szerzej potym pokaże w dalszych dyskursach o Cieplicach. Takowe tedy Cieplice rozmaite mają w sobie przymieszanie: jedne albowiem mają w sobie siarkę albo hałun/ drugie klej/ albo ropę/ jako ją nazywają ci/ którzy za Drohobyczą kopają tę ropę podobną coś Petrolęo przewoźnemu/ i na takowesz choroby jest pożyteczna. Drugie też mają w sobie miedź/ żelazo: a drugie i trzy rzeczy z sobą pomieszane mają/ jako to i ta nasza we skle/ ma w sobie i siarkę/ i saletrę/ jako się to potym doskonale i szeroko pokaże. A iż dwie rzeczy się znajdują w
/ y tákowa się też wodá nayduie in Auernis. Ale się to szerzey potym pokaże w dalszych diskursach o Cieplicách. Takowe tedy Cieplice rozmáite máią w sobie przymieszanie: iedne albowiem máią w sobie siárkę álbo hałun/ drugie kley/ álbo ropę/ iáko ią názywaią ći/ ktorzy zá Drohobycżą kopáią tę ropę podobną coś Petrolęo przewoźnemu/ y ná takowesz choroby iest pożytecżna. Drugie też máią w sobie miedź/ żelázo: á drugie y trzy rzecży z sobą pomieszáne máią/ iáko to y tá naszá we skle/ ma w sobie y śiárkę/ y saletrę/ iáko się to potym doskonale y szeroko pokaże. A iż dwie rzecży się znayduią w
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 54.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617