konstelacja, która gwiazda, i jak się zowie, osobliwie podczas pogodnej nocy. INFORMACJA II. O Mapach.
LUbo ziemia niemoże, rzeczywiściej się reprezentować, jako na sferze, ponieważ jest sferyczna. Atoli że sfera Geograficzna w szczupłości swojej wszystkich części ziemi, jakby potrzeba, wyrazić niemoże. I nie tak snadno przewozić się da z miejsca na miejsce, albo być w podroży. Więc Geografowie inny wynaleźli sposób reprezentacyj ziemi i Niebios, to jest na karcie, którą pospolicie zowiemy Mapami: pominąwszy przytrudniejsze do wyrozumienia pospolitego Geolabia. To jest reprezentacją optyczną zupełnej sfery ziemi. I Astralabia: to jest reprezentacją optyczną zupełnej sfery gwiazdowego Nieba. Mapy
konstellacyá, ktora gwiazda, y iák się zowie, osobliwie podczas pogodney nocy. INFORMACYA II. O Mappach.
LUbo ziemia niemoże, rzeczywiściey się reprezentować, iáko ná sferze, ponieważ iest sferyczna. Atoli że sfera Geograficzná w szczupłości swoiey wszystkich części ziemi, iakby potrzebá, wyrazić niemoże. Y nie tak snadno przewozić się da z mieysca ná mieysce, álbo być w podroży. Więc Geografowie inny wynaleźli sposob reprezentacyi ziemi y Niebios, to iest ná karcie, ktorą pospolicie zowiemy Mappami: pominąwszy przytrudnieysze do wyrozumienia pospolitego Geolabia. To iest reprezentacyą optyczną zupełney sfery ziemi. Y Astralabia: to iest reprezentacyą optyczną zupełney sfery gwiazdowego Niebá. Mappy
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: M2v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
chce do niego, ręką znać dawała, Ale łodzi do ziemie przystawić nie chciała.
X.
Nie chciała zgoła na brzeg i z daleka stała, Bo, żeby gwałtem nie wsiadł, podomno się bała. Grabia prosi, aby się z łodzią przybliżyła I żeby go na drugą stronę wysadziła. Ona na to: „Przewozić żadnego nie mogę, Coby jechać nie przysiągł zemną w jednę drogę I któryby się boju nie podjął jednego, Boju barzo słusznego i sprawiedliwego.
XI.
Przeto jeśli odemnie chcesz być przewieziony l na drugiem być brzegu rzeki wysadzony, Obiecaj mi, że niż ten miesiąc, który idzie Po teraźniejszem, spełna minie
chce do niego, ręką znać dawała, Ale łodzi do ziemie przystawić nie chciała.
X.
Nie chciała zgoła na brzeg i z daleka stała, Bo, żeby gwałtem nie wsiadł, podomno się bała. Grabia prosi, aby się z łodzią przybliżyła I żeby go na drugą stronę wysadziła. Ona na to: „Przewozić żadnego nie mogę, Coby jechać nie przysiągł zemną w jednę drogę I któryby się boju nie podjął jednego, Boju barzo słusznego i sprawiedliwego.
XI.
Przeto jeśli odemnie chcesz być przewieziony l na drugiem być brzegu rzeki wysadzony, Obiecaj mi, że niż ten miesiąc, który idzie Po teraźniejszem, spełna minie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 174
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
by ognie zapałał. Co się zaraz we dwu dniach pokazało, przez nagłe ustanie ogniów z tej strony Renu gdzie Elearowie pozostali byli, a ukazanie ich za Renem, kędy nowo insze pułki stały. Doznawszy tedy arcyksiążę Leopold prawdy, 30 dnia lipca w dzień sobotny ruszył wojsko przez Ren, i tegoż dnia poczęło się przewozić pod Drusenhejmem, gdzie był kwarter samego arcyksiążęcia, którego dnia iż nie mogło się wszystko wojsko przewieść, większa połowica noclegowała go za Renem, to jest między nim a między Drusenhejmem, a ostatek przed Renem. Nazajutrz tedy, to jest 31 dnia lipca w dzień niedzielny, gdy tak Renem wojsko do gromady się ściągające rozdzielone
by ognie zapałał. Co się zaraz we dwu dniach pokazało, przez nagłe ustanie ogniów z tej strony Renu gdzie Elearowie pozostali byli, a ukazanie ich za Renem, kędy nowo insze pułki stały. Doznawszy tedy arcyksiążę Leopold prawdy, 30 dnia lipca w dzień sobotny ruszył wojsko przez Ren, i tegoż dnia poczęło się przewozić pod Drusenhejmem, gdzie był kwarter samego arcyksiążęcia, którego dnia iż nie mogło się wszystko wojsko przewieść, większa połowica noclegowała go za Renem, to jest między nim a między Drusenhejmem, a ostatek przed Renem. Nazajutrz tedy, to jest 31 dnia lipca w dzień niedzielny, gdy tak Renem wojsko do gromady się ściągające rozdzielone
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 92
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
przewożenia węglów do kuznic lub do Miast.
Gdy już węgiel jest dobrze ochłodzony, i gdy już jest rzecz pewna, że nie ma w sobie ognia, przewożą go bydlętami, albo wozami na te miejsca, na których jest potrzebny, lub na brzegi której rzeki, przy której ma być kładziony w statki. Gdy go przewozić kto chce bydlętami, można go kłaść w wielkie wory, i potym je przewieszać przez bydlęta tak, jak przewozić zwykliśmy zboża i mąkę. W nie których lasach kładą węgle w małe worki, które układają potym w piramidę, jedne na drugich w zdłuż konia. Tak pierwszy, jako i drugi sposób przewożenia węgla na
przewożenia węglow do kuznic lub do Miast.
Gdy iuż węgiel iest dobrze ochłodzony, i gdy iuż iest rzecz pewna, że nie ma w sobie ognia, przewożą go bydlętami, albo wozami na te mieysca, na ktorych iest potrzebny, lub na brzegi ktorey rzeki, przy ktorey ma być kładziony w statki. Gdy go przewozić kto chce bydlętami, można go kłaść w wielkie wory, i potym ie przewieszać przez bydlęta tak, iak przewozić zwykliśmy zboża i mąkę. W nie ktorych lasach kładą węgle w małe worki, ktore układaią potym w piramidę, iedne na drugich w zdłuż konia. Tak pierwszy, iako i drugi sposob przewożenia węgla na
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 31
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
, że nie ma w sobie ognia, przewożą go bydlętami, albo wozami na te miejsca, na których jest potrzebny, lub na brzegi której rzeki, przy której ma być kładziony w statki. Gdy go przewozić kto chce bydlętami, można go kłaść w wielkie wory, i potym je przewieszać przez bydlęta tak, jak przewozić zwykliśmy zboża i mąkę. W nie których lasach kładą węgle w małe worki, które układają potym w piramidę, jedne na drugich w zdłuż konia. Tak pierwszy, jako i drugi sposób przewożenia węgla na bydlętach, reprezentowany jest na figurach 21, i 21*, lecz gdzie drogi są dobre, lepiej jest węgle przewozić
, że nie ma w sobie ognia, przewożą go bydlętami, albo wozami na te mieysca, na ktorych iest potrzebny, lub na brzegi ktorey rzeki, przy ktorey ma być kładziony w statki. Gdy go przewozić kto chce bydlętami, można go kłaść w wielkie wory, i potym ie przewieszać przez bydlęta tak, iak przewozić zwykliśmy zboża i mąkę. W nie ktorych lasach kładą węgle w małe worki, ktore układaią potym w piramidę, iedne na drugich w zdłuż konia. Tak pierwszy, iako i drugi sposob przewożenia węgla na bydlętach, reprezentowany iest na figurach 21, i 21*, lecz gdzie drogi są dobre, lepiey iest węgle przewozić
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 31
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
przewozić zwykliśmy zboża i mąkę. W nie których lasach kładą węgle w małe worki, które układają potym w piramidę, jedne na drugich w zdłuż konia. Tak pierwszy, jako i drugi sposób przewożenia węgla na bydlętach, reprezentowany jest na figurach 21, i 21*, lecz gdzie drogi są dobre, lepiej jest węgle przewozić wozami, do czego się zażywa albo taków, albo powód.
Taki reprezentowane są na figurze 22, boki ich są obłożone tarcicami, nie masz w nich dna, albo raczej dno w nich formują przywiązane do boków powrozy.
Jako węgiel nie jest materią bardzo ciężką, Taki przez to stają się sposobniejszemi do wzięcia więcej węglów
przewozić zwykliśmy zboża i mąkę. W nie ktorych lasach kładą węgle w małe worki, ktore układaią potym w piramidę, iedne na drugich w zdłuż konia. Tak pierwszy, iako i drugi sposob przewożenia węgla na bydlętach, reprezentowany iest na figurach 21, i 21*, lecz gdzie drogi są dobre, lepiey iest węgle przewozić wozami, do czego sie zażywa albo takow, albo powod.
Taki reprezentowane są na figurze 22, boki ich są obłożone tarcicami, nie masz w nich dna, albo raczey dno w nich formuią przywiązane do bokow powrozy.
Iako węgiel nie iest materyą bardzo ciężką, Taki przez to staią się sposobnieyszemi do wzięcia więcey węglow
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 31
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
. W Wojsku Hiszpańskim w Sycylii będącym/ bardzo niebezpieczne zaraźliwe i śmiertelne panują choroby. z Genuj/ 15. Augusti.
Po całej Hiszpaniej/ o niczym tak wiele nie Dyskurują/ jako o Wojnie Angelskiej/ której się niezmiernie obawiają. Sicyliańskie Okręty już do Nizza przypłynęły/ które mają wtych dniach ludzi Cesarskijch do Sycylii przewozić. z Wenecji/ 19. Augusta.
Niektóre z Naszych Okrętów mają wtych dniach przeprawować 4000. Ludu Cesarskiego/ z Novi do Neapolim. Według Puntków z Portą Ottomańską zawartych/ ustępują nam Turcy dwóch wysep/ Cerygo i Cignora/ my Mamy się zostać przy Posessiej Butingo/ Preveza i Wojniza; do których musielii nam
. W Woysku Hiszpáńskim w Siciliey będącym/ bárdzo niebespieczne záráźliwe y smiertelne pánuią choroby. z Genuy/ 15. Augusti.
Po cáłey Hiszpániey/ o nicżym ták wiele nie diszkuruią/ iáko o Woynie Angelskiey/ ktorey śię niezmierńie obawiáią. Sicyliáńskie Okręty iusz do Nizzá przypłynęły/ ktore máią wtych dńiách ludzi Cesarskiich do Siciliey przewozić. z Wenetiey/ 19. Augusta.
Niektore z Nászych Okrętow máią wtych dniách przepráwowáć 4000. Ludu Cesárskiego/ z Novi do Neápolim. Według Puntkow z Portą Ottomanską záwartych/ ustępuią nąm Turcy dwoch wysep/ Cerigo y Cignora/ my Mamy śię zostáć przy Possessiey Butingo/ Preveza y Woinizá; do ktorych musielii nam
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 52
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
przy maście. A ci jako nas wzajem obaczyli, Na wyższe miejsce przy styrze wstąpili; Pozdrawiając nas z daleka wołali I od radości czapki pozdejmali. My także ku nim; ale żeśmy sobie Życzyli gadać z niemi w takiej dobie, Bat swój z okrętu kazaliśmy złożyć, A weń usiadszy do nich się przewozić, Gdzie gdyśmy do nich skoro przypłynęli, Mile nas wszyscy do siebie przyjęli. Tam był przed niemi wszytkich ludzi czoło Zbigniew Gorayski, którego około Słudzy stojali (synowiec wielkiego Radą w ojczyźnie pana kijowski ego, Którego nam śmierć niespodzianie wzięła, A piękny klejnot Koronie odjęła. Prawie gdy w drogę jechać na traktaty Miał
przy maście. A ci jako nas wzajem obaczyli, Na wyższe miejsce przy styrze wstąpili; Pozdrawiając nas z daleka wołali I od radości czapki pozdejmali. My także ku nim; ale żeśmy sobie Życzyli gadać z niemi w takiej dobie, Bat swój z okrętu kazaliśmy złożyć, A weń usiadszy do nich się przewozić, Gdzie gdyśmy do nich skoro przypłynęli, Mile nas wszyscy do siebie przyjęli. Tam był przed niemi wszytkich ludzi czoło Zbigniew Gorayski, którego około Słudzy stojali (synowiec wielkiego Radą w ojczyźnie pana kijowski ego, Którego nam śmierć niespodzianie wzięła, A piękny klejnot Koronie odjęła. Prawie gdy w drogę jechać na traktaty Miał
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 103
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
A kilka go kroć obłapił za nogi. A on — trząsnąwszy głową i rękami: ,,Czyli nie widzisz — rzecze — co się z nami Dzieje? jako nas prawie zalewają Szturmy i barzo z okrętem rzucają? A cóż, gdybym miał bat na wodę złożyć I ciebie na ląd — jako chcesz — przewozić! Ledwo by tylko który wał nas rzucił, Zaraz by z nami bat na wznak wywrócił. Już nie myśl o tym! ja nie pragnę twego Złota, zażywaj ty dobra swojego. Raczej w fortunie trwaj jednakiej z nami, Alboż się niebo zmiłuje nad nami!” Tak mu powiedział. A z nocą straszniejsze
A kilka go kroć obłapił za nogi. A on — trząsnąwszy głową i rękami: ,,Czyli nie widzisz — rzecze — co się z nami Dzieje? jako nas prawie zalewają Szturmy i barzo z okrętem rzucają? A cóż, gdybym miał bat na wodę złożyć I ciebie na ląd — jako chcesz — przewozić! Ledwo by tylko który wał nas rzucił, Zaraz by z nami bat na wznak wywrócił. Już nie myśl o tym! ja nie pragnę twego Złota, zażywaj ty dobra swojego. Raczej w fortunie trwaj jednakiej z nami, Alboż się niebo zmiłuje nad nami!” Tak mu powiedział. A z nocą straszniejsze
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 136
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
się, po obiedzie zaraz królowa im. wyjeżdża, aby na noclegu króla im. dogoniła. Jakoż pewnie dogoni, kiedy dziś król im. polowaniem zabawiać się będzie, bo już od 4 dni semeni panu przygotowali to polowanie.
Księżna im. dobrodziejka dziś jeszcze obiad tu będzie jadła, po obiedzie na noc na Pragę przewozić się będzie, dlaczego pocztę pospieszam do w.ks.m. dobrodzieja, aby wcześnie ta wiadomość codziennie pożądana doszła w.ks.m. dobrodzieja dla wyjazdu i przyjęcia pani i dobrodziejki m.m.
Okurencyje rozumiem, że im. ks. biskup dobrodziej wypisuje. Posłowie tatarscy jadą za królem im. do
się, po obiedzie zaraz królowa jm. wyjeżdża, aby na noclegu króla jm. dogoniła. Jakoż pewnie dogoni, kiedy dziś król jm. polowaniem zabawiać się będzie, bo już od 4 dni semeni panu przygotowali to polowanie.
Księżna jm. dobrodziejka dziś jeszcze obiad tu będzie jadła, po obiedzie na noc na Pragę przewozić się będzie, dlaczego pocztę pospieszam do w.ks.m. dobrodzieja, aby wcześnie ta wiadomość codziennie pożądana doszła w.ks.m. dobrodzieja dla wyjazdu i przyjęcia pani i dobrodziejki m.m.
Okurencyje rozumiem, że jm. ks. biskup dobrodziej wypisuje. Posłowie tatarscy jadą za królem jm. do
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 256
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958