przedtem bijał Turki I łapał lękliwe kurki, Nalazłem, gdzie w gumnie dziura, Służyłem jak wierny ciura — Teraz, jak się pan ożenił, Wszytek mi się świat odmienił. Nie zostawił mi z wesela, Tylko tatarskiego ziela; Com przedtem gładził puklerze, Teraz muszę skubać pierze, I com hecował przyłbice, Teraz wycieram spódnice. Mam-li tak żyć niewesoły, Wolę już chodzić do szkoły, Bo tam ćwiczą w głowie mózgi, Choć się boję rózgi. Niech się w suchedni nie dłużę, Już panu z panią nie służę, A do błotnego podołka Panna niech przyjmie pachołka. DRUGA
Ja trzymam z dworem, Zabiję
przedtem bijał Turki I łapał lękliwe kurki, Nalazłem, gdzie w gumnie dziura, Służyłem jak wierny ciura — Teraz, jak się pan ożenił, Wszytek mi się świat odmienił. Nie zostawił mi z wesela, Tylko tatarskiego ziela; Com przedtem gładził puklerze, Teraz muszę skubać pierze, I com hecował przyłbice, Teraz wycieram spódnice. Mam-li tak żyć niewesoły, Wolę już chodzić do szkoły, Bo tam ćwiczą w głowie mózgi, Choć się boję rózgi. Niech się w suchedni nie dłużę, Już panu z panią nie służę, A do błotnego podołka Panna niech przyjmie pachołka. DRUGA
Ja trzymam z dworem, Zabiję
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 66
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Polewajmy gardła winem, Zostawiwszy piwo czeladzi.
Wszakże też Aleksander Wielki Wytrząsał kufle do kropelki Po zwycięstwie Babilonu; My, powróciwszy od Dunaju, Pijmy aż do beczki skonu, Podług niemieckiego zwyczaju.
Lepiej-ć przecię siedzieć doma miększa pierzyna niż słoma, Wolę niż drzewce szklenicę I lepiej z szyszaka doma pić, Niż wdziawszy na łeb przyłbicę, Do obozu się po guz kwapić.
Jak po zwycięstwie krzyknę: Viva! Kiedy mi kto da miasto piwa Wina w czaszy dwugarcowej, Wolę ją niż żołd za pół roka, Polewkę planty kozłowej, Starszą nad Barucha proroka.
Jeśli też kogo pokój boli I wchodzić z nami w wojnę woli, Byle nas wino zagrzało
Polewajmy gardła winem, Zostawiwszy piwo czeladzi.
Wszakże też Aleksander Wielki Wytrząsał kufle do kropelki Po zwycięstwie Babilonu; My, powróciwszy od Dunaju, Pijmy aż do beczki skonu, Podług niemieckiego zwyczaju.
Lepiej-ć przecię siedzieć doma miększa pierzyna niż słoma, Wolę niż drzewce szklenicę I lepiej z szyszaka doma pić, Niż wdziawszy na łeb przyłbicę, Do obozu się po guz kwapić.
Jak po zwycięstwie krzyknę: Viva! Kiedy mi kto da miasto piwa Wina w czaszy dwugarcowej, Wolę ją niż żołd za pół roka, Polewkę planty kozłowej, Starszą nad Barucha proroka.
Jeśli też kogo pokój boli I wchodzić z nami w wojnę woli, Byle nas wino zagrzało
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 201
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
na francuskiem dworze, Z którego beł rok przedtem pojechał na morze, Aby po ojcu swojem, który mu ustąpił Przez śmierć, onego roku na państwo nastąpił. Częstokroć, tam mieszkając, Orlanda widywał I mawiał z niem i nieraz z niem pospołu bywał; I teraz go przywitał i pytał o zdrowie, Zdjąwszy z siebie przyłbicę, którą miał na głowie.
LXIII.
Pokazował to Orland, że tam beł królowi Nie mniej rad, jako i król beł rad Orlandowi; A skoro się kilkakroć z sobą obłapili I spólne pozdrawiania wzajem powtórzyli, Począł Orland powiadać, jako utrapiona Olimpia tak była okrutnie zdradzona I mianował od kogo, że od niewiernego Birena
na francuskiem dworze, Z którego beł rok przedtem pojechał na morze, Aby po ojcu swojem, który mu ustąpił Przez śmierć, onego roku na państwo nastąpił. Częstokroć, tam mieszkając, Orlanda widywał I mawiał z niem i nieraz z niem pospołu bywał; I teraz go przywitał i pytał o zdrowie, Zdjąwszy z siebie przyłbicę, którą miał na głowie.
LXIII.
Pokazował to Orland, że tam beł królowi Nie mniej rad, jako i król beł rad Orlandowi; A skoro się kilkakroć z sobą obłapili I spólne pozdrawiania wzajem powtórzyli, Począł Orland powiadać, jako utrapiona Olimpia tak była okrutnie zdradzona I mianował od kogo, że od niewiernego Birena
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 242
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i w wojennej sztuce, nie sprosta rotmistrz ani hetman mej nauce. Ach, jakom często potym łzami twarz zlewała, gdym po piaskach libickich nogi mordowała! Często tuman farbował pyłem czoło moje, do którego spłókania tajne były zdroje. Wielem razy po wodach w pół zmarzłych chodziła lub kark zbroja, a głowę przyłbica ciężyła. Nieraześmy oręża w swych zębach trzymali, gdyśmy się z rzek bystrością płynąc, pasowali. Tak długo do Marsowych zabaw byłam skłonną, pieszom zrazu służyła, a potem i konno. Kaftan na mię dziesiącią strzał był przestrzelony, takowąż liczbą zbroja, szyszak naznaczony. Trzech mi dzielnych rumaków na
i w wojennej sztuce, nie sprosta rotmistrz ani hetman mej nauce. Ach, jakom często potym łzami twarz zlewała, gdym po piaskach libickich nogi mordowała! Często tuman farbował pyłem czoło moje, do którego spłókania tajne były zdroje. Wielem razy po wodach w pół zmarzłych chodziła lub kark zbroja, a głowę przyłbica ciężyła. Nieraześmy oręża w swych zębach trzymali, gdyśmy się z rzek bystrością płynąc, pasowali. Tak długo do Marsowych zabaw byłam skłonną, pieszom zrazu służyła, a potem i konno. Kaftan na mię dziesiącią strzał był przestrzelony, takowąż liczbą zbroja, szyszak naznaczony. Trzech mi dzielnych rumaków na
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 115
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
zacz szczęście i wiek złoty, Gdy siędę wedle Doroty,
Fraszka złoto i klejnoty, Gdy lęgę podle Doroty. Zgoła wszytko jest prócz cnoty U mej szlachetnej Doroty. PRZYJEMNA RADA
Bezpieczniej jest w zielonym namiotku z dziewczyną, Na wdzięcznej lutni grając, leżeć pod pierzyną, Niż tarcz i ostrogrotną kopiją piastować, Albo ciężką przyłbicą czuprynę prasować. GÓRNA DUMA
Nie dbam o gmach marmurowy Ani o złotogłowy Ubiór, ani o wysokie Trony i państwa szerokie, O skarby wielkie nie stoję, Przemysłów żadnych nie stroję. Puszczam swój cug łakomemu I na wielki zbiór chciwemu. Ja bym, wierę, dość miał na tym Gdybym mógł być tak bogatym
zacz szczęście i wiek złoty, Gdy siędę wedle Doroty,
Fraszka złoto i klejnoty, Gdy lęgę podle Doroty. Zgoła wszytko jest prócz cnoty U mej ślachetnej Doroty. PRZYJEMNA RADA
Bezpieczniej jest w zielonym namiotku z dziewczyną, Na wdzięcznej lutni grając, leżeć pod pierzyną, Niż tarcz i ostrogrotną kopiją piastować, Albo ciężką przyłbicą czuprynę prasować. GÓRNA DUMA
Nie dbam o gmach marmurowy Ani o złotogłowy Ubiór, ani o wysokie Trony i państwa szerokie, O skarby wielkie nie stoję, Przemysłów żadnych nie stroję. Puszczam swój cug łakomemu I na wielki zbiór chciwemu. Ja bym, wierę, dość miał na tym Gdybym mógł być tak bogatym
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 272
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
dosyć na tym mając/ dalej tak mówiącego Konstantyna przywodzą. Klerykom Rzymskiemu Kościołowi służącym, tęż sławę i władzą, i znamienitość dajemy, którą i wielebny Senat nasz ma, i jako Cesarskiemu wojsku, tak i Clerowi Rzymskiego Kościoła aby się kłaniano przykazujemy. Na tej tedy swobodzie Kardynałowie i inszy Klerykowie polegszy/ potym pancerzami/ przyłbicami/ tarczami/ mieczami i inszą bronią uzbrojeni/ gotowcem i do Ewanielskiej przepowiedzi/ i do odprawowania nabożeństwa swego przystępować będą. Tylkożli? I owszem (mówi dalej) jak Cesarska wielmożność rozmaitemi urzędami, Łożniczych, Odżwiernych i wachtarzów, jest obwarowańa, tak aby i Rzymski Kościół przyozdobiony był, chcemy. I aby na
dosyć ná tym máiąc/ dáley ták mowiącego Constántiná przywodzą. Clerikom Rzymskiemu Kośćiołowi służącym, tęż sławę y władzą, y známienitość dáiemy, ktorą y wielebny Senat nasz ma, y iáko Cesárskiemu woysku, ták y Clerowi Rzymskiego Kośćiołá áby się kłániano przykázuiemy. Ná tey tedy swobodźie Kárdináłowie y inszy Clerikowie polegszy/ potym páncerzámi/ przyłbicámi/ tárcżámi/ miecżámi i inszą bronią vzbroieni/ gotowcem y do Ewánielskiey przepowiedźi/ y do odpráwowánia nabożeństwá swego przystępowáć będą. Tylkożli? Y owszem (mowi dáley) iák Cesárska wielmożność rozmáitemi vrzędámi, Lożnicżych, Odżwiernych y wachtarzow, iest obwárowáńa, ták áby y Rzymski Kośćioł przyozdobiony był, chcemy. Y áby ná
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 65v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
tym tak ze ze wszytkich prawie stron/ z siebie skryte wydających wody. Trochę dalej/ obaczysz/ wrowninie jednej/ Miasto Rzym/ co od Najznaczniejszych budynków/ i Starożytnych Grobów/ albo Grobowców/ w pośrzodku/ nad siedmią Pagórków/ siedzącą Boginię Rzymską/ którą jedna marmurowa wyraża Statua/ nakształt jedni Bogini/ z Przyłbicą albo szyszakiem na Głowie/ u boku zmiecem/ w prawy Rohatynie/ a Tarczą w lewy trzymającą ręce; Na koło onych starożytnych Pogan/ otoczona Meczety/ jako to Panteona/ Kapitolium, Cerery, Teatry/ Amfiteatry, Piramidami, Columnami, Triumfalnemi Bramami/ Laźniami/ etc. Jest jeszcze po prawy ręce Rzeka atyber
tym ták ze ze wszytkich práwie stron/ z śiebie skryte wydáiących wody. Trochę dáley/ obaczysz/ wrowninie iedney/ Miásto Rzym/ co od Nayznácznieyszych budynkow/ y Stárożytnych Grobow/ álbo Grobowcow/ w pośrzodku/ nád śiedmią Págorkow/ śiedzącą Boginię Rzymską/ ktorą iedná mármurowá wyraza Státua/ nákształt iedny Bogini/ z Przyłbicą álbo szyszakiem ná Głowie/ v boku zmiecem/ w práwy Rohátynie/ á Tárczą w lewy trzymáiącą ręce; Ná koło onych stárożytnych Pogan/ otoczona Meczety/ iáko to Pántheoná/ Capitolium, Cereri, Theatry/ Amphitheatry, Pyramidami, Columnami, Tryumfálnemi Bramámi/ Láźniámi/ etc. Iest iescze po práwy ręce Rzeká atyber
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 186
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
jest znakiem stateczności, a co większa signum Crucis, gdy na krzyż Biret ma rogi akomodowane. Grecy Diakoni Patriarsze asystujący, nosili Birety, z czterma krzyżami, różnego koloru. Goar in Euchologio Graecorum.
Tu ma być policzony Cucullus, albo Cuculla, Caputium Camelachum alias kaptur, klubuk mniszy, albo kapica. Jest to przyłbica sług Chrystusowych, walczących z światem, ciałem, czartem. Cucullus właściwie jest nagłowacz dzieci maleńkich w powiciu; dlatego i Mnisi go zażywają, uznając się parvulos z pokory Świetej. Jest znakiem niewinnej Duszy, mówi: Dorothaeus doctrina 1. num: 17. Tenże Cucullus starożytnych czasów był servilis habitus, dla tego
iest znakiem statecżności, á co większa signum Crucis, gdy na krzyż Biret má rogi akkommodowane. Grecy Diakoni Patryarsze assystuiący, nosili Birety, z czterma krzyżami, rożnego koloru. Goar in Euchologio Graecorum.
Tu ma bydź policżony Cucullus, albo Cuculla, Caputium Camelachum alias kaptur, klubuk mniszy, albo kapica. Iest to przyłbica sług Chrystusowych, walcżących z swiatem, ciałem, cżartem. Cucullus właściwie iest nagłowacz dzieci maleńkich w powiciu; dlatego y Mnisi go zażywaią, uznaiąc sie parvulos z pokory Swietey. Iest znakiem niewinney Duszy, mowi: Dorothaeus doctrina 1. num: 17. Tenże Cucullus starożytnych cżasow był servilis habitus, dla tego
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 83
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
alias pół sferycznym, i zwali to nimburi. Najczęściej dają promienie nad głową. Poganie swoim Bożkom nad głowami dawali umbrelę, jak nowy miesiączek, rogami do głowy obracając, a to żeby siadające na posągach sub dio nie szpeciło było ptastwo. Iosephus Scaliger.
Wojowników na ostatek strój bywał i jest na głowie szyszak, albo przyłbica, po Niemiecku Helm, po Włosku Elmo. Inne też stroje, kapelusze, kapuzy, czapki, są in usu żołnierzów, wiadome wszystkim. TYTUŁ WTÓRY ŚWIĘTE OSTATKI, NASZE DOSTATKI, Albo LOSY KATOLICKIEGO SZCZĘŚCIA ŚWIĘTYCH BOŻYCH KOŚCI. lub NOWE KATAKUMBY ŚWIĘTYCH CIAŁ PEŁNE.
MAteria ta jest Święta i piękna, bardziej by
alias puł sferycżnym, y zwali to nimburi. Naycżęściey daią promienie nad głową. Poganie swoim Bożkom nad głowami dawali umbrelę, iak nowy miesiącżek, rogami do głowy obracaiąc, á to żeby siadaiące na posągach sub dio nie szpeciło było ptastwo. Iosephus Scaliger.
Woiownikow na ostatek stroy bywał y iest na głowie szyszak, albo przyłbica, po Niemiecku Helm, po Włosku Elmo. Inne też stroie, kapelusze, kapuzy, cżapki, są in usu żołnierzow, wiadome wszystkim. TYTUŁ WTORY SWIĘTE OSTATKI, NASZE DOSTATKI, Albo LOSY KATOLICKIEGO SZCZĘSCIA SWIĘTYCH BOŻYCH KOŚCI. lub NOWE KATAKUMBY SWIĘTYCH CIAŁ PEŁNE.
MAterya ta iest Swięta y piękna, bardziey by
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 85
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
do Windsoru namienionego zjeżdżają się. w Mercyj olim Królestwie od Anglo Saksonów niegdy fundowanym, w Powiecie Linkolu, jest Miasto tegoż imienia po Łacinie Linconia z pięknemi budynkami, z Kościołami marmuru gładkiego, nad rzeką, Witan. Tu Zwierza w Sierpniu mnóstwo łowią. Tu za Hen- Geografia Generalna i partykujarna
ryka VIII wyorana pługiem przyłbica złota, w drogie Kamienie oprawna. Tu Miasto Notingham, Notinghamia nad rzeką Trent. W którym Zamku są podziemne Pieczary; w których dachy, domy kominy z ciosu nadwa tysiące kroków pod ziemią rozciągnione, tu Glochester Miasto w Powiecie albo Hrabstwie tegoż imienia nad rzeką Sabriną, czyli Sawerną, za Rzymianów zwane Claudia
do Windsoru namienionego zieżdzaią się. w Mercyi olim Krolestwie od Anglo Saxonow niegdy fundowanym, w Powiecie Linkolu, iest Miasto tegoż imienia po Łacinie Linconia z pięknemi budynkami, z Kościołami marmuru gładkiego, nad rzeką, Withan. Tu Zwierza w Sierpniu mnostwo łowią. Tu za Hen- Geografia Generalna y partykuiarna
ryka VIII wyorana pługiem przyłbica złota, w drogie Kamienie oprawna. Tu Miasto Notingham, Notinghamia nad rzeką Trent. W ktorym Zamku są podziemne Pieczary; w ktorych dachy, domy kominy z ciosu nadwa tysiące krokow pod ziemią rozciągnione, tu Glochester Miasto w Powiecie albo Hrabstwie tegoż imienia nad rzeką Sabriną, czyli Sawerną, za Rzymianow zwane Claudia
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 407
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756