napoje, wód żywych zdroje. Teraz im leją piekielne likwory, smołę ognistą na uschłe ozory, jadem śmiertelnym dobrze przyprawioną i okraszoną. Biada złoczyńcom, biada okrutnikom, biada niewstydom, biada wszetecznikom! Ach, na co przyszły tańce i radości, ciała lubości! W płomieniach teraz nieszczęsni tańcują z czarty, którzy im gorzko przyśpiewują. O, jakby radzi biesiady przestali, lecz grają dalij! Drudzy jak cegła w piecu ułożeni, w hucie piekielnej zostają paleni; płomienia coraz nowego przybywa, co ich okrywa. Drudzy na łoża ogniste włożeni płacą rozkoszy ciała przymuszeni, gadziną jakby pierzyną odziani leżą związani. Drugich w siarczyste studnie narzucano, rozkosznej łaźnie zażywać
napoje, wód żywych zdroje. Teraz im leją piekielne likwory, smołę ognistą na uschłe ozory, jadem śmiertelnym dobrze przyprawioną i okraszoną. Biada złoczyńcom, biada okrutnikom, biada niewstydom, biada wszetecznikom! Ach, na co przyszły tańce i radości, ciała lubości! W płomieniach teraz nieszczęśni tańcują z czarty, którzy im gorzko przyśpiewują. O, jakby radzi biesiady przestali, lecz grają dalij! Drudzy jak cegła w piecu ułożeni, w hucie piekielnej zostają paleni; płomienia coraz nowego przybywa, co ich okrywa. Drudzy na łoża ogniste włożeni płacą rozkoszy ciała przymuszeni, gadziną jakby pierzyną odziani leżą związani. Drugich w siarczyste studnie narzucano, rozkosznej łaźnie zażywać
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 72
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Błogosławieni którzy płaczą/ którzy prześladowanie cierpią: którym złorzeczą: weselić się im każe. Bo ich (prawi) jest królestwo niebieskie. Otoż żołd/ oto korzyść/ oto nagroda i vacans miły żołnierzu. Więc że/ Milita militiam bonam apprehende vitam eternam. Bierz się do niej. Wiecze i z Pawłem Z. przyśpiewuj sobie Bonum certamen certavi, cursum consummavi fidem servavi. Trudność na mię. Nieprzyjaciel mi ciężki. Aleć mi przecię idzie o Boga: i wiarę jemu na krzcie daną. Już to próżno/ godzien tego Bóg/ i najwyższy majestat jego/ abym przy nim stawał; on dopomoże/ abym wytrzymał: żeby
Błogosłáwieni ktorzy płáczą/ ktorzy prześládowánie ćierpią: ktorym złorzeczą: weselić sie im káże. Bo ich (práwi) iest krolestwo niebieskie. Otoż żołd/ oto korzyść/ oto nágrodá i vacans miły żołnierzu. Więc że/ Milita militiam bonam apprehende vitam aeternam. Bierz się do niey. Wiecże i z Páwłem S. przyśpiewuy sobie Bonum certamen certavi, cursum consummavi fidem servavi. Trudność ná mię. Nieprzyiáciel mi ćięszki. Aleć mi przećię idzie o Bogá: i wiárę iemu ná krzćie daną. Iuż to prożno/ godźien tego Bog/ i náywyższy maiestát iego/ abym przy nim stáwał; on dopomoże/ ábym wytrzymáł: żeby
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 51
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
urody, i delikatnego serca wyrażenie. Nie miał jeszcze dwudziestu i czterech lat, dla tej swojej młodości barzo na wybaczenie i politowanie zasłużył. HRABINY SZWEDZKIEJ G** PRZYPADKI
Ostatek wieczora strawiliśmy z sobą na muzyce, którąśmy sobie sami sprawili. Grałam na klawikordzie, i wnet ja sama, wnet Amalia, wnet Karolina przyśpiewywała. Moja coreczka sześć lat mająca, tak była śmiałą, że Steleja w taniec wyprowadziła, i bez mała nas wszystkich do tej nie uwiodła uciechy. Zaprowadziliśmy tedy nasze Państwo młode do łożnicy życząc im zupełnego miłości skutku.
Rano naradzając się jeszcze z moim Hrabią, jakiebyśmy naszej parze ukontentowanie sprawić chcieli,
urody, i delikatnego serca wyrażenie. Nie miał ieszcze dwudziestu i czterech lat, dla tey swoiey młodości barzo na wybaczenie i politowanie zasłużył. HRABINY SZWEDZKIEY G** PRZYPADKI
Ostatek wieczora strawiliśmy z sobą na muzyce, ktorąśmy sobie sami sprawili. Grałam na klawikordzie, i wnet ia sama, wnet Amalia, wnet Karolina przyśpiewywała. Moia coreczka sześć lat maiąca, tak była śmiałą, że Steleia w taniec wyprowadziła, i bez mała nas wszystkich do tey nie uwiodła ućiechy. Zaprowadziliśmy tedy nasze Państwo młode do łożnicy życząc im zupełnego miłości skutku.
Rano naradzaiąc śię ieszcze z moim Hrabią, iakiebyśmy naszey parze ukontentowanie sprawić chćieli,
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 172
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
z wszytkiego wyprawię! Jam Damofon. Tu zawsze pod te piękne gaje, lubo Tytan spoczywa lub z różanej wstaje łożnice, zawsze chodzę. Tych mię nabawiła tęsknic i troszczek, która sercu memu miła. Cóż czynię? Nie lża, jedno siły wycieńczone jakożkolwiek zabawiać, dokąd pocieszone nie będą. Przetoż oto sobie przyśpiewuję, sobie i swej Filidzie, którą ja miłuję nad inne, lubo ona przenosi mię okiem, lubo stroni ode mnie swojem pańskiem krokiem. Tej śpiewam, lubo nie wiem, w jakiej są pamięci szczerości me uprzejme i serdeczne chęci. O Prometeu! Promecie, czem do serca mego nie wstawiłeś okienka, tak
z wszytkiego wyprawię! Jam Damofon. Tu zawsze pod te piękne gaje, lubo Tytan spoczywa lub z różanej wstaje łożnice, zawsze chodzę. Tych mię nabawiła tesknic i troszczek, która sercu memu miła. Cóż czynię? Nie lża, jedno siły wycieńczone jakożkolwiek zabawiać, dokąd pocieszone nie będą. Przetoż oto sobie przyśpiewuję, sobie i swej Filidzie, którą ja miłuję nad inne, lubo ona przenosi mię okiem, lubo stroni ode mnie swojem pańskiem krokiem. Tej śpiewam, lubo nie wiem, w jakiej są pamięci szczerości me uprzejme i serdeczne chęci. O Prometheu! Promecie, czem do serca mego nie wstawiłeś okienka, tak
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 36
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
rumiane lice, On czeladź budzi, Boga modły błaga (Jemu ptak krzycząc na polu pomaga). Ten jest początkiem, ten i końcem wszego, Ten błogosławi wszytkie prace jego.
Słoneczne słowik promienie tymczasem Z ochotą wita szczebiocąc pod lasem. Pasterz za stadem wesoło przygrawa I wół do jarzma pracowity wstawa. Oracz za pługiem przyśpiewując chodzi, Albo sad szczepi, albo płoty grodzi.
Zachodne wiatry drzewa rozwijają, Rozliczne kwiaty ziemię odziewają, Jeziorne stada mnożą płody swoje, Nowe na paszą wylatują roje, Niewinne wojsko z owczarnie wychodzi I mać odziane pierzem hufce wodzi.
Na skroni żeńcom wieniec z kłosia wity Lato przynosi, dar prace sowity. Odrosłe trawy
rumiane lice, On czeladź budzi, Boga modły błaga (Jemu ptak krzycząc na polu pomaga). Ten jest początkiem, ten i końcem wszego, Ten błogosławi wszytkie prace jego.
Słoneczne słowik promienie tymczasem Z ochotą wita szczebiocąc pod lasem. Pasterz za stadem wesoło przygrawa I woł do jarzma pracowity wstawa. Oracz za pługiem przyśpiewując chodzi, Albo sad szczepi, albo płoty grodzi.
Zachodne wiatry drzewa rozwijają, Rozliczne kwiaty ziemię odziewają, Jeziorne stada mnożą płody swoje, Nowe na paszą wylatują roje, Niewinne wojsko z owczarnie wychodzi I mać odziane pierzem hufce wodzi.
Na skroni żeńcom wieniec z kłosia wity Lato przynosi, dar prace sowity. Odrosłe trawy
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 278
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. Czasem czeladkę ku niebu kieruje: Czasem nabożne piosnki pośpiewuje: Abo rogoże z dartego sitowia Przeplata/ abo koszyki odnawia: On zastarzałe w tobie wszeteczności/ Wymorzy cnotą swojej żarzliwości. A ty mu swoje odkrywszy sumnienie/ Obiecuj pewne grzechów pokajenie. Bieżże do niego/ bo on o tej dobie/ Już przy robocie przyśpiewuje sobie. To skoro wyrzekł: Amor w ocemgnieniu/ Podniósł się k niebu/ w lot po nocnym cieniu.
S. August: O quam suaue factum est, mihi carere nugis nugarum, et vanitatibus vanitatum; anima mea liquefacta est, vt sponius locutus est.
NIgdy tak strzała puszczona z cięciwy Prędko nie leci/
. Czásem czeladkę ku niebu kieruie: Czásem nabożne piosnki pośpiewuie: Abo rogoże z dartego śitowia Przeplata/ abo koszyki odnawia: On zastarzałe w tobie wszetecznośći/ Wymorzy cnotą swoiey żarźliwośći. A ty mu swoie odkrywszy sumnienie/ Obiecuy pewne grzechow pokaienie. Bieżże do niego/ bo on o tey dobie/ Iuż przy roboćie przyśpiewuie sobie. To skoro wyrzekł: Amor w ocemgnieniu/ Podniosł się k niebu/ w lot po nocnym ćieniu.
S. August: O quam suaue factum est, mihi carere nugis nugarum, et vanitatibus vanitatum; anima mea liquefacta est, vt sponius locutus est.
NIgdy tak strzałá puszczona z ćięćiwy Prędko nie leći/
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: Cv
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
, nie szczekał żaden na katedrze Abo niezrozumianym głosem. Chceli pyska Uchylić który, chleba po kawałku ciska. Niechżeby który krzyknął, jako ogar w borze: Heretyk! zamurować na śmierć go w klasztorze Abo ściąć, abo spalić! Tak smaczny sen światu Przerywać? niech paszczęki swej się sprawi katu! Gdzie drudzy syrenami przyśpiewują z lekka, Przygrawają, żeby spał tym smaczniej, on szczeka. 453. MYŚL W KUCHNI, GŁOWA ZA STOŁEM
Z trudnością łaknącego zabawić za gołem, Bo ni nacz ani patrzy, ani słucha, stołem: Głowa tu, a myśl w kuchni; jeśli kto drzwi rusza, Wygląda sztuki mięsa, jako z
, nie szczekał żaden na katedrze Abo niezrozumianym głosem. Chceli pyska Uchylić który, chleba po kawałku ciska. Niechżeby który krzyknął, jako ogar w borze: Heretyk! zamurować na śmierć go w klasztorze Abo ściąć, abo spalić! Tak smaczny sen światu Przerywać? niech paszczeki swej się sprawi katu! Gdzie drudzy syrenami przyśpiewują z lekka, Przygrawają, żeby spał tym smaczniej, on szczeka. 453. MYŚL W KUCHNI, GŁOWA ZA STOŁEM
Z trudnością łaknącego zabawić za gołem, Bo ni nacz ani patrzy, ani słucha, stołem: Głowa tu, a myśl w kuchni; jeśli kto drzwi rusza, Wygląda sztuki mięsa, jako z
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 271
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w aksamitnej siedzący maszkarze, Zasłaniała wachlarzem bezwstydne źrzenice Przez okazały rynek i długie ulice. Zaś z miasta wyjachawszy w pole, gdzie dobytki Mlekopłynne w wymionach dźwigając pożytki Pasły się po odłogach zapuszczonych trawą — A pasterz — krzewistego pod drzewa łaskawą Umbrę upałom gwoli słonecznym przy lecie Schroniwszy się — pasterce na wierzbowem flecie I grał i przyśpiewywał pod jałowcu krzakiem Głaszcząc powolne wiatry tekstem piosnki takiem:
Pieśń pasterska.
Nie ranoś mi dziś wstała, nie rychłoś wyganiała. Dźwigałem kobiałkę, już i grał w piszczałkę Pędząc bydło nad strugą opaloną maczugą.
Skacze na łące złoty szczygieł kapturowaty, Za nim pliska siwa ogoneczkiem kiwa, Do swego się przymyka pomaluśku
w aksamitnej siedzący maszkarze, Zasłaniała wachlarzem bezwstydne źrzenice Przez okazały rynek i długie ulice. Zaś z miasta wyjachawszy w pole, gdzie dobytki Mlekopłynne w wymionach dźwigając pożytki Pasły się po odłogach zapuszczonych trawą — A pasterz — krzewistego pod drzewa łaskawą Umbrę upałom gwoli słonecznym przy lecie Schroniwszy się — pasterce na wierzbowem flecie I grał i przyśpiewywał pod jałowcu krzakiem Głaszcząc powolne wiatry tekstem piosnki takiem:
Pieśń pasterska.
Nie ranoś mi dziś wstała, nie rychłoś wyganiała. Dźwigałem kobiałkę, już i grał w piszczałkę Pędząc bydło nad strugą opaloną maczugą.
Skacze na łące złoty szczygieł kapturowaty, Za nim pliska siwa ogoneczkiem kiwa, Do swego sie przymyka pomaluśku
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 101
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
! Pasza tam — każdy przyzna — wołom i dziewkom żyzna. Kukułeczko, nie kukaj, po boru mnie nie szukaj! Znajdziesz mnie na kraju przy zielonym gaju Miedzy gęstą leszczyną z najmilejszą dziewczyną.
Tak on Tytyrus nocił nadobnej Dafnidzie. Aż gdy pijana karoc na toż miejsce przydzie, Poczciwa też małżonka na afront mężowi Własnemu przyśpiewuje balet temi słowy:
Pieśń.
Kto nie perfekt w miłości, niech nie zawodzi, Bo podobno nie komu — sobie zaszkodzi. Dowie się na potem, jako — lub z kłopotem — Przekowuje mury czyniąc sobie dziury Swem Kupido grotem.
Darmo cypryjską panią w tym każdy wini, Małżeńskiej powinności kto dość nie czyni. Wenus
! Pasza tam — kożdy przyzna — wołom i dziewkom żyzna. Kukułeczko, nie kukaj, po boru mie nie szukaj! Znajdziesz mie na kraju przy zielonym gaju Miedzy gęstą leszczyną z najmilejszą dziewczyną.
Tak on Tytyrus nocił nadobnej Dafnidzie. Aż gdy pijana karoc na toż miejsce przydzie, Poczciwa też małżonka na affront mężowi Własnemu przyśpiewuje balet temi słowy:
Pieśń.
Kto nie perfekt w miłości, niech nie zawodzi, Bo podobno nie komu — sobie zaszkodzi. Dowie sie na potem, jako — lub z kłopotem — Przekowuje mury czyniąc sobie dziury Swem Kupido grotem.
Darmo cypryjską panią w tym kożdy wini, Małżeńskiej powinności kto dość nie czyni. Wenus
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 102
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
ich, a rozeznać, kto wygrał, nie dali; Nie leniwsza, widząc to, chrześcijańska strona, Do obrony swojemu z chęcią nachylona.
XXIX.
Po obudwu obozach na pomoc wołają: Ci w pole lecą, ci się w zbroję ubierają; Swych chorągwi i znaków co żywo pilnuje, Trąba wojenne rymy z surmą przyśpiewuje. We wszystkie Sarraceny wraz biją muzyki, Pod niebem mieszają wiatr głośne końskie kwiki. Sercu sława najsłodsza dodaje otuchy, Różne głosy, przykry wrzask wydzierają słuchy.
XXX.
Krwawa się bitwa wszczęła, sroga, niesłychana; Już pola nie znać, już krew z piaskami zdeptana Nędzne czyni widziadło: ranni umierają, Drudzy do
ich, a rozeznać, kto wygrał, nie dali; Nie leniwsza, widząc to, chrześcijańska strona, Do obrony swojemu z chęcią nachylona.
XXIX.
Po obudwu obozach na pomoc wołają: Ci w pole lecą, ci się w zbroję ubierają; Swych chorągwi i znaków co żywo pilnuje, Trąba wojenne rymy z surmą przyśpiewuje. We wszystkie Sarraceny wraz biją muzyki, Pod niebem mieszają wiatr głośne końskie kwiki. Sercu sława najsłodsza dodaje otuchy, Różne głosy, przykry wrzask wydzierają słuchy.
XXX.
Krwawa się bitwa wszczęła, sroga, niesłychana; Już pola nie znać, już krew z piaskami zdeptana Nędzne czyni widziadło: ranni umierają, Drudzy do
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 113
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905