Gościa witam oobligacją, tę wnosząc konsekwencją, że wziąwszy lumen od świetnej jego prezencyj niewygasłą obligacyj świecić gotów jestem satysfakcją.
Gość. Niechcąc aberrare od polum swego, to jest Braterskich progów W. M. Pana, jako pomniejsze sidum zaciągam do mego primum mobile, tu sobie zakładająć firmamentum wszelkich chęci moich abym przyświecić nie jaki czas mógł usługą swoją w Domu jego.
Gospodarz. Za najpryncypalniejszą uroczystość inter solennes dies poczytam sobie Braterskiej prezencyj W. M. M. Pana adventum, któremu naprzód jako najsolenniej zań czynię dzięki, potym cum omni go przyjąwszy plausu, na jego usługę całego siebie consecro.
Gość. W prawdzieć z lichej
Gośćiá witám oobligácyą, tę wnosząc konsekwencyą, że wźiąwszy lumen od świetney jego prezencyi niewygásłą obligácyi świećić gotow jestem satisfakcyą.
Gość. Niechcąc aberrare od polum swego, to jest Bráterskich progow W. M. Páná, jáko pomnieysze sidum záćiągam do mego primum mobile, tu sobie zákładájąć firmamentum wszelkich chęći moich ábym przyświećić nie jáki czás mogł usługą swoją w Domu jego.
Gospodarz. Zá naypryncypálnieyszą uroczystość inter solennes dies poczytám sobie Bráterskiey prezencyi W. M. M. Páná adventum, któremu náprzod jáko naysolenniey zań czynię dźięki, potym cum omni go przyjąwszy plausu, ná jego usługę cáłego śiebie consecro.
Gość. W prawdźieć z lichey
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: G4v
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Euksyn przepławiła. Tak dosyć uczyniwszy, oczom i gustowi, Wrócilim, podróżnemu na noc ku domowi. Perkułap Gałacki ludzko przyjmuje Imci. Część pierwsza. Wesoła rozrywka nad Dunajem. Ryb mnóstwo i taniość. Poselstwa Wielkiego do Turek. Różne frukta.
Dzień przyszedł, w którym Dunaj przebyć było trzeba A w tym piękną pogodą przyświeciły Nieba. Już wszystka do przeprawy opatrzność gotowa, Gdy przyszły opuszczone prumy z Brailowa. Pod Pana bat porząnny, pokryty dywany, Na rudzie złocistymi poduszki zasłany. Chorągiew z lekkim wiatrem na rudlu igrała, Na sztabie dwa przykrotkie, ale miąsze działa. Sternik z przewoźnikami, wszyscy w karmazynie, W wesołej, i ochoczej
Euxyn przepłáwiłá. Ták dosyć uczyniwszy, oczom y gustowi, Wrocilim, podrożnemu ná noc ku domowi. Perkułap Gáłácki ludzko przyimuie Imci. Część pierwsza. Wesoła rozrywka nád Dunaiem. Ryb mnostwo y taniość. Poselstwa Wielkiego do Turek. Rożne frukta.
Dzień przyszedł, w ktorym Dunay przebydź było trzeba A w tym piękną pogodą przyświeciły Niebá. Już wszystka do przepráwy opátrzność gotowa, Gdy przyszły opuszczone prumy z Bráilowa. Pod Páná bat porząnny, pokryty dywány, Ná rudźie złocistymi poduszki zasłány. Chorągiew z lekkim wiátrem ná rudlu igráłá, Ná sztábie dwa przykrotkie, ále miąsze działá. Sternik z przewoźnikámi, wszyscy w kármázynie, W wesołey, y ochoczey
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 60
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
statecznie: Wykona li to, z Bogiem będzie wiecznie. Nic tu takiego w rytmach nie pisano, Czytelnika by za co pokarano, Bo do czytania tyło się podajo, Co by zbawieniu dusz naszych przystało. Bezpiecznie przeto jak pszczółki latajcie, A do swych ułów miód z kwiatków zbierajcie. Miód wam, a świecą Bogu przyświecicie, Bogu i sobie samym wygodzicie. Nie wszystko różę w tym najdziecie sadzie, Są tu i ciernie, ale nie na zdradzie.
Pająk lub będzie i na samej roży, Pajęczą swoją robotą nie zdroży. A pszczólka, lubo ciernie przelatuje, Z słodkim gościńcem do ula wędruje. By, czytelniku, dał ci Bóg
statecznie: Wykona li to, z Bogiem będzie wiecznie. Nic tu takiego w rytmach nie pisano, Czytelnika by za co pokarano, Bo do czytania tyło się podaio, Co by zbawieniu dusz naszych przystało. Bezpiecznie przeto jak pszczółki latajcie, A do swych ułów miód z kwiatków zbierajcie. Miód wam, a świecą Bogu przyświecicie, Bogu i sobie samym wygodzicie. Nie wszystko różę w tym najdziecie sadzie, Są tu i ciernie, ale nie na zdradzie.
Pająk lub będzie i na samej roży, Pajęczą swoją robotą nie zdroży. A pszczólka, lubo ciernie przelatuje, Z słodkim gościńcem do ula wędruje. By, czytelniku, dał ci Bóg
Skrót tekstu: BarŁŻywBar_I
Strona: 465
Tytuł:
Żywoty świętych
Autor:
Łazarz Baranowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Ze z jednych Cieleśnicy, a z drugich Zabójcy. Studził krupy Absalon po za cudze węgły, Nie śmie natrzyć ku Domu, by go niedosięgły Ojcowskie Ręce, za mord zabitego Brata, Błąkał się jak Kruk nocny przez całe trzy lata. Szuka różnych sposobów jak serce uchwycić DAWIDA, jak podchlebić, jako w dzień przyświecić Mówiąc wszystkim, że tyle fortun w życiu liczę Bym Ojca kochanego oglądał Oblicze. Zmiękczyły Króla prędko cukrowe łakotki, Odpuszcza grzech Synowi, alić mu w czas krótki Przyść przed siebie rozkazał z Senatorów gronem, Zbył wszystkiego za jednym przy nogach ukłonem. Lecz co się urodziło łyso, łysem zginie, Tak Absalon, bo
Ze z iednych Cieleśnicy, á z drugich Záboycy. Studził krupy Absalon po zá cudze węgły, Nie śmie nátrzyć ku Domu, by go niedosięgły Oycowskie Ręce, zá mord zábitego Brata, Błąkał się iák Kruk nocny przez cáłe trzy láta. Szuka rożnych sposobow iák serce uchwycić DAWIDA, iák podchlebić, iáko w dzień przyświecić Mowiąc wszystkim, że tyle fortun w życiu liczę Bym Oyca kochanego oglądał Oblicze. Zmiękczyły Krola prędko cukrowe łákotki, Odpuszcza grzech Synowi, alić mu w czas krotki Przyść przed siebie rozkázał z Senatorow gronem, Zbył wszystkiego zá iednym przy nogach ukłonem. Lecz co się urodziło łyso, łysem zginie, Tak Absalon, bo
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 113
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
drzwi nie kładzie, Ogień mi żadnej nieuczynił szkody, Bośmy to sobie podali w zakładzie, Żeby się niemścił, i teraz, i potym, Wulkan traktatu pieczęć przy bił młotem. Ja też przy zgodzie niechcę ognia niecić, Ani go ruszę niech leży w popiele, Wolę mu wśrzód dnia choć widno przyświecić, Od tąd jesteśmy sobie Przyjaciele, Jeślim czym tknęła w piśmiennej zabawie, W tejże mu sławy ujętej poprawię. Mówiąc niezszedłby CHRYSTUS na świat niski, Gdy by go miłość ku ludziom ognista,
Niesprowadziła widząc Dusz uciski, Panna przyjęła BOGA wżywot czysty, Stworzenie Stwórcy, póki jest wiek wiekiem
drzwi nie kłádzie, Ogień mi żadney nieuczynił szkody, Bośmy to sobie podali w zákładzie, Zeby się niemścił, y teraz, y potym, Wulkan tráktatu pieczęć przy bił młotem. Ja też przy zgodzie niechcę ognia niecić, Ani go ruszę niech leży w popiele, Wolę mu wśrzod dnia choć widno przyświecić, Od tąd iesteśmy sobie Przyiaciele, Jeźlim czym tknęła w piśmienney zábawie, W teyże mu słáwy uiętey popráwię. Mowiąc niezszedłby CHRYSTUS ná świat niski, Gdy by go miłość ku ludziom ognista,
Niesprowádziła widząc Dusz uciski, Pánna przyięła BOGA wżywot czysty, Stworzenie Stworcy, poki iest wiek wiekiem
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 145
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, Polaku, żyć chcesz utrapiony? Jeszczeż nie toniesz, we łzach pogrążony, Kiedy ojczyznę (ach! nie dadzą wiary Potomne czasy) już kładą na mary? Już rekwijalne z dział zawyły dzwony, Co pograniczne gdy słyszą Tryjony, Niektóre rzewnie nad nią narzekają, Inne z radości rękoma klaskają. Miasto pochodni ognie przyświeciły, Które jej miasta w popiół obróciły. Lud, rozpędzony kędyś w Dzikie Pola, Odbieżał trupa, ach, nieszczęsna dola! Nie masz, kto by chciał swej przyłożyć siły, A do fatalnej donieść ją mogiły. Źli się synowie o spadki targują, Wreszcie i trupa postronnym darują. Osierociałe wy przynajmniej, cory,
, Polaku, żyć chcesz utrapiony? Jeszczeż nie toniesz, we łzach pogrążony, Kiedy ojczyznę (ach! nie dadzą wiary Potomne czasy) już kładą na mary? Już rekwijalne z dział zawyły dzwony, Co pograniczne gdy słyszą Tryjony, Niektóre rzewnie nad nią narzekają, Inne z radości rękoma klaskają. Miasto pochodni ognie przyświeciły, Które jej miasta w popiół obróciły. Lud, rozpędzony kędyś w Dzikie Pola, Odbieżał trupa, ach, nieszczęsna dola! Nie masz, kto by chciał swej przyłożyć siły, A do fatalnej donieść ją mogiły. Źli się synowie o spadki targują, Wreszcie i trupa postronnym darują. Osierociałe wy przynajmniej, cory,
Skrót tekstu: RudnPieśńBar_II
Strona: 471
Tytuł:
Pieśń postna nabożna o Koronie Polskiej
Autor:
Dominik Rudnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
nie wcześniej niż 1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965