, i gdzie jego władza Zdole, tam wniść człowieku, skąd sam spadł, przeszkadza. 268 (P). SŁAWĘ NAD ŻYWOT PRZEKŁADA WSPANIAŁY
Kiedy pod swoję Wielki Aleksander władzą Brał wschodni świat, człeka mu więźniem przyprowadzą, Który tak miernie strzelał, że nigdy nie chybił, Jeśli mu kto na ścienie ćwieczkiem pierścień przybił. Każe mu król przed sobą dokazować sztuki. Gdy ani rozkazania, ani ten przynuki Słuchać i strzelać nie chce, rozpalony w gniewie
Każe go Aleksander zawiesić na drzewie. Gani mu upór, wiodąc profos na śmierć w troku; Sprawia się ów nieborak, że dalej od roku Strzały w ręce nie miawszy, nie chce
, i gdzie jego władza Zdole, tam wniść człowieku, skąd sam spadł, przeszkadza. 268 (P). SŁAWĘ NAD ŻYWOT PRZEKŁADA WSPANIAŁY
Kiedy pod swoję Wielki Aleksander władzą Brał wschodni świat, człeka mu więźniem przyprowadzą, Który tak miernie strzelał, że nigdy nie chybił, Jeśli mu kto na ścienie ćwieczkiem pierścień przybił. Każe mu król przed sobą dokazować sztuki. Gdy ani rozkazania, ani ten przynuki Słuchać i strzelać nie chce, rozpalony w gniewie
Każe go Aleksander zawiesić na drzewie. Gani mu upór, wiodąc profos na śmierć w troku; Sprawia się ów nieborak, że dalej od roku Strzały w ręce nie miawszy, nie chce
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 118
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ludziom dała tajemnice, Ty przez twarz gładką, przez postępki chyże Nowe wystawiasz coraz ludziom krzyże.
Co mąk może być, co męki i kary, Wszytkiego w sercach czynisz nam ponowę, Skąd widząc taką katownią, z tej miary Słusznie cię krzyżem, krzyżem mym nazowę. Ach, jeśli tak jest, niechże mię przybiją Na ten krzyż mocnym gwoździem na pasyją! NOWE ZIELE
Między różnymi, których ogród mój ma wiele, Osobliwie panienki lubią jedno ziele, Które rwą nie na wieńce zdobić krasne czoła, Nie na równianki, nie na poświąt do kościoła, Nie wąchać, nie na trunny, nie na nieboszczyki, Nie wódki destylować ani
ludziom dała tajemnice, Ty przez twarz gładką, przez postępki chyże Nowe wystawiasz coraz ludziom krzyże.
Co mąk może być, co męki i kary, Wszytkiego w sercach czynisz nam ponowę, Skąd widząc taką katownią, z tej miary Słusznie cię krzyżem, krzyżem mym nazowę. Ach, jeśli tak jest, niechże mię przybiją Na ten krzyż mocnym gwoździem na pasyją! NOWE ZIELE
Między różnymi, których ogród mój ma wiele, Osobliwie panienki lubią jedno ziele, Które rwą nie na wieńce zdobić krasne czoła, Nie na równianki, nie na poświąt do kościoła, Nie wąchać, nie na trunny, nie na nieboszczyki, Nie wódki destylować ani
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 46
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
250 cześci odciętych, zmierzając ku D: do czwartego. Wynidzie wysokość BE, łokci 30. Nauka LII. Góry wysokość po prostu przemierzać. NIech będzie góra UNHB, której wysokość BC trzeba zmierzać. Wymierzywszy łatę abo laskę HE, długą na łokci 12, i ćwierć; przy dwunastym łokciu, w punkcie E, przybij na niej co znacznego, sposobnego do widzenia z daleka na kształt Tarcze opisanej w Nauce 9. tej Zabawy. Tu ją Celem zwać będę. o Wymierzaniu Wysokości.
Potym na wierzchu B, góry UNHB, postaw Tablicę Mierniczą do perpendykułu na swoim Pachołki BD, dwa łokcia wysokim; i przystaw linią Celową do linii Horyzontalnej
250 cześći odćiętych, zmierzáiąc ku D: do czwartego. Wynidźie wysokość BE, łokći 30. NAVKA LII. Gory wysokość po prostu przemierzáć. NIech będźie gorá VNHB, ktorey wysokość BC trzebá zmierzáć. Wymierzywszy łátę ábo laskę HE, długą ná łokći 12, y ćwierć; przy dwunastym łokćiu, w punktćie E, przybiy ná niey co znácznego, sposobnego do widzęnia z dáleká ná kształt Tarcze opisáney w Náuce 9. tey Zabawy. Tu ią Celem zwáć będę. o Wymierzániu Wysokośći.
Potym ná wierzchu B, gory VNHB, postaw Tablicę Mierniczą do perpendykułu ná swoim Páchołki BD, dwá łokćiá wysokim; y przystaw liniią Celową do linii Horyzontálney
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 49
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
ukazował komu. Chceszli, wieźże do brogu ze mną po kryjomu.” A dziewka go za szyję: „Mój kochany, złoty, Ja cię proszę, zapłaci-ć matka od roboty.” Nie dał się długo prosić; nie żałuje młota. Jednym ci, ale sporym, aże w pół żywota Przybił cnotę bratnalem w onym brogu, a ta Wyszedszy, już nie skacze, ale w tańcu lata. Toż gdy przyjdzie do domu: „Matko moja miła, Chociażbym teraz co dzień do karczmy chodziła, Nie bój się o mą cnotę; byłam z dobrym człekiem: Tak mi ją mocnym w brogu przyszpilował
ukazował komu. Chceszli, wieźże do brogu ze mną po kryjomu.” A dziewka go za szyję: „Mój kochany, złoty, Ja cię proszę, zapłaci-ć matka od roboty.” Nie dał się długo prosić; nie żałuje młota. Jednym ci, ale sporym, aże w pół żywota Przybił cnotę bratnalem w onym brogu, a ta Wyszedszy, już nie skacze, ale w tańcu lata. Toż gdy przyjdzie do domu: „Matko moja miła, Chociażbym teraz co dzień do karczmy chodziła, Nie bój się o mą cnotę; byłam z dobrym człekiem: Tak mi ją mocnym w brogu przyszpilował
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 359
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sprzęgę W inszy cug i osobną oddzielę im księgę. 454. PERSECUTIA DUCHOWNYCH NA ŚLĄSKU
Trzydzieści lat i więcej trwała wojna, kiedy Na Śląsku się o wiarę Niemcy bili z Szwedy; Którzykolwiek z nich stronę przeciwną zwyciężą, Tamci ministrów, a ci prześladują księżą; Nietrudno tam obaczyć było męczenniki. Niemcy, mistrzom do stołu przybiwszy języki, Potem przed każdym prochu nasuwszy ćwierć funta, Wetkną zapalonego odrobinę lunta: Każdy oczy z takiego umykając palu, Pół języka zostawić wolał przy szynalu; Szwedzi zaś, do stodolnej przyprawiwszy ściany Katolickie za członki wstydliwe kapłany, Zapalą — toż, gdy parza, do sierpa co żywo, Bo go dali każdemu jakoby
sprzęgę W inszy cug i osobną oddzielę im księgę. 454. PERSECUTIA DUCHOWNYCH NA ŚLĄSKU
Trzydzieści lat i więcej trwała wojna, kiedy Na Śląsku się o wiarę Niemcy bili z Szwedy; Którzykolwiek z nich stronę przeciwną zwyciężą, Tamci ministrów, a ci prześladują księżą; Nietrudno tam obaczyć było męczenniki. Niemcy, mistrzom do stołu przybiwszy języki, Potem przed każdym prochu nasuwszy ćwierć funta, Wetkną zapalonego odrobinę lunta: Każdy oczy z takiego umykając palu, Pół języka zostawić wolał przy szynalu; Szwedzi zaś, do stodolnej przyprawiwszy ściany Katolickie za członki wstydliwe kapłany, Zapalą — toż, gdy parza, do sierpa co żywo, Bo go dali każdemu jakoby
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 384
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Jako on wziął od niego, czynią przyjaciele.
XIII.
Ten miał w dzień naznaczony na zbrojnem okręcie Pojechać i wykonać jego przedsięwzięcie; Jam też zamierzonego kresu pilnowała I z zamkum do ogrodu umyślnie jechała. Odoryk wtem, mając już od spólnego szpiega Wiadomość, żem tam była, w ciemną noc do brzega Okręt przybił pod miasto i wysiadszy z wody, Poszedł cicho z kilkąset zbrojnych pod ogrody.
XIV.
Stamtąd mię do okrętu do morza porwano Pierwej, niżli się o tem w mieście dowiedziano. Ludzie moje bezzbrojne i nagie pobili, Drudzy pouciekali i pouchodzili; I tych beło niemało, których pojmali, I tak z niemi i ze
Jako on wziął od niego, czynią przyjaciele.
XIII.
Ten miał w dzień naznaczony na zbrojnem okręcie Pojechać i wykonać jego przedsięwzięcie; Jam też zamierzonego kresu pilnowała I z zamkum do ogrodu umyślnie jechała. Odoryk wtem, mając już od spólnego szpiega Wiadomość, żem tam była, w ciemną noc do brzega Okręt przybił pod miasto i wysiadszy z wody, Poszedł cicho z kilkąset zbrojnych pod ogrody.
XIV.
Stamtąd mię do okrętu do morza porwano Pierwej, niżli się o tem w mieście dowiedziano. Ludzie moje bezzbrojne i nagie pobili, Drudzy pouciekali i pouchodzili; I tych beło niemało, których poimali, I tak z niemi i ze
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 276
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
stronie ku morzu widziano proch czarny podnoszacy się nad miastem i nad przedmieściem Galata, w godzinę nastąpiło drugie trzęsienie słabsze, odnawiało się przez trzy dni, dało się uczć w Natolyj na miejscach o 40 mil od Carogrodu odległych miedzy Scutary, i wyspą Princes i w mieście Sevenit obaliło cztery lub 5 wsie, a 1000 ludzi przybiło: także miasteczko jedne o dwie mile od Carogrodu zniszczyło, gdzie koło tysiąca już zabitych, już ranionych było osób. Obywatele Carogrodu w pole wynieśli się. Wielka liczba domów, 40 meczetów, 27 wiez, część Pałacu Sułtana, i wiele magazynów upadło, 25 Czerwca gwałtowne, ale nieszkodliwe w Smyrnie: 29 Czerwca w
stronie ku morzu widziano proch czarny podnoszacy się nad miastem y nad przedmieściem Galata, w godzinę nastąpiło drugie trzęsienie słabsze, odnawiało się przez trzy dni, dało się uczć w Natolyi na mieyscach o 40 mil od Carogrodu odległych miedzy Scutari, y wyspą Princes y w mieście Sevenit obaliło cztery lub 5 wsie, á 1000 ludzi przybiło: także miasteczko iedne o dwie mile od Carogrodu zniszczyło, gdzie koło tysiąca iuż zabitych, iuż ranionych było osob. Obywatele Carogrodu w pole wynieśli się. Wielka liczba domow, 40 meczetow, 27 wiez, część Pałacu Sułtana, y wiele magazynow upadło, 25 Czerwca gwałtowne, ale nieszkodliwe w Smyrnie: 29 Czerwca w
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 171
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
gwałtowne i chmury, wiatrem północym oddaliwszy, powodź onę wespół i z Neptunem uprzątnął, który zawoławszy Trytona, kazał jemu trąbić na odwrót wodom. Powieść Dziesiąta.
A TAm góra jest gwiazd dwiema wierzchy sięgająca/ Parnazem zowią/ chmury grzbietem przenosząca: B Gdzie skoro Deukalion (bowiem insze beło Wszytkie krainy ziemskie Morze zatopieło) Przybieł się/ i z żoną swą w łódce przypławionej: C Korycjiskie Nimfy/ D i Bogi góry onej Począł chwalić/ E i Temin wieszczą/ którą miała Tę moc w on czas/ że Boskie wyroki wiedziała. Nad tego nie był żaden mąż lepszy/ i coby Sprawiedliwość miłował więcej z swej osoby; Tak że
gwałtowne y chmury, wiátrem pułnocnym oddaliwszy, powodź onę wespoł y z Neptunem vprzątnął, ktory záwoławszy Trytoná, kazał iemu trąbić ná odwrot wodom. Powieść Dźieśiąta.
A TAm gorá iest gwiazd dwiemá wierzchy śięgáiąca/ Párnázem zowią/ chmury grzbietem przenosząca: B Gdźie skoro Deukálion (bowiem insze beło Wszytkie kráiny źiemskie Morze zátopieło) Przybieł się/ y z żoną swą w łodce przypławioney: C Korycyiskie Nimphy/ D y Bogi gory oney Począł chwalić/ E y Themin wieszczą/ ktorą miáłá Tę moc w on czás/ że Boskie wyroki wiedźiáłá. Nád tego nie był żaden mąż lepszy/ y coby Spráwiedliwość miłował więcey z swey osoby; Ták że
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 20
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wybierania. Co zawsze zwykli Kowale dla łatwiejszego przystania Podkowy czynić/ wybierać róg. Ano to nie potrzeba/ jedno około strzelice/ aby rowki wychędożone były/ gdzie się Piasek za krada rad. Gdyż Koniowi na nogach należy najwięcej/ tedy ich jako najbarziej strzec masz. Bo gdy my Rok stary wybierzesz i do nowego Podkowę przybijesz. Tedy Koń gdy w skoku/ abo na burku/ abo gdzie ugodzi w kamień/ wnet jako w nowy a blisko wybrany Róg musi Konia podkowa dolec. Zaczym nodze ugodzić chcąc/ musi ziemie nie tęgo chwytać/ i trzepić się/ bezpiecznie niestepując. A tak do najstarszego rogu Kowal Podkowę niech przybija. Lepiej
wybieránia. Co zawsze zwykli Kowale dla łatwieyszego przystánia Podkowy czynić/ wybieráć rog. Ano to nie potrzeba/ iedno około strzelice/ áby rowki wychędożone były/ gdźie sie Piasek zá krada rad. Gdyż Koniowi ná nogách należy naywięcey/ tedy ich iáko naybárźiey strzedz masz. Bo gdy my Rok stáry wybierzesz y do nowego Podkowę przybiiesz. Tedy Koń gdy w skoku/ ábo na burku/ ábo gdźie vgodźi w kámień/ wnet iako w nowy á blisko wybrány Rog muśi Koniá podkowá dolec. Záczym nodze vgodźić chcąc/ muśi źiemie nie tęgo chwytáć/ y trzepić sie/ bespiecznie niestepuiąc. A tak do naystárszego rogu Kowal Podkowę niech przybiia. Lepiey
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 25
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
czym pięknie Joannes Grittus. Powiada Grzegorz święty o Biskupie Panormitańskim/ iż wyjachawszy z Sycylii morzem/ na jednej nawie nie małej/ gdy był prawie w pół drogi/ sroga nawałność morska nań nastąpiła/ że już zwątpił był o zdrowiu swoim. Atoli polecając się Panu Bogu/ i Pannie Naświętszej/ zaledwie w kilka dni przybił się do Wyspu rzeczonego Urtica. Aże przy onym okręcie/ w którym on jachał/ był na zadzi uwiązany bacik jeden mały na powrozie/ i tam w nim sługa jego Baraua na imię coś pilnego robiąc/ urwał się od okrętu/ i wywrócił w wodę/ wałami morskiemi okryty/ na co sam Biskup patrzał/ uchwyciwszy
czym pięknie Ioannes Grittus. Powiáda Grzegorz święty o Biskupie Pánormitáńskim/ iż wyiáchawszy z Sycyliey morzem/ ná iedney nawie nie máłey/ gdy był práwie w puł drogi/ sroga náwáłność morska náń nástąpiłá/ że iuż zwątpił był o zdrowiu swoim. Atoli polecáiąc się Pánu Bogu/ y Pánnie Naświętszey/ záledwie w kilká dni przybił się do Wyspu rzeczonego Vrtica. Aże przy onym okręćie/ w ktorym on iáchał/ był ná zádźi vwiązány baćik ieden máły ná powroźie/ y tám w nim sługá iego Baraua ná imię coś pilnego robiąc/ vrwał się od okrętu/ y wywroćił w wodę/ wáłámi morskiemi okryty/ ná co sam Biskup pátrzał/ vchwyćiwszy
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 47
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649