rącze konie za nią obracali, Rozumiejąc, że przez tę przed niemi zjechała I iż inszej nie było, że tą biec musiała. Orland bieży i Ferat także nie postawa, Ale i król cyrkaski za nią się udawa; Angelika wodzami klaczę zatrzymywa, Bieży także za niemi, ale mniej skwapliwa.
XXXVIII.
Kiedy tam przybieżeli, gdzie w głębokiem lesie Wszytkie ścieżki zginęły, patrzyć w onem czesie Poczęli, jeśli w trawie nie znać beło znaków I kopyta końskiego świeżo bitych szlaków; Wtem na obu hiszpański rycerz, nad którego, Jeśli go ja dobrze znam, chłopa pyszniejszego Jako żywo podomno nie było na świecie, Krzywo patrząc, zawoła: „
rącze konie za nią obracali, Rozumiejąc, że przez tę przed niemi zjechała I iż inszej nie było, że tą biedz musiała. Orland bieży i Ferat także nie postawa, Ale i król cyrkaski za nią się udawa; Angelika wodzami klaczę zatrzymywa, Bieży także za niemi, ale mniej skwapliwa.
XXXVIII.
Kiedy tam przybieżeli, gdzie w głębokiem lesie Wszytkie ścieszki zginęły, patrzyć w onem czesie Poczęli, jeśli w trawie nie znać beło znaków I kopyta końskiego świeżo bitych szlaków; Wtem na obu hiszpański rycerz, nad którego, Jeśli go ja dobrze znam, chłopa pyszniejszego Jako żywo podomno nie było na świecie, Krzywo patrząc, zawoła: „
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 258
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pod lewą biodrą/ a lewą zaś w pierzu pazury wlepił/ i noźdrze mu ścisnął/ rzuciwszy sobą chybko/ wywrócił pod się/ i tak wiszącego pod sobą trzymał: ale że ciężaru tak wielkiego (zmordowany) trzymać długo nie zdołał/ nieupuszczając go jednak na ziemię lekko złożył. Co oni ludzie patrzający postrzegszy/ przybieżeli gromadnie do nich/ i społecznie uwikłanych zastawszy z sobą: jednego z nich na ziemi leżącego (tak jako widzisz w abrysie) za nos trzymającego/ a drugiego na nim stojącego/ obudwu jednak zajadłych/ i wlepione głęboko paznokry trzymających/ gdzie przyszłoby rozwadzając obudwu rozerwać: przetoż jako zwyciężcy winszując i faworyzując/ zwyciężonego
pod lewą biodrą/ á lewą záś w pierzu pázury wlepił/ y noźdrze mu śćisnął/ rzućiwszy sobą chybko/ wywroćił pod się/ y ták wiszącego pod sobą trzymał: ale że ćiężaru ták wielkiego (zmordowány) trzymáć długo nie zdołał/ nieupusczáiąc go iednák ná źiemię lekko złożył. Co oni ludźie pátrzáiący postrzegszy/ przybieżeli gromádnie do nich/ y społecznie vwikłánych zástawszy z sobą: iednego z nich ná źiemi leżącego (ták iáko widźisz w ábryśie) zá nos trzymáiącego/ á drugiego ná nim stoiąceg^o^/ obudwu iednák záiádłych/ y wlepione głęboko páznokry trzymáiących/ gdźie przyszłoby rozwadzáiąc obudwu rozerwáć: przetoż iáko zwyćiężcy winszuiąc y fáworyzuiąc/ zwyćiężonego
Skrót tekstu: NeuPoj
Strona: 1
Tytuł:
Neumachia albo pojedynek [...] dwóch orłów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia wdowy i dziedziców Piotra Elerta
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1655
Data wydania (nie wcześniej niż):
1655
Data wydania (nie później niż):
1655
Cóż tedy czynić mamy? A on: Podźmy do ś. Franciszka/ a jeśli on nam otuchę uczyni/ iż my tacy złośnicy będziem mogli naleźć miłosierdzie u Boga/ cokolwiek nam rozkaże/ uczynimy/ abyśmy mogli dusze nasze z otchłani piekielnych wybawić. Na co wszyscy trzej zezwoliwszy się/ z kwaplowością do świętego Franciszka przybieżeli/ mówiąc: Ojcze/ my dla wielkich złości naszych wątpiemy/ żebyśmy mogli nalesć u Boga miłosierdzie/ ale jeśli ty nam uczynisz otuchę/ że nas Pan Bóg nie odrzuci/ otośmy są górowi z tobą pokutować/ i we wszytkim co nam rozkażesz chcemy być posłuszni. Przyjął ich tedy święty mile i łaskawi/
Coż tedy czynić mamy? A on: Podźmy do ś. Fránćiszká/ á ieśli on nam otuchę vczyni/ iż my tácy złośnicy będźiem mogli náleść miłośierdźie v Bogá/ cokolwiek nam roskaże/ vczynimy/ ábysmy mogli dusze násze z otchłáni piekielnych wybáwić. Ná co wszyscy trzey zezwoliwszy sie/ z kwáplowośćią do świetego Franćiszká przybieżeli/ mowiąc: Oycze/ my dla wielkich złośći naszych wątpiemy/ żebysmy mogli nalesć v Bogá miłośierdźie/ ále iesli ty nam vczynisz otuchę/ że nas Pan Bog nie odrzući/ otosmy są gorowi z tobą pokutowáć/ y we wszytkim co nam roskażesz chcemy bydź posłuszni. Przyiął ich tedy święty mile y łáskawi/
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 251
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
; pierścień dijamentowy, który miał na palcu, przedtem wrzucił w las. Przybieżał Bulgorab gromadno, wziął go na zamek sorocki; i z tym on traktował, i ten obiecał go z chęcią przeprowadzić. Ale zdrajcy Wołosza dali znać do Turków, których był Iskender-Basza przysłał do Soroki, aby ich od Turków bronili, ci przybieżeli do Bulgoraba mówiąc: „Masz więźnia cesarskiego, trzeba abyś go wydał.” Musiał to uczynić. Gdy go wzięli Turcy, wsadzili go na chudą szkapę oklep, a między drugiemi więźniami do Bosnij prowadzili. Gdy nad padołem owi więźniowie szli, był w dolinie las wielki; miał już tę intenciję dziad wmci skoczyć
; pierścień dijamentowy, który miał na palcu, przedtém wrzucił w las. Przybieżał Bulgorab gromadno, wziął go na zamek sorocki; i z tym on traktował, i ten obiecał go z chęcią przeprowadzić. Ale zdrajcy Wołosza dali znać do Turków, których był Iskender-Basza przysłał do Soroki, aby ich od Turków bronili, ci przybieżeli do Bulgoraba mówiąc: „Masz więźnia cesarskiego, trzeba abyś go wydał.” Musiał to uczynić. Gdy go wzięli Turcy, wsadzili go na chudą szkapę oklep, a między drugiemi więźniami do Bosnij prowadzili. Gdy nad padołem owi więźniowie szli, był w dolinie las wielki; miał już tę intenciję dziad wmci skoczyć
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 170
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
i przez pola w prędkie poszli nogi; Drudzy, kiedy do miasta na zad uciekali, W bramie jeden na drugiem pobici padali. Gryfon próśb nie używa, ale rozgniewany Bez litości, zażarty i nieubłagany, Macha mieczem około gminu bezbronnego I mści się znieważenia okrutnie swojego.
V.
Z tamtych, którzy do bramy naprzód przybieżeli I którzy nogi rętsze, niżli inszy, mieli, Część wielka, aby sobie raczej dogodzili, Niżli inszem, wiszące wzwody podnosili; Część krwie próżnych na twarzach wybladłych z wołaniem, Uciekając i płacząc, z wielkiem narzekaniem, Po ulicach tam i sam zgiełkiem napełniali. Wszytkie strony i miasto wrzaskami mieszali. PIEŚŃ XVIII.
i przez pola w prędkie poszli nogi; Drudzy, kiedy do miasta na zad uciekali, W bramie jeden na drugiem pobici padali. Gryfon próśb nie używa, ale rozgniewany Bez litości, zażarty i nieubłagany, Macha mieczem około gminu bezbronnego I mści się znieważenia okrutnie swojego.
V.
Z tamtych, którzy do bramy naprzód przybieżeli I którzy nogi rętsze, niżli inszy, mieli, Część wielka, aby sobie raczej dogodzili, Niżli inszem, wiszące wzwody podnosili; Część krwie próżnych na twarzach wybladłych z wołaniem, Uciekając i płacząc, z wielkiem narzekaniem, Po ulicach tam i sam zgiełkiem napełniali. Wszytkie strony i miasto wrzaskami mieszali. PIEŚŃ XVIII.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 37
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nich/ deklarował. Oni nie mieszkając/ wzięli z sobą cztery ufce/ które jako były na obronę obozowi zostawione/ tak też nie spracowane siły miały/ i drogą daleką je prowadząc/ by nieprzyjaciel nie postrzegł/ gdy też wszyscy i oczy i ręce do boju obrócili byli/ prędko do szańców (o których mówimy) przybieżeli/ a przez nie się przedarwszy/ rychlej w obozie Francuskim stanęli/ niż ich dobrze poznać/ abo coby się działo/ obaczyć możono. Tamże lud gruby wrzask wielki uczynił/ a naszy jako się to często/ gdy nadzieja zwycięstwo obiecuje trafia/ pokrzepiwszy się następowali silniej. Ale oni bacząc/ jako ich zewsząd obskoczono
nich/ deklárował. Oni nie mieszkáiąc/ wźięli z sobą cztery vfce/ ktore iáko były ná obronę obozowi zostáwione/ ták też nie sprácowáne śiły miáły/ y drogą daleką ie prowádząc/ by nieprzyiaćiel nie postrzegł/ gdy też wszyscy y oczy y ręce do boiu obroćili byli/ prędko do szańcow (o ktorych mowimy) przybieżeli/ á przez nie sie przedárwszy/ rychley w oboźie Fráncuskim stánęli/ niż ich dobrze poznáć/ ábo coby sie dźiało/ obáczyć możono. Támże lud gruby wrzask wielki vczynił/ á nászy iáko sie to często/ gdy nádźieiá zwyćięstwo obiecuie tráfia/ pokrzepiwszy sie nástępowáli śilniey. Ale oni bacząc/ iáko ich zewsząd obskoczono
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 71.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
z domu wynieśli/ i za Ren przeszli) tłumem uciekały/ za którymi w pogonią Cezar konnych posłał. Niemcy za sobą wrzask słysząc/ a jako ich Rzymianie gromili widząc/ tudzież na swoich śmierć patrząc/ broń porzuciwszy/ chorągwie zostawiwszy/ z obozu pierzchnęli. A gdy do miejsca w którym się Mosa z Renem schodzi przybieżeli/ sądząc że dalej już uciekać trudno/ po wielu trupów on ostatek w rzekę pędem skoczył/ i tam się upracowany/ i bojaźni pełen/ w gwałtowności i głębokości rzeki utopił. Naszy do jednego wszyscy żywi/ z tak okrutnej wojny (bo czterykroć sto i trzydzieści tysięcy Niemców było) z trochą rannych do obozu się
z domu wynieśli/ y zá Ren przeszli) tłumem vćiekáły/ zá ktorymi w pogonią Cezár konnych posłał. Niemcy za sobą wrzask słysząc/ á iáko ich Rzymiánie gromili widząc/ tudźiesz ná swoich śmierć pátrząc/ broń porzućiwszy/ chorągwie zostáwiwszy/ z obozu pierzchnęli. A gdy do mieyscá w ktorym sie Mosá z Renem schodźi przybieżeli/ sądząc że daley iuż vćiekáć trudno/ po wielu trupow on ostátek w rzekę pędem skoczył/ y tám sie vprácowány/ y boiaźni pełen/ w gwałtownośći y głębokośći rzeki vtopił. Nászy do iednego wszyscy żywi/ z ták okrutney woyny (bo czterykroć sto y trzydźieśći tyśięcy Niemcow było) z trochą rannych do obozu sie
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 80.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
to Bradamanta dosyć silna była, Moc jej Marfizie przecię nie takby szkodziła, Aby za każdem razem obalić ją mogła: Sczarowana kopia wiele jej pomogła.
XXI
W ten czas właśnie niektórzy z rycerstwa naszego, Gdy się ten odprawował czyn Marsa krwawego, Iż w półtoru mil tylko stanowiska mieli, Umyślnie dla tej spórki kupą przybieżeli. Widząc zwłaszcza tę dzielność, którą ukazował Ich bohatyr, co z kilką pogan się probował, Aby jednego wzgarda z jaką zelżywością Nie potkała, przestrzegać chcą z wielką pilnością.
XX
Więc dojrzeli z daleka i króla samego, Jako do wału z ludźmi przedniemi miejskiego Przybliżał się; żołnierstwu kazawszy drugiemu Niebezpieczeństwu w mieście zabiegać wszelkiemu
to Bradamanta dosyć silna była, Moc jej Marfizie przecię nie takby szkodziła, Aby za każdem razem obalić ją mogła: Sczarowana kopia wiele jej pomogła.
XXI
W ten czas właśnie niektórzy z rycerstwa naszego, Gdy się ten odprawował czyn Marsa krwawego, Iż w półtoru mil tylko stanowiska mieli, Umyślnie dla tej spórki kupą przybieżeli. Widząc zwłaszcza tę dzielność, którą ukazował Ich bohatyr, co z kilką pogan się probował, Aby jednego wzgarda z jaką zelżywością Nie potkała, przestrzegać chcą z wielką pilnością.
XX
Więc dojrzeli z daleka i króla samego, Jako do wału z ludźmi przedniemi miejskiego Przybliżał się; żołnierstwu kazawszy drugiemu Niebezpieczeństwu w mieście zabiegać wszelkiemu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 112
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Choć cesarz często spórki koił ich surowe Powagą pańską, przecię zajątrzenia nowe Wszczynały się sto razy na dzień miedzy niemi: Tak pałali jadami nieporównanemi. Knuje w sercu pomstę gniew zawsze jadowity: Tkwi w pamięci Bertoladz, Pinabel zabity.
LXI
Posłowie z Bułgariej, jakoście słyszeli, Z tą nadzieją do Karła w Paryż przybieżeli, Aby Rugiera wziąwszy za pana swojego, Do opieki Białogród poruczyli jego. Więc iż się na ufności swej nie omylili, Skoro wychodzącego z pałacu zoczyli, Dziękują szczęściu, do nóg nisko się rzucają, Koronę i bułgarski sceptr w ręce podają.
LX
„Wiedz to, o najmężniejszy - mówią - bohaterze, Iż cesarz
, Choć cesarz często spórki koił ich surowe Powagą pańską, przecię zajątrzenia nowe Wszczynały się sto razy na dzień miedzy niemi: Tak pałali jadami nieporównanemi. Knuje w sercu pomstę gniew zawsze jadowity: Tkwi w pamięci Bertoladz, Pinabel zabity.
LXI
Posłowie z Bulgaryej, jakoście słyszeli, Z tą nadzieją do Karła w Paryż przybieżeli, Aby Rugiera wziąwszy za pana swojego, Do opieki Białogród poruczyli jego. Więc iż się na ufności swej nie omylili, Skoro wychodzącego z pałacu zoczyli, Dziękują szczęściu, do nóg nizko się rzucają, Koronę i bulgarski sceptr w ręce podają.
LX
„Wiedz to, o najmężniejszy - mówią - bohaterze, Iż cesarz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 380
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905