się wprzód zniósł z nimi i naradził, Wyboczył sam na Malbork, wojsko zostawiwszy Pod Gołubiem strudzone. Ty to wnet zwietrzywszy, Odważny Wieniawczyku, tak niespodziewanie, Jako piorun bez wieści uderzyłeś na nie, Że ich pierwej zamięszał i pożarł Mars krwawy, Niż z oczu sen otarli, i przyszli do sprawy. Mistrz przybiega na krwawe tylko poboisko, A że i sam nie w ręku, było tego blisko. Ale tenże i potem w pamiętnej potrzebie Owej pod Grunewaldem, wiele czynił z siebie, Wiele więżniów, i wiele triumfującemu Narzuciwszy chorągwi do nóg panu swemu. Toż gdy odtchnął z tej cery i długiego boju, Przemęckim kasztelanem
się wprzód zniósł z nimi i naradził, Wyboczył sam na Malborg, wojsko zostawiwszy Pod Gołubiem strudzone. Ty to wnet zwietrzywszy, Odważny Wieniawczyku, tak niespodziewanie, Jako piorun bez wieści uderzyłeś na nie, Że ich pierwej zamięszał i pożarł Mars krwawy, Niż z oczu sen otarli, i przyszli do sprawy. Mistrz przybiega na krwawe tylko poboisko, A że i sam nie w ręku, było tego blisko. Ale tenże i potem w pamiętnej potrzebie Owej pod Grunewaldem, wiele czynił z siebie, Wiele więżniów, i wiele tryumfującemu Narzuciwszy chorągwi do nóg panu swemu. Toż gdy odtchnął z tej cery i długiego boju, Przemęckim kasztelanem
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 110
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
/ i na śmierć drugą w sprawiedliwości jej Zuzannę dekretować miano. Lecz gyd o tym słudze Bożemu opowiedziano/ przybyciem jej swoim dla rozgniewania wielkiego Paniej posiłkować; i od rzeczy głównych karacza w tak rychłym czasie nie mogąc wyswobodzić; z modłami się do Naświętszej Panny Pieczarskiej/ a temi gorącemi udaje i jako do pewnego falutis asyllum przybiega/ łzami oblany ratunku Córce swej (której czyste znak być sumnienie) żebrze/ i temi całą noc zabawiwszy się/ nazajutrz do Liturgiej świętej przystępuje/ tęż eliberacją Panny niewinnej intencją mając: i tam znowu modły łzami gęstemi roztworzywszy swoje/ pewien o co żąda że otrzyma/ kończy Służbę Bożą/ odchodzi potym radosny do domu
/ y ná śmierć drugą w spráwiedliwośći iey Zuzánnę dekretowáć miano. Lecz gyd o tym słudze Bożemu opowiedźiano/ przybyćiem iey swoim dla rozgniewánia wielkiego Pániey pośiłkowáć; y od rzeczy głownych káráczá w ták rychłym czáśie nie mogąc wyswobodźić; z modłámi się do Naświętszey Pánny Pieczárskiey/ á temi gorącemi vdáie y iáko do pewnego falutis asyllum przybiega/ łzámi oblány rátunku Corce swey (ktorey czyste znak być sumnienie) żebrze/ y temi cáłą noc zábáwiwszy się/ názáiutrz do Liturgiey świętey przystępuie/ tęż eliberátią Pánny niewinney intentią máiąc: y tám znowu modły łzámi gęstemi rostworzywszy swoie/ pewien o co żąda żę otrzyma/ kończy Służbę Bożą/ odchodźi potym rádosny do domu
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 162.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ż i źle było Znowu barzo, by nie w-tym Pospólstwo skoczyło Z-Maszyckim Kapitanem, it ci Osekami, Owi nastrożonymi do góry Kosami, Z- Wałów ich sturbowali. Czym kleske nad miare Haniebną w-nich uczynią, godniby za Wiarę Taką swoje nadani wolnością być wieczną. Zaczym też, w-te porwany chwile niebezpieczną Lanckorońki przybiega; zaczym Książę z swymi; Ale gdy za Wałami już uwolnionymi Owych jęcząc posłyszą, i swój przeklinając Ród tam Ijchy, dalszej się nocy nie ufając, Do stanowisk powrócą. Czym ucieszą znacznie Wojsko wszytko. A Hultaj z-inszej Strony zacznie. Gdy widzi że nie płużą Szturmy mu odkryte, Wałami się osypie i
ż i źle było Znowu barzo, by nie w-tym Pospolstwo skoczyło Z-Maszyckim Kápitanem, it ći Osekami, Owi nastrożonymi do gory Kosami, Z- Wałow ich zturbowali. Czym kleske nad miare Haniebną w-nich uczynią, godniby za Wiare Táką swoie nádáni wolnośćią bydź wieczną. Záczym też, w-te porwány chwile niebespieczną Lanckorońki przybiega; zaczym Xiąże z swymi; Ale gdy zá Wáłámi iuż uwolnionymi Owych iecząc posłyszą, i swoy przeklinaiąc Rod tám Iichy, dálszey sie nocy nie ufaiąc, Do stánowisk powrocą. Czym ućieszą znacznie Woysko wszytko. A Hultay z-inszey Strony zacznie. Gdy widźi że nie płużą Szturmy mu odkryte, Wáłámi sie osypie i
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 69
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, Harcem wprzód zabawi, Toż skrytymi parowy Wojska cześć przeprawi, Pod Cerkiew tam przyległą: której się dobrawszy, I wnet strzelbą i ludźmi ją obwarowawszy, Tam bliżej się pomyka: ile zlewej strony, Kiedy widzi od stawu Wał nie dokończony, I słabą być obronę. Aż Kanclerz przestrzega, I z-Krolewskim co predzej rozkazem przybiega, Żeby kończyć roboty, i gdzie nie wałami Tedy dziury szkodliwe zasłonić wozami. Ale niż się to stanie, wszytko tak gotowy Pomiesza Nieprzyjaciel. Kiedy z-Cerkwie owy Strzelać pocznie, i ciężko Oboź nasz rozpierać A w te tropy Okopów pocznie się dobierać Z Czerni wściekłej co żywo, tak że ich pikami,
, Harcem wprzod zabawi, Toż skrytymi parowy Woyská cześć przeprawi, Pod Cerkiew tam przyległą: ktorey sie dobrawszy, I wnet strzelbą i ludźmi ią obwárowawszy, Tám bliźey sie pomyka: ile zlewey strony, Kiedy widźi od stawu Wał nie dokończony, I słabą bydź obrone. Aż Kanclerz przestrzega, I z-Krolewskim co predzey rozkazem przybiega, Żeby kończyć roboty, i gdźie nie wałámi Tedy dziury szkodliwe zásłonić wozámi. Ale niż sie to stánie, wszytko tak gotowy Pomiesza Nieprzyiaćiel. Kiedy z-Cerkwie owy Strzelać pocznie, i ćieszko Oboź nasz rozpierać A w te tropy Okopow pocznie sie dobierać Z Czerni wśćiekłey co żywo, tak że ich pikami,
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 89
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
. Ta zaś chytrość była Buchowieckiego, pisarza ziemskiego brzeskiego, że lubo sam był pryncypalny wynalazca i sprawca tego sejmiku, jednak się do laudum tegoż sejmiku nie podpisał.
Wyjechaliśmy tegoż dnia z Brześcia z bratem moim, teraźniejszym pułkownikiem, na noc do Rakowicy do Tołłoczka, naszego przyjaciela. Tam gdy nocujemy, przybiega do nas z Białej Padkowski, dworzanin księżny Radziwiłłowej, kanclerzyny wielkiej lit., zapraszając Tołłoczki do Białej do księcia hetmana i obligując, ażeby od protestacji swojej na sejmik gospodarski zaniesionej nie odstępował. Pojechał tedy Tołłoczko do Białej, gdzie go książę za towarzysz z synem swoim, teraźniejszym książęciem miecznikiem, zaciągnął i asygnacją dał mu
. Ta zaś chytrość była Buchowieckiego, pisarza ziemskiego brzeskiego, że lubo sam był pryncypalny wynalazca i sprawca tego sejmiku, jednak się do laudum tegoż sejmiku nie podpisał.
Wyjechaliśmy tegoż dnia z Brześcia z bratem moim, teraźniejszym pułkownikiem, na noc do Rakowicy do Tołłoczka, naszego przyjaciela. Tam gdy nocujemy, przybiega do nas z Białej Padkowski, dworzanin księżny Radziwiłłowej, kanclerzyny wielkiej lit., zapraszając Tołłoczki do Białej do księcia hetmana i obligując, ażeby od protestacji swojej na sejmik gospodarski zaniesionej nie odstępował. Pojechał tedy Tołłoczko do Białej, gdzie go książę za towarzysz z synem swoim, teraźniejszym książęciem miecznikiem, zaciągnął i asygnacją dał mu
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 242
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Tu zdrowei w nieszczęściu swym każdy zachowywał. Teraz sami w domach swych siedzieć nie możecie/ Dokąd pierwszej miłości w Polskę nie w wiedziecie: Dokąd nieszczęsnej wojny i buntów domowych Nie zgasicie/ tych zjazdów zaniechawszy nowych. Acz i tego nie ganię/ gdy was co dolega/ Ze każdy zwas jak nagwałt do kupy przybiega. Broniąc mnie cnej WOLNOŚCI bym przy was została/ Przy Prawach/ przy słuszności zwami z umierała. Lecz ten Zjazd w ten czas ma być gdy Stany pozwolą/ Rz chęcią się tam z stawią/ a nie za niewolą. Mając sluszne przyczyny nie płonne zamysły/ Przez któreby na Polskę łupiestwa nie przyszły.
Tu zdrowei w niesczęśćiu swym káżdy záchowywał. Teraz sámi w domách swych siedźieć nie możećie/ Dokąd pierwszey miłośći w Polskę nie w wiedźiećie: Dokąd niesczęsney woyny y buntow domowych Nie zgáśicie/ tych ziázdow zániechawszy nowych. Acz y tego nie gánię/ gdy was co dolega/ Ze káżdy zwas iák nágwałt do kupy przybiega. Broniąc mnie cney WOLNOSCI bym przy was zostáłá/ Przy Práwách/ przy słusznosći zwámi z vmieráłá. Lecz ten Ziazd w ten czás ma być gdy Stany pozwolą/ Rz chęćią się tám z stáwią/ á nie zá niewolą. Máiąc sluszne przyczyny nie płonne zamysły/ Przez ktoreby ná Polskę łupiestwá nie przyszły.
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: G2
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
niemało. z Londynu/ 3. Septembra.
Dwór Nasz 3. Piechotne Regimenty/ i 1. Dragański wysyła wtych Dniach do Szkociej/ z okazji pewnych zamieszania/ których się tam obawiają; a zosobna ponieważ Pewny Potentat na swoję własną rękę Malkontentów naszych do Siebie przyjmuje i werbować poczyna. Tego prawie momentu/ przybiega Umyśly do Króla I. M. wyprawiony ztą Wesołą nowiną że Flota Nasza/ Hiszpańską do Gruntu zniosła/ zbiła/ i zrujnowała. 5. Wielkich zniej Okrętów na dno Morskie poszło/ 4. pojmano/ a 13. na piasek i brzeg morski/ którego Sabaudyczkowie Strzegą/ udać się musiało. Poseł Sabaudyski w
niemało. z Londynu/ 3. Septembrá.
Dwor Nász 3. Piechotne Regimenty/ y 1. Drágáński wysyła wtych Dńiach do Szkociey/ z okáziey pewnych zamieszánia/ ktorych śię tám obawiáią; á zosobná poniewasz Pewny Potentat ná swoię własną rękę Malkontentow naszych do Siebie przymuie y werbowáć poczyna. Tego práwie momentu/ przybiega Umysly do Krola I. M. wypráwiony ztą Wesołą nowiną że Flotá Nászá/ Hiszpáńską do Gruntu zniosłá/ zbiłá/ y zruinowała. 5. Wielkich zniey Okrętow ná dno Morskie poszło/ 4. poimano/ á 13. ná piasek y brzeg morski/ ktorego Sábáudyćzkowie Strzegą/ udác śię muśiało. Poseł Sábaudyski w
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 53
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
/ mężnie jednak skończył zaczętą bitwę. Naostatek zraniony/ nie mogąc koniem władnąć/ i z drugimi którzy koło nie-
[...] niż uciekać. Gdy potym i pieszym/ silny był nieprzyjaciel/ wracając się drudzy do potraconych koni/ Hetman nie idzie za strachem strwożonego żołnierza; ale tam gdzie stanął/ umyślił zdrowiem swym Rzeczpospolitą zastąpić. Przybiega Pułkownik Lentulus/ dodaje mu konia/ aby wsiadł i uchodził prosi/ aby swą zgubą nieprzyjacielowi sławy i serca/ a Ojczyźnie ostatniej zguby nie przyczynił. Radź ty/ powiada/ jako rozumiesz o sobie/ a jeśli cię szczęście wyniesie z tąd/ powiedz Senatowi Rzymskiemu w głos wszytkiemu/ niech dobrze Rzym opatrzą ludźmi/ niż
/ mężnie iednák skończył záczętą bitwę. Náostátek zrániony/ nie mogąc koniem władnąć/ y z drugimi ktorzy koło nie-
[...] niż vćiekáć. Gdy potym y pieszym/ śilny był nieprzyiaćiel/ wracáiąc się drudzy dó potráconych koni/ Hetmán nie idzie zá stráchem strwożonego żołnierzá; ále tám gdzie stánął/ vmyślił zdrowiem swym Rzeczpospolitą zástąpić. Przybiega Pułkownik Lentulus/ dodáie mu koniá/ áby wśiadł y vchodził prośi/ áby swą zgubą nieprzyiaćielowi sławy y sercá/ á Oyczyznie ostátniey zguby nie przyczynił. Radź ty/ powiáda/ iáko rozumiesz o sobie/ á iesli ćię szczęśćie wynieśie z tąd/ powiedz Senatowi Rzymskiemu w głos wszytkiemu/ niech dobrze Rzym opátrzą ludźmi/ niż
Skrót tekstu: SzembRelWej
Strona: C3
Tytuł:
Relacja prawdziwa o weszciu wojska polskiego do Wołoch
Autor:
Teofil Szemberg
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
młodość pierwsza piastowała, Nigdy frasunku głowa ma nie znała, Lecz próżen trwogi wiodłem wiek błogi.
Skoro mię lata starszym uczyniły, Zaraz mię trudów ciężkich nabawiły, Przyszedł za laty kłopot zębaty.
Do mnie z Pafijej zrodzona dziecina Łuk z niepochybnym żeleźcem napina, A gdzie umierzy ostro uderzy.
Częstokroć pędem gdy do mnie przybiega, Tak mię miłosnym płomieniem podżega, Że jak śnieg mdleję, gdy słońce grzeje.
Za mną nieschronna w tył naciera zwada, Pode mną kopa lochy ciche zdrada, Śmierć z pewnym gońcem grozi mi końcem.
Gdzie ta Medea, która przez swe czary Wiek Ezonowi odnowiła stary! Żebym w starości zażył młodości! SZESNASTY
młodość pierwsza piastowała, Nigdy frasunku głowa ma nie znała, Lecz próżen trwogi wiodłem wiek błogi.
Skoro mię lata starszym uczyniły, Zaraz mię trudów ciężkich nabawiły, Przyszedł za laty kłopot zębaty.
Do mnie z Pafijej zrodzona dziecina Łuk z niepochybnym żeleźcem napina, A gdzie umierzy ostro uderzy.
Częstokroć pędem gdy do mnie przybiega, Tak mię miłosnym płomieniem podżega, Że jak śnieg mdleję, gdy słońce grzeje.
Za mną nieschronna w tył naciera zwada, Pode mną kopa lochy ciche zdrada, Śmierć z pewnym gońcem grozi mi końcem.
Gdzie ta Medea, która przez swe czary Wiek Ezonowi odnowiła stary! Żebym w starości zażył młodości! SZESNASTY
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 75
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
A za sobą wlokł ogon z wściekłych zmij uwity. Tego tedy wysyła do Chrystusowego Żołnierza, na zwycięstwo stateczności jego, Niewiedząc tego głupi, że śmiech ku niesławie Sobie, i swej gromadzie w tej sporządzi sprawie. Przeklęty zaś duch gorszych czartów ku potrzebie Naprzeciw Królewiczu, przybrawszy do siebie, Do budynku onego z impetem przybiega, I ogniem ciało jego na nierząd podżega. Zaczym wewnątrz go zły duch podpalał, a wszytkie Jako na ciele piękne, tak na duszy brzydkie Niewiasty, chcąc mu gwałtem wziąć czystość ślubowną, Dawały do nierządu ansę powierzchowną. HISTORIA Z. JANA DAMASCENA,
Postrzegszy jednak dusza Jozafata czysta, Ze od nieprzyjaciela dusznego nieczysta Ta
A zá sobą wlokł ogon z wśćiekłych zmiy vwity. Tego tedy wysyła do Chrystusowego Zołnierzá, ná zwycięstwo státecznośći iego, Niewiedząc tego głupi, że śmiech ku niesławie Sobie, y swey gromádźie w tey sporządźi spráwie. Przeklęty záś duch gorszych czártow ku potrzebie Náprzećiw Krolewicu, przybrawszy do śiebie, Do budynku onego z impetem przybiega, Y ogniem ciáło iego ná nierząd podżega. Záczym wewnątrz go zły duch podpalał, á wszytkie Iáko ná ćiele piękne, ták ná duszy brzydkie Niewiásty, chcąc mu gwałtem wźiąć czystość ślubowną, Dawáły do nierządu ánsę powierzchowną. HISTORYA S. IANA DAMASCENA,
Postrzegszy iednák duszá Iozáphátá czysta, Ze od nieprzyiaćielá dusznego nieczysta Tá
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 224
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688