jesień, bo się traktować zaczęło 26^go^ Septembris przenieśli się plenipotentiarii do Warszawy.
Traktowani byli kolejno a ministris regis, także a ministris extraneis. Trwał ten traktat w ustawicznych kłótniach i trudnościach ad diem Novembris, tandem skończony poszedł ad ratificationem marszałków konfederacji koronnej i litewskiej, i ratyfikowany jest w Węgrowie die[...] Po ratyfikacji sami ipanowie marszałkowie przybliżyli się cum consiliariis na Pragę, gdzie nowe trudności zjawiły się, i gdy już rozumiano za rzecz skończoną, największe znalazły się przeciwności. Tandem wymożony i ledwie nie przymuszony stanął traktat dieJanuarii, który jednodniowym sejmem, na którym laskę praeerat ip. Leduchowski marszałek konfederacji i skończony, bez żadnych głosów zabierania, ob metum dysput i
jesień, bo się traktować zaczęło 26^go^ Septembris przenieśli się plenipotentiarii do Warszawy.
Traktowani byli kolejno a ministris regis, także a ministris extraneis. Trwał ten traktat w ustawicznych kłótniach i trudnościach ad diem Novembris, tandem skończony poszedł ad ratificationem marszałków konfederacyi koronnéj i litewskiéj, i ratyfikowany jest w Węgrowie die[...] Po ratyfikacyi sami jpanowie marszałkowie przybliżyli się cum consiliariis na Pragę, gdzie nowe trudności zjawiły się, i gdy już rozumiano za rzecz skończoną, największe znalazły się przeciwności. Tandem wymożony i ledwie nie przymuszony stanął traktat dieJanuarii, który jednodniowym sejmem, na którym laskę praeerat jp. Leduchowski marszałek konfederacyi i skończony, bez żadnych głosów zabierania, ob metum dysput i
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 315
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
armaty. Kule, granaty,
Prochy i, lonty i wszytkie potrzeby Mieli; i zgoła takie wojsko, żeby W otwartym polu bić się im godziło, By serce było.
Ale zażyli bezpieczniejszej rady, Sowite wały, mocne palisady, Te się im bardziej zdały być warowne, Niż pole równe.
A nim się wojska przybliżyły nasze, Wabił do siebie pilno Kapłan Paszę Husseim, który miał komendę nad tymi Trzema drugimi.
Tamten się spieszył i z odsieczą sporą Już było słyszeć, że był pod Cecorą, I pewnieby nam ciężkie te dwie były Złączone siły.
Ale wodzowie obudwu narodów, Bystrych dniestrowych nie patrzając brodów, Ochocze wojska w tak
armaty. Kule, granaty,
Prochy i, lonty i wszytkie potrzeby Mieli; i zgoła takie wojsko, żeby W otwartym polu bić się im godziło, By serce było.
Ale zażyli bezpieczniejszej rady, Sowite wały, mocne palisady, Te się im bardziej zdały być warowne, Niż pole rowne.
A nim się wojska przybliżyły nasze, Wabił do siebie pilno Kapłan Paszę Husseim, ktory miał komendę nad tymi Trzema drugimi.
Tamten się spieszył i z odsieczą sporą Już było słyszeć, że był pod Cecorą, I pewnieby nam ciężkie te dwie były Złączone siły.
Ale wodzowie obudwu narodow, Bystrych dniestrowych nie patrzając brodow, Ochocze wojska w tak
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 484
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Prochu. Co wszystko teraz Chłopi Kurlandscy do Rygi zwozić muszą.
Dnia 12 Iulii Styli Veteris po otrzymanej tak sławnej Wiktoryj poszedł Król I. M. z Wojskiem swoim za Nieprzyjacialem a Pana Generała Majora Mernera wkilku tysięcy ordynował do Mitawy, szukając także Nieprzyjaciela. Ten gdy się tylko z Ludem swoim do Rzeki pod Mitawą przybliżył, zaraz wysłała cała Rada Posłów swych z Miasta z Komplementem do pomienionego Pana Generała Majora, poddając się pod Laskę i protekcją Króla I-M. Szwedzkiego, wzajem zaś i Pan Generał Major onych upewnił Imieniem Króla I. M. że żadna krzywda onym stać się niema. z Zamku wyszedszy Książęcia I. M. Kapitan
Prochu. Co wszystko teraz Chłopi Kurlándscy do Rygi zwozić muszą.
Dnia 12 Iulii Styli Veteris po otrzymáney ták sławney Victorii poszedł Krol I. M. z Woyskiem swoym zá Nieprzyiacialem á Páná Generałá Májora Mernerá wkilku tysięcy ordinował do Mitáwy, szukáiąc tákże Nieprzyiacielá. Ten gdy się tylko z Ludem swoym do Rzeki pod Mitáwą przybliżył, záraz wysłáłá cáła Rádá Posłow swych z Miástá s Complementem do pomienionego Pana Generałá Májorá, poddaiąc się pod Láskę y protekcyą Krolá I-M. Szweckiego, wzaiem záś y Pan Generał Májor onych upewnił Imięnięm Krolá I. M. że żadna krzywdá onym stáć się niema. z Zamku wyszedszy Książęciá I. M. Kápitan
Skrót tekstu: RelRyg
Strona: 7
Tytuł:
Krótka a prawdziwa relacja o akcji wojennej [...] pod Rygą
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
ś za mną, kiedy bym ja młody
Chyżo prziad tobą pobiegł ma niebieskie gody. A zaś ja was dogonię — to to z syna mało? Dusza za duszą pójdzie jak za ciałem ciało Chodziło za żywota! I na onym świecie, By w największym tumulcie, to mi nie zginiecie!” A zatym się przybliżył koniec ich żywota: Ojca osądził pierwszym mistrz być w swoje wrota. 114. BURKA MÓWI
Wygodma-m w drodze dla dżdżu, śniegu, wiatru, słońca, Jednak w drogę mię nie bierz kolistego tońca. Gdy sam pójdziesz, w kruchcie mię zostaw przed kościołem. Usłużę-ć na bankiecie, gdy siądziesz przed stołem.
ś za mną, kiedy bym ja młody
Chyżo prziad tobą pobiegł ma niebieskie gody. A zaś ja was dogonię — to to z syna mało? Dusza za duszą pójdzie jak za ciałem ciało Chodziło za żywota! I na onym świecie, By w największym tumulcie, to mi nie zginiecie!” A zatym się przybliżył koniec ich żywota: Ojca osądził pierwszym mistrz być w swoje wrota. 114. BURKA MÓWI
Wygodma-m w drodze dla dżdżu, śniegu, wiatru, słońca, Jednak w drogę mię nie bierz kolistego tońca. Gdy sam pójdziesz, w kruchcie mię zostaw przed kościołem. Usłużę-ć na bankiecie, gdy siądziesz przed stołem.
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 36
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
na Cmentarzu; boć Panowie lubo przyjaciół/ lubo namiestników/ lubo Urzędników swoich słodkim a łapaczkowatym słowam uwierzywszy/ poczciwych o haniebną nienawiść/ wygnanie/ lubo śmierć przyprawują. Strzeżcie się tych Brytaników (rodzaj ryby jest) Przełożeni dla Boga strzeżcie/ boć gdy wam ci pochlebują/ czynią to/ aby się do was przybliżyli/ przybliżywszy usługi swej nie szczyrąpowolność pokazali/ zatym przystąpiwszy porwali was/ i ogniowi wiecznemu za niepatrzne sądy i mordy wasze poświęcili. Panie wieczny/ z Dawidem świętym i ja proszę/ uwolni od ust potwarznych i nieprajch duszę moję/ wyrwi ją od języka zdradliwego/ który zaostrzony jako wężowy mając jad zmijów pod nim chowają.
ná Cmyntarzu; boć Pánowie lubo przyiacioł/ lubo namiestnikow/ lubo Vrzędnikow swoich słodkim á łápáczkowátym słowam vwierzywszy/ poczciwych o hániebną nienawiść/ wygnánie/ lubo śmierć przypráwuią. Strzeżćie się tych Brytánnikow (rodzay ryby iest) Przełożeni dla Bogá strzeżćie/ boć gdy wam ći pochlebuią/ czynią to/ áby się do was przybliżyli/ przybliżywszy vsługi swey nie szczyrąpowolność pokazáli/ zátỹ przystąpiwszy porwáli was/ y ogniowi wiecznemu zá niepátrzne sądy y mordy wásze poświęćili. Pánie wieczny/ z Dawidem świętym y ia proszę/ vwolni od vst potwarznych y niepráych duszę moię/ wyrwi ią od ięzyká zdrádliwego/ ktory záostrzony iáko wężowy máiąc iad zmiiow pod nim chowáią.
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 102.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
; boć Panowie lubo przyjaciół/ lubo namiestników/ lubo Urzędników swoich słodkim a łapaczkowatym słowam uwierzywszy/ poczciwych o haniebną nienawiść/ wygnanie/ lubo śmierć przyprawują. Strzeżcie się tych Brytaników (rodzaj ryby jest) Przełożeni dla Boga strzeżcie/ boć gdy wam ci pochlebują/ czynią to/ aby się do was przybliżyli/ przybliżywszy usługi swej nie szczyrąpowolność pokazali/ zatym przystąpiwszy porwali was/ i ogniowi wiecznemu za niepatrzne sądy i mordy wasze poświęcili. Panie wieczny/ z Dawidem świętym i ja proszę/ uwolni od ust potwarznych i nieprajch duszę moję/ wyrwi ją od języka zdradliwego/ który zaostrzony jako wężowy mając jad zmijów pod nim chowają. Traktatu wtórego
; boć Pánowie lubo przyiacioł/ lubo namiestnikow/ lubo Vrzędnikow swoich słodkim á łápáczkowátym słowam vwierzywszy/ poczciwych o hániebną nienawiść/ wygnánie/ lubo śmierć przypráwuią. Strzeżćie się tych Brytánnikow (rodzay ryby iest) Przełożeni dla Bogá strzeżćie/ boć gdy wam ći pochlebuią/ czynią to/ áby się do was przybliżyli/ przybliżywszy vsługi swey nie szczyrąpowolność pokazáli/ zátỹ przystąpiwszy porwáli was/ y ogniowi wiecznemu zá niepátrzne sądy y mordy wásze poświęćili. Pánie wieczny/ z Dawidem świętym y ia proszę/ vwolni od vst potwarznych y niepráych duszę moię/ wyrwi ią od ięzyká zdrádliwego/ ktory záostrzony iáko wężowy máiąc iad zmiiow pod nim chowáią. Tráctatu wtorego
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 102.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, po części Na przyległe często go jezioro puszczając Lub na błota w śrzodku pól, obłowu dostając; Przy sobie psa, co przy niem tuż bieżał, wiernego, Podjezdka zaś pod sobą miał ladajakiego; A widząc, że Rugier biegł tak prędko, poczekał Na drodze, rozumiejąc, że pewnie uciekał.
V.
Skoro przybliżywszy się Rugier, nań nadbieżał, Pyta hardzie, dlaczego takiem pędem bieżał? On nic nie odpowiada na to myśliwcowi I bieży po staremu ani się stanowi. Myśliwiec widząc, że się Rugier nie ozywa, Woła w głos i na niego lewą ręką kiwa: „Co rzeczesz - prawi - kiedy musisz stanąć zgoła,
, po części Na przyległe często go jezioro puszczając Lub na błota w śrzodku pól, obłowu dostając; Przy sobie psa, co przy niem tuż bieżał, wiernego, Podjezdka zaś pod sobą miał ladajakiego; A widząc, że Rugier biegł tak prędko, poczekał Na drodze, rozumiejąc, że pewnie uciekał.
V.
Skoro przybliżywszy się Rugier, nań nadbieżał, Pyta hardzie, dlaczego takiem pędem bieżał? On nic nie odpowiada na to myśliwcowi I bieży po staremu ani się stanowi. Myśliwiec widząc, że się Rugier nie ozywa, Woła w głos i na niego lewą ręką kiwa: „Co rzeczesz - prawi - kiedy musisz stanąć zgoła,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 148
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
przez bystre powodzi Przeciwko niemu panna jedzie w krzywej łodzi; Która, że chce do niego, ręką znać dawała, Ale łodzi do ziemie przystawić nie chciała.
X.
Nie chciała zgoła na brzeg i z daleka stała, Bo, żeby gwałtem nie wsiadł, podomno się bała. Grabia prosi, aby się z łodzią przybliżyła I żeby go na drugą stronę wysadziła. Ona na to: „Przewozić żadnego nie mogę, Coby jechać nie przysiągł zemną w jednę drogę I któryby się boju nie podjął jednego, Boju barzo słusznego i sprawiedliwego.
XI.
Przeto jeśli odemnie chcesz być przewieziony l na drugiem być brzegu rzeki wysadzony, Obiecaj
przez bystre powodzi Przeciwko niemu panna jedzie w krzywej łodzi; Która, że chce do niego, ręką znać dawała, Ale łodzi do ziemie przystawić nie chciała.
X.
Nie chciała zgoła na brzeg i z daleka stała, Bo, żeby gwałtem nie wsiadł, podomno się bała. Grabia prosi, aby się z łodzią przybliżyła I żeby go na drugą stronę wysadziła. Ona na to: „Przewozić żadnego nie mogę, Coby jechać nie przysiągł zemną w jednę drogę I któryby się boju nie podjął jednego, Boju barzo słusznego i sprawiedliwego.
XI.
Przeto jeśli odemnie chcesz być przewieziony l na drugiem być brzegu rzeki wysadzony, Obiecaj
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 174
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, bo nalazł wstręty i zawady Od Rynalda, który mu z Anglii na zady Przyszedł z ludem angielskiem i z szkockiem ćwiczonem, Od anioła z Milczeniem tam przyprowadzonem.
XXIX.
Bóg chciał, że właśnie w ten czas, gdy Rodomont srogi Wpadł do miasta i takie uczynił pożogi, Z możnem wojskiem angielskiem pod paryskie mury Przybliżył się przesławny rycerz z Białej Góry. Trzy mile wyższej ujął Sekwanę mostami I poszedł w lewą rękę krzywemi drogami, Bo mając na pogany uderzyć, od wody I od rzeki nie chciał mieć wstrętu i przeszkody.
XXX.
Sześć tysięcy piechoty przeprawił przebranej, A jazdy zaś tysiąca dwa lekko ubranej; Piechotę pod chorągiew dał Odoardową
, bo nalazł wstręty i zawady Od Rynalda, który mu z Angliej na zady Przyszedł z ludem angielskiem i z szkockiem ćwiczonem, Od anioła z Milczeniem tam przyprowadzonem.
XXIX.
Bóg chciał, że właśnie w ten czas, gdy Rodomont srogi Wpadł do miasta i takie uczynił pożogi, Z możnem wojskiem angielskiem pod paryskie mury Przybliżył się przesławny rycerz z Białej Góry. Trzy mile wyszszej ujął Sekwanę mostami I poszedł w lewą rękę krzywemi drogami, Bo mając na pogany uderzyć, od wody I od rzeki nie chciał mieć wstrętu i przeszkody.
XXX.
Sześć tysięcy piechoty przeprawił przebranej, A jezdy zaś tysiąca dwa lekko ubranej; Piechotę pod chorągiew dał Odoardową
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 364
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Przed nim Zerbin królewic z drzewem wymierzonem Ukazował tor hufcom sobie powierzonem; Za niem z niemniejszem pędem Szotowie bieżeli W tamtę stronę, gdzie swego hetmana widzieli, I nie inaczej wszyscy biegli na pogany, Jeno, jako zgłodzeni wilcy na barany.
LII.
Wtem wszyscy rączem koniom rzeźwiej popuścili, A skoro się do siebie wzajem przybliżyli I on tak mały rozdział i pole zginęło, Które strony dzieliło i nagle zniknęło, Począł się taniec, mało podomno widziany, Bo sami tylko siekli Szotowie pogany, Sami tylko poganie byli tak strwożeni, Jakoby byli na śmierć tam byli zwiedzieni.
LIII.
Każdy się Szot zdał, jako ogniem zapalony, Każdy poganin zimnem
Przed nim Zerbin królewic z drzewem wymierzonem Ukazował tor hufcom sobie powierzonem; Za niem z niemniejszem pędem Szotowie bieżeli W tamtę stronę, gdzie swego hetmana widzieli, I nie inaczej wszyscy biegli na pogany, Jeno, jako zgłodzeni wilcy na barany.
LII.
Wtem wszyscy rączem koniom rzeźwiej popuścili, A skoro się do siebie wzajem przybliżyli I on tak mały rozdział i pole zginęło, Które strony dzieliło i nagle zniknęło, Począł się taniec, mało podomno widziany, Bo sami tylko siekli Szotowie pogany, Sami tylko poganie byli tak strwożeni, Jakoby byli na śmierć tam byli zwiedzieni.
LIII.
Każdy się Szot zdał, jako ogniem zapalony, Każdy poganin zimnem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 370
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905