dobry to pasterz, bo nieprawdziwy Bonus, Verus. 4. PASTOR BONUS. Trudno jednego chwalić, a drugiego choć cicho nie poganić. Pochwała jednego, wielu despekt. Chrystus sam pochwalić się nie mógł, Pasterzem się dobrym nazwać nie mógł, chyba niektórym przymowiwszy Dobryś Panie, ale przedcię drugim że tak rzekę przycinasz. Wyraził to Augustyn Święty. Nieprzydałby był że on Dobry, gdyby nie było pasterzów złych. Tak się Pan pochwalił, że przy sobie wytknął drugich. Ale będą się na cię Augustynie gniewali, żeś choć pasterzów, przedcię nagannymi, przedcię złymi nazwał. nieboi się gniewu Augustyn, jakoby
dobry to pásterz, bo nieprawdźiwy Bonus, Verus. 4. PASTOR BONUS. Trudno iednego chwalić, á drugiego choć ćicho nie pogánić. Pochwałá iednego, wielu despekt. Christus sąm pochwalić się nie mogł, Pásterzem się dobrym názwáć nie mogł, chybá niektorym przymowiwszy Dobryś Pánie, ále przedćię drugim że ták rzekę przyćinasz. Wyraźił to Augustyn Swięty. Nieprzydałby był że on Dobry, gdyby nie było pásterzow złych. Ták się Pan pochwalił, że przy sobie wytknął drugich. Ale będą się ná ćię Augustynie gniewáli, żeś choć pásterzow, przedćię nágánnymi, przedćię złymi názwał. nieboi się gniewu Augustyn, iákoby
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 59
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
usłyszał grzmot srogi Tam, gdzie była nawiętsza gęstwa podle drogi.
XVI.
Podle drogi usłyszał grzmot i dźwięk straszliwy Z mieczów w się uderzonych i tam ukwapliwy Bieżał na głos i zastał w placu dosyć ciasnem Dwu bijących się z sobą w pojedynku strasznem. Żadnego na się względu, żadnego nie mają Miłosierdzia i mieczmi na się przycinają. Jeden beł jakiś wielki olbrzym okazały, Drugi, ile znać było, rycerz mężny, śmiały.
XVII.
Ten się tarczą i mieczem broni, zastawując I nakoło tam i sam rączo uskakując, Aby go jako olbrzym nie dosiągł staloną Buławą, którą nań bił z obu rącz; nad oną Drogą, kędy się
usłyszał grzmot srogi Tam, gdzie była nawiętsza gęstwa podle drogi.
XVI.
Podle drogi usłyszał grzmot i dźwięk straszliwy Z mieczów w się uderzonych i tam ukwapliwy Bieżał na głos i zastał w placu dosyć ciasnem Dwu bijących się z sobą w pojedynku strasznem. Żadnego na się względu, żadnego nie mają Miłosierdzia i mieczmi na się przycinają. Jeden beł jakiś wielki olbrzym okazały, Drugi, ile znać było, rycerz mężny, śmiały.
XVII.
Ten się tarczą i mieczem broni, zastawując I nakoło tam i sam rączo uskakując, Aby go jako olbrzym nie dosiągł staloną Buławą, którą nań bił z obu rącz; nad oną Drogą, kędy się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 230
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
LXXV.
Na samem rozjechaniu mówi Bradamancie, Aby pomniała, co jej o chytrem Atlancie Powiadała, i jej się trzymała nauki, Żeby czarownikowi nie szły jego sztuki. Ledwie małe pół mile od niej odjechała, Jako postać Rugiera swojego ujźrzała I dwu wielkich olbrzymów, którzy go ściskali I srodze nań z obu rącz oba przycinali.
LXXVI.
Bradamanta wyzwolić chce z niebezpieczeństwa Tego, co ma Rugiera wszytkie podobieństwa. Przestrogi od Melissy wcale zapomina I już źle jakoś o niej rozumieć poczyna. Tak mniema, że się o coś na niego zgniewała I że ją jaka wzgarda od niego potkała, O której ona nie wie, i stąd go radziła Zabić
LXXV.
Na samem rozjechaniu mówi Bradamancie, Aby pomniała, co jej o chytrem Atlancie Powiadała, i jej się trzymała nauki, Żeby czarownikowi nie szły jego sztuki. Ledwie małe pół mile od niej odjechała, Jako postać Rugiera swojego ujźrzała I dwu wielkich olbrzymów, którzy go ściskali I srodze nań z obu rącz oba przycinali.
LXXVI.
Bradamanta wyzwolić chce z niebezpieczeństwa Tego, co ma Rugiera wszytkie podobieństwa. Przestrogi od Melissy wcale zapomina I już źle jakoś o niej rozumieć poczyna. Tak mniema, że się o coś na niego zgniewała I że ją jaka wzgarda od niego potkała, O której ona nie wie, i stąd go radziła Zabić
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 292
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dalej udał najdować Oryla - Tak go zwano - i ujźrzał na brzegu u Nila, Gdzie w morze wpada, wieżę, w której niezwątlony Mieszkał zbójca, z latawca i z wiedmy zrodzony.
LXVII.
Przyjachawszy tam, miedzy dwiema rycerzami I Orylem bój zastał srogi nad brzegami. Oryl sam jeden, ci nań oba przycinają, Ale jednemu oba ledwie odpierają, Chocia o ich dzielności tak ludzie mówili, Że na świecie mężniejszy rycerze nie byli; A z Oliwiera ojca byli to spłodzeni, Gryfon biały i czarny Akwilant, rodzeni.
LXVIII.
Prawda, że Oryl siła miał nad rodzonemi W ten czas, kiedy w straszliwy bój wstępował z niemi
dalej udał najdować Oryla - Tak go zwano - i ujźrzał na brzegu u Nila, Gdzie w morze wpada, wieżę, w której niezwątlony Mieszkał zbójca, z latawca i z wiedmy zrodzony.
LXVII.
Przyjachawszy tam, miedzy dwiema rycerzami I Orylem bój zastał srogi nad brzegami. Oryl sam jeden, ci nań oba przycinają, Ale jednemu oba ledwie odpierają, Chocia o ich dzielności tak ludzie mówili, Że na świecie mężniejszy rycerze nie byli; A z Oliwiera ojca byli to spłodzeni, Gryfon biały i czarny Akwilant, rodzeni.
LXVIII.
Prawda, że Oryl siła miał nad rodzonemi W ten czas, kiedy w straszliwy bój wstępował z niemi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 347
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
/ Rącze słoneczne konie/ przed woza porwaniem/ Płomienistym powietrze napełniły rżaniem: B Bijąc nogami w szranki/ biegu pożądnego Zbraniające, które gdy Terys/ wnuka swego Przejzrzanego nieszczęścia C niewiedząc/ zrzucieła/ Dopiero się im droga wolna otworzeła Po niezmierzonym Niebie, w której żartkim razem/ Zgodnie wszystkie rączo się porwały zarazem: Przycinając przeciwne chyżymi nogami Mgły/ po lekkim powietrzu/ a w górę skrzydłami Wysoko się wybiwszy/ D wiatry pomijały Eurowe/ co z tychże stron skąd one powstały. Ale Faeton/ na ten wóz był ciężar mały/ Którego i słoneczne konie nie poznały/ I sprzężaj wszystek nie miał swej zwyczajnej wagi. E A jako
/ Rącze słoneczne konie/ przed wozá porwániem/ Płomienistym powietrze nápełniły rżaniem: B Biiąc nogámi w szránki/ biegu pożądnego Zbrániáiące, które gdy Therys/ wnuka swego Przeyzrzánego nieszczęśćia C niewiedząc/ zrzućieła/ Dopiero się im drogá wolna otworzełá Po niezmierzonym Niebie, w ktorey żártkim rázem/ Zgodnie wszystkie rączo się porwały zárázem: Przyćináiąc przećiwne chyżymi nogámi Mgły/ po lekkim powietrzu/ á w gorę skrzydłámi Wysoko się wybiwszy/ D wiátry pomiiáły Eurowe/ co z tychże stron skąd one powstáły. Ale Pháeton/ ná ten woz był ćiężar máły/ Ktorego y słoneczne konie nie poznáły/ Y sprzężay wszystek nie miał swey zwyczáyney wagi. E A iáko
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 60
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
dyspozycjach respekt i miłosierdzie, w sądach i animadwersyjach sprawiedliwość. Wszędzie i we wszytkim pełno zdzierstwa, opresji, łakomstwa, uciemiężenia i okrucieństwa. Zginęło bezpieczeństwo w radzie, bo któż teraz radzi i mówi, co słuszność każe, interes publiczny potrzebuje, poprawa sumnienia i porządku napomina, powołanie i obligacja wyciąga. Jednym bojaźń zęby przycina, drugim usta respekta krępują, innym sposobność nie pozwala, wszyscy prawie radzą, co muszą, co sercu, woli najwyższej i potrzebie przyjemno. Próżne panegiryki, wielbienia klemencji pańskiej, ojcowskiego około dobra pospolitego pieczołowania, fatyg, odwag i zdrowia na nie dyspensowania i tam inszych atrybutów naładują mowę. Ustawiczne dygi,
dyspozycyjach respekt i miłosierdzie, w sądach i animadwersyjach sprawiedliwość. Wszędzie i we wszytkim pełno zdzierstwa, opresyi, łakomstwa, uciemiężenia i okrucieństwa. Zginęło bezpieczeństwo w radzie, bo któż teraz radzi i mówi, co słuszność każe, interes publiczny potrzebuje, poprawa sumnienia i porządku napomina, powołanie i obligacyja wyciąga. Jednym bojaźń zęby przycina, drugim usta respekta krępują, innym sposobność nie pozwala, wszyscy prawie radzą, co muszą, co sercu, woli najwyższej i potrzebie przyjemno. Próżne panegiryki, wielbienia klemencyi pańskiej, ojcowskiego około dobra pospolitego pieczołowania, fatyg, odwag i zdrowia na nie dyspensowania i tam inszych atrybutów naładują mowę. Ustawiczne dygi,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 174
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
sprosne łakomstwo Monarchy, albo ostatni niedostatek. Boni Principis est tondere, non deglubere pecus. Czego że Rzymscy Monarchowie Kaligula i Heliogabalus nie mieli w obserwie, w ciężkiej u Poddanych byli abominacyj. Aleksandrowi Wielkiemu nie podobał się Ogródnik, że z korzeniem wyrywał jarzynę. Nie jest to dyskretny i miłosierny Pan, który tak skrzydeł przycina, że odrość nie mogą.
KUCIE albo BICIE MONETY należy ad REM-PUBLICAM, i jej samej te Ius competit, innym per communicationem, wraz z przestrzeganiem, aby pondere et pretió była iusta. MONETA ex vi imienia swego, zowie się że monet przyszłe wieki, o naszych zwyczajach, albo opublicznej Cenie. Nummus zaś czyli
sprosne łakomstwo Monarchy, albo ostatni niedostatek. Boni Principis est tondere, non deglubere pecus. Czego że Rzymscy Monarchowie Kaligula y Heliogabalus nie mieli w obserwie, w cięszkiey u Poddanych byli abominacyi. Alexandrowi Wielkiemu nie podobał się Ogrodnik, że z korzeniem wyrywáł iarzynę. Nie iest to dyskretny y miłosierny Pan, ktory tak skrzydeł przycina, że odrość nie mogą.
KUCIE álbo BICIE MONETY należy ad REM-PUBLICAM, y iey samey te Ius competit, innym per communicationem, wraz z przestrzeganiem, aby pondere et pretió była iusta. MONETA ex vi imienia swego, zowie się że monet przyszłe wieki, o naszych zwyczaiach, albo opubliczney Cenie. Nummus zaś czyli
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 399
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
krwią napawał: ATREUSZ Król Argivorum, czyli Mycenów, Tyestesa Synów pobił, i mięsem ich tegoż Tyestesa Ojca karmił : Scyron Rożbojnik nogi sobie umywać kazał, a potym ze skały je zrzucał w morze : Prokrustus albo Prokrustes drugi Rozbójnik w Atyce Gości na łóżko zaprosiwszy, jeżeli byli dłużsi od łóżka, nóg im przycinał, jeśli krotsi, naciągał : Trzeci Łotr był Scinis, który drzewa zginał do kupy wierzchołkami, i do nich Ludzi przywięzując, puszczał, i tak się rozdzierali. Fineusz Synom oczy powydzierał na rozkaz żony, za to też od wszy zjedzony. Nero Matki, Seneki Preceptora, i innych wielu zabójca. Dyrce, Medea
krwią napawał: ATREUSZ Krol Argivorum, czyli Mycenow, Tyestesa Synow pobił, y mięsem ich tegoż Tyestesa Oyca karmił : Scyron Rożboynik nogi sobie umywáć kázał, á potym ze skáły ie zrzucał w morze : Prokrustus álbo Prokrustes drugi Rozboynik w Attyce Gości na łożko zaprosiwszy, ieżeli byli dłużśi od łożka, nog im przycinał, ieśli krotśi, náciągał : Trzeci Łotr był Scinis, ktory drzewa zginał do kupy wierzchołkami, y do nich Ludzi przywięzuiąc, puszczał, y ták się rozdzierali. Fineusz Synom oczy powydzierał ná rozkaz żony, zá to też od wszy ziedzony. Nero Mátki, Seneki Preceptora, y innych wielu zaboyca. Dirce, Medea
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 972
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
opasanie Marsowi, nerki Wenerze, nogi Merkuriuszowi. Herodotus Autor pisze w Ksiedze 3. iż Egipcjanie głowę w tedy tylko nakrywali, gdy im smutku jakiego zdarzyła się okazja. Żydzi także w poście i utrapieniu nakrycia głowy zażywali. Trafiało się i to u starożytnych, że na przypadki smutku niespodziane, włosów sobie na głowie przycinali, albo też rozpuszczali, jak kędziory, wstegą Jakich strojów na głowie zażywano?
nie podwiązawszy. Stąd urosło u Łacinników przysłowie: Deponere coronam, smucić się, wziąć żałobę. Annibal wódz sławny Kartaginczyków, Kato Utyceński, Masinissa, wielcy ludzie, choć największa była nie łaskawość aury, alias wiatry, mrozy, śniegi,
opasanie Marsowi, nerki Wenerze, nogi Merkuriuszowi. Herodotus Autor pisze w Ksiedze 3. iż Egypcyanie głowe w tedy tylko nakrywali, gdy im smutku iakiego zdarzyła sie okazya. Zydzi także w poście y utrapieniu nakrycia głowy zażywali. Trafiało sie y to u starożytnych, że na przypadki smutku niespodziane, włosow sobie na głowie przycinali, albo też rospuszcżali, iak kędziory, wstegą Iakich stròiow na głowie zażywano?
nie podwiązawszy. Ztąd urosło u Łacinnikow przysłowie: Deponere coronam, smucić się, wziąć żałobę. Annibal wodz sławny Kartagincżykow, Kato Utyceński, Masinissa, wielcy ludzie, choć naywiększa była nie łaskawość aury, alias wiatry, mrozy, sniegi,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 67
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Będąc spytany/ jeśliby też Filozof jadał pierniki? tak odpowiedział: Cóż? abo rozumiesz/ że tylko dla głupich pszczoły miód zbierają?
Gdy mu radził Epiktet Filozof/ aby się ożenił/ pokazując mu to/ że to pożyteczna Filozofowi: tym go potkał: Dajże za mię córkę swoję/ tedy się ożenię. Przycinając mu iż nie k rzeczy czynił/ że innemu do tego radził/ czego sam nie wykońał. Bo Epiktetus też był nie żonaty. Księgi pierwsze.
PYTAGÓRAS powiadał/ iż do Rzeczyposp. napierwej się prowadzą rozkoszy/ zatym nasycenie/ potym gwałty/ a naostatek zginienie. Na ten że sposób/ zacny Historyk Titus Liujus
Będąc spytány/ iesliby też Filozof iadał pierniki? ták odpowiedźiał: Coż? ábo rozumiesz/ że tylko dla głupich pszcżoły miod zbieráią?
Gdy mu rádźił Epiktet Filozof/ áby się ożenił/ pokázuiąc mu to/ że to pożytecżna Filozofowi: tym go potkał: Dayże zá mię corkę swoię/ tedy się ożenię. Przyćináiąc mu iż nie k rzecży cżynił/ że innemu do tego rádźił/ cżego sam nie wykońał. Bo Epiktetus też był nie żonáty. Kśięgi pierwsze.
PYTAGORAS powiádał/ iż do Rzecżyposp. napierwey się prowádzą roskoszy/ zátym násycenie/ potym gwałty/ á náostátek zginienie. Ná ten że sposob/ zacny Historyk Titus Liuius
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 65
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614