przerażliwy po lochach rozwlekłych rozlegać się pocznie. Na ten czas lubo wolny od prewencyj, uczułem jednak wstręt i trwożliwe wzruszenie, gdym pierwszy raz w nocy na tym miejscu okropnym znajdował się.
Lock w księgach swoich twierdzi, iż strachy i aparycje nie mają większej korelacyj z nocą jak ze dniem, z tym wszystkim przydaje, powieści ludzi prostych od młodych usłyszane tak Ideą ciemności z Ideą strachów splatają i łączą, iż je w wieku dalszym rozłączyć nie podobna; Stąd pospolicie wznawiać się zwykła przy ciemnościach pierwsza myśl zaraz o strachach i aparycjach.
Baron Kowerli powiedał mi, iż po śmierci Rodziców gdy objął rządy substancyj, i pierwszy raz do Zamku
przerażliwy po lochach rozwlekłych rozlegać się pocznie. Na ten czas lubo wolny od prewencyi, uczułem iednak wstręt y trwożliwe wzruszenie, gdym pierwszy raz w nocy na tym mieyscu okropnym znaydował się.
Lock w xięgach swoich twierdzi, iż strachy y apparycye nie maią większey korrelacyi z nocą iak ze dniem, z tym wszystkim przydaie, powieści ludzi prostych od młodych usłyszane tak Jdeą ciemności z Jdeą strachow splataią y łączą, iż ie w wieku dalszym rozłączyć nie podobna; Ztąd pospolicie wznawiać się zwykła przy ciemnościach pierwsza myśl zaraz o strachach y apparycyach.
Baron Kowerli powiedał mi, iż po śmierci Rodzicow gdy obiął rządy substancyi, y pierwszy raz do Zamku
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 110
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
rozumu ludzkiego/ ale samego wszytkiego świata Twórce sprawą/ gdzie za sprawą miłości/ jako serca i myśli wzajemne się łączą. Tak za biogosławieństwem Pański Familij zacnych stawa się zjednoczenie. Ma każda sprawa Boża podziwienie swoje/ osobliwsze jednak ta która nieznajome zgromadza/ odległe jednoczy/ przeciwne zgadza/ chęci rozmnaża/ żałości ujmuje/ radości przydaje/ i wszytko dobre rodzi. Wdzieczna tak zgodnych animuszów Harmonia/ gdzie jedna wola/ zgodna miłość/ i nierozerwane pomyślenie się znajduje: slusznie tedy Akt ten wizerunkiem szczęściaj pociech Wmć mego M. P. nazwany być może: bo żeś Wmć moja Mciwa Panna wszkole cnot wszelakich wyćwiczona/ to nietylko za klejnot
rozumu ludzkiego/ ále sámego wszytkiego świátá Tworce spráwą/ gdźie zá spráwą miłośći/ iáko sercá y myśli wzáiemne sie łącżą. Ták za biogosłáwieńśtwem Páński Familiy zacnych sstawa sie ziednocżenie. Ma káżda spráwá Boża podźiwienie swoie/ osobliwsze iednák tá ktora nieznáiome zgromadza/ odległe iednocży/ przećiwne zgadza/ chęći rozmnaża/ żáłośći vymuie/ rádośći przydáie/ y wszytko dobre rodźi. Wdźiecżna ták zgodnych ánimuszow Harmonia/ gdźie iedná wola/ zgodna miłość/ y nierozerwáne pomyślenie sie znayduie: slusznie tedy Akt ten wizerunkiem szcżęśćiáy poćiech Wmć mego M. P. názwány być może: bo żeś Wmć moiá Mćiwa Pánná wszkole cnot wszelákich wyćwicżona/ to nietylko zá kleynot
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: C3v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
consilio magdeburiensi prymasa; ale to nie w smak pomienionym: wspomnisz moje słowo panie Ludwiku, że to dobre dzieło reputabitur u nas pro malo. Ja oto już daję pokój, idę dalej; czytam w liście wwmpana, jako wszystkie niezbożności walisz na szwedów, że hostiliter exercent że świątnice Pańskie violant podatkami, ojczyznę uciemiężają i przydajesz tytuł im nieprzyjaciół ojczystych naszych. Nie dziwować się, żeby te inkonweniencje były od nieprzyjaciela, ale się bardziej dziwię, że ojczyzna ginie nie od nieprzyjaciela, owszem od pana swego: nie tak żal, gdyby mi majętność moją cudzy niechętny, jak gdyby mi to uczynił, choć z pretensji jakich, brat, albo siostrzeniec
consilio magdeburiensi prymasa; ale to nie w smak pomienionym: wspomnisz moje słowo panie Ludwiku, że to dobre dzieło reputabitur u nas pro malo. Ja oto już daję pokój, idę dalej; czytam w liście wwmpana, jako wszystkie niezbożności walisz na szwedów, że hostiliter exercent że świątnice Pańskie violant podatkami, ojczyznę uciemiężają i przydajesz tytuł im nieprzyjaciół ojczystych naszych. Nie dziwować się, żeby te inkonweniencje były od nieprzyjaciela, ale się bardziéj dziwię, że ojczyzna ginie nie od nieprzyjaciela, owszem od pana swego: nie tak żal, gdyby mi majętność moją cudzy niechętny, jak gdyby mi to uczynił, choć z pretensyi jakich, brat, albo siostrzeniec
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 422
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Bóg na tym świecie nie pobłogosławił, który gdyby wiarę miał, miałbym go za świętego, a gdy jest e contra nie podobna żeby Bóg nie ujął temu na tym świecie, nie pobłogosławił, którego wszystkie przeciwne actiones. Zbierajcie się tedy zdrowi, zgromadzajcie się, udawajcie magnificentiae, ut moris est, ja to przydaję,
Ja wwmpana przez wszystkie obligacje proszę, nie rozumiej, abym to co prolixe piszę, miał pisać mala mente et animo. Konfidencje to są rozumiejąc że jako brat, wybaczysz, choćby się uniosło pióro, pewniebym tego do kogo innego nie pisał, a proszę w jakąkolwiek Bóg fortunę obróci, abyś
Bóg na tym świecie nie pobłogosławił, który gdyby wiarę miał, miałbym go za świętego, a gdy jest e contra nie podobna żeby Bóg nie ujął temu na tym świecie, nie pobłogosławił, którego wszystkie przeciwne actiones. Zbierajcie się tedy zdrowi, zgromadzajcie się, udawajcie magnificentiae, ut moris est, ja to przydaję,
Ja wwmpana przez wszystkie obligacye proszę, nie rozumiéj, abym to co prolixe piszę, miał pisać mala mente et animo. Konfidencye to są rozumiejąc że jako brat, wybaczysz, choćby się uniosło pióro, pewniebym tego do kogo innego nie pisał, a proszę w jakąkolwiek Bóg fortunę obróci, abyś
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 426
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Często kołkiem bez świdra rozwalają kłody; Dopieroż, gdy go sporą popędzisz kijanią, Nie wątpię, że ta panna jutro będzie panią. I choć ta kłoda boków nie puści za klinem, Nie wynidzie spełna rok, obdarzy cię synem. Tylko go jak najrzeźwiej trzeba wtykać w fugi, Żeby się zaś do dziury nie przydawał drugi. 171 (P). PIRWEJ SOBKOWI, POTEM DOBKOWI
Już to raz, jeśli nie mylę się, drugi, Miły sąsiedzie, prosisz mnie o pługi. Skoro na swoim pozasiewam wzorze, Wtenczas ci mój pług, przyjacielu, zorze. Alboś zapomniał, co przypowieść mówi, Że wprzód Sobkowi, a potem
Często kołkiem bez świdra rozwalają kłody; Dopieroż, gdy go sporą popędzisz kijanią, Nie wątpię, że ta panna jutro będzie panią. I choć ta kłoda boków nie puści za klinem, Nie wynidzie spełna rok, obdarzy cię synem. Tylko go jak najrzeźwiej trzeba wtykać w fugi, Żeby się zaś do dziury nie przydawał drugi. 171 (P). PIRWEJ SOBKOWI, POTEM DOBKOWI
Już to raz, jeśli nie mylę się, drugi, Miły sąsiedzie, prosisz mnie o pługi. Skoro na swoim pozasiewam wzorze, Wtenczas ci mój pług, przyjacielu, zorze. Alboś zapomniał, co przypowieść mowi, Że wprzód Sobkowi, a potem
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 80
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i coś cynamonu. Skoro ów, przetrzeźwiony, uprasza perdonu: Że nie on, wino winno, że pijane błędy Respekty i osobne mieć powinny względy. Któż nie podrwił pijany uczynkiem i słowy? Dosyć mamy karania, nazajutrz ból głowy. Świętym ludziom, skoro ich mocne wino zmorzy, Dziesięćkroć się, niźli nam, przydawało gorzej; Lepiej, kto się ma gniewać, kto ma kawy liczyć, Nie poić i tak często zdrowia nam nie życzyć. Nie masz nic śmiertelnego, już się znamy z winem — Odpowiedzą, a oraz chcą klin wybić klinem. Ale by ten, co kwaśno zjadł, zruciwszy piankę, Więc mu w skok na
i coś cynamonu. Skoro ów, przetrzeźwiony, uprasza perdonu: Że nie on, wino winno, że pijane błędy Respekty i osobne mieć powinny względy. Któż nie podrwił pijany uczynkiem i słowy? Dosyć mamy karania, nazajutrz ból głowy. Świętym ludziom, skoro ich mocne wino zmorzy, Dziesięćkroć się, niźli nam, przydawało gorzej; Lepiej, kto się ma gniewać, kto ma kawy liczyć, Nie poić i tak często zdrowia nam nie życzyć. Nie masz nic śmiertelnego, już się znamy z winem — Odpowiedzą, a oraz chcą klin wybić klinem. Ale by ten, co kwaśno zjadł, zruciwszy piankę, Więc mu w skok na
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 163
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ręką pobił, Albobym jak Zabłocki na mydle zarobił, Półgrzywny za papieru librę dawszy, głupi, A fraszek za trzy grosze i naręcze kupi; Więc nim papier stanieje, nie chcę więcej kawić,
Wolę się czym poczciwszym, miłe fraszki, bawić. Wolę rzeczy nabożne, nim muza wystydnie, Niż do szkody przydawać szkodę, pisząc brydnie; I czasu, i papieru wielka szkoda, ale Gdy się w onym sprawować przyjdzie trybunale, Przywoła jąli fraszek, a pewnie to będzie, Kiedy staną i myśli, i słowa przed sędzię. 440. EPITALAMIUM
Jaśnie Wielmożnemu Jego Mości Panu Janowi z Pieskowej Skały Wielopolskiemu, podkanclerzemu koronnemu, krakowskiemu staroście
ręką pobił, Albobym jak Zabłocki na mydle zarobił, Półgrzywny za papieru librę dawszy, głupi, A fraszek za trzy grosze i naręcze kupi; Więc nim papier stanieje, nie chcę więcej kawić,
Wolę się czym poczciwszym, miłe fraszki, bawić. Wolę rzeczy nabożne, nim muza wystydnie, Niż do szkody przydawać szkodę, pisząc brydnie; I czasu, i papieru wielka szkoda, ale Gdy się w onym sprawować przyjdzie trybunale, Przywoła jąli fraszek, a pewnie to będzie, Kiedy staną i myśli, i słowa przed sędzię. 440. EPITALAMIUM
Jaśnie Wielmożnemu Jego Mości Panu Janowi z Pieskowej Skały Wielopolskiemu, podkanclerzemu koronnemu, krakowskiemu staroście
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 191
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
że po rozłączeniu się od ciała/ jedne dusze odchodzą na mietsca światłe i spokojne/ a drugie na miejsca ciemne i niespokojne/ pytać siebie samych mieliśmy/ kto te dusze tak rozporządza/ aby owe szły na miejsca wesołe/ a owe na miejsca smutne? A gdybyśmy to pojęli/ że się to im nie przydaje sprzypadku/ ni z ich samej woli/ ni zwładzy jakiej nad niemi szatańskiej/ lub Anielskiej/ ani ze złych ich abo dobrych uczynków/ bez uczynionego na nie sądu. Bo może wiedzieć i Anioł i diabeł o upadku człowieczym/ ale o powstaniu wiedzieć zawsze nie mogą: którzy skruchy serdecznej/ bez której pokuta/
że po rozłączeniu sie od ćiáła/ iedne dusze odchodzą na mietscá świátłe y spokoyne/ á drugie ná mieyscá ćiemne y niespokoyne/ pytáć śiebie sámych mielismy/ kto te dusze ták rosporządza/ áby owe szły ná mieyscá wesołe/ á owe ná mieyscá smutne? A gdybysmy to poięli/ że sie to im nie przydáie zprzypadku/ ni z ich sámey woli/ ni zwładzy iákiey nád niemi szátáńskiey/ lub Anyelskiey/ áni ze złych ich ábo dobrych vcżynkow/ bez vczynionego ná nie sądu. Bo może wiedźieć y Anyoł y dyabeł o vpadku cżłowieczym/ ále o powstániu wiedźieć záwsze nie mogą: ktorzy skruchy serdeczney/ bez ktorey pokutá/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 27
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
o powstaniu wiedzieć zawsze nie mogą: którzy skruchy serdecznej/ bez której pokuta/ by dobrze i była powierzchowna/ nic nie waży/ wiedzieć nie mogą. Gdyż to Pan Bóg jak sercowiedca samemu sobie zostawił. Musielibyśmy zaiste za tym takowym rzeczy tej uważeniem/ z potrzeby na to przypaść/ że się to im przydaje z osobliwego niejakiego sądu Bożego/ według uczynków ich na nie uczynionego/ iż sprawiedliwe dostają się rękam Anielskim/ przez które odnoszone bywają na miejsca światle i wesołe: a grzeszne dostają się do rąk diabelskich przez które odnoszone bywają na miejsca ciemne i smutne. Fol. 52 Apologia
A to takie Boskie usądzenie nazwalibyśmy sądem
o powstániu wiedźieć záwsze nie mogą: ktorzy skruchy serdeczney/ bez ktorey pokutá/ by dobrze y byłá powierzchowna/ nic nie waży/ wiedźieć nie mogą. Gdyż to Pan Bog iák sercowiedcá sámemu sobie zostáwił. Muśielibysmy záiste zá tym tákowym rzecży tey vważeniem/ z potrzeby ná to przypáść/ że sie to im przydáie z osobliwego nieiákiego sądu Bożego/ według vcżynkow ich ná nie vczynionego/ iż spráwiedliwe dostáią sie rękam Anyelskim/ przez ktore odnoszone bywáią ná mieyscá świátle y wesołe: á grzeszne dostáią sie do rąk dyabelskich przez ktore odnoszone bywáią ná mieyscá ćiemne y smutne. Fol. 52 Apologia
A to tákie Boskie vsądzenie názwálibysmy sądem
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 27
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
mu ujmę wiecznego urzędu Pana Chrystusowego Kapłańskiego/ jaką wiernością w tymże swym skrypcie/ owo do pism jego przydał/ tam Przaśnik/ a tu chleb. jakoby to wolno było jemu ś. Złotoustego poprawować/ abo raczej psować/ i to czego on nie mówił i nie pisał/ do pism jego jak od niego mówione przydawać. Taż takąż wiernością i o Tajemnicy która się pod czas krztu Pana Chrystusowego działa/ wyprawuje: takąż zarazą Heretycką/ ale z większym na Syna Bożego Chrysta Pana bluźnierstwem. Dowodząc abowiem tego/ że Duch ś. od samego Ojca pochodzi/ a nie i od Syna/ Pierwszej mówi/ osoby Ojcowskiej głos
mu vymę wiecznego vrzędu Páná Christusowego Kápłáńskiego/ iáką wiernośćią w tymże swym scripćie/ owo do pism iego przydał/ tám Przáśnik/ á tu chleb. iákoby to wolno było iemu ś. Złotoustego popráwować/ ábo rácżey psowáć/ y to cżego on nie mowił y nie pisał/ do pism iego iák od niego mowione przydawáć. Taż tákąż wiernośćią y o Táiemnicy ktora się pod czás krztu Páná Christusowego dźiałá/ wypráwuie: tákąż zarázą Hęretycką/ ále z większym ná Syná Bożego Christá Páná bluźnierstwem. Dowodząc ábowiem tego/ że Duch ś. od sámego Oycá pochodźi/ á nie y od Syná/ Pierwszey mowi/ osoby Oycowskiey głos
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 41
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628