przypadku Fleminga na sejmiku poselskim brzeskim sam spraktykował z Witanowskimi kalumnią na nasz honor, i to wszystko porobiwszy, dufając w protekcją książęcia kanclerza i w jego dla nas zawziętość,
był bezpieczny, że mu nic zrobić nie mogliśmy. Jednak jako złe sumienie jest zawsze trwożliwe, obawiał się, abyśmy go gdzie niespodziewanie nie przydybali i nie atakowali. Chcąc tedy tę bojaźń zrzucić z siebie i jeszcze z niejakowąś wyniść junakierią, przysłał Ignacego Paszkowskiego do brata mego pułkownika wymawiając pochwałki i odgrażania się, które brat mój mógł czynić, i wyzywając o to na pojedynek.
Wtenczas właśnie brat mój pułkownik wybierał się na pogrzeb księcia Jerzego Radziwiłła, wojewody nowogródzkiego
przypadku Fleminga na sejmiku poselskim brzeskim sam spraktykował z Witanowskimi kalumnią na nasz honor, i to wszystko porobiwszy, dufając w protekcją książęcia kanclerza i w jego dla nas zawziętość,
był bezpieczny, że mu nic zrobić nie mogliśmy. Jednak jako złe sumienie jest zawsze trwożliwe, obawiał się, abyśmy go gdzie niespodziewanie nie przydybali i nie atakowali. Chcąc tedy tę bojaźń zrzucić z siebie i jeszcze z niejakowąś wyniść junakierią, przysłał Ignacego Paszkowskiego do brata mego pułkownika wymawiając pochwałki i odgrażania się, które brat mój mógł czynić, i wyzywając o to na pojedynek.
Wtenczas właśnie brat mój pułkownik wybierał się na pogrzeb księcia Jerzego Radziwiłła, wojewody nowogródzkiego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 845
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
żem goniąc ją z góry/ A szwankując szkodliwie dobrze sobie skory/ I karku nadwereżył. Odkąd dziś pochyło Widzisz chodzę. Toż potym i z drugimi było/ Ze gdy dostać nie mogli/ kogo zachowali/ Abo szyje łamali/ abo się rzucali Ze skał sami umyślnie. A jeśli też w cieśni Którą tam przydybali/ jako ludzie leśni Ceremonij nie strzegą. To lada łoziną/ Abo nawet w ręku im podzierzgła się trzciną/ Chęcią ich kontentując. Takowe z nas żarty Stroił/ i krotofile. Teraz że te harty/ I armata skruszona/ którą wszytka stała Jego siła: tobie wprzód należy ta chwała/ O dostojna Dziewico. Należy
żem goniąc ią z gory/ A szwánkuiąc szkodliwie dobrze sobie skory/ Y kárku nádwereżył. Odkąd dziś pochyło Widzisz chodzę. Toż potym y z drugimi było/ Ze gdy dostáć nie mogli/ kogo záchowáli/ Abo szyie łamali/ ábo się rzucáli Ze skał sámi vmyślnie. A ieżli też w cieśni Ktorą tám przydybáli/ iáko ludzie leśni Ceremoniy nie strzegą. To ládá łoziną/ Abo náwet w ręku im podzierzgłá się trzciną/ Chęcią ich kontentuiąc. Tákowe z nas żárty Stroił/ y krotofile. Teraz że te hárty/ Y ármatá skruszona/ ktorą wszytka stałá Iego siłá: tobie wprzod náleży tá chwałá/ O dostoyna Dziewico. Należy
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 107
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
wzruszony porządek wrezę wprawić. Wybucha ten smrodliwy płomień czasem i dalej od mieszkania Pokojowych/ i zaraża co przedniejsze osoby w Saraju. Przypatrzyć się im tam często/ z jaką ciekawością i pilnością szukają okazji widzieć Pokojowych w których się kochają/ albo w oknie/ albo w Meczecie/ albo w łaźni: gdzie gdy którego przydybać mogą/ nieschodzi by namniej na ofertach i prośbach/ nieprożują i upominki bogate/ któremi ich do wzajemnej miłości zachęcają/ i czasem tak skutecznie/ że ich z tamtąd wydźwignąwszy/ uczestnikami czynią fortuny i dostatków swoich. Cesarzowie sami niezawsze się tej nieszczęsnej afekcji zbronić mogą. Sołtan Murat/ tak się był szalenie zakochał w
wzruszony porządek wrezę wpráwić. Wybucha ten smrodliwy płomień czásem y dáley od mieszkánia Pokoiowych/ y záraża co przednieysze osoby w Sáráiu. Przypátrzyć się im tám często/ z iáką ćiekáwośćią y pilnośćią szukáią okázyey widźieć Pokoiowych w ktorych się kocháią/ álbo w oknie/ álbo w Meczećie/ álbo w łáźni: gdźie gdy ktorego przydybáć mogą/ nieschodźi by námniey ná offertách y prośbách/ nieprożuią y vpominki bogáte/ ktoremi ich do wzáiemney miłośći záchęcáią/ y czásem ták skutecznie/ że ich z támtąd wydźwignąwszy/ vczestnikámi czynią fortuny y dostátkow swoich. Cesárzowie sámi niezáwsze się tey nieszczęsney áffektiey zbronić mogą. Sołtan Murát/ ták się był szálenie zákochał w
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 43
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
ż nie obaczył tego, Co mógł część wojska zabić i Króla samego. Opodal od Namiotów pagórek obiera DAWID, do rozmowienia wezwawszy Abnera; Ten komendę Hetmańską nad wojskiem ospałym Miał, znać że sam był śpiochem, żołnierzem nietrwałym.
A takaż to ostróżność w twym wojennym trybie, Ze was śpiących kto zechce okradnie, przydybie. Mniejsza o was, lecz ktoby stanął w głowach łoża Królewskiego, zarżnąłby poostrzywszy noża. Jak Hetman godzien śmierci sądzony krysrechtem, Gdy nie umie Hetmanić, lepiej mu być knechtem. Ospałych zaś i gnuśnych obrócić żołnierzów W stangretów i Forysiów, resztę w Masztalerzów. Kędyż oszczep Królewski? gdzie kosz co stał w
ż nie obáczył tego, Co mogł część woyska zábić y Krola samego. Opodal od Námiotow págorek obiera DAWID, do rozmowienia wezwáwszy Abnera; Ten komendę Hetmańską nád woyskiem ospáłym Miał, znać że sám był śpiochem, żołnierzem nietrwáłym.
A tákaż to ostrożność w twym woiennym trybie, Ze was śpiących kto zechce okrádnie, przydybie. Mnieysza o was, lecz ktoby stánął w głowach łoża Krolewskiego, zárżnąłby poostrzywszy noża. Ják Hetman godzien śmierci sądzony krysrechtem, Gdy nie umie Hetmanić, lepiey mu bydź knechtem. Ospáłych zaś y gnuśnych obrocić żołnierzow W stangretow y Forysiow, resztę w Masztalerzow. Kędyż oszczep Krolewski? gdzie kosż co stał w
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 58
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
. Wszystka myśl obrócona jakby Ojca zgubić, Jak Królem Izraelskim w Koronie się chlubić. Jak wojska co raz więcej do niego przybywa, Przez co i mnie i twemu Rycerstwu ubywa Ochoty, kiedy Królu na to wszystko chrapisz, Ni radą, ni rozkazem znieść go niepokwapisz, Chyba czekasz, aż cię Syn na miejscu przydybie, I rzecze: tuś mi teraz opleśniały grzybie! Niedługo tego czekać, ja nowiny skrucę, Tylko wiedz, że i ciebie i wojsko porzucę.
Więcej się Król Hetmana z wziętych gazet wstydził, Niżeli złość Synowską oczywistą zbrzydził. O miłości! słusznie Cię malują malarze Ślepą, bo wszystko dobre widzą w twej maszkarze
. Wszystka myśl obrocona iákby Oyca zgubić, Ják Krolem Jzráelskim w Koronie się chlubić. Ják woyska co raz więcey do niego przybywa, Przez co y mnie y twemu Rycerstwu ubywa Ochoty, kiedy Krolu ná to wszystko chrapisż, Ni rádą, ni roskazem znieść go niepokwapisż, Chyba czekasz, aż cię Syn ná mieyscu przydybie, Y rzecze: tuś mi teraz opleśniały grzybie! Niedługo tego czekać, ia nowiny skrucę, Tylko wiedz, że y ciebie y woysko porzucę.
Więcey się Krol Hetmana z wziętych gázet wstydził, Niżeli złość Synowską oczywistą zbrzydził. O miłości! słusznie Cię maluią malarze Slepą, bo wszystko dobre widzą w twey maszkarze
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 120
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, tak z niem mówić zacznie: Chciałam żebyś mną rządził, i mym Księstwem, Zamysły moje czas skręcił opacznie, Ja Heroicznym rządzę się zwycięstwem, Choć mnie to trapi, do żywego boli, Masz Abszet; bądźże Panem swojej woli.
Będziesz żałował! tak mój instynkt szepce, Ze cię fatalny przypadek przydybie, Szukasz nieszczęścia jak więc młode źrebce, Albo wpaść w niewód nieostrożnej Rybie, Ten nogę złamie, tę Kucharz oskrobie, Toż się ADOLFIE przydać może tobie. Ale niech dobroć niewdzięczność zawstydzi, Łagodność moja niech twój upor złamie, Te dwie przywary Niebo nienawidzi; Mścić się, być jedzą, nie przystoi Damie,
, ták z niem mowić zácznie: Chciáłam żebyś mną rządził, y mym Xięstwem, Zámysły moie czás zkręcił opácznie, Já Heroicznym rządzę się zwycięstwem, Choć mnie to trápi, do żywego boli, Masz Abszet; bądźże Panem swoiey woli.
Będziesz żałował! ták moy instynkt szepce, Ze cie fatalny przypádek przydybie, Szukasz nieszczęścia iák więc młode źrebce, Albo wpaść w niewod nieostrożney Rybie, Ten nogę złámie, tę Kucharz oskrobie, Toż się ADOLFIE przydać może tobie. Ale niech dobroć niewdzięczność zawstydzi, Łágodność moia niech twoy upor złamie, Te dwie przywáry Niebo nienáwidzi; Mścić się, bydź iedzą, nie przystoi Damíe,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 75
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
żebyś hardzie przeciw Panu brykał, Gdyś w miejscu stojąc poczuł przeciwne wyroki Przestrzec go było, żeby od ciebie unikał, I był dalekim celu twojego kopyta Nie przemyciwszy na cle, niedał śmierci myta. O! nieszczesny Pogonio, wczymżeć Pan był dłużnym Ześ pognał za niem nagle, jakoby za żbiegiem, Przydybałeś zdradziecko, na trakcie podróżnym Nie dawszy mu wypocząć spokojnym noclegiem,
SANGUSZKÓW Klejnot w Herbie zaszczycał się tobą Tyś pierwszą głowę w Domu oczernił żałobą. Pegaz bajeczny dobył źrzodło Hipokrenę Z którego wytrysneły chłodne słodkie rzeki, Pogoń sprowadził z śmiercią gorącą gangrenę Tej ugasić nie mogły emulsye, leki, Gorzkim i Pana i nas
żebyś hárdzie przeciw Pánu brykał, Gdyś w mieyscu stoiąc poczuł przeciwne wyroki Przestrzedz go było, żeby od ciebie unikał, Y był dálekim celu twoiego kopyta Nie przemyciwszy ná cle, niedał śmierći myta. O! nieszczesny Pogonio, wczymżeć Pan był dłużnym Ześ pognał zá niem nágle, iákoby zá żbiegiem, Przydybałeś zdrádziecko, ná trákcie podrożnym Nie dáwszy mu wypocząć spokoynym noclegiem,
SANGUSZKOW Kleynot w Herbie zászczycał się tobą Tyś pierwszą głowę w Domu oczernił żałobą. Pegaz bajeczny dobył źrzodło Hipokrenę Z ktorego wytrysneły chłodne słodkie rzeki, Pogoń sprowádził z śmiercią gorącą gangrenę Tey ugasić nie mogły emulsye, leki, Gorzkim y Pána y nas
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 306
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
słuszne pokaranie, Za przydomek, i obraz osobliwy stanie. DIEGO. Ach! raczej mię już dokończ! GOMES. stało mi za dosyć. I na łacną wygraną, niechcę ręki wznosić. DIEGO. Weś mi żywot! GOMES. ze trzy dni wytrwaj stary grzybie A sama cię śmierć, bez mej pomocy przydybie. COMEDIA RODERYK COMEDIA RODERYK COMEDIA SCENA V.
DIEGO sam. O smutku! o rozpaczy! o mój wieku zgniły! Na tożem tak długo żył! na toż mię szczęściły Nieba! na tom osiwiał na wojnie z odwagą! Żeby oraz me Laury zwiędły tą zniewagą! Ta ręka, która wszytkiej
słuszne pokáranie, Zá przydomek, y obraz osobliwy stánie. DIEGO. Ach! ráczey mię iuż dokończ! GOMES. stáło mi zá dosić. Y ná łacną wygráną, niechcę ręki wznosić. DIEGO. Weś mi żywot! GOMES. ze trzy dni wytrwáy stary grzybie A samá cię śmierć, bez mey pomocy przydybie. COMEDIA RODERIK COMEDIA RODERIK COMEDIA SCENA V.
DIEGO sam. O smutku! o rozpáczy! o moy wieku zgniły! Ná tożem ták długo żył! na toż mię szczęściły Niebá! ná tom osiwiał ná woynie z odwágą! Zeby oráz me Láury zwiędły tą zniewágą! Tá ręká, ktora wszytkiey
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 116
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
bez pojazdy; Bo morze które w ten czas wracało do brzegu, Przeciw rzece wniosło ich aż w port w jednym biegu; Minęli nas, ta wojna idzie im jak w żarty, Nie masz ludzi na murach nie masz w porcie warty, I nie słychać starszyzny; straże obchodzących, Nie wątpią, że nas wszystkich przydybali spiących; Przystępują do brzegu, rzucają kotwice, Wysiadają, i dzielą już sobie ulice, My w ten czas niespodzianie postawszy na nogi, Uczyniliźmy na nich zewsząd okrzyk srogi: Nasi także z Okrętów, powziąwszy to hasło, Toż czynią a w Maurach wszystko serce zgasło, Strach ich wielki ogarnął, i pierwej zwątpili,
bez poiázdy; Bo morze ktore w ten czas wrácáło do brzegu, Przeciw rzece wniosło ich áż w port w iednym biegu; Minęli nás, tá woyna idzie im iák w żarty, Nie masz ludzi ná murach nie masz w porcie warty, Y nie słycháć starszyzny; stráże obchodzących, Nie wątpią, że nas wszystkich przydybali spiących; Przystępuią do brzegu, rzucaią kotwice, Wysiadaią, y dzielą iuż sobie ulice, My w ten czás niespodzianie postáwszy ná nogi, Uczyniliźmy ná nich zewsząd okrzyk srogi: Nási tákże z Okrętow, powziąwszy to hásło, Toż czynią á w Máurach wszystko serce zgasło, Strách ich wielki ogárnął, y pierwey zwątpili,
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 170
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
go Rzym Dekretem tępi I zdrajcą własnej nazywa Ojczyny Ani się płaczem pospólstwa zasępi Ani ich gwałtu, ani zna starszyzny Na jego znakach nie Orli, lecz Sępi Wszędzie krew, wszędzie sieją rany, blizny Wolności, prawa, ustawy, swobody Giną przez jego chciwość i niezgody. XLVI Pod Brundusium jak Pompeja ściska Skoro w ciasności przydybał go trudny Jak w ten czas była zguba jego bliska Gdy ledwie przed nim umknąć mógł nie ludny, Nie przestał jednak złosnego igrzyska Tyran zawzięty, mściwy, i obłudny Aż dopiął czego złość pragnęła skryta I ambicja krwie naszej nie syta XLVII Mógł go był pewnie z imprez tak wysokich Pod Dyrrachium Pompejusz zrażyć Kiedy go począł po
go Rzym Dekretem tępi I zdraycą własney nazywa Oyczyny Ani śię płaczem pospolstwa zasępi Ani ich gwałtu, ani zna starszyzny Na iego znakach nie Orli, lecz Sępi Wszędzie krew, wszędzie śieią rany, blizny Wolności, prawa, ustawy, swobody Giną przez iego chćiwość y niezgody. XLVI Pod Brundusium iak Pompeia śćiska Skoro w ciasnośći przydybał go trudny Iak w ten czas była zguba iego bliska Gdy ledwie przed nim umknąc mogł nie ludny, Nie przestał iednak złosnego igrzyska Tyran zawzięty, mśćiwy, y obłudny Asz dopiął czego złość pragnęła skryta I ambicya krwie naszey nie syta XLVII Mogł go był pewnie z imprez tak wysokich Pod Dyrrachium Pompejusz zrażić Kiedy go począł po
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 13
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693