o płacą nalega? Ach, jeśli cię to podburza w gniew tajnie, Już nie płać, wolę służyć rękodajnie! Albo-ć też miłość przyczynia farbiczki I z serca krwawię bucha na policzki? Ach, jakom szczęśliw, jeżeli rumieńca Nie dla inszego-ć przybyło młodzieńca! Aleć to raczej mój ogień głęboki Przyfarbował cię jak słońce obłoki, Albo ta laka i szkarłat różany Krew to jest z własnej serca mego rany. NA WŁOSY
Płaczesz, że-ć niewczas śmiertelnej choroby Z przedniejszej głowę obnażył ozdoby; Ach, słusznie płaczesz, bo i długie były,
I bez żelaza same się toczyły, Tak cienkie przy tym, że ich
o płacą nalega? Ach, jeśli cię to podburza w gniew tajnie, Już nie płać, wolę służyć rękodajnie! Albo-ć też miłość przyczynia farbiczki I z serca krwawię bucha na policzki? Ach, jakom szczęśliw, jeżeli rumieńca Nie dla inszego-ć przybyło młodzieńca! Aleć to raczej mój ogień głęboki Przyfarbował cię jak słońce obłoki, Albo ta laka i szkarłat różany Krew to jest z własnej serca mego rany. NA WŁOSY
Płaczesz, że-ć niewczas śmiertelnej choroby Z przedniejszej głowę obnażył ozdoby; Ach, słusznie płaczesz, bo i długie były,
I bez żelaza same się toczyły, Tak cienkie przy tym, że ich
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 268
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i ratunku takiego nie potrzebujące kupią się do Twórce swego/ i jemu pokłon Boski oddają. Lecz takich sznurów nie potrzebuje namilsze Dziecię/ słabe to na twarde krzczyce ludzkiej natury/ trzeba tu sznurów potężniejszych/ które w tej stajni zaczyna robić JEZUS/ a onych dogotuje na twardym krzyża instrumencie gdzie je szarłatną farbą krwi swojej świętej przyfarbuje/ złotą miłością przeplecione/ nad które sznury/ nie mogło niebo wymyślić nic mocniejszego na ludzie. Miłością snadno naturę ludzką zwabić/ i od samego Boga sukami/ groźbą/ rzadko co sprawić dobrego może/ chyba do czasu krótkiego/ a w krótkim czasie cnotę miłować/ a zasię wrócić się w krótkim do złości/ nie
y ratunku takiego nie potrzebuiące kupią się do Tworce swego/ y iemu pokłon Boski oddáią. Lecz tákich sznurow nie potrzebuie namilsze Dźiećię/ słábe to ná twarde krzczyce ludzkiey nátury/ trzebá tu sznurow potężnieyszych/ ktore w tey stáyni záczyna robić IEZVS/ á onych dogotuie ná twárdym krzyża instrumenćie gdźie ie szárłatną fárbą krwi swoiey świętey przyfárbuie/ złotą miłośćią przeplećione/ nád ktore sznury/ nie mogło niebo wymyślić nic mocnieyszego ná ludźie. Miłośćią snádno náturę ludzką zwabić/ y od samego Bogá sukámi/ groźbą/ rzadko co spráwić dobrego może/ chybá do czásu krotkiego/ á w krotkim czáśie cnotę miłować/ á zaśię wroćić się w krotkim do złośći/ nie
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 71
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
serca ku plotce zausznej! Naród w złoto ubogi, nic nie ma przy zdrowiu Prócz chleba, soli, serca, żelaza, ołowiu, Serca (mówię, niedarmo czytając ich dzieła; Bo dopiero u mnie mąż, gdzie przy sercu siła), O które u nas łacno z wielkim animuszem, Kiedy go kto masłoku przyfarbuje kuszem. Pierwej cię droga znuży i Bałchany śnieżne, Niźli równie Dniestrowe oglądasz pobrzeżne, Gdzie całoletnim chodem utrudzonych ludzi, Skoro mróz nieprzywykłej jesieni wystudzi, Których wszytkich pieszczone wychowały nieba, Broni na nich Polakom dobywać nie trzeba; Pomrą jako jaskółki, jako muchy posną, Tylko że zaś drugi raz nie ożyją z wiosną.
serca ku plotce zausznej! Naród w złoto ubogi, nic nie ma przy zdrowiu Prócz chleba, soli, serca, żelaza, ołowiu, Serca (mówię, niedarmo czytając ich dzieła; Bo dopiero u mnie mąż, gdzie przy sercu siła), O które u nas łacno z wielkim animuszem, Kiedy go kto masłoku przyfarbuje kuszem. Pierwej cię droga znuży i Bałchany śnieżne, Niźli równie Dniestrowe oglądasz pobrzeżne, Gdzie całoletnim chodem utrudzonych ludzi, Skoro mróz nieprzywykłej jesieni wystudzi, Których wszytkich pieszczone wychowały nieba, Broni na nich Polakom dobywać nie trzeba; Pomrą jako jaskółki, jako muchy posną, Tylko że zaś drugi raz nie ożyją z wiosną.
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 43
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924