kłamliwą przysługę Galantis dziewczyna; Ni Ulissowa czeladź, którą Cyrce, w winie Czarami opoiwszy, obróciła w świnie; Ani syn Agenorów z żoną Hermijoną Wężowym żądłem straszni; ni te, co z Gorgoną Węże na tarczy nosił Perseusz, ni one, Które piaski zrodziły, jejże krwią skropione; Ni chłopiec, który kiedy przygania Cererze Zgłodniałej, krzeczka na się postać od niej bierze; Ani licyjscy chłopi, co Latonie słabej Broniąc wody, w chropawe zmienili się żaby; Ni się tam Mineowa córka gnieździć będzie; Ni na nim nieszczęśliwa Koronis usiądzie (Chroni się słońca, brzydząc się światłością dniową, Pośmiewiskiem u ptaków stawszy się i sową);
kłamliwą przysługę Galantis dziewczyna; Ni Ulissowa czeladź, którą Cyrce, w winie Czarami opoiwszy, obróciła w świnie; Ani syn Agenorów z żoną Hermijoną Wężowym żądłem straszni; ni te, co z Gorgoną Węże na tarczy nosił Perseusz, ni one, Które piaski zrodziły, jejże krwią skropione; Ni chłopiec, który kiedy przygania Cererze Zgłodniałej, krzeczka na się postać od niej bierze; Ani licyjscy chłopi, co Latonie słabéj Broniąc wody, w chropawe zmienili się żaby; Ni się tam Mineowa córka gnieździć będzie; Ni na nim nieszczęśliwa Koronis usiędzie (Chroni się słońca, brzydząc się światłością dniową, Pośmiewiskiem u ptaków stawszy się i sową);
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 139
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
trzeba/ a mniej pić/ i wina zażywać gorącego/ i korzennego. Bo tym sposobem/ i przy zdrowiu zostaniesz dobrym: i mniej zimna uczujesz. Do Nienawisnego.
NA moje poty czemu nie wesoło/ Nienawisne poorał/ czemuć Saturn czoło. Czyć krzywdą/ czylić nie wsmak pracowitość moja/ Której przygania widzę kwaśna gęba twoja: Nie kwolim tobie pisał/ lecz by i jednemu/ Prace u kosztu mego Argusie/ wdzięcznemu. Masz otwartych na cudze czujności zsto oczy/ A w domu wieczne cierpisz/ jako kret pułnocy. Ty owszytkich i o mnie/ a wszyscy o tobie/ Kiedy umrzesz każeć na/ Wiersz
trzebá/ á mniey pić/ y winá záżywáć gorącego/ y korzennego. Bo tym sposobem/ y przy zdrowiu zostániesz dobrym: y mniey zimná vczuiesz. Do Nienawisnego.
NA moie poty cżęmu nie wesoło/ Nienawisne poorał/ cżemuć Sáturn cżoło. Czyć krzywdą/ cżylić nie wsmák prácowitość moiá/ Ktorey przygania widzę kwáśna gębá twoiá: Nie kwolim tobie pisał/ lecż by y iednemu/ Prace u kosztu mego Arguśie/ wdzięcżnemu. Masz otwártych ná cudze cżuynośći zsto ocży/ A w domu wiecżne ćierpisz/ iáko kret pułnocy. Ty owszytkich y o mnie/ á wszyscy o tobie/ Kiedy vmrzesz każeć na/ Wiersz
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: G2v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
wstydził się przez dzięki
CIV.
Dlatego, że Akwilant, brat jego rodzony, W lepsze baczenie, w lepszy rozum opatrzony, Nieraz go przedtem z onej miłości strofował I wyrazić ją z serca gwałtem usiłował, Tę, co według rozsądku jego między złemi Białogłowami była nagorsza wszytkiemi; Lecz ją Gryfon obmawia, gdy jej brat przygania: Tak pospolicie mylą nas własne mniemania.
CV.
Przeto umyślił stamtąd ukradkiem przed bratem Aż do Antiochii sam jechać, a zatem Wziąć tę, która mu serce jego była wzięła I teraz mu je gwałtem za sobą ciągnęła, I nad tem, co mu ją wziął, aby tylko smętną Duszę ucieszył, pomstę uczynić pamiętną
wstydził się przez dzięki
CIV.
Dlatego, że Akwilant, brat jego rodzony, W lepsze baczenie, w lepszy rozum opatrzony, Nieraz go przedtem z onej miłości strofował I wyrazić ją z serca gwałtem usiłował, Tę, co według rozsądku jego między złemi Białogłowami była nagorsza wszytkiemi; Lecz ją Gryfon obmawia, gdy jej brat przygania: Tak pospolicie mylą nas własne mniemania.
CV.
Przeto umyślił stamtąd ukradkiem przed bratem Aż do Antyochiej sam jechać, a zatem Wziąć tę, która mu serce jego była wzięła I teraz mu je gwałtem za sobą ciągnęła, I nad tem, co mu ją wziął, aby tylko smętną Duszę ucieszył, pomstę uczynić pamiętną
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 356
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Która złośliwa płochość, nie tylko była cesarza obraziła, i wszystkie wojska jego zgorszyła, ale nawet i sam Pan Bóg znacznie pokazać raczył, iż ten jego despekt za swoją krzywdę poczytał. A słusznie zaprawdę, gdyż wszelka zwierzchność iż od Boga jest, kto ją czci, Boga czci, a kto ją lży, Boga przygania. Zaczem tak to wojsko Pan Bóg był zaślepił, iż po zrzuceniu Iwanickiego, nie mogli żadnego między sobą obaczyć na pułkownictwo sposobnego (choć ich było podostatku), aż z wojska Elearów rotmistrza jednego Idziego Kalinowskiego, człowieka dzielnego i szczęśliwego przywołali. Co acz oni dla niezgody uczynili, według onej starej zazdrosnych reguły:
Która złośliwa płochość, nie tylko była cesarza obraziła, i wszystkie wojska jego zgorszyła, ale nawet i sam Pan Bóg znacznie pokazać raczył, iż ten jego despekt za swoją krzywdę poczytał. A słusznie zaprawdę, gdyż wszelka zwierzchność iż od Boga jest, kto ją czci, Boga czci, a kto ją lży, Boga przygania. Zaczem tak to wojsko Pan Bóg był zaślepił, iż po zrzuceniu Iwanickiego, nie mogli żadnego między sobą obaczyć na pułkownictwo sposobnego (choć ich było podostatku), aż z wojska Elearów rotmistrza jednego Idziego Kalinowskiego, człowieka dzielnego i szczęśliwego przywołali. Co acz oni dla niezgody uczynili, według onej starej zazdrosnych reguły:
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 32
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
viuet propter me . Jakoby rzekł/ kto chce abyś z pokarmu ciała mojego żył na wieki; niech się tego skutku i innych łask za nim idących nie spodziewa jeżeli non venit ad me, non credit in me, non manducat me, non vivit propter me. Daleko barziej jeżeli do stołu tego siada (jako przygania Apostoł) wzajemną porząc miłość scissuras multas czyni/ albo tam nie wiem na jaką pamiątkę/ a nie in meam (Christi) commemorationem przystępuje. A daleko barziej jeśli indignè niegodnie/ świętokradzko. Ten pewnie nie tylko jako wiele multi infirmi, imbecilles, dormientesnieprzebudzonym twardym letargiem gnić będzie; ale jako wierutny złoczyńca reus corporis
viuet propter me . Iákoby rzekł/ kto chce ábyś z pokarmu ćiáła moiego żył ná wieki; niech się tego skutku y innych łásk zá nim idących nie spodźiewa ieżeli non venit ad me, non credit in me, non manducat me, non vivit propter me. Dáleko bárźiey ieżeli do stołu tego śiáda (iáko przygánia Apostoł) wzáiemną porząc miłość scissuras multas czyni/ álbo tám nie wiem ná iáką pámiątkę/ á nie in meam (Christi) commemorationem przystępuie. A dáleko bárźiey ieśli indignè niegodnie/ świętokradzko. Ten pewnie nie tylko iáko wiele multi infirmi, imbecilles, dormientesnieprzebudzonym twárdym letargiem gnić będźie; ále iáko wierutny złoczyńcá reus corporis
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 236
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
że w nim, żal się Boże, insza wstaje moda, Co miało być pamiątką, jeśli nie otworzy Kto oczu, w istotę się niedługo przetworzy. Czemuż nie oduczają, nie karzą, nie gromią, Gdy obrazom kolano katolicy łomią? Które się tak samemu Bogu tylko kłania, O co anioł po dwakroć Janowi przygania; Podobnie ci by się mu, niż w człeku, w aniele Kłaniać, który, nie będąc, nie mógł zgrzeszyć, w ciele. Więc czego nie chce anioł od Jana widomy, Żeby miał przed nim klękać na kolana, to my — Nie widomym aniołom, wbrew boskim przepisom, Ludziom się i ich niemym
że w nim, żal się Boże, insza wstaje moda, Co miało być pamiątką, jeśli nie otworzy Kto oczu, w istotę się niedługo przetworzy. Czemuż nie oduczają, nie karzą, nie gromią, Gdy obrazom kolano katolicy łomią? Które się tak samemu Bogu tylko kłania, O co anioł po dwakroć Janowi przygania; Podobnie ci by się mu, niż w człeku, w aniele Kłaniać, który, nie będąc, nie mógł zgrzeszyć, w ciele. Więc czego nie chce anioł od Jana widomy, Żeby miał przed nim klękać na kolana, to my — Nie widomym aniołom, wbrew boskim przepisom, Ludziom się i ich niemym
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 519
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Ulałby go Aaron ze złota, nie cielę, Pewnie by go dotychczas malowali Żydzi; Stąd znać, że się zawsze tym Bóg brzydził i brzydzi. Mamy od nich ołtarze, świece i ornaty, Kadzielnice i insze święte aparaty, Dziesięcioro, wyjąwszy szabat, przykazania, I przez lat dwa tysiąca Bóg im nie przygania, I podobali mu się we wszytkim tym; za czym, Dlaczego my je od nich inaczej tłumaczym? Kto nas rozgrzeszył? gdy to, co im grzech śmiertelny, Wyrażać w materyjej Boga skazitelnej, A dopieroż w obraziech jego czcić pokłonem Ludzi, to było i jest Żydom zabobonem. Czemuż, gdy to
, Ulałby go Aaron ze złota, nie cielę, Pewnie by go dotychczas malowali Żydzi; Stąd znać, że się zawsze tym Bóg brzydził i brzydzi. Mamy od nich ołtarze, świece i ornaty, Kadzielnice i insze święte aparaty, Dziesięcioro, wyjąwszy szabat, przykazania, I przez lat dwa tysiąca Bóg im nie przygania, I podobali mu się we wszytkim tym; za czym, Dlaczego my je od nich inaczej tłumaczym? Kto nas rozgrzeszył? gdy to, co im grzech śmiertelny, Wyrażać w materyjej Boga skazitelnej, A dopieroż w obraziech jego czcić pokłonem Ludzi, to było i jest Żydom zabobonem. Czemuż, gdy to
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 521
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, są stada, są psiarnie; Aleć by tu w południe potrzeba latarnie Z Dyjogenesem, żebyś w wielkiej liczbie ludzkiej Znalazł sługę, jaki był twój Stanisław Żmudzki. Strawiwszy przy twym boku trzydziestu lat blisko, On w grób poszedł z obozu, ty na stanowisko. Nie masz u nas bazarów, niech Turczyn przygania; Każdy sługę przyjmuje do upodobania; Lecz jeśli gdzie niebaczna fortuna, jako tu, Okazja mizernym ludziom jest kłopotu: Choć też komu pochlebi, czego przykład w tobie, A cóż po tym, kiedy śmierć przywłaszczy go sobie? Rzadką rzecz drożej cenim; co zaś cenim drożej, Pożytek i ku sobie większą miłość mnoży
, są stada, są psiarnie; Aleć by tu w południe potrzeba latarnie Z Dyjogenesem, żebyś w wielkiej liczbie ludzkiej Znalazł sługę, jaki był twój Stanisław Żmudzki. Strawiwszy przy twym boku trzydziestu lat blisko, On w grób poszedł z obozu, ty na stanowisko. Nie masz u nas bazarów, niech Turczyn przygania; Każdy sługę przyjmuje do upodobania; Lecz jeśli gdzie niebaczna fortuna, jako tu, Okazyja mizernym ludziom jest kłopotu: Choć też komu pochlebi, czego przykład w tobie, A cóż po tym, kiedy śmierć przywłaszczy go sobie? Rzadką rzecz drożej cenim; co zaś cenim drożej, Pożytek i ku sobie większą miłość mnoży
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 536
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sobie życzył. Za psa konwersacja; przyjaciel i bliźni Nie rozrucha go. Żyje im dłużej, tym zgryźniej. Jakby kto wrzodu dotknął, a choć i nie tyka, Na samo rozumienie wrzeszczy, łaje, syka. Niech wie każdy, do czego natura go skłania, Niech że się tego strzeże, co w inszych przygania, Żeby ludziom nie obrzydł, bo się nie tak strupem, Nie tak na poły zgniłym i śmierdzącym trupem, Jako człowiekiem zrzędnym, nieprzystępnym brzydzą; Czego chorzy i starzy do siebie nie widzą. 46. NIE PORADZISZ, KIEDY ZŁE POŁGROSZA; NIE ZAGRASZ NA SPADANEJ STRUNIE
Do śmierci się nie zejdzie z skutkiem przedsięwziętym,
sobie życzył. Za psa konwersacyja; przyjaciel i bliźni Nie rozrucha go. Żyje im dłużej, tym zgryźniej. Jakby kto wrzodu dotknął, a choć i nie tyka, Na samo rozumienie wrzeszczy, łaje, syka. Niech wie każdy, do czego natura go skłania, Niech że się tego strzeże, co w inszych przygania, Żeby ludziom nie obrzydł, bo się nie tak strupem, Nie tak na poły zgniłym i śmierdzącym trupem, Jako człowiekiem zrzędnym, nieprzystępnym brzydzą; Czego chorzy i starzy do siebie nie widzą. 46. NIE PORADZISZ, KIEDY ZŁE POŁGROSZA; NIE ZAGRASZ NA SPADANEJ STRUNIE
Do śmierci się nie zejdzie z skutkiem przedsięwziętym,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 33
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, za wroty. 331. NA TOŻ TRZECI RAZ
Zacny szlachcic przyjechał do mnie po pijanu. Wielcem rad — rzekę — memu Mościwemu panu. Proszę siedzieć. Daj wina. Łówcie, choć noc, ryby. Piątek był. Cierpię, jakby wsadził mię kto w dyby. Gość to kieliszki tłucze, to winu przygania, Za każdym słowem do nóg niziusieńko kłania, Że już krzyżów nie czuję, dźwigając od ziemie Okrutnie uprzykrzone, pełne wina brzemię; Nie wina (lekkie wino upije na garcu): Dźwigając jęczmiennego półachtele marcu. Dano zatem wieczerzą. Nie je, ale ciska Po obrusie z każdego potrawę półmiska. Siedzę jak na praszczętach
, za wroty. 331. NA TOŻ TRZECI RAZ
Zacny szlachcic przyjechał do mnie po pijanu. Wielcem rad — rzekę — memu Mościwemu panu. Proszę siedzieć. Daj wina. Łówcie, choć noc, ryby. Piątek był. Cierpię, jakby wsadził mię kto w dyby. Gość to kieliszki tłucze, to winu przygania, Za każdym słowem do nóg niziusieńko kłania, Że już krzyżów nie czuję, dźwigając od ziemie Okrutnie uprzykrzone, pełne wina brzemię; Nie wina (lekkie wino upije na garcu): Dźwigając jęczmiennego półachtele marcu. Dano zatem wieczerzą. Nie je, ale ciska Po obrusie z każdego potrawę półmiska. Siedzę jak na praszczętach
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 197
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987