Efrema ogień Boski żarzył, wolał odejść miłości, bo się cale zwarzył. Słowem Bożym w Indii Ksawera świętego gdy często ogień palił kochania Bożego, ilekroć w sercu poczuł postrzały miłości, zwykł był mawiać: „Ach, Jezu, pofolguj w słodkości!”. Tąż miłością gdy gorzał i Stanisław święty, łzami ogień przygaszał, w sercu swym zawzięty. Cóż się i ja z takimi mam równać zuchwale? Nie wytrzymam, me Światło, tak potężnej strzale! Uciekajże, a w biegu miej takową chwałę, żeś wyprzedził jelenie i wielkie, i małe. Oto góry, które się już nieba tykają, na których drzewa z siebie
Efrema ogień Boski żarzył, wolał odyść miłości, bo się cale zwarzył. Słowem Bożym w Indyi Ksawera świętego gdy często ogień palił kochania Bożego, ilekroć w sercu poczuł postrzały miłości, zwykł był mawiać: „Ach, Jezu, pofolguj w słodkości!”. Tąż miłością gdy gorzał i Stanisław święty, łzami ogień przygaszał, w sercu swym zawzięty. Cóż się i ja z takimi mam równać zuchwale? Nie wytrzymam, me Światło, tak potężnej strzale! Uciekajże, a w biegu miej takową chwałę, żeś wyprzedził jelenie i wielkie, i małe. Oto góry, które się już nieba tykają, na których drzewa z siebie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 178
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
zatliwa się, a wiatr rozdmuchuje, a tak his concurrentibus zajmuje wielki pożar, który z ETNY nieraz ogniste daleko wystrzela kamienie. Podobne Incendia ma też WEZUWIUSZ Góra, o której niżej Iłe razy zbytnim ETNA zajmie się pożarem ze szkodą Miasta Katany, zaraz Z. Agaty tam leżącej Relikwie nosząc w Procesyj, tłumią go i przygaszają. ETNA, ani WEZUWIUSZ i żadna Góra Ognista, nie jest Oknem Piekielnym, jak prości wierzą; bo o tym ani Pismo Święte, ani OO. Święci nie piszą; którzy Piekłu miejsce naznaczają in centro terrae.
CAUCASUS Góra w stronie Północej Azyj, wysoka na mil 12 Niemieckich. Indyę dzieląca od Scytyj albo Tartaryj
zatliwa się, a wiatr rozdmuchuie, a tak his concurrentibus zaymuie wielki pożar, ktory z ETNY nieraz ogniste daleko wystrzela kamienie. Podobne Incendia ma też WEZUWIUSZ Gora, o ktorey niżey Iłe razy zbytnim ETNA zaymie się pożarem ze szkodą Miasta Katany, zaraz S. Agaty tam leżącey Relikwie nosząc w Procesyi, tłumią go y przygaszaią. ETNA, ani WEZUWIUSZ y żadna Gora Ognista, nie iest Oknem Piekielnym, iak prości wierzą; bo o tym ani Pismo Swięte, ani OO. Swięci nie piszą; ktorzy Piekłu mieysce naznaczaią in centro terrae.
CAUCASUS Gora w stronie Pułnocney Azyi, wysoka na mil 12 Niemieckich. Indyę dzieląca od Scytyi albo Tartaryi
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 546
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, Za nią służebne pokojowe idą
W jej dolnym dostać miejsca fraucymerze Ledwie się zdało przechwalnej Wenerze.
Do niej Amor skrzydłobiały, Z łuku nie wypuszcza strzały, Ale przystąpiwszy z bliska, Fiołki pod nogi ciska. Także Pafija nie tyka jej twarzy Swoją pochodnią, lecz, jeśli się zdarzy, Że ją obaczy, ogniów swych przygasza, A żywych iskier z jej oczu uprasza.
Jako z jej lubego czoła Radość wynika wesoła, Jako z warg szkarłatnych roje Uciecha wypuszcza swoje, Trudno wymówić; w jej jednym pojźrzeniu Wszytka się miłość wydaje w płomieniu; Gdziekolwiek zasię nawróci wejźrzenie, Przenika skały, porusza kamienie.
I ty, Rozymundzie młody, Ogniem przedziwnej
, Za nią służebne pokojowe idą
W jej dolnym dostać miejsca fraucymerze Ledwie się zdało przechwalnej Wenerze.
Do niej Amor skrzydłobiały, Z łuku nie wypuszcza strzały, Ale przystąpiwszy z bliska, Fijołki pod nogi ciska. Także Pafija nie tyka jej twarzy Swoją pochodnią, lecz, jeśli się zdarzy, Że ją obaczy, ogniów swych przygasza, A żywych iskier z jej oczu uprasza.
Jako z jej lubego czoła Radość wynika wesoła, Jako z warg szkarłatnych roje Uciecha wypuszcza swoje, Trudno wymówić; w jej jednym pojźrzeniu Wszytka się miłość wydaje w płomieniu; Gdziekolwiek zasię nawróci wejźrzenie, Przenika skały, porusza kamienie.
I ty, Rozymundzie młody, Ogniem przedziwnej
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 119
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
humory/ które w nich wzniecają szkodliwe staranie/ jakoby urość przez zepsowanie drugiego. Dla tego sieją ustawiczne plotki/ żeby z nich domowa wojna urozszy zagubiła tego/ który rządy trzymając/ zda się być zawsze przyczyną złęgo. Wojna zaś dodając tym burzliwym animuszom dostatek codziennych okazji/ do pozyskania sławy/ i ukontentowania geniuszu wyniosłego/ przygasza wszytkie domowe niesnaski/ i utwierdza powagę Starszyny. Takie było zdanie Kioperlego, które niemniej znać dziedzictwem po nim wziął Syn jego/ jako i miejsce/ i wszytkie dostatki/ ponieważ dla tej samej przyczyny rozpoczął Wojnę Węgierską/ i we wszytkich sprawach publicznych idzie za nauką i przykładem Ojca swego. Księga Pierwsza,
Lubo ten Urząd
humory/ ktore w nich wzniecáią szkodliwe stáránie/ iákoby vrość przez zepsowánie drugiego. Dla tego śieią vstáwiczne plotki/ żeby z nich domowa woyná vrozszy zágubiłá tego/ ktory rządy trzymáiąc/ zda się bydź záwsze przyczyną złęgo. Woyná záś dodáiąc tym burzliwym ánimuszom dostátek codźiennych okáziy/ do pozyskánia sławy/ y vkontentowánia geniuszu wyniosłego/ przygasza wszytkie domowe niesnaski/ y vtwierdza powagę Stárszyny. Tákie było zdánie Kioperlego, ktore niemniey znáć dźiedźictwem po nim wźiął Syn iego/ iáko y mieysce/ y wszytkie dostátki/ ponieważ dla tey sámey przyczyny rospoczął Woynę Węgierską/ y we wszytkich spráwách publicznych idźie zá náuką y przykłádem Oycá swego. Xięgá Pierwsza,
Lubo ten Vrząd
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 60
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
, ani sałamachy Stawało, do Kamieńca jako i do Brahy Wszytkie pasy i drogi zalegli i ścieżki, Że nikt ani przejechać, ani mógł przejść pieszki. I zgoła, nie mający w tę stronę przechodu, Trzeba się było prędko bać w obozie głodu, Który już mocno w nasze zaglądał namioty; Już rzeźwości i zwykłej przygaszał ochoty. Bo brzuch nie ma rozumu, uszu i niczyjej, Kiedy próżny, nie słucha cale perswazyjej. WOJNA CHOCIMSKA
Z Polski głucho, a rokiem wleką się godziny, Kto czeka, czcze daremnie połykając śliny; Stary żołnierz truchleje, frycowie bez sromu, Sprzykrzywszy sobie niewczas, kradną się do domu, Że kilku wytrzęsionych
, ani sałamachy Stawało, do Kamieńca jako i do Brahy Wszytkie pasy i drogi zalegli i ścieżki, Że nikt ani przejechać, ani mógł przejść pieszki. I zgoła, nie mający w tę stronę przechodu, Trzeba się było prędko bać w obozie głodu, Który już mocno w nasze zaglądał namioty; Już rzeźwości i zwykłej przygaszał ochoty. Bo brzuch nie ma rozumu, uszu i niczyjej, Kiedy próżny, nie słucha cale perswazyjej. WOJNA CHOCIMSKA
Z Polski głucho, a rokiem wleką się godziny, Kto czeka, czcze daremnie połykając śliny; Stary żołnierz truchleje, frycowie bez sromu, Sprzykrzywszy sobie niewczas, kradną się do domu, Że kilku wytrzęsionych
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 203
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
przy swej dumie i uporze trwają, Tą drogą, którą przyszli, niechaj powracają. „Doczekam się ja, prawi, co mi serce wróży, Gdy na klęczkach będziecie czynili podróży, Żebrząc tego pokoju, którym dziś tak śmiele Gardzicie!” A tu szłyku poprawi na czele. Zarydzał starzec gniewem; lecz go wskok przygaszał, Kiedy pojźrał na posłów, jakby ich przepraszał, Że się uniósł afektem, że nad obiecanie, Nad prawo, kęs surowiej następował na nie. Skoro starzec opłonął z gorącości owej, Takimi mu pan bełzki replikował słowy: „Słusznie, o wielki rządco cesarskiego dworu! Do takiego byśmy przyść mieli dyshonoru, Gdyby
przy swej dumie i uporze trwają, Tą drogą, którą przyszli, niechaj powracają. „Doczekam się ja, prawi, co mi serce wróży, Gdy na klęczkach będziecie czynili podróży, Żebrząc tego pokoju, którym dziś tak śmiele Gardzicie!” A tu szłyku poprawi na czele. Zarydzał starzec gniewem; lecz go wskok przygaszał, Kiedy pojźrał na posłów, jakby ich przepraszał, Że się uniósł afektem, że nad obiecanie, Nad prawo, kęs surowiej następował na nie. Skoro starzec opłonął z gorącości owej, Takimi mu pan bełzki replikował słowy: „Słusznie, o wielki rządco cesarskiego dworu! Do takiego byśmy przyść mieli dyshonoru, Gdyby
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 315
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
morzem/ i kraju dopinać niemego: Więc wojnę z Turmem toczyć/ a racze iż Junoną/ Mali się/ co prawda/ rzec: bo cóż się wspomina Stare krwie naszej szkody? strach niniejszy broni Pierwsze pomnieć. przeklęte ostrzą na mię broni. Co proszę pojamujcie/ zbrodnie nie spuszczajcie/ Ni kapłańską krwią Westy ogni przygaszajcie. Te słowa smutna Wenus po wszem niebie próżno Rzuca/ bogów zagrzewa/ którym że nie dróżno Starych się strzyc żelazny wyrok łąmić boski/ Przyszłej przecię znamiona pewne dają troski. Między czarne ogłoki/ zbroje znoszą brzmiące/ Słyszano godło zbrodnie; krąg Słoneczny blady/ Promień ziemi żałosnej podawał szkarady. Wielekroć na powietrzu pochodnie gorzały
morzem/ y kráiu dopinać niemego: Więc woynę z Turmem toczyć/ á racze yz Iunoną/ Mali się/ co prawdá/ rzec: bo coż się wspomina Stáre krwie nászey szkody? strách ninieyszy broni Pierwsze pomnieć. przeklęte ostrzą ná mię broni. Co proszę pojámuyćie/ zbrodnie nie spuszczayćie/ Ni kápłáńską krwią Westy ogni przygaszayćie. Te słowá smutna Wenus po wszem niebie prożno Rzuca/ bogow zágrzewa/ ktorym że nie drożno Stárych sie strzyc żelázny wyrok łąmić boski/ Przyszłey przećię známioná pewne dáią troski. Między czárne ogłoki/ zbroie znoszą brzmiące/ Słyszano godło zbrodnie; krąg Słoneczny blády/ Promień źiemi żałosney podawał szkárády. Wielekroć ná powietrzu pochodnie gorzáły
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 398
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636